Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olay. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olay. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 kwietnia 2014

Róg Obfitości, czyli kiedy ja to wszystko przetestuję?! ;)

Oj, posypało się tych przesyłek - niespodzianek w pierwszym kwartale. Nieoczekiwanie zostałam szczodrze obdarowana przez firmy współpracujące z Na obcasach. Jako, że ciągle pozostaję pod urokiem Igrzysk Śmierci (KLIK), skojarzenie z Rogiem Obfitości było mimowolne - zwłaszcza, że ilość tego wszystkiego prawie zwaliła mnie z nóg ;)


Avon (KLIK) zaskoczył mnie nawet podwójnie. Z okazji Walentynek otrzymałam paczkę pełną zapachów:



Przewodnik po świecie zapachów zawierający próbki wód z oferty Avon to genialny pomysł :) a zapach Femme przesłany do mnie w pełnym wymiarze wkrótce doczeka się własnego posta. 

Druga przesyłka nadeszła wkrótce po pierwszej. Znalazłam w niej krem CC, szminkę, spray utrwalający makijaż, żel antycellulitowy, samoopalacz i tusz do rzęs:


Od razu rzuciłam się do testowania utrwalacza do makijażu. Nigdy wcześniej nie miałam tego typu produktu. Recenzja wkrótce :)

Kolejna niespodziewajka nadeszła od Olay (KLIK). Duże, okrągłe, czerwone pudełko, a w nim...


... kosmicznie wyglądający krem CC na dzień :) Jestem go bardzo ciekawa. Zabiorę się do testowania jak tylko dokończę słoiczek aktualnie używanego kremu.

Na koniec zostawiłam paczkę, której rozmiar i zawartość przyprawiła mnie o opad szczęki. Sklep merlin.pl (KLIK) poszedł po bandzie ;)))


Aż dwadzieścia produktów marki Lirene! Prawie jak w drogerii ;) Balsamy, żele, kremy, samoopalacze, korektory, podkłady... Jest w czym wybierać. Nie ma opcji, żebym w tym gąszczu nie trafiła na jakąś kosmetyczną perełkę :) Testy w toku! Recenzję którego z produktów chciałybyście przeczytać najpierw?

Pierwszy kwartał bieżącego roku obfitował u mnie w nowości. Dostałam dużo kosmetyków, kupiłam mnóstwo ciuchów i dodatków... :DDD Co nieco pokazywałam już na swoim Instagramie (KLIK), gdzie często publikuję migawki ze swojej codzienności. Kto nie widział, ten trąba ;)))

A jak wyglądał Wasz pierwszy kwartał? Faza na minimalizm czy - jak u mnie - wprost przeciwnie? ;)

sobota, 4 lutego 2012

Gościnne zmywanie ;)

Praktycznie każdego dnia nakładamy na buzię kremy, podkłady, pudry i inne kosmetyki. Koniec końców trzeba to wszystko zmyć ;) Codzienne oczyszczanie cery to absolutny mus - dla jej zdrowia i urody. Z tego względu ochoczo przyjęłam propozycję Olay dotyczącą przetestowania linii Gentle Cleansers (KLIK). Otrzymałam cztery produkty: nawilżające mleczko oczyszczające, łagodną emulsję do demakijażu oczu, odświeżający żel do demakijażu i odświeżający tonik do twarzy.


Sama niestety nie byłam w stanie sprawdzić działania całej gamy. Od pewnego czasu znowu noszę jedwabne rzęsy doklejane u kosmetyczki metodą 1:1 (pisałam Wam o tym TUTAJ), nie maluję ich, więc siłą rzeczy nie potrafiłabym przeprowadzić pełnego demakijażowego testu. Z tego względu do przetestowania linii Olay Gentle Cleansers zaprosiłam moją przyjaciółkę, Magdę, której cera jest niemal identyczna do mojej - normalna w kierunku mieszanej, względnie bezproblemowa. Zapraszam na krótką, aczkolwiek rzeczową recenzję jej autorstwa :)

"Do testów otrzymałam cztery kosmetyki do demakijażu. Sięgałam po nie przez niemal dwa miesiące co wieczór w następującej kolejności: mleczko, emulsja do demakijażu oczu, żel do mycia twarzy i tonik. 


Nawilżające mleczko oczyszczające wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie. Nie klei się, nie wysusza skóry ani jej nie ściąga. Kosmetyk nie podrażnił mojej skóry ani nie szczypał w oczy. Jest bardzo wydajny! Ma konsystencję typowego mleczka. Ładnie pachnie :) I co najważniejsze - świetnie zmywa makijaż.



Łagodna emulsja do demakijażu oczu to moim zdaniem najsłabszy element serii. Owszem - nie podrażnia, nie uczula, nie szczypie w oczy. Jednak niezbyt dobrze spełnia swoje podstawowe zadanie. Aby dokładnie zmyć makijaż oczu (cienie i niewodoodporny tusz) trzeba nałożyć na powieki dużą ilość preparatu i dość mocno pocierać, co wywołuje dyskomfort i nie służy delikatnej skórze wokół oczu. Wzrok po zmywaniu emulsją przez moment jest zamglony. Plus za kremową, nielejącą konsystencję, zapach i wydajność. Mimo to nie planuję powrotu do tego kosmetyku.



Odświeżający żel do mycia twarzy to całkiem przyzwoity produkt. Ma lekko żelową konsystencję, ładnie pachnie, nie podrażnia ani nie uczula skóry. Dobrze się pieni, fajnie domywa resztki makijażu i sebum. Pozostawia cerę oczyszczoną i odświeżoną. Nie wywołuje wysuszenia czy napięcia skóry. W relacji do pozostałych kosmetyków serii jest nieco mniej wydajny (mimo to starcza na długo!). Niestety ciężko wydobyć z tubki resztki produktu. Ogólnie jestem na tak :)



Na koniec: odświeżający tonik do twarzy. Bardzo fajny produkt! Odświeża i tonizuje cerę, pozostawiając ją lekko nawilżoną, gładką i zmatowioną. Podobnie jak pozostałe kosmetyki linii Gentle Cleansers ładnie pachnie, nie podrażnia ani nie uczula. 


Generalnie jestem bardzo zadowolona z tej serii. Powiedziałabym, że dzięki swojej delikatności i łagodności poprawiła stan mojej cery. Zastanawiam się tylko, czy podobne spostrzeżenia miałabym stosując te kosmetyki osobno, zamiast jednocześnie. W każdym razie - jako całość linia jest godna uwagi :) Spełnia swoje zadanie, nie podrażnia, jest delikatna i przyjemna w stosowaniu. Jedyny element, który wykluczyłabym z użytku to emulsja do zmywania oczu. Powody podałam powyżej :) Najbardziej polecam tonik, zaraz po nim żel i mleczko. Na te kosmetyki warto wydać po tych kilkanaście złotych".

Cóż mogę dodać? :) Chyba tylko tyle, że dziękuję Magdzie za rzetelne testy i recenzję :))

Znacie linię Olay Gentle Cleansers? Co sądzicie o jej elementach?


**********************************************************************************************

Korzystając z okazji, że właśnie przedstawiłam Wam recenzję kosmetyków otrzymanych do testów...

Całkiem możliwe, że kojarzycie ostatnią blogową aferę. Jeśli nie, to zapraszam Was do lektury dwóch postów na blogu Dominiki, autorki Wyznań Kosmetykoholiczki: KLIK i KLIK. Dominikę spotkała przykra sytuacja, oszustwo. Na jaw wyszło, że w blogowym świecie funkcjonują osoby, których uczciwość i rzetelność pozostawia wiele do życzenia. Nie będę się rozpisywać. Już kilka bloggerek napisało na swoich blogach dokładnie to, co sama chciałabym Wam napisać - jak chociażby Cammie w swoim poście Trzy grosze ... : KLIK. Podpisuję się pod jej słowami, mam i uważam tak samo. Wiedzcie, że Na obcasach to blog, który powstał wyłącznie z pasji i dla przyjemności. Zakładając go nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę współpracowała z jakąkolwiek firmą. Obecnie współpracuję. Każda z tych relacji oparta jest na uczciwych zasadach. Mam poczucie, że jestem fair. Moje recenzje zawsze są w pełni subiektywne i uczciwe, bez względu na to, czy dany kosmetyk kupiłam, czy dostałam. Ogromnie cieszę się, że tak licznie obdarzacie mnie i moją markę - Na obcasach - zaufaniem i sympatią. Mam nadzieję, że tak zostanie. W końcu piszę właśnie dla Was i dla własnej satysfakcji, a nie dla paru otrzymanych w prezencie mazideł :)

wtorek, 11 października 2011

Ranking :)

Właśnie mijają dwa miesiące, odkąd zaczęłam testować nową linię mazideł do twarzy Olay - Active Hydrating. Przypominam, że do wypróbowania otrzymałam:




- krem nawilżający na dzień do skóry wrażliwej,
- krem nawilżający na dzień do skóry normalnej / suchej,
- hydrożel nawilżający na dzień do skóry tłustej / mieszanej,
- krem nawilżający na noc do skóry normalnej / suchej / mieszanej,
- emulsja nawilżająca do skóry normalnej / mieszanej.

Zapraszam Was na stronę producenta: KLIK

W ciągu wspomnianych wyżej dwóch miesięcy zdążyłam wyrobić sobie opinię na temat tych produktów. Każdego z nich używałam przez około 2 tygodnie. Nie jest to niestety stuprocentowo miarodajna długość testów, jednak w tym czasie uważnie obserwowałam reakcje swojej skóry i już wiem to, co najistotniejsze :)

Muszę dodać, że kosmetyki oceniać będę z własnej perspektywy, jako posiadaczka cery normalnej / mieszanej, raczej bezproblemowej, bez skłonności do alergii, reagującej zmianami skórnymi tylko sporadycznie, w wyniku zmian klimatu / pielęgnacji itp.

Pora na krótkie i rzeczowe recenzje! Pięć kosmetyków, pięć miejsc w hierarchii. Po przemyśleniu wyników testów ułożyłam swój prywatny ranking mazideł Olay Active Hydrating. Zacznijmy od najsłabszego ogniwa...

Miejsce 5. - Hydrożel nawilżający na dzień.

Przezroczysty, o lekkiej konsystencji, idealnie się wchłania nie pozostawiając wyczuwalnej warstwy na skórze, nie blokuje porów. Szczególnie zalecany do skóry przetłuszczającej się. Zawiera glicerynę i witaminę B5.


Byłam bardzo ciekawa tego kosmetyku. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką formułą "kremu". Jako, że marka Olay przysłała mi paczkę podczas jednego z gorących, sierpniowych tygodni, to właśnie od lekkiego hydrożelu rozpoczęłam testy. Wydał mi się propozycją idealną na lato.


Pierwszy kontakt z produktem Olay i... taki zawód! Bardzo się z tym kosmetykiem nie polubiliśmy... Nawilżanie oceniam jako niemal zerowe (a przypominam, że moja normalna / mieszana cera nie potrzebuje ponadprzeciętnych nawilżaczy). Hydrożel szybko się wchłania i rzeczywiście nie pozostawia na skórze wyczuwalnej warstwy. Jednak wewnątrz skóry też nic nie pozostawia. To jak smarowanie się wodą. Mało tego! Po kilku dniach używania hydrożelu moja bezproblemowa na ogół cera zareagowała wysypem... Po odstawieniu stan mojej skóry momentalnie uległ poprawie. Powtórzyłam test i tym samym zafundowałam sobie powtórkę z rozrywki. Kosmetyk poszedł w inne ręce. Chcecie poznać jego losy? Już mówię: moją przyjaciółkę uczulił (skarżyła się na pieczenie skóry wokół ust), jej mamę wysuszył, natomiast zadowolił dopiero jej nastoletnią siostrę o idealnej cerze i niewielkich pielęgnacyjnych potrzebach. Dla mnie - kit.

Miejsce 4. - Krem nawilżający na dzień - skóra normalna / sucha.

„Szklanka wody” dla skóry, zawiera glicerynę i wazelinę. Krem wnika w skórę chroniąc ją przed utratą naturalnego nawodnienia i ulepszając jej umiejętność utrzymania nawilżenia.


Całkiem niezły, przyjemny krem na dzień. Nawilżenie nie jest rewelacyjne (hasło "szklanka wody" uważam za przesadzone), ale jak dla mnie - wystarczy :) Kosmetyk bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia na skórze filmu, lekko ją matuje. Jedno, co mi w nim przeszkadza, to zapach - lekko pudrowy (kojarzy mi się z zapachem różowej oliwki dla niemowląt J&J), nieco za mocny. Na szczęście nie utrzymuje się na skórze. Tak czy owak krem zużyję do końca :) 

Miejsce 3. - Krem nawilżający na noc.

Prawdziwy “dzbanek wody” dla spragnionej skóry. Zawiera dużą dawkę gliceryny. Krem pobudza naturalne procesy regeneracyjne naskórka, stopniowo uzupełniając ochronny płaszcz wodno-lipidowy, a także zwiększa zdolność skóry do utrzymania nawilżenia przez dłuższy czas.


Tam szklanka, tu dzbanek... ;) Nie zgadzam się z tym. Niemniej jednak krem na noc Olay Active Hydrating uważam za produkt całkiem przyzwoity. 


Co ciekawe, według mnie nie różni się niczym od zajmującego 4. miejsce kremu na dzień do cery normalnej i suchej. Ma ten sam zapach, wygląd, konsystencję i właściwie również działanie. Polecam osobom młodym, posiadającym niewymagającą cerę. Krem zapewnia skórze odprężenie i lekkie nawilżenie, jednak o dogłębnym odżywieniu czy regeneracji raczej nie ma mowy.

Miejsce 2. - Nawilżająca emulsja na dzień.

Nowa, ulepszona formuła Beauty Fluid – pierwszego produktu OLAY, stanowiącego serce marki. Zawiera glicerynę, wazelinę i oleje mineralne. Unikalna formuła działa jak nośnik, dostarczając skórze aktywne składniki odżywczo-nawadniające i chroniące ją przed utratą naturalnego nawilżenia. Emulsja ma wyjątkowo lekką konsystencję, więc szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustej warstwy, by skóra mogła naturalnie oddychać, dlatego jest idealna pod makijaż.


Coś innego! 100 ml, czyli pojemność dwa razy większa niż ta oferowana w przypadku kremów. Wygodna, higieniczna w stosowaniu buteleczka z dozownikiem zamiast słoiczka.


Zapach słabszy, przyjemniejszy niż w przypadku kremów. Konsystencja lżejsza, bardziej wodnista. Znakomita wydajność - wystarczy ilość wielkości monety dziesięciogroszowej, by nasmarować całą buzię. Wchłanianie natychmiastowe. Nawilżenie - wystarczające, w sam raz na letnie dni. Na zimę będzie zbyt delikatne.


Na ciepłe / gorące dni, dla osób posiadających niezbyt wymagającą cerę - zdecydowanie polecam.

Miejsce 1. - Krem nawilżający na dzień - skóra wrażliwa.

Nie zawiera składników zapachowych i barwników; odpowiednie nawilżenie naskórka powoduje usprawnienie funkcji obronnych skóry. 


Mój faworyt! Na pierwszy rzut oka widać dlaczego :) Ten krem - jako jedyny kosmetyk z linii Active Hydrating - nie jest barwiony i nie pachnie! Za to duży plus. Ponadto łączy w sobie zalety prezentowanych powyżej kremów: błyskawicznie się wchłania, nie pozostawia na skórze wyczuwalnej warstwy, lekko matuje, nawilża moją normalną cerę w stopniu zadowalającym, nie wywołuje niepożądanych reakcji skóry. Bardzo fajny produkt.

Podsumowanie:

Wszystkie kosmetyki Olay Active Hydrating opakowane są w solidne, ładne opakowania. Do gustu przypadły mi zwłaszcza 50-ml słoiczki - wykonane z fajnego tworzywa (którego nie potrafię nazwać ;)), twarde, bardzo lekkie. Po odkręceniu nakrętki moim oczom ukazała się ochronna "nakładka" chroniąca zawartość. Buteleczka, w którą opakowana jest emulsja, również wzbudza moją aprobatę. Solidna, a jednak na tyle miękka, że wyciśnięcie z niej resztek produktu nie powinno być problemem. Dozownik ułatwia wydobycie pożądanej ilości kosmetyku.

Wszystkie sprawdzają się jako baza pod makijaż - głównie dzięki szybkiemu i dokładnemu wchłanianiu.

Dlaczego krem na dzień do skóry normalnej / suchej jest na miejscu czwartym, a nie na trzecim? Być może zamieniłabym go kolejnością z kremem na noc (który jednak powinien być bardziej odżywczy), gdyby nie to, że w swojej Olayowej rodzinie ma tak ostrą konkurencję w kategorii "na dzień" ;)

Składy przedstawionych powyżej kosmetyków rewelacyjne nie są. Bo czy zawartość olejów mineralnych to powód do chwalenia się? Mam pewne wątpliwości. Pozostawiam to Waszej ocenie, ja niestety specjalistką od składów nie jestem...

Przybliżony koszt każdego z kosmetyków Olay Active Hydrating - 17 złotych.

Testy hydrożelu postrzegam jako ryzykowne, ale odnośnie pozostałych kosmetyków z linii AH - warto spróbować! Polecam zwłaszcza osobom młodym, do których zresztą owa linia jest kierowana. W przypadku cer dojrzalszych, wymagających kosmetyków wspierających walkę z pierwszymi oznakami starzenia, potrzebujących głębszego nawilżenia i regeneracji kosmetyki Olay Active Hydrating prawdopodobnie się nie sprawdzą. Jako 24-letnia posiadaczka z reguły bezproblemowej cery z przyjemnością wrócę do kremu na dzień do cery wrażliwej oraz do emulsji nawilżającej. Ale to na wiosnę, teraz jest pora na coś treściwszego :)

Macie doświadczenia z którymkolwiek z kosmetyków Olay Active Hydrating? Jak Wasze odczucia mają się do moich? Który z produktów Olay AH wzbudził Wasze zainteresowanie? Porozmawiajmy :)

sobota, 13 sierpnia 2011

Nowe lądy ;)

Po wczorajszym haulu zakupowym przychodzę do Was z garścią newsów.

Z przyjemnością informuję, że blog Na obcasach nawiązał współpracę z dwiema kolejnymi markami :))

Po pierwsze: OLAY - linia mazideł do twarzy z linii Active Hydrating :)) 

Mój obecny krem Sanoflore z gamy przeciw niedoskonałościom (o którym pisałam TUTAJ) wkrótce zapewne pozostanie tylko wspomnieniem (powtórzę się, ale jestem zachwycona jego wydajnością - 40 ml zużywam już 2,5 miesiąca, 2 razy dziennie, a krem wciąż jest!). Właśnie rozpoczęłam poszukiwania kolejnego po Sanoflore kremu na dzień. I tu pojawił się mail od Olay. W samą porę ;)) Przesyłka jest już u mnie. Zobaczcie, co otrzymałam do testów:


- krem nawilżający na dzień do skóry wrażliwej
- krem nawilżający na dzień do skóry normalnej / suchej
- hydrożel nawilżający na dzień do skóry tłustej / mieszanej
- krem nawilżający na noc do skóry normalnej / suchej / mieszanej
- emulsja nawilżająca do skóry normalnej / mieszanej

Link do serii Active Hydrating na stronie Olay: KLIK.

Sporo tego! Testom poddam się z przyjemnością. Poużywam, poobserwuję i w odpowiednim czasie dam Wam znać, co sądzę na temat tych kosmetyków. Zważając na ilość i specyfikę produktów obawiam się, że będziecie musiały uzbroić się w cierpliwość :)

Po drugie: Tso Moriri :))

Słyszałyście o tej marce? Ja dowiedziałam się o jej istnieniu dosłownie kilka dni temu ;) Przekopałam Internet, przejrzałam ofertę (KLIK) i muszę przyznać - jestem zaintrygowana! Z tym większą ciekawością przetestuję przesłane mi produkty: naturalne masło do ciała z 24k złotem, organiczne mydło Pustynna Noc oraz kulę do kąpieli z olejem kokosowym :)


Po trzecie: nowa mania! 

To niestety nie współpraca, bardzo żałuję ;))) Tak czy owak informuję, że pokochałam internetowy sklep Asos (KLIK) :) Przeglądałam ich ofertę od bardzo dawna... Zwłaszcza sukienki! Niedawno nastąpił przełom - złożyłam pierwsze zamówienie. Powiem prosto: świetna obsługa, fajny system informacji (maile dotyczące stanu zamówienia etc.), szybka wysyłka i najważniejsze - towary zgodne z widniejącymi na stronie pod każdym względem :)) Już wiem, że przepadłam! To z pewnością nie była moja ostatnia przygoda z Asosem :)

Po przejrzeniu działu Clearance skusiłam się na...




... dwie pary identycznych butów typu peep-toe na obcasach ;) Wybrałam rozmiar 5 (odpowiednik polskiego 37/38, długość wkładki 24,5 cm). Czyż nie są boskie? Po pierwszych przechadzkach stwierdzam, że sprawiają wrażenie wygodnych, dobrze wyważonych i solidnych. Są ładnie wykonane. Nie żałuję :) Te w kolorze Taupe kosztowały 12 funtów, natomiast Nude - 15 funtów. I jeszcze są do kupienia! Gdyby ktoś reflektował ;)) KLIK oraz KLIK.

W tym samym zamówieniu kliknęłam jeszcze sukienkę :)


Link do strony przedmiotu: KLIK.

Sukienka bardzo dobra jakościowo :)) Jedyną kwestią problemową jest rozmiar. Według tabelki na stronie Asos.com moje wymiary wpasowują się pomiędzy rozmiar 8 a 10. Wzięłam ósemkę. Podczas mierzenia stwierdziłam, że... mogłaby być nieco węższa ;) Jest w porządku, po prostu nieco luźniejsza niż oczekiwałam (a poza tym nie mogę wymienić jej na rozmiar 6, bo jest już wykupiony...). Następnym razem wezmę dwa egzemplarze upatrzonej sukienki - w rozmiarze 6 i 8. Jedną z nich odeślę - na szczęście Asos prowadzi przyjazną klientowi politykę zwrotów :) Wiele zależy zapewne od producenta i od fasonu, ale... jeśli zdecydujecie się na zakup sukienek w tym sklepie i będziecie wahały się między dwoma rozmiarami - polecam celować w ten mniejszy :)


Trzy firmy. Ze wszystkimi z nich mam styczność po raz pierwszy. Odkrywam nowe lądy ;))

Poruszyłam trzy kwestie, więc teraz zagram z Wami w trzy pytania ;))

1. Co sądzicie na temat kosmetyków Olay?
2. Słyszałyście wcześniej o marce Tso Moriri?
3. Macie jakieś doświadczenia z zakupami na Asos.com?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...