Witajcie serdecznie!
Caudalie to jedna z moich ulubionych marek kosmetycznych, wiecie o tym doskonale. Na blogu po wpisaniu hasła Caudalie pokaże się Wam kilkanaście recenzji ich kosmetyków, więc jeśli zastanawiacie się nad zakupem wody winogronowej, kremu sorbetu nawilżającego czy płynu micelarnego, zapraszam do poszperania i poczytania! Mam kilku swoich ulubieńców, wśród których niekwestionowany prym wiedzie woda winogronowa - mam ją u siebie zawsze i sama już nawet nie wiem, ile puszek zużyłam. Ostatnio eksperymentowałam z wodą termalną Uriage, jednak to nie to samo. Uriage nie dawała mi takiego uczucia nawilżenia i ukojenia jak Caudalie i choć nie była zła, wolę jednak wodę winogronową. Ale nie o tym dziś miało być! Dziś recenzja świetnego kosmetyku, do której zabierałam się naprawdę długo, sama nie wiem dlaczego ;)
Chciałabym przybliżyć Wam cudowny produkt - olejek do twarzy na noc z ostatniej linii marki, Polyphenol C15. Kilka miesięcy temu dostałam go jako gratis przy większych zakupach po dermokonsultacjach w mojej ulubionej aptece. Ależ się ucieszyłam z tego gratisu!
Overnight Detox Oil z serii Polyphenol C15 to w 100% naturalny olejek, który działa naprawczo na skórę podczas snu. Ma wspomagać regenerację komórek skóry i eliminować z niej szkodliwe toksyny. Cała zielona seria jest teoretycznie przeznaczona dla cer 30+, ale że ma głównie działanie antyoksydacyjne, ta bariera wiekowa jest raczej umowna, bo antyoksydanty są w cenie niezależnie od wieku ;) Olejek to głównie mieszanka 5 olejków eterycznych [ piżmo, lawenda, neroli, drzewo sandałowe i marchewka ] oraz 3 roślinnych [ różany, winogronowy i migdałowy ], ale znajdziemy w nim też kilka innych, w tym mój ukochany rozmarynowy.
Olejek ma 30 ml, znajduje się w bardzo eleganckiej butelce z grubego szkła w kolorze ciemnozielonym, charakterystycznym dla całej linii C15. Aplikator to precyzyjna pipeta zakończona zwężającym się dzióbkiem, który pozwala na zaaplikowanie dokładnie tylu kropel, ile chcemy. Szkło jest przezroczyste, więc na bieżąco można kontrolować ubytek olejku, a napisy nie ścierają się podczas użytkowania. Spokojnie można wrzucić olejek do wyjazdowej kosmetyczki, nic się nie rozleje, bo nakrętka jest szczelna i mocno trzyma. Strona wizualna jest moim zdaniem świetna i wyróżniająca się na tle innych serii Caudalie. Opakowanie jest równie ładne, co funkcjonalne, za co kolejny plus.
Detox Oil ma mocny zapach, trzeba to do razu stwierdzić, żeby nie było niedomówień. Przez to nie spodoba się każdemu. Wydaje mi się, że to kwestia indywidualna. Aromat jest naprawdę mocny, ale jeśli lubicie zapach toniku Pat&Rub albo olejku wzmacniającego do włosów Ikarov, za tym też będziecie przepadać :) Mocno ziołowy i specyficzny, ale przy tym piękny - ja wyczuwam lawendę, różę i rozmaryn i uważam, że to miesznaka wyjątkowa, odrobinę leśna [ kojarzycie zapach lasu podczas deszczu? ] Taaak, wiem - nie potrafię opisywać zapachów, ale chciałam choć trochę przybliżyć Wam moje odczucia :)
Olejek należy do tych suchych, więc nie musimy się obawiać tłustej warstwy na piżamie, poduszce czy męskim ramieniu. Producent zaleca aplikację 6 kropli na noc i tyle w zupełności wystarcza na całą twarz i trochę szyi. W przeciągu kilkunastu minut po aplikacji olejek wchłania się prawie całkowicie i jeśli mamy potrzebę, można nałożyć jakiś nawilżacz, ja tego nie robię.
Najważniejsze - czy olejek działa? I to jak! Ja jestem z a c h w y c o n a ! Mogę się podpisać obiema rękami i nogami pod zapewnieniami producenta, nawet rzęsami mogę spróbować ! Nie znam jeszcze olejku z Kiehl's, ale myślę, że ten tutaj to jego godny przeciwnik! Na początku stosowania nie zauważałam jakichś spektakularnych efektów i nawet, szczerze mówiąc, byłam zawiedziona. Tyle się o nim naczytałam, tyle superlatyw wysłuchałam od przedstawicielki marki i pań z apteki. Używałam jednak dalej, na swoje szczęście. Otóż po mniej więcej 3 tygodniach regularnego używania [ co 2 dzień na noc ] zauważyłam, że moja skóra się zmieniła. Znacie to takie pozytywne zdziwienie, kiedy patrzycie rano w lustro i jest okej, a nawet lepiej? Kiedy zastanawiacie się, czy nałożyć podkład, czy tylko przypudrować twarz? Taaak, do niedawna i dla mnie było to tylko w strefie marzeń ;)
Olejek świetnie działa na moją mieszaną cerę. Znakomicie sprawdza się również teraz, kiedy stosuję tonik z kwasem migdałowym. Nie było tak, że poprawę zauważyłam już po dwóch użyciach - to nie taki kosmetyk. Zresztą takie chyba nie istnieją? Oprócz fotoszopa, of kors ;) Po prostu moja skóra zaczęła być jaśniejsza, koloryt stał się bardziej wyrównany, a wszelkie zaczerwienienia, które trzymały się dotąd zazwyczaj kilka dni, w ciągu nocy po prostu bledną i następnej już znikają. To samo z pryszczami - jeśli jakieś wychodzą, ich żywotność to jeden dzień. Znacznie zmniejszyły się i rzadziej pojawiają też te najgorsze krostki na linii żuchwy, choć nie wyeliminowałam ich do końca - tam liczę, że zadziała kwas :) Moja twarz zrobiła się miękka w dotyku, naprawdę gładka i mam wrażenie, że taka bardziej zwarta, jędrniejsza -wiecie, o czym piszę :) Co mnie bardzo cieszy, to fakt, że olejek eliminuje oznaki zmęczenia i nawet jeśli spałam tylko kilka godzin, rano wyglądam na wypoczętą, a cera nie jest ziemista i szara. W pełni doceniłam te antyzmęczeniowe właściwości, kiedy we wrześniu byłam mocno przeziębiona, ale nie mogłam wziąć wolnego w pracy [ gorący okres... ] - dopóki się nie odezwałam albo nie smarkałam, nikt nie wiedział, że jestem chora - nie byłam przesadnie blada, twarz nie była napuchnięta i nawet udało mi się uniknąć podrażnienia nosa od smarkania :)
Olejku Caudalie używałam też eksperymentalnie przez tydzień, do codziennego masażu twarzy [ więcej o tym przeczytacie w osobnym poście ], więc jeśli obawiacie się potencjalnego zapchania przy częstszym stosowaniu - nie ma czego :) Mam wręcz wrażenie, że dzięki eterycznym olejkom w składzie, Detox Oil przez noc wyciąga zanieczyszczenia ze skóry i zmiękcza ją, odżywia tak, że rano wstaję z odnowioną cerą, serio! :)
Kolejnym niezaprzeczalnym plusem olejku detoksykującego jest jego niesamowita wydajność. Naprawdę nie spodziewałam się, że będę go tak długo używać! Na dzień dzisiejszy zostało mi jeszcze 1/3 w buteleczce, a przecież go nie oszczędzam. Na początku używałam go co drugi dzień, obecnie co trzeci. Zapisałam sobie pierwszą aplikację - 30 czerwca. Tak, używam go już ponad 5 miesięcy! Widzicie, jaka to wydajna bestia?
Olejek kosztuje około 100 zł, warto polować na promocje lub dermokonsultacje. Na stronie Caudalie znajdziecie lokalizator aptek, sprawdźcie więc, czy nie macie gdzieś blisko możliwości stacjonarnego kupna. Myślę, że jest wart każdej złotówki i sama z całą pewnością będę do niego wracać! W ogóle cała seria jest godna polecenia [ nie używałam jeszcze kremu pod oczy, czeka na swoją kolej :) ], dla mnie jednak to Detox Oil jest jej gwiazdą i uwielbiam go najbardziej ♥
Znacie ten olejek do twarzy? Jak Wasze wrażenia?
A może macie inny ulubiony olejek na noc?
Piszcie!