|
Robert Ziółkowski Wściekły pies
Wyd. Zysk i S-ka
2013
280 stron |
Można być
szanowanym policjantem. Nazywać się Sebastian Zimny, mieć ksywę "Kosa",
stopień nadkomisarza. Jeździć służbową "kijanką" z włączonym "wyjcem",
machać co jakiś czas ludziom przed oczami "szmatą" wzbudzając, w
zależności od tego jacy to ludzie, strach, respekt, niechęć, politowanie
lub agresję.
Można
chcieć dobrze, próbując wykorzystać zaskakującą okazję schwytania
przestępcy na gorącym uczynku. I to nie byle jakiego, bo ściganego od
dwóch lat, niestety bezskutecznie. Szefował grupie zajmującej się
wszystkim, co przynosiło siano. Od przemytu papierosów z Ukrainy i
Białorusi, przez narkotyki, handel żywym towarem po oszustwa skarbowe.
Miał szerokie kontakty w Niemczech, Wielkiej Brytanii oraz na wschodzie
Europy. Jojo był jednym z nietykalnych. Znających zarówno zwykłych
meneli, jak i senatorów Rzeczypospolitej. Jedni i drudzy siedzieli w
jego zawsze hojnej kieszeni[1]. Raz
poślizgnęła mu się noga, gdy jego "chłopcy" lekko się zagalopowali
wykonując polecenie rozprawienia się z konkurencją (choć spalenie tira
wraz z kierowcami było chyba dość skutecznym posunięciem). Tak czy inaczej, Joja oskarżono o kierowanie i zlecenie tego zabójstwa[2]. Gangster, tzn. biznesmen, zdołał się jednak rozpłynąć w powietrzu.