Hej! :)
Wybiegałam się [ no dobra, nie biegałam, ale szliśmy żwawym krokiem ] jak szalona z Kebabem na niedzielnym spacerze [ zdjęciowy dowód jest ! ], to teraz zasłużyłam na blogową dawkę przyjemności, prawda?
Czas na post podsumowujący moje kosmetyczne zmagania we wrześniu. Na ośmiu aloesowych [ jeszcze żyje! ] zdjęciach zobaczycie kilkanaście kosmetyków, z którymi się żegnam. Z niektórymi na zawsze, z niektórymi nie - już nawet mają zastępstwo w postaci sobowtóra :)
Aussie, 3 minute Miracle Reconstructor
Wiązałam z tą odżywką duże nadzieje, ale rozczarowała mnie haniebnie. Obciążała włosy, szybciej się przetłuszczały i strąkowały. Zużyłam do golenia nóg. Jedyny plus to świetny zapach. Pisałam o niej.
Bioderma, Node Fluide - delikatny szampon do codziennego stosowania
Kupiłam w promocji Super - Pharm'u za 13,99 zł. Szampon o przedziwnej konsystencji wody wystarczył mi na 8 [ słownie: osiem ] użyć. Ciężko było go zaaplikować na włosy, dużo się wylewało i spływało z rąk przez konsystencję. Sam szampon nawet nieźle się pienił i bardzo dobrze oczyszczał włosy, ale zostawiał je mocno splątane, więc konieczne było użycie po nim jakiejś regenerującej maski. Nie był zły, ale też nie zawojował jakoś szamponowej sfery mojego życia.
Sesa
Miałam ochotę na ten olejek od dłuższego czasu, więc bardzo się ucieszyłam, kiedy udało mi się go dorwać. Niestety, spotkało mnie rozczarowanie. Olejek bardzo mocno pachnie kadzidlanymi perfumami [ zdarzało się, że zapach pozostawał na włosach nawet po ich umyciu ] i nie zauważyłam, żeby w jakikolwiek sposób poprawił stan moich włosów. Nakładałam czasem na skórę głowy i długość, czasem wyłącznie na skórę głowy, ale mam wrażenie, że nie robił nic. Baaardzo wydajny, na moje nieszczęście ;)
Intra, Fiore di Arancio, balsam do ciała
Bardzo dobry nawilżacz, dodatkowo ma ładny skład, ale naprawdę nie umiałam się przekonać do gorzkiego, cierpkiego zapachu.... Poświęciłam mu osobny post.
Dove, jedwabiście odżywiający krem do ciała
Tutaj zupełnie na odwrót - przemiła niespodzianka :) Krem okazał się świetnym codziennym nawilżaczem, pięknie pachniał, szybko się wchłaniał i był całkiem wydajny. Polecam serdecznie i sama będę chętnie wracała do niego, a jeśli chcecie poczytać więcej, zapraszam do wpisu.
Lumene, Arctic Spa, Body Butter
Bogate i gęste masło do ciała, które przez kilka miesięcy służyło mi do nawilżania dłoni i łokci przed snem. Całej serii kosmetyków Arctic Spa dostał się własny post, czytaliście?
Nuxe, Huile Prodiieuse, suchy olejek
Ten egzemplarz dostałam od Kasi Śmietasi [ cmok :* ] i zużyłam z wielką przyjemnością. Olejek świetnie u mnie sprawdza się w pielęgnacji całego ciała, twarzy i również włosów. Bardzo polecam, a łaknących więcej informacji zapraszam do wpisu o olejku.
Nuxe, Reve de Miel, krem do rąk
Prześwietny nawilżacz do dłoni, który pachnie swoim olejkowym sąsiadem ze zdjęcia, czyli bosko! Uwielbiam ten zapach i kiedy w Warszawie pożyczyłam kremu od Eska, Floreska, wiedziałam, że muszę go mieć. Szczęśliwym trafem dzień później natrafiłyśmy na niego w promocji i cóż... musiałam kupić ;) Bardzo się cieszę, że dzięki wygranej u Geometry of Nature [ chwaliłam się nią tutaj ] mam kolejne opakowanie w zapasie :)
Nivea, Dry Comfort, dezodorant w kulce
Czy ja w ogóle muszę cokolwiek pisać? ;)
Caudalie, The Vignes - woda toaletowa
Polubiłam ten ciepły, nieoczywisty zapach, piękną buteleczkę i z żalem wypsikałam ostatnie krople. Szerzej opisywałam ten i inne moje pachnidła w poście o tym, czym pachnę.
Clinique, Take The Day Off Cleansing Balm
Balsam do demakijażu, nad którym intensywnie myślałam przez wiele miesięcy i moje rozterki rozwiązała kochana Pani Eskowa, która podarowała mi swój prawie pełny egzemplarz, bo nie spełniał jej potrzeb. U mnie balsam sprawdzał się świetnie, dokładnie oczyszczał skórę z makijażu [ oczy również, ale lubił je zamglić, zresztą rzadko go do oczu używałam, bo przez większość czasu noszę przedłużane rzęsy ] i był naprawdę bardzo wydajny - używałam go codziennie od czerwca. Miał trochę woskowy zapach, co wraz z ceną jest dla mnie minusem. Nakładany na sucho, potem zwilżany, tworzył kremową emulsję, która rozpuszczała cały makijaż. Świetny wstępny krok do demakijażu twarzy. Niemniej cenę uważam za wygórowaną, bo balsam właściwości pielęgnacyjnych nie posiada, więc jeśli najdzie mnie jeszcze kiedyś ochota na podobny produkt, zainwestuję w balsam z TBS, który jest o ponad połowę tańszy :) A, balsam oczyszczający nie zapchał mojej cery i nie powodował uczuleń, nie ściągał skóry.
Le'Maadr, woda micelarna do demakijażu
Kupiłam na promocji w SP za 6.99 zł, bo Esek polecała. Niestety, płyn średnio się u mnie sprawdził, bo kiepsko zmywał makijaż oczu, a ja oczy zmywam zawsze micelem. Oprócz tego nie podszedł mi zapach, więc już się nie spotkamy ;)
Bielenda, dwufazowy płyn do demakijażu oczu
Niby okej, ale ja jednak nie lubię dwufazówek, więc nie zużyłam do końca. Czasem robił pandę i generalnie spowodował [ on + kiepski tusz ] powrót do przedłużanych rzęs - co za wygoda! :) Więcej o bielendowym płynie już czytałyście.
Cattier, glinka żółta
Fantastyczna glinka, chyba moja ulubiona. Świetnie oczyszcza twarz, zmniejsza pory, wygładza skórę i reguluje wydzielanie sebum. Mogłabym ją nakładać codziennie :) Szczerze polecam, tym bardziej, że na doz.pl jest w cenie 4,19 zł :)
Himalaya, Sparkly White, pasta do zębów
Nudna jestem, ale w kategorii past nic się nie zmienia od wielu miesięcy i zmian nie planuję ;)
Biały Jeleń, Probiotic, emulsja do higieny intymnej
Jestem na nie. Wodnista konsystencja i nijakie działanie. Jakoś z Białym Jeleniem się nie lubię, miałam już kiedyś żel do twarzy i również było to rozczarowanie... Z radością wróciłam do regenerującego płynu z Tołpy.
Nuxe, kremowy żel pod prysznic
Dorwałam go razem z kremem do rąk, który widzieliście wyżej, na promocji w warszawskim SP. Świetny, super wydajny żel pod prysznic o relaksującym, delikatnym zapachu. Nie wysusza skóry w żaden sposób, świetnie się pieni i przyznam się, że często po nim opuszczałam balsamowanie ;) Polecam, ja dzięki wygranej, o której pisałam Wam wyżej, cieszę się kolejną tubką tego wspaniałego kosmetyku :)
Skin Food, Aloe Sun BB Cream
Azjatycki krem BB, którego używałam przez ostatnie kilka miesięcy praktycznie codziennie. Bardzo wydajny, świetnie dobrany jasny kolor, nie ciemniał na skórze, nie zapychał i wyglądał super naturalnie, kryjąc przy tym wszystko, co tego wymagało :) Znakomicie sprawdzał się w upały, a puder i róż lub bronzer trzymały się na nim bez zarzutu, miał świeży zapach. Być może kiedyś jeszcze do niego wrócę.
Bath and Body Works, żele antybakteryjne
Zużyłam dwie wersje: Sweet Tangerines i Sweet Pea. Obydwa zapachy bardzo polubiłam, żele zresztą też - są wydajne, poręczne i nie kleją rąk, czego chcieć więcej? :) Sweet Pea uzupełnię, bo kupiłam duże opakowanie, więc buteleczki nie wyrzucam.
Bobbi Brown, bibułki matujące
Poleciła mi je Megdil i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Bibułki to fajny gadżet, którego nie używam codziennie, jednak pod ręką lubię mieć. Zwłaszcza od kiedy wpadłam na to, żeby matowić nimi cerę przed nałożeniem podkładu - ściągam ze skóry ewentualną tłustą warstewkę po kremie do twarzy i podkład / krem BB trzyma się znacznie lepiej. Sprawdzają się też na powiekach przed nałożeniem bazy - wtedy makijaż oka na moich tłustych powiekach jest pancerny :) Na pewno odkupię, mam je nawet na liście zakupowej na ten miesiąc :)
Botanical Choice, Nose Pore Strips
Płatki oczyszczające na nos, które dostałam od Kasi Śmietasi już dawno temu :) Bardzo je polubiłam, zawsze co nieco wyciągały z nosa. Wrócę do nich, zwłaszcza, że chyba są dostępne w Hebe :)
Clarins, maseczka do okolic oczu
Tę maseczkę w próbkowej wersji 5 ml wygrałam wraz z innymi ciekawymi kosmetykami u Addicted To Makeup. Wystarczyła mi na ponad miesiąc, ale nie używałam jej jako maseczki, a kremu na noc, bo wyczytałam, że tak też można. Fajnie napinała skóę pod oczami i mocno ją nawilżała.
Gąbka Konjac i Calypso
Konjac służy mi codziennie rano, w duecie z pianką do twarzy świetnie ją oczyszcza i delikatnie masuje, uwielbiam od wieeeelu miesięcy i nie planuję zmiany w tym temacie - już mam nową. Calypso również na stałe wpisała się do mojego dbania o twarz -znakomicie zmywa się nią maseczki, żel do mycia twarzy i wszelkie peelingi.
Sampar, Lierac i Locherber
Próbki, które mnie niczym nie zachwyciły.
To już wszystkie moje zużycia kosmetyczne ubiegłego miesiąca.
Poszło całkiem nieźle, nie narzekam :)
A jak u Was?
Pozbyłyście się wielu śmieci? ;)