Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demakijaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demakijaż. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Coś za coś ;)

Wieczorne oczyszczanie twarzy z makijażu, sebum i innych zanieczyszczeń to stały punkt dnia każdej dbającej o siebie kobiety. By uprzyjemnić i urozmaicić sobie ten codzienny rytuał postanowiłam spróbować czegoś nowego. Z tą myślą kupiłam bułgarski dwufazowy płyn do demakijażu Ikarov :)


Zawiera jednocześnie olejek jojoba i wodę różaną ( pochodzącą z najszlachetniejszego gatunku róży, tzn. z róży damasceńskiej). Te dwa optymalnie dobrane składniki, skutecznie zmyją każdy rodzaj makijażu - zarówno przygotowany prze użyciu kosmetyków rozpuszczanych w wodzie, jak i kosmetyków rozpuszczanych w tłuszczach. Płyn działa dwufazowo: wnika głęboko w warstwy skóry, usuwając wszelkie zabrudzenia i jednocześnie doskonale nawilża cerę. Nie podrażnia oczu a, dzięki zawartości olejku jojoba, dodatkowo odżywia rzęsy. Kosmetyk zapewnia skórze uczucie świeżości i komfortu.

Dwufazowy płyn do demakijażu pozostawia na powierzchni skóry delikatną warstwę o działaniu odżywczym i nawilżającym. Po zastosowaniu nie ma więc konieczności aplikowania na skórę kremu.

(źródło: organeo.pl)


Prawdę mówiąc kupiłam ten płyn na tyle dawno, że już nie pamiętam w którym sklepie... :) Wiem jednak, że zapłaciłam za niego ok. 25 złotych.

Kosmetyk zamknięty jest w specjalnie wyprofilowanej buteleczce z miękkiego plastiku w kolorze kobaltu o pojemności 125 ml. Zakończona jest dozownikiem, który precyzyjnie uwalnia pożądaną ilość płynu.

Niewątpliwą zaletą tej dwufazy jest jej skład. Aqua, Simmondsia chinensis oil, Rosa damascena distillate, czyli woda, olejek jojoba i woda różana. Tylko tyle :)


Przed użyciem należy oczywiście energicznie wstrząsnąć buteleczką, tak by doszło do wymieszania się obu faz (czyli wody różanej z pływającym na wierzchu olejkiem jojoba). Po zmieszaniu otrzymujemy jasnożółty płyn o nieco oleistej formule.


Odnośnie skuteczności tego produktu mam mieszane uczucia. Płyn doskonale radzi sobie z demakijażem twarzy, jednak nie do końca sprawdza się przy usuwaniu tuszu z rzęs (obecnie używam tuszu Benefit - They're Real!). Trzeba zrobić kilka powtórzeń (i zużyć kilka nasączonych płynem Ikarov wacików), by całkowicie pozbyć się makijażu oczu. Przypuszczam, że odpowiada za to naturalny, nieinwazyjny skład tego produktu.

Bezpośrednio po zmywaniu tuszu do rzęs płynem Ikarov widzę głównie mgłę ;) Na szczęście mija to już po kilku sekundach / kilku mrugnięciach i nie wiąże się z żadnymi dolegliwościami, jak np. podrażnienie czy pieczenie oczu. Dodam, iż noszę soczewki kontaktowe i często robię demakijaż oczu jeszcze przed ich wyjęciem.

Bułgarska dwufaza Ikarov pozostawia na skórze cieniutki, jakby olejowy film, który jednak całkowicie wchłania się już po kilku minutach, pozostawiając cerę miękką i nawilżoną. Nie bez powodu podpięłam tę notkę pod etykietę pielęgnacja :) Fakt, iż później nakładam na buzię porcję kremu, wynika bardziej z codziennej rutyny niż z realnej potrzeby. Nie sposób nie zgodzić się z producentem, który wspomniał o tym w opisie kosmetyku :)

Koniecznie muszę wspomnieć o zapachu! Różany, słodki, jakby lukrecjowy aromat jest wyraźnie wyczuwalny podczas demakijażu i tuż po nim. O ile sama nie przepadam za różaną wonią, o tyle w tym słodkim wydaniu bardzo mi odpowiada :)


Ze względu na bardzo prosty, naturalny skład płyn nadaje się do użycia jedynie przez 3 miesiące od pierwszego otwarcia butelki. Myślę, że to idealny czas na zużycie 125 ml preparatu.

W moim odczuciu dwufazowy płyn Ikarov ma zarówno plusy, jak i minusy. Tych pierwszych jest rzecz jasna zdecydowanie więcej :) Ergonomiczna, nietłukąca się, półtransparentna buteleczka z dozownikiem, piękny zapach, delikatność, nawilżanie cery... Opinię psuje mu jedynie ograniczona skuteczność wynikająca z łagodnego, prostego składu. Coś za coś ;)

Wybieracie demakijaż szybki i bardzo skuteczny czy łagodny, rytualny, wykonany przy użyciu naturalnego kosmetyku? Czy płyn Ikarov miałby szansę stać się Waszym hitem? A może wprost przeciwnie? :)

czwartek, 29 marca 2012

Zmywam się ;)

Demakijaż - ważna rzecz! W tej kwestii jestem bardzo systematyczna i dokładna. Porządne oczyszczenie cery z makijażu, sebum i zanieczyszczeń bezpośrednio przekłada się na jej zdrowy i promienny wygląd. Swój rytuał rozpoczynam od użycia płynu micelarnego. Od około sześciu tygodni testuję ten z profesjonalnej linii Bielendy. Najwyższa pora, żeby Wam o nim opowiedzieć :)


Zamówiłam go na Allegro razem z płynem dwufazowym, o którym pisałam TUTAJ. Za butlę o pojemności 300 ml zapłaciłam 26 zł + koszt wysyłki. 

Płyn micelarny - zdaniem producenta - zastępuje mleczko, tonik i wodę. Oczyszcza skórę pochłaniając nadmiar sebum, makijaż i inne zabrudzenia. Nawilża skórę. Z tym nawilżeniem to lekka przesada :) ale rzeczywiście cera po zastosowaniu wyżej przedstawionego kosmetyku jest przyjemnie odprężona i odświeżona. Micel Bielendy Pro świetnie radzi sobie z usuwaniem makijażu i innych zanieczyszczeń z powierzchni skóry. Pachnie przyjemnie i tak delikatnie, że niemal niewyczuwalnie. Nie pozostawia na twarzy filmu. Nie uczula, nie zapycha. Nie wiem jak sprawuje się przy przemywaniu oczu - do oczyszczania ich używam dwufazy. Wydajność oceniam na piątkę - po sześciu tygodniach codziennego stosowania mam jeszcze 2/3 pojemności. Na uwagę zasługuje opakowanie - pękate, poręczne, przezroczyste (dzięki czemu można obserwować ubytek), zakończone sprawnie działającą, dozującą odpowiednią ilość produktu pompką :)

Podsumowując: płyn micelarny Bielenda Professional to produkt bardzo dobry i stuprocentowo spełniający swoje zadanie. Polecam go z czystym sumieniem. Czy kupię ponownie? Raczej nie. Właściwości tego kosmetyku niemal nie różnią się od właściwości płynu micelarnego Perfecta (KLIK), który jest o kilka złotych tańszy (zamiast 26 zł + przesyłka za 300 ml płacę ok. 13 zł za 200 ml). Tylko pompki brak... ale i na to mam sposób - zachowam sobie opakowanie po Bielendzie ;) Zwracam uwagę, że cena jest jedynym czynnikiem, który sprawia że nie planuję ponownego zakupu. Tak czy owak mam jeszcze 200 ml tego płynu, z przyjemnością zużyję je do ostatniej kropli :)

sobota, 18 lutego 2012

PROfesjonalista :)

Bielenda Professional - Płyn do demakijażu oczu i ust.

(foto: bielenda.pl)

Bez zbędnych wstępów powiem, że ten preparat to moja miłość od pierwszego użycia :) A miało ono miejsce u kosmetyczki, która zmywała z moich powiek liner, przygotowując mnie do zabiegu uzupełniania jedwabnych rzęs (więcej na ich temat znajdziecie TUTAJ). Delikatnie i jednokrotnie (!) przejechała nasączonym wacikiem po moich powiekach. Zapytałam: to już...? W końcu byłam umalowana bardzo trwałym linerem E.L.F. ... Widząc moje zaskoczenie kosmetyczka pokazała mi buteleczkę z dwufazowym płynem Bielendy Professional. Własny egzemplarz kliknęłam jeszcze tego samego dnia :)


Zdaniem producenta specjalna, dwufazowa formuła pozwala na szybkie i skuteczne zmycie każdego makijażu bez podrażnienia wrażliwej skóry wokół oczu. Faza bezbarwna dokładnie i szybko usuwa makijaż, natomiast faza turkusowa odświeża i nawilża delikatną skórę. Płyn - oprócz tego, że skutecznie i delikatnie zmywa makijaż - pielęgnuje skórę i nawilża ją oraz wzmacnia i uelastycznia rzęsy.

Składniki aktywne: delikatne substancje tłuszczowe, Cohobat z płatków róży, ekstrakt z chabra bławatka, witamina B5. Produkt został przebadany dermatologicznie i oftalmologicznie (okulistycznie). Jest bezzapachowy.


Za buteleczkę o pojemności 200 ml na Allegro zapłaciłam 25 zł. Dużo i niedużo. Używałam już kilku różnych płynów dwufazowych - wszystkie były dobre ale bez wahania stwierdzam, że ten jest najlepszy :) Wart każdej złotówki. Z niesamowitą łatwością radzi sobie ze zmywaniem nawet najtrwalszych eyelinerów. Dzięki temu obywa się bez szkodliwego dla delikatnej skóry wokół oczu pocierania, naciągania i tym podobnych atrakcji. Niestety nie wiem jak preparat radzi sobie z tuszem do rzęs, bo jedwabnych nie maluję, ale zakładam, że to dla niego pestka :) Rzeczywiście nawilża skórę. Pozostawia na niej lekko pudrową powłoczkę, typową dla większości płynów dwufazowych. Mnie to nie przeszkadza, jednak zdaję sobie sprawę, że dla niektórych z Was to wada. Wydajność oceniam na piątkę.

Za drogeryjnymi kosmetykami Bielendy nie przepadam. Za to coraz częściej przekonuję się, że warto sięgać po ich produkty sygnowane logiem Professional (KLIK). W mojej szafce już gości płyn micelarny Bielenda Pro :) Wiele dobrego słyszałam o ich maskach algowych i peelingach. Mam ochotę na kolejne zakupy... ;) Jeśli się zdecyduję, to z pewnością wrzucę do koszyka kolejną buteleczkę dwufazy! Ten kosmetyk to prawdziwy PROfesjonalista ;)

Znacie kosmetyki Bielenda Professional? Macie swoich ulubieńców wśród produktów tej marki? Podzielcie się! :)

sobota, 4 lutego 2012

Gościnne zmywanie ;)

Praktycznie każdego dnia nakładamy na buzię kremy, podkłady, pudry i inne kosmetyki. Koniec końców trzeba to wszystko zmyć ;) Codzienne oczyszczanie cery to absolutny mus - dla jej zdrowia i urody. Z tego względu ochoczo przyjęłam propozycję Olay dotyczącą przetestowania linii Gentle Cleansers (KLIK). Otrzymałam cztery produkty: nawilżające mleczko oczyszczające, łagodną emulsję do demakijażu oczu, odświeżający żel do demakijażu i odświeżający tonik do twarzy.


Sama niestety nie byłam w stanie sprawdzić działania całej gamy. Od pewnego czasu znowu noszę jedwabne rzęsy doklejane u kosmetyczki metodą 1:1 (pisałam Wam o tym TUTAJ), nie maluję ich, więc siłą rzeczy nie potrafiłabym przeprowadzić pełnego demakijażowego testu. Z tego względu do przetestowania linii Olay Gentle Cleansers zaprosiłam moją przyjaciółkę, Magdę, której cera jest niemal identyczna do mojej - normalna w kierunku mieszanej, względnie bezproblemowa. Zapraszam na krótką, aczkolwiek rzeczową recenzję jej autorstwa :)

"Do testów otrzymałam cztery kosmetyki do demakijażu. Sięgałam po nie przez niemal dwa miesiące co wieczór w następującej kolejności: mleczko, emulsja do demakijażu oczu, żel do mycia twarzy i tonik. 


Nawilżające mleczko oczyszczające wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie. Nie klei się, nie wysusza skóry ani jej nie ściąga. Kosmetyk nie podrażnił mojej skóry ani nie szczypał w oczy. Jest bardzo wydajny! Ma konsystencję typowego mleczka. Ładnie pachnie :) I co najważniejsze - świetnie zmywa makijaż.



Łagodna emulsja do demakijażu oczu to moim zdaniem najsłabszy element serii. Owszem - nie podrażnia, nie uczula, nie szczypie w oczy. Jednak niezbyt dobrze spełnia swoje podstawowe zadanie. Aby dokładnie zmyć makijaż oczu (cienie i niewodoodporny tusz) trzeba nałożyć na powieki dużą ilość preparatu i dość mocno pocierać, co wywołuje dyskomfort i nie służy delikatnej skórze wokół oczu. Wzrok po zmywaniu emulsją przez moment jest zamglony. Plus za kremową, nielejącą konsystencję, zapach i wydajność. Mimo to nie planuję powrotu do tego kosmetyku.



Odświeżający żel do mycia twarzy to całkiem przyzwoity produkt. Ma lekko żelową konsystencję, ładnie pachnie, nie podrażnia ani nie uczula skóry. Dobrze się pieni, fajnie domywa resztki makijażu i sebum. Pozostawia cerę oczyszczoną i odświeżoną. Nie wywołuje wysuszenia czy napięcia skóry. W relacji do pozostałych kosmetyków serii jest nieco mniej wydajny (mimo to starcza na długo!). Niestety ciężko wydobyć z tubki resztki produktu. Ogólnie jestem na tak :)



Na koniec: odświeżający tonik do twarzy. Bardzo fajny produkt! Odświeża i tonizuje cerę, pozostawiając ją lekko nawilżoną, gładką i zmatowioną. Podobnie jak pozostałe kosmetyki linii Gentle Cleansers ładnie pachnie, nie podrażnia ani nie uczula. 


Generalnie jestem bardzo zadowolona z tej serii. Powiedziałabym, że dzięki swojej delikatności i łagodności poprawiła stan mojej cery. Zastanawiam się tylko, czy podobne spostrzeżenia miałabym stosując te kosmetyki osobno, zamiast jednocześnie. W każdym razie - jako całość linia jest godna uwagi :) Spełnia swoje zadanie, nie podrażnia, jest delikatna i przyjemna w stosowaniu. Jedyny element, który wykluczyłabym z użytku to emulsja do zmywania oczu. Powody podałam powyżej :) Najbardziej polecam tonik, zaraz po nim żel i mleczko. Na te kosmetyki warto wydać po tych kilkanaście złotych".

Cóż mogę dodać? :) Chyba tylko tyle, że dziękuję Magdzie za rzetelne testy i recenzję :))

Znacie linię Olay Gentle Cleansers? Co sądzicie o jej elementach?


**********************************************************************************************

Korzystając z okazji, że właśnie przedstawiłam Wam recenzję kosmetyków otrzymanych do testów...

Całkiem możliwe, że kojarzycie ostatnią blogową aferę. Jeśli nie, to zapraszam Was do lektury dwóch postów na blogu Dominiki, autorki Wyznań Kosmetykoholiczki: KLIK i KLIK. Dominikę spotkała przykra sytuacja, oszustwo. Na jaw wyszło, że w blogowym świecie funkcjonują osoby, których uczciwość i rzetelność pozostawia wiele do życzenia. Nie będę się rozpisywać. Już kilka bloggerek napisało na swoich blogach dokładnie to, co sama chciałabym Wam napisać - jak chociażby Cammie w swoim poście Trzy grosze ... : KLIK. Podpisuję się pod jej słowami, mam i uważam tak samo. Wiedzcie, że Na obcasach to blog, który powstał wyłącznie z pasji i dla przyjemności. Zakładając go nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę współpracowała z jakąkolwiek firmą. Obecnie współpracuję. Każda z tych relacji oparta jest na uczciwych zasadach. Mam poczucie, że jestem fair. Moje recenzje zawsze są w pełni subiektywne i uczciwe, bez względu na to, czy dany kosmetyk kupiłam, czy dostałam. Ogromnie cieszę się, że tak licznie obdarzacie mnie i moją markę - Na obcasach - zaufaniem i sympatią. Mam nadzieję, że tak zostanie. W końcu piszę właśnie dla Was i dla własnej satysfakcji, a nie dla paru otrzymanych w prezencie mazideł :)

wtorek, 29 listopada 2011

Koniec końców :)

Na początku października doświadczyłam potrzeby zakupu nowego micela. Poprzedni zwyczajnie się kończył ;) Podczas wizyty w sklepie kosmetycznym w oczy rzucił mi się płyn micelarny Eveline - Retinol Prestige & Kwas Hialuronowy do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. Przeznaczony co prawda dla cer dojrzałych, ale co mi tam... Krzywdy mi przecież nie zrobi. Ciekawość zwyciężyła, wzięłam.

(foto: center.net.pl)

Jak mówi producent, płyn micelarny dzięki lekkiej formule bogatej w składniki nawilżające i łagodzące daje uczucie natychmiastowego ukojenia skóry. Doskonale zastępuje mleczko i tonik. Służy do oczyszczania i demakijażu oczu, twarzy i szyi. Nie zawiera kompozycji zapachowej. Produkt testowany dermatologicznie i nietestowany na zwierzętach!




Niedawno, po około sześciu tygodniach używania, w 200-ml butelce zobaczyłam denko. Pora na recenzję! 

Uważam, że retinolowy płyn Eveline nie do końca spełnia zadanie, które przypisuje mu producent. Wbrew jego obietnicom nie sprawdza się w roli kosmetyku do demakijażu, zwłaszcza gdy musi zmierzyć się z eyelinerem i tuszem. Pytam jednak: czy płyn micelarny ma służyć do zmywania mejkapu? Przecież od tego mamy chusteczki, mleczka, żele, dwufazy, oleje ... Moim zdaniem płyn micelarny to kosmetyk, który ma tylko dopełnić dzieła: usunąć pozostałości makijażu, oczyścić, tonizować. I ten to wszystko robi :) Przyjemnie odświeża i nawilża buzię (kwas hialuronowy już na drugim miejscu w składzie! który swoją drogą wygląda na niezły, przynajmniej kiedy patrzeć na niego moim niewprawnym okiem). Nie podrażnia, nie szczypie w oczy. Pachnie bardzo delikatnie. Cena nie odstrasza, płyn kosztuje kilkanaście złotych. 

Produkt nie spełnia wszystkich obietnic producenta, ale w tym przypadku nie ma to znaczenia - owe obietnice są moim zdaniem pisane na wyrost i niedostosowane do charakteru kosmetyku. Koniec końców: polecam :))

piątek, 2 września 2011

Never ever ;))

Czy ktoś go jeszcze nie zna? Wątpię! To chyba najsłynniejszy kosmetyk rodem z Biedronki. Mowa naturalnie o żelu micelarnym BeBeauty :))


Zdaniem producenta hypoalergiczny preparat w postaci żelu micelarnego delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy i oczu. Struktury micelarne zapewniają niezwykle wysoką skuteczność oczyszczania, dokładnie usuwają makijaż i zanieczyszczenia nie naruszając bariery hydrolipidowej naskórka. Zawarty w preparacie d-panthenol zapewnia naturalny poziom nawilżenia, łagodzi podrażnienia oraz przynosi uczucie natychmiastowego ukojenia. Skóra staje się gładka i czysta. Odzyskuje uczucie świeżości i komfortu.


Produkt nie zawiera alergenów i sztucznych barwników. Producent deklaruje wysokie bezpieczeństwo stosowania. W moim przypadku obietnice znajdują pokrycie :) ale o tym zaraz...

Streszczając - żel micelarny BeBeauty jest... skuteczny, przyjemny w stosowaniu i tani :)) Dostępność: w niemal każdej Biedronce. Cena: 4,99 zł. Pojemność: 150 ml. Opakowanie: poręczna, solidna tuba z wygodnym dozownikiem.


Sam kosmetyk ma konsystencję dość gęstego żelu (nie mogło być inaczej ;)).
Jest bezbarwny i bezwonny.
Nie uczula, nie podrażnia i nie zapycha mojej mieszanej cery ani oczu (dodam, że często zmywam makijaż przed zdjęciem soczewek).
Nie pieni się! Dla niektórych to zapewne wada - mnie nie robi to żadnej różnicy, a wręcz cieszy, bo kosmetyk podczas stosowania nie pcha się pod powieki ;)
Jest wydajny. Ilość, którą zobaczycie na poniższym swatchu wystarcza, by dokładnie umyć całą twarz.


Właśnie eksploatuję czwartą tubę tego produktu :) Bardzo go lubię. Fajnie radzi sobie ze zmywaniem mejkapu. Spieszę dodać, że ten żel to dla mnie tylko jeden z kilku codziennych, demakijażowych kroków, a nie lek na całe zło. Nie oczekuję, że usunie makijaż od A do Z. Nie obrażam się tylko dlatego, że nie domywa tuszu czy eyelinera w stu procentach ;) Od tego są płyny dwufazowe. Z podkładem radzi sobie bez zarzutu. Jako "faza wstępna" bądź - w zależności od preferencji - "faza końcowa" demakijażu sprawdza się rewelacyjnie. Stosuję go następująco: zwilżam dłonie wodą, nabieram porcję żelu i masuję nią suchą lub wilgotną twarz przez kilkanaście sekund, po czym obficie spłukuję.

Przewaga tego żelu nad innymi jest ogromna. Cena, wydajność, jakość... I jeszcze coś. Jego sekret tkwi w micelach, czyli sferycznych cząsteczkach składających się z cząstek wodnych i tłuszczowych. Jak wyjaśnia producent: w zetknięciu ze skórą cząsteczki tłuszczowe łączą się z sebum i resztkami makijażu, natomiast cząsteczki wodne z kurzem i innymi zanieczyszczeniami. To działa! Nie planuję powrotu do zwykłych, nie-micelarnych żeli. Never ever ;))

Czy jest tu ktoś, kto jeszcze nie testował tego kosmetyku? Co sądzicie o błękitnym żelu micelarnym BeBeauty? :)

wtorek, 26 lipca 2011

Kwadratura koła ;))

Demakijaż to codzienny rytuał każdej z nas. Przynajmniej ja nie wyobrażam sobie, by pójść spać bez wieczornego zmycia ze skóry makijażu, sebum i wszelkich zanieczyszczeń... Z racji, iż jest to zabieg powtarzany każdego dnia, szukam sposobu na jego maksymalne uprzyjemnienie i ułatwienie. A właściwie: szukałam, bo już mam ;) Oprócz ulubionych kosmetyków do demakijażu (o których napiszę innym razem) znalazłam także idealne waciki :))



Płatki kosmetyczne Cleanic Pure Effect :)) i to nie pierwsze lepsze! Te są... kwadratowe :)) Jak dla mnie dużo poręczniejsze od okrągłych, głównie ze względu na rozmiar. Nie znalazłam w domu ani jednego klasycznego wacika, więc porównania nie będzie. Wierzcie mi na słowo - powierzchnia jednego kwadratowego płatka Cleanic równa jest powierzchni minimum dwóch standardowych.


Również ich wydajność jest o wiele większa. Wpływa na to ich wielkość oraz struktura. Spójrzcie:


Dzięki widocznym na zdjęciu tłoczeniom płatek zbiera makijaż i wszelkie zanieczyszczenia w sposób efektywniejszy, niż robi to jego gładki brat. Sprawdza się to również podczas usuwania lakieru z paznokci. W przypadku kremowych, bezproblemowych emalii do ich całkowitego zmycia z dwóch dłoni spokojnie wystarczają mi dwa płatki :)

Waciki Cleanic Pure Effect są bardzo delikatne, miękkie. No i są bezproblemowe w użytkowaniu :)) Mają zwartą strukturę, nie rozwarstwiają się oraz nie pozostawiają na twarzy bądź dłoniach włókien. To niezły wyczyn, zważając na grubość poszczególnych płatków:


Minusów brak! Zużyłam już dziesiątki tych 50-płatkowych paczuszek. Powrotu do tradycyjnych wacików nie planuję :))

Koszt jednego opakowania to około 3 złote. Niestety nie wiem, gdzie najłatwiej można je kupić. Coś mi świta, że są dostępne w Rossmannie, ale mogę się mylić. Ja zawsze robię płatkowe zapasy podczas zakupów w krakowskim Selgrosie. Wybieram najkorzystniejszą cenowo opcję - biorę trójpaki :)


Więc jak? Macie ochotę zmierzyć się z kwestią kwadratury koła? ;))

poniedziałek, 16 maja 2011

Niezłe ziółko ;))

Współpraca bloga Na obcasach z marką Vichy trwa :) Pod koniec marca otrzymałam od firmy do przetestowania kolejny produkt: płyn micelarny Normaderm - Skóra wrażliwa z niedoskonałościami. Za mną 8 tygodni codziennych testów. Czas na recenzję!


Link do strony producenta: KLIK.

Jego zdaniem płyn micelarny Normaderm do skóry wrażliwej z niedoskonałościami oczyszcza, odświeża oraz koi skórę. Jest hipoalergiczny, testowany dermatologicznie. Nie zawiera parabenu, barwników, alkoholu ani mydła.


Brzmi jak bajka? Niekoniecznie :))

Pierwsze wrażenia: miły dla oka design, ergonomiczna, smukła butelka, solidne zamknięcie - nie ma szans, by samoczynnie otwarło się np. podczas podróży. Zapach płynu kojarzy mi się z miksem ziół i... apteki ;)) Na pewno znacie tę charakterystyczną, apteczno - lekarską woń. Nie przepadam, choć oczywiście nie oczekuję też, by płyn micelarny pachniał jak cukierki ;) W każdym razie aromat ten nie jest zbyt intensywny i błyskawicznie się ulatnia.

Płynu Vichy używam dwa razy dziennie - podczas porannej toalety oraz w ramach uzupełnienia wieczornego demakijażu. I tak już od ośmiu tygodni. Jak widzicie na pierwszym zdjęciu, 200-ml butelka nie jest jeszcze pusta. Wydajność zadowalająca :))


A co z samym działaniem?
Płyn skutecznie i odczuwalnie oczyszcza i odświeża cerę, a przy tym rzeczywiście jest bardzo delikatny. Nie podrażnia nawet ranek (takich jak ślad po kocim zadrapaniu ;)), koi. Jest łagodny dla oczu. Warto dodać, że noszę soczewki kontaktowe - czasem robię demakijaż przed ich wyjęciem. Nawet wtedy oczy przemyte płynem Normaderm nie zachodzą mgłą, nie szczypią, zachowują pełen komfort. Duży plus!

Szczególnej poprawy w kwestii stanu cery nie zauważyłam, ale przecież nikt tego nie obiecuje. Nie spodziewałam się, że płyn micelarny będzie leczył czy eliminował zaskórniki. Fakt pozostaje faktem, że nie podrażnia nawet zmienionej chorobowo skóry i odczuwalnie oczyszcza. I o to chodzi :)) Zważając na jego zapach mogę stwierdzić: niezłe ziółko!

To nie wszystko :)) Dzięki uprzejmości Vichy jedna z Was będzie miała możliwość przetestowania tego produktu (o wartości około 35 zł!) na własnej skórze! :))


Co zrobić, by wygrać?

1. Musisz być publicznym obserwatorem bloga Na obcasach oraz odpowiedzieć na pytanie: który kosmetyk z pełnej oferty Vichy (KLIK) przetestowałabyś najchętniej? Krótko uzasadnij swoją odpowiedź.
2. Możesz napisać informację o tym konkursie na swoim blogu (+ 1 los).
3. Możesz dodać link do mojego bloga do swojego blogrolla (+1 los).

Jeśli chcesz wziąć udział w konkursie, w komentarzu pod tą notką zostaw komentarz zawierający nick, pod jakim obserwujesz Na obcasach, odpowiedź na pytanie konkursowe oraz ewentualne informacje dotyczące blogrolla i/lub notki o rozdaniu (wraz z linkiem). Zgłoszenia przyjmuję do końca maja. Losowanie 1. czerwca. Taki prezent na Dzień Dziecka ;))

niedziela, 8 maja 2011

Zachomikowane ;)

Zużywanie zapasów to dość długotrwały proces, zwłaszcza kiedy ktoś - tak jak ja - należy do gatunku chomików ;)) Ale nawet najdłuższe zużywanie największych zapasów kiedyś dobiega końca... Półki w mojej łazience powoli zaczynają świecić pustkami, więc udałam się do Rossmanna, żeby uzupełnić zbiory ;)) Zapraszam na rossmannowy haul.

1. Sole do kąpieli Dresdner Essenz - Naturally Healthy:


Moją uwagę zwróciła sól mająca rozluźniać mięśnie. Od razu wyobraziłam sobie, jak wdzięczne będą mi moje cierpiące ostatnio plecy ;) Przyjrzałam się całej gamie i kupiłam jeszcze sól oczyszczającą drogi oddechowe oraz sól oczyszczającą organizm. Nie wzięłam jedynie soli relaksacyjnej, ponieważ nie przepadam za zapachem czystej lawendy.

Każda z saszetek kosztowała 3,99 zł. Jestem ciekawa, czy faktycznie spełniają obietnice.

2. Szampon i odżywka Herbal Essences - Nawilżenie po brzegi:


Pomyślałam, że moim włosom przyda się odmiana od długo stosowanych szamponów Joanny i odżywek Kallosa. Wybór padł na relatywnie nową serię HE - nie mogłam przejść obojętnie obok tych fantazyjnych, ładnych butelek ;) "Nawilżenie po brzegi" to kosmetyki z ekstraktami z orchidei i kokosa. Pachną jak połączenie Euphorii z kokosem na mlecznej bazie. Lubię to :)

Oba te 400-ml produkty kosztowały po 12,99 zł.

3. Szampon i maska do włosów Alterra:


Alterra to marka produkowana dla Rossmanna. Tym bardziej dla mnie zaskakujące, że są to kosmetyki wegańskie. Bez syntetyków, parafiny, silikonów, olejów mineralnych, substancji pochodzenia zwierzęcego... Po prostu wow. Jeśli jeszcze okażą się być skuteczne i przyjemne w użytkowaniu, to poprzysięgnę im wierność :)

To moje pierwsze doświadczenia z Alterrą. Zdecydowałam się na łagodny szampon z migdałami i jojobą oraz nawilżającą maskę z granatem i aloesem. Narazie wiem jedno - cudownie pachną! Jak pewnie zauważyłyście, to dla mnie dość istotne kryterium ;))

Szampon 200 ml - 8,99 zł; maska 150 ml - 8,99 zł.

4. Delikatny płyn do demakijażu oczu Nivea Visage:


Dwufazowy płyn Nivei wysączyłam do ostatniej kropelki. Był niezły, więc pomyślałam, że tym razem dam szansę temu produktowi. Liczę, że poradzi sobie z moimi eyelinerami :)

Koszt: 12,19 zł za 125 ml.


Przyjemność zakupów i nieprzyjemność płacenia za nie już za mną ;) Zabieram się za testy. I zużywanie. Jeśli któryś z tych produktów rzuci mnie na kolana, z pewnością jeszcze wiele razy będę go chomikować ;)

środa, 27 kwietnia 2011

Nowy teren ;)

Ostatnio robi błyskotliwą karierę na blogach...


Kto? Biedronka! ;) Nie mogłam pozostać obojętna względem zachwytów nad biedronkowymi mazidłami. Czym prędzej udałam się do sklepu z tym osobliwym, nakrapianym owadem w logo i kupiłam trzy kosmetyki firmowane marką BeBeauty:


Najbardziej zależało mi na zdobyciu micelarnego żelu do mycia i demakijażu twarzy:


A skoro już tam byłam, to nie mogłam odmówić sobie zakupu oczyszczającej maseczki, która ponoć zwęża rozszerzone pory...


... i kremowego żelu do stóp, spełniającego rolę antyperspirantu - w sam raz na lato :)


Koszt każdego z tych produktów to około 5 złotych. Nie mogę doczekać się testów. Jeszcze dziś wkroczę na ten nowy, pielęgnacyjny teren ;)

Jestem ciekawa tym bardziej, że kosmetyki BeBeauty produkowane są przez Torf Corporation, czyli właściciela lubianej przeze mnie marki Tołpa. Zastanawiam się tylko, jak obie te marki mają się do siebie w kwestii jakości. Czy to możliwe, by jakość i stężenie składników aktywnych w tubkach BeBeauty niczym nie różniły się od tych w wiele droższych kosmetykach Tołpa?

wtorek, 22 lutego 2011

Mam fazę...

... a właściwie to dwufazę ;)) czyli nowość od Nivea - dwufazowy płyn do demakijażu oczu:

(foto: nivea.pl)

Link do opisu na stronie producenta: KLIK.
Link do opisu na wizażowym KWC: KLIK.

Zdaniem Nivea: "Dwufazowy płyn do demakijażu szybko rozpuszcza nawet najbardziej trwały wodoodporny tusz bez konieczności mocnego pocierania powiek. Dwufazowa formuła, wzbogacona ekstraktem z bławatka, chroni rzęsy oraz delikatne okolice oczu. (...) Wrażliwa skóra wokół oczu jest wyjątkowo skutecznie i delikatnie oczyszczona, a rzęsy zadbane".


No trzeba przyznać, że płyn jest wart uwagi :) Jestem zaskoczona, z jaką łatwością usuwa z moich oczu kreskę malowaną mocnym, czarnym eyelinerem i CAŁY (co prawda nie wodoodporny, bo takowych nie stosuję) tusz. Rzeczywiście nie zmusza do pocierania, co z pewnością przyczyni się do mniejszej ilości zmarszczek wokół oczu w przyszłości.

Płyn pachnie bardzo dyskretnie, delikatnie, przyjemnie. Przed użyciem trzeba mocno nim wstrząsnąć w celu zmieszania obu warstw, a następnie w miarę sprawnie zaaplikować kosmetyk na wacik - fazy szybko się od siebie oddzielają. Producent deklaruje, że ta dwufaza jest przebadana okulistycznie i dermatologicznie oraz że nadaje się dla osób noszących szkła kontaktowe. Jestem "nosicielem" soczewek i potwierdzam :) Demakijaż nawet przed ich wyjęciem nie powoduje podrażnień, mgły na oku i tym podobnych atrakcji. Odnośnie rzęs - spektakularnych efektów nie zauważyłam (i zresztą się ich nie spodziewałam), ale faktycznie po demakijażu pozostają jakby nawilżone i odżywione, otoczone ochronną warstewką.

Jest jeszcze jeden aspekt - po zastosowaniu tego płynu na skórze pozostaje film... Nie tłusty, ale taki jakby... hmm. Znacie to uczucie po zastosowaniu na powieki / twarz silikonowej bazy pod makijaż? Taką właśnie powłokę pozostawia ten kosmetyk. Mnie to nie przeszkadza (dzięki niej czasem rezygnuję z kremu na noc), ale wiem, że reakcje są różne.

Swój płyn kupiłam w Rossmannie za 9,99 zł - cena bardzo przystępna, lubię to! ;)

Za hit dwufazy Nivei narazie nie uznam, bo po pierwsze: testy trwają dopiero 2 tygodnie, a po drugie: nie mam zbyt wielkiego porównania w tej kategorii, ale z pewnością mogę ją polecić - warto spróbować :) Może stanie się Waszym hitem?

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Skuteczne i tanie cery oczyszczanie ;)

Koniecznie muszę zarekomendować Wam pewien produkt :) a mianowicie: Dax Cosmetics - Perfecta Oczyszczanie - Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu:


(foto: dax.com.pl)

Link do opisu na stronie producenta: KLIK.

Jego zdaniem jest to "delikatny płyn micelarny do oczyszczania twarzy i demakijażu oczu, polecany dla osób w każdym wieku, do pielęgnacji wszystkich typów cery, także wrażliwej i podrażnionej. Bardzo starannie usuwa ze skóry zanieczyszczenia i resztki makijażu, przez co skutecznie zastępuje mleczko i tonik. Preparat posiada lekką, nietłustą konsystencję i nie wymaga spłukiwania wodą. Zawiera nawilżające minerały morskie, kojący d-pantenol, a także wyciąg z bławatka, który redukuje oznaki zmęczenia i odświeża cerę".

Z radością potwierdzam :) Micel jest przyjemny w użytkowaniu, wydajny, a co najważniejsze - skuteczny. Bez problemu radzi sobie nawet z makijażem oczu. Pozostawia cerę nawilżoną (podobnie jak chwalony już przeze mnie tonik Oeparol) i odprężoną. Hit!

Niewątpliwym (ogromnym!) plusem jest również cena - ostatnio w SuperPharm kupiłam 200 ml butelkę za niespełna 13 złotych :) Uważam, że ten produkt w niczym nie ustępuje stosowanemu dotychczas przeze mnie micelowi Vichy (KLIK), więc po co przepłacać? :) Dla zainteresowanych podpowiadam, że micel Perfecty dostępny jest również w Rossmannie.

Wklejam link do opisu i recenzji na wizażowym KWC: KLIK. Znajdziecie tam także skład kosmetyku.

Zachęcona jakością opisanego powyżej produktu chętnie sięgnę po pozostałe kosmetyki z serii Perfecta Oczyszczanie - KLIK. Już czaję się na peelingi. Naturalnie zdam relację :))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...