Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dochodzenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dochodzenie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 lipca 2015

Noora – J. K. Johansson

Po zaginięciu Lary Noora bardzo chciałaby zająć w towarzystwie jej miejsce – miejsce dziewczyny podziwianej i przede wszystkim – zauważanej. Boi się ona o własne życie – jest nie tylko przekonana, że zginie tak jak poszukiwana dziewczyna, ale sądzi także że przeznaczona jest jej śmierć towarzyska. Bohaterka tak silnie potrzebuje poświęconej jej uwagi, że jest skłonna składać fałszywe zeznania w  gabinecie szkolnej pedagog, Mii, a także na komisariacie.

Gdy potwierdzają się doniesienia o odnalezieniu zwłok Laury, Noora zeznaje, że widziała jak ktoś zrzucał dziewczynę z klifu i teraz boi się, że zostanie przez sprawcę odnaleziona i bestialsko zamordowana. Wybiera także piosenkę, którą chce, by uczczono jej pamięć po śmierci. Zarówno policja, jak i pedagog zauważają, że dziewczyna ma skłonności do dramaturgii i zmyślania, jednak odesłany na urlop Korhonen postanawia, na przekór oficjalnym oświadczeniom, nie ustawać w  badaniu sprawy Laury. Wraz z  Miią zauważają, że sprawy zaginionych dziewcząt łączy srebrny wisiorek w kształcie aniołka, noszony wcześniej przez Velnę i Laurę, a  teraz zauważony na szyi autorki tajemniczego blogu cieszącego się w ostatnim czasie ogromną popularnością. Bohaterowie są przekonani, że dziewczynie grozi niebezpieczeństwo.

Śledzenie losów miasteczka Palokaski bez zbędnej przerwy między kolejnymi tomami było świetnym pomysłem – dzięki temu miałam poczucie ciągłości, wspierane przez brak odautorskiej dążności do kompulsywnej potrzeby przypominania wydarzeń poprzednich części, dość częstej przy realizacjach serii.

W  mojej opinii to znakomita seria, która w  miejsce ciągłego poczucia i zagrożenia obiecywanego przez opinię zamieszczoną na pierwszej stronie okładki oferuje coś znacznie lepszego – szansę na obserwację dość specyficznego środowiska nastolatek pochodzących z fińskiego miasteczka skrywającego więcej sekretów, niż jego mieszkańcy skłonni byliby przypuszczać. Odnoszę również wrażenie, że obok jasnej potrzeby stworzenia serii kryminałów przyciągających uwagę, autorzy zapragnęli stworzyć swoistą alegorię ukrytą między kolejnymi stronicami – alegorię współczesności zdominowanej przez Internet i ewokowanym przez niego pragnieniem bycia zauważonym, chcianym, lubianym i podziwianym, gdzie miarą znaczenia jest ilość polubień pod zdjęciem. Komplementy darowane przez osoby kryjące się pod pseudonimami, półnagie fotki umieszczane na wielorakich portalach - to elementy budujące poczucie własnej wartości współczesnych nastolatków. Noora dobre studium współczesnych ludzi więzionych przez nałóg natrętnej potrzeby sprawdzania powiadomień i komentarzy, ludzi uzależnionych od Internetu, dla których czymś niewyobrażalnym i budzącym realny strach jest całkowite odcięcie od sieci. Zgrabne połączenie tych rozważań z fabułą całkowicie zogniskowaną wokół zaginięć Laury i wcześniejszego – Velny – tworzy spójną opowieść, którą czyta się z nieskrywaną przyjemnością.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Laura – J.K. Johannson

J.K. Johansson to pseudonim dwójki popularnych fińskich autorów, którzy w  miejsce codziennej pracy jaką jest pisane filmowych i telewizyjnych scenariuszy, postanowili postawić nowe pisarskie wyzwanie – trylogię kryminalną poświęconą miasteczku Palokaski. 
Ubiegły rok zaowocował wydaniem w Polsce jej pierwszego tomu – Laury, która – jak to pierwsza część serii – mnoży zagadki i tajemnice, pozostawiając miejsce na ich rozwiązanie w  kolejnych publikacjach, a tym samym prowokując pewien niedosyt możliwy do zaspokojenia jedynie po sięgnięciu po te właśnie.

Trzydziestosiedmioletnia Miia Pohjavirta po wieloletniej pracy w policji przenosi się do lokalnej szkoły, gdzie pełnić ma funkcję pedagoga. Dla niej będzie to nie tylko bezpośredni kontakt z  młodzieżą, o którym dotąd opowiadał jej jedynie pracujący w tej samej placówce brat – psycholog – ale także szansa na wyleczenie się z uzależnienia od Internetu, którego stała się ofiarą, walcząc z  przestępczością w  tymże. Niestety, pierwsze dni jej pracy wcale nie sprzyjają aklimatyzacji – uczniowie są wobec niej bardzo nieufni, gdyż podjęcie przez nią pracy zbiegło się z zaginięciem jednej z  uczennic – Laury Anderson. Młodzież podejrzewa, że kobieta jest jedynie wtyczką podstawioną przez miejscową policję, tym bardziej, że jednym z podejrzanych w  sprawie jest jej brat, Nikke, opiekujący się poszukiwaną dziewczyną bardziej, niż oczekiwano by tego od szkolnego psychologa. Ich spotkania nie ograniczały się bowiem do wizyt nastolatki w jego gabinecie, lecz wychodziły poza mury szkoły. Sprawa wydaje się tym bardziej skomplikowana, że Laura do złudzenia przypomina zaginioną przed wielu laty i nigdy nie odnalezioną siostrę bohaterów – Venlę. Mia będzie musiała nie tylko uporać się z trudną młodzieżą, która zupełnie nie chce z  nią współpracować, ale też dowiedzieć się jaki jest udział w sprawie jej brata, nie tracąc przy tym na obiektywności.

Zadanie tym trudniejsze, że jako mała prowincja Palokaski bardzo łatwo daje się zmanipulować mediom – stworzona przez rodziców zaginionej strona na Facebooku mająca gromadzić wszelkie informacje o Laurze, prowadzi do nadobfitości podejrzanych i wątków. Pokazuje z jaką łatwością mespo – media społecznościowa, jak nazywa je jeden z  bohaterów – mogą wpływać na społeczną świadomość i decydować o tym jak ukierunkowane zostanie śledztwo. Mieszkańcy miasteczka bardziej niż policji wierzą bowiem temu, co przeczytają w Internecie, domagając się innych niż widoczne reakcji organów ścigania.

Ciekawym wątkiem ukazanym tutaj mimochodem jest zmiana społeczeństwa – psycholodzy oraz pedagodzy nie mają odtąd pacjentów, lecz klientów, którzy bardziej niż rozmowy i wsparcia oczekują konkretnych efektów – ich postawy są roszczeniowe, ograniczone przez dominujących rodziców. Relacje młodocianych z  dorosłymi są mocno zaburzone, co wyraźnie pokazuje przypadek jednego z  podopiecznych Mii.

Johansson pokazuje(ą) świat zdominowany przez urodę – pada podejrzenie, że Laura zaginęła ze względu na swoje idealne piękno. Tymczasem brat Mii i jego żona bezskutecznie starając się o dziecko, decydują się o zakup komórek jajowych o określonych cechach – sami zdecydują czy ich dziecko będzie klasycznie piękne, mądre i jakie będą jego zainteresowania. Autorzy pokazują świat, w którym ludzie pragną mieć nad wszystkim kontrolę, której ułudę daje im właśnie uniwersum Internetu – coraz silniej wpływające na rzeczywistość.


Czytało się ją bardzo dobrze, mimo że nie odczuwałam żadnego silnego napięcia pożądanego przy lekturze historii dochodzenia w  sprawie zaginionej nastolatki. Potraktowałam tę lekturę bardziej jak opowieść obyczajową o fińskim miasteczku, w którym każdy zna każdego, a jedna niesprawdzona i puszczona w świat plotka może zaważyć o zszarganiu dobrego imienia. 

środa, 1 lipca 2015

Okularnik – Katarzyna Bonda



Znacznie lepsza niż Pochłaniacz. Jeszcze mocniej osadzona w historii, którą czytelnik śledzić może nie tylko za sprawą sporadycznie podsuwanych przez śledczych tropów, ale przede wszystkim dzięki dwutorowo prowadzonej narracji, w której wydarzenia obecne przeplatają się z przeszłymi, mającymi niebagatelny wpływ na to, co dzieje się współcześnie – tutaj zaginięcie dziewczyny łączy się z  historią pogromu we wsi prawosławnej, a oba wątki niebezpiecznie się splatają, pokazując, że wojna nie zawsze kończy się wówczas, gdy następuje oficjalne zawieszenie broni, a zemsta jest cierpliwa.

Sasza Załuska po ostatecznej decyzji o stałym powrocie do policji postanawia jeszcze na krótko wyjechać do podlaskiej Hajnówki, by uporządkować życie osobiste i rozwiązać sprawy dotąd nieukończone. Bohaterka ma jednak coś z Poirota Christie – wszędzie gdzie się pojawia, dochodzi do sytuacji obciążających. Gdy kobieta uczestnicy w  tradycyjnym białoruskim weselu, nieumyślnie staje się świadkiem uprowadzenia panny młodej, która to – jako kolejna powiązana z  lokalnym przedsiębiorcą zatrudniającym niemalże całą miejscowość – znika bez śladu. W  okolicy raz po raz znajdowane są w tym czasie ludzkie szczątki, a wszystkie sprawy łączy pojawiające się wciąż auto, jakim jest tytułowy mercedes zwany okularnikiem. Załuska bardzo szybko zauważa powiązanie zaginięcia ze sprawami czasów krótko po II wojnie światowej, kiedy to na terenach Podlasia oddział jednego z „żołnierzy wyklętych” dokonał pogromu wsi prawosławnych, która to sprawa wciąż ciąży nad bohaterami. Niestety, zaangażowanie Załuskiej w dochodzenie dla lokalnej policji wydaje się mocno podejrzane – tym bardziej, że kobieta pada ofiarą napastnika, a znaleziona przy niej broń nie jest zarejestrowana. Wydaje się, że profilerka zamiast rozwiązać kwestie osobiste, nawarzyła sobie piwa.

Po raz kolejny w powieści – poza oczywistymi wątkami fabularnymi – na plan pierwszy wysuwa się profesjonalizm autorki – w  komponowaniu całości, precyzyjnym rekonstruowaniu metod pracy śledczej, takim dawkowaniu kolejnych elementów układanki składającej się na portrety psychologiczne bohaterów, by całość nie sprawiała wrażenia przytłaczającej historii.

Książka ta obfita jest w wielość wątków, historii, koligacji, postaci pierwszo-, drugo-, jak i trzecioplanowych, do której trzeba mieć dużo cierpliwości i przede wszystkim, którą należy czytać wtedy, gdy możemy pozwolić sobie na pełną koncentrację. Oprócz oczywistych motywów kryminalnych, zdecydowanie istotniejsza wydaje się tu obudowa społeczno-obyczajowa i głośne mówienie o pewnych przedawnionych i być może już zapomnianych faktach, takich jak polsko-białoruskie antagonizmy. Tym bardziej, że profilerka, tak naprawdę swoim fachem w tym tomie popisać się nie może. Bardziej niż śledczą, staje się ona podejrzaną.


PR Bondy nie zawodzi – autorka niewątpliwie przeżywa swoje pisarskie pięć minut i wyciska z niego tyle, ile się da – z wielką korzyścią dla miłośników jej twórczości. Z  zaciekawieniem oczekiwać będę kolejnych tomów tetralogii, mając jednak nadzieję, że żaden nie przekroczy 1000 stron. Zdaję sobie sprawę z  konieczności skrupulatnego zarysowania niektórych wątków, by nie zostawiać czytelnika samopas z siatką domysłów, wydaje się jednak, że na dłuższą metę ta nadobfitość może okazać się męcząca. W Okularniku jest motywowana koniecznością – i wcale to wartości książki nie przekreśla, a wręcz ją podnosi. Łatwo jednak popaść w  przyzwyczajenie do snucia narracji rozwlekłych zupełnie niepotrzebnie – mam szczerą nadzieję i głęboko wierzę, że Bondzie to jednak nie grozi.

Polecam, nawet jeśli Pochłaniacz troszkę Was rozczarował. Tutaj jest znacznie lepiej. Poprzeczka ustawiona została bardzo wysoko.





wtorek, 30 czerwca 2015

Pochłaniacz – Katarzyna Bonda




Do Polski po siedmiu latach pracy w  Wielkiej Brytanii w  Instytucie Psychologii Śledczej w Huddersfield do polski wraca utalentowana profilerka Sasza Załuska. Mimo podjętej przed laty decyzji o odejściu z  policji, powrót do kraju na powrót angażuje ją w śledztwo sięgające korzeniami początku lat dziewięćdziesiątych. Sprawa jest trudna i delikatna, bowiem związana z  jedną z  najprężniej działających wówczas trójmiejskich mafii, posiadającą wpływy niemalże wszędzie. Załuska musi podjąć się zbadania tropów współczesnej zbrodni, które bezustannie odsyłać ją będą do przeszłości i popełnionego wówczas morderstwa.

Kwestia niełatwa, bowiem pracy nie będą ułatwiać ani skorumpowani policjanci, ani świadkowie lękający się o własne życie. Puste ślady mnożą się i zaskakują, zmuszając nie tylko profilerkę, ale także podejrzanych do podejmowania decyzji niełatwych i wyznań nieoczekiwanych.

Gdy w  Igle zostaje znalezione ciało martwego mężczyzny i żyjąca jeszcze, choć w  ciężkim stanie, kobieta wskazująca na mordercę, wydaje się, że dochodzenie nie będzie należało do skomplikowanych. Okazuje się jednak, że tam gdzie w  sprawę zaangażowana jest mafia, a jedynym dowodem jest zwodnicza pamięć ofiary, nie może być mowy o prostocie.

Mam wielki szacunek do rzemieślniczej pracy wykonanej przez Bondę, uwypuklającej jej niezwykły szacunek do czytelnika. Fakty opisane są szczegółowo, tło zarysowane na tyle detalicznie na ile jest to możliwe, by nie zatracić głównej linii narracyjnej i nie przekroczyć delikatnej granicy przegadania, bohaterowie mają swoje historie i bogate życiorysy, a główna historia jest tak wielowątkowa i spójna, że autorce można jedynie gratulować samodyscypliny, wysiłku włożonego w  uporządkowanie opowieści i talentu do snucia narracji długiej, aczkolwiek wcale nie nużącej. 

Nie jest to może kryminał, który porywa i – sic! – pochłania bez reszty, ale na pewno książka warta spędzonych z nią godzin, przemyślana i niezwykle  spójna,  w której widać ogrom pracy włożonej przez autorkę, by zadowolić wymagającego i niegłupiego czytelnika. Wprowadzenie do gatunku postaci profilera znacząco wpływającego na losy śledztwa, a na dodatek będącego niezwykle utalentowaną i samodzielną kobietą, a więc zabieg stanowiący przekorne przekreślenie niemej tradycji powieści kryminalnych, w  których główną postacią był dotąd mężczyzna, a silne kobiety jedynie mniej lub bardziej skutecznie próbowały wyłaniać się z tłumu, było posunięciem bardzo dobrym.


Bondę polecam, ciekawa kolejnego tomu – grubszego, a więc – mam nadzieję – jeszcze lepiej osadzonego i merytorycznego. 

piątek, 26 czerwca 2015

Przygody Tintina. Afera Lakmusa – Herge


Tintina znam z filmu, który opiewa jego przygody, a którego nawet nie widziałam. Z  komiksami jestem na bakier. Jak to się zatem stało, że sięgnęłam po publikację łączącą w sobie wszystko, czego dotąd nie znałam? Lubię nowości i nowe spojrzenie na to, z czym dotąd nie tyle nie chciałam się zapoznać, ile nie miałam okazji.

Afera Lakmusa zwróciła moją uwagę, bo zapowiadała intrygę na miarę dobrego kryminału, co skutecznie przełamało mój opór.

Kapitan i Tintin stają w obliczu przedziwnego zjawiska. Oto w  Księżymłynie, na skutek koincydencji – podczas burzy, dochodzi do dziwnych wydarzeń – pękają szyby, roztrzaskują się kieliszki, mleczarz traci swój dorobek, bo wszystkie butelki niszczą się na jego oczach. Bohaterowie sądzą, że padli ofiarą dziwnego zamachu. Szybko jednak okazuje się, że sprawa wiąże się z czymś o wiele bardziej niebezpiecznym – oto Lakmus zdołał stworzyć urządzenie pożądane w czasie II wojny światowej, mające zmienić oblicze walk zbrojnych – na odległość miało mieć ono zdolność niszczenia czołgów bez konieczności bezpośredniej interwencji. Nie dziwi zatem, że każdy kraj chce mieć dostęp do planów maszyny, które pragnie zdobyć za wszelką cenę. Jak z tą sytuacją poradzą sobie bohaterowie? Czy Lakmusowi uda się ochronić dostęp do planów maszyny, które tak skrzętnie ukrywa? Jaki wpływ na bieg historii będzie miał jego wynalazek?

Gwarantuję, że emocji i zwrotów akcji nie zabraknie.


Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona swoim odbiorem publikacji i z prawdziwą przyjemnością rozpocznę nadrabianie komiksowych zaległości – widzę, że wiele mnie ominęło.


Polecam serdecznie – zarówno Wam, jak i młodszym, dla których intrygi i tajemnice to ulubione cechy dobrej lektury. To świetna propozycja, szczególnie, jeśli wciąż nad ilość tekstu przekładacie ilość ilustracji uzupełniających przekaz.

czwartek, 21 maja 2015

Błąd w zeznaniach – Sophie Hannah


Sophie Hannah została wybrana przez dziedziców Agathy Christie do napisania kontynuacji przygód Poirota – Inicjałów zbrodni.

Powieść wyszła jej na tyle zgrabnie (choć nieco zbyt krwawo), że teraz autorka ze spokojem może pracować w Polsce na własne nazwisko, mając już zapewnioną rozpoznawalność (książki wydawane przez Inicjałami… nie zrobiły u nas oszałamiającej kariery, nie były tak rozpoznawalne jak z  pewnością będą kolejne). Cieszę się, że było mi dane zmierzyć się z  piórem autorki, bo teraz – tworząc swój kolejny projekt literacki, odseparowany od przygód Poirota – pozwoliła mi się poznać od jeszcze lepszej strony.

Ilu z nas ma sekrety, o których nigdy nikomu nie powie, nie wyłączając najbliższych przyjaciół? Ilu z  nas potajemnie jest członkiem jakiegoś forum, szuka bratniej duszy lub łatwych podniet w Internecie? Ilu z  nas nakrywa się na myślach, które wstydziłby się wypowiedzieć na głos, a których ujawnienie wiązałoby się z  ogromnym wstydem? Pewnie wielu.

Dla takich osób powstają strony takie jak IntimateLinks, gdzie można znaleźć dosłownie wszystko i wszystkich – pod maską anonimowości odkryjemy ludzi o podobnych preferencjach, zainteresowaniach, problemach, pragnieniach, z  którymi będziemy mogli podzielić się tym, czego za nic nie powiedzielibyśmy bliskim, nie chcąc narażać się na ocenę.

Ze strony tej korzysta także  Nicki Clements, czterdziestodwuletnia żona i matka, wdająca się w  internetowy romans i cyberseks najpierw z  Królem Edwardem, później Gavinem, który przyznaje się do bycia Damonem Blundym - kontrowersyjnym publicysta, autor niezwykle kąśliwych felietonów, które co rusz przysparzają mu nowych wrogów. Mężczyzna w  opinii swoich dwóch byłych żon nie potrafi kochać ani zachowywać się z  czułością. Dlaczego więc będąc Gavinem, jawi się jako zupełnie inna osobowość? Być może wcale nie jest tym, za kogo się podaje?
 
Te oraz wiele innych pytań ewokuje nagła śmierć prawdziwego Blundy’ego – zamordowanego w  bardzo niecodzienny sposób – wykorzystano nóż, jednak nie do dźgnięcia, a do… uduszenia. Jakby tego było mało, sprawca pozostawił na miejscu zbrodni zagadkowy napis stworzony czerwoną farbą, hasło do komputera zamordowanego, a także – sic! – selfie z denatem.
Jaka wiadomość kryje się w  mieszkaniu Blundy’ego? Co chciał udowodnić morderca i jakie sekrety miał nieboszczyk? Który z  setek wrogów ma jego krew na rękach?

Błąd w zeznaniach skutecznie przykuł moją uwagę, rozbudził wielkie zainteresowanie, a ja dałam się porwać intrydze. Ze spokojnym sumieniem mogę powiedzieć, że to jeden z lepszych thrillerów psychologicznych (choć ja chyba raczej wolałabym nazwać go klasycznym kryminałem), jaki ostatnio czytałam. Bohaterowie są poturbowani przez życie, ich portrety psychologiczne są pełne i niejednoznaczne, przeszłość snuje się za nimi jak cień, nie dając o sobie zapomnieć.

Hannah ma niesamowicie lekkie pióro, z  łatwością pozwala czytelnikowi na wejście w  tekst, snuje opowieść płynnie i bez przestojów, gwarantując nieoczywiste rozwiązania. Autorka co rusz myli tropy, komplikuje wątki, a to wszystko za sprawą specyficznej narracji – czytelnik jednocześnie jest świadkiem trudnej sytuacji policji, której jedyną poszlaką jest dziwnie zachowująca się właścicielka srebrnego audi, widziana w  pobliżu miejsca zbrodni, z drugiej zaś strony śledzi jej losy – kobiety, która nieustannie wzbudza w  sobie poczucie winy za grzeszność. Jaka to grzeszność? U Hannah nic nie jest oczywiste, a w  jej powieści nie sposób dostrzec jakichkolwiek braków.

Jeśli szukacie naprawdę dobrej, przemyślanej, spójnej kompozycyjnie i fabularnie, obfitującej w zwracających uwagę bohaterów powieści – ta książka z  pewnością spełni wasze oczekiwania. Nie mogę doczekać się lektury kolejnych!

Z  Hannah sprawa jest bowiem bardzo prosta: apetyt rośnie w  miarę jedzenia! Dlatego uważajcie! Jeśli już raz zakosztujecie jej prozy, trudno będzie Wam się oprzeć, a dieta oparta na jej książkach to mocny stymulator emocjonalny.

Autorka w  tym tygodniu odwiedzi Polskę, jeśli macie więc ochotę, czas i możliwości – serdecznie zapraszam ja i sama Hannah:







poniedziałek, 17 listopada 2014

Niechciani – Yrsa Sigurdardottir


Tytuł: Niechciani
Autor: Yrsa Sigurdardóttir
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 9788377587775
Ilość stron: 336
Cena: 34, 99 zł


Niechciani to kolejna mrożąca krew w żyłach książka spod pióra islandzkiej mistrzyni kryminału – Yrsy Sigurdardóttir.

Historia opowiedziana przez autorkę rozpoczyna się, gdy w sposób tragiczny ginie była żona Ódinna- pracownika państwowego urzędu kontroli. Od tego wydarzenia ich córeczka – Run – trafia pod jego stałą opiekę. Niestety dziewczynka i ojciec nie dogadują się specjalnie dobrze. W nawiązaniu bliższych relacji i uporaniu się bohaterki z traumą po śmierci mamy, ma im pomóc sesja psychoterapeutyczna, której poddawana jest Run.

Relacje ojca z córką stanowią – jak by się mogło zdawać – jedynie tło dla innych, wiodących zdarzeń. Poza tym wszystkim życie zawodowe toczy się dalej – Ódinn otrzymuje w pracy kolejne zadanie do wypełnienia – jego celem ma być ustalenie wydarzeń sprzed wielu lat – wydarzeń, które miały miejsce w Krókur – zamkniętym domu wychowawczym, znajdującym się na odludziu i mającym bardzo złą sławę. Świat obiegła plotka jakoby chłopcy byli w niej nieodpowiednio traktowani.
Pikanterii dodaje wszystkiemu sprawa tragicznej śmierci dwójki wychowanków ośrodka, którzy udusili się spalinami w samochodzie. Wiele wskazuje na to, że nie był to wypadek, a śmierć miała być zgotowana komuś innemu… Ódinn próbując dociec prawdy, uwikła się w historię, w której niejedno zostało zaciemnione.

By dodatkowo podkręcić rozwój akcji, narracja prowadzona jest dwutorowo – autorka raz zabiera nas w wydarzenia z przeszłości, powoli odtwarzając ich przebieg, po czym przenosi do teraźniejszości, gdzie wciąż toczy się śledztwo, a głównego bohatera dręczy nie tylko kiepska relacja z córką, ale też demony przeszłości, atakujące go pod postacią urojeń.
Jakby tego było mało, sprawa z przeszłości w przedziwny sposób łączy się ze współczesnością. Być może tragiczna śmierć żony Ódinna, ma jakiś związek ze sprawą, którą także i ona wcześniej badała…

Sigurdardóttir w sposób niezwykle plastyczny opisała przestrzeń pełną lęków i obaw – nie tylko jak przez mgłę ukazała dramatyczne wydarzenia przeszłości, rzutujące na teraźniejszość, ale też doskonale zarysowała sieć relacji, łączących wszystkich bohaterów. Obłęd i symptomy szaleństwa jedynie zaostrzają apetyt czytelnika, który coraz bardziej daje się opanować atmosferze strachu i niepewności.

Książka ta – mimo narastającej atmosfery grozy – nie straszy tak mocno jak poprzednie teksty autorki. Tutaj raczej autorka robi to w sposób niezwykle subtelny, opisuje rzeczywistość tak, byśmy sami potęgowali swoje lęki, byśmy w swoim tempie poddawali się nastrojowi pełnemu zagadek, których nie chcielibyśmy poznać.  Nie ma więc strachu pełną gębą – są za to ustępy skonstruowane tak umiejętnie, że lepiej nie czytać ich nocą: od razu poczujecie czyjś oddech na karku.

Wielkim plusem jest także finał – rozwiązanie zagadki każe całkowicie inaczej spojrzeć na całość książki – to, co wydawało się niepozorne okazało się kluczowe, a to czego byliśmy pewni, zdaje się zupełnie nie mieć znaczenia.

Cóż, nie bez przyczyny Sigurdardóttir została okrzyknięta nową królową w swoim gatunku – jeśli jeszcze nie znacie jej prozy, koniecznie skosztujcie.
Ale uwaga! Sprawdźcie czy wszystkie drzwi i okna są dobrze zamknięte!

Recenzje innych książek Yrsy:

http://shczooreczek.blogspot.com/2012/10/pamietam-cie-yrsa-sigurdardottir.html
http://shczooreczek.blogspot.com/2013/11/statek-smierci-yrsa-sigurdardottir.html


sobota, 8 listopada 2014

Wracajmy do domu – Lisa Scottoline


Tytuł: Wracajmy do domu
Seria: Kobiety to czytają!
Autor: Lisa Scottoline
Wydawnictwo: Prószyński
ISBN: 9788378397946
Ilość stron: 512
Cena: 38 zł


Lisa Scottoline zdobyła moje uznanie za sprawą ksiązki Nie odchodź. Tak bardzo, że gdy tylko ukazał się tekst Wracajmy do domu miałam pewność, że warto po niego sięgnąć.

Historia opowiedziana przez autorkę, to prawdziwy kocioł emocji – zwłaszcza tych trudnych, wpływających na podejmowanie decyzji ważących na życiu wszystkich bohaterów. Czytałam ją z wypiekami na twarzy, niecierpliwie przewracając kolejne strony, ale też stale zastanawiając się nad tym, jak postąpiłabym na miejscu tej czy innej postaci, jakie byłyby moje reakcje, na ile pozwalałabym ponieść się emocjom, nierzadko trudnym do poskromienia, bo wywołanych wieloletnim zamiataniem ich pod dywan.

Scottoline po raz kolejny opowiada o miłości rodzicielskiej, szczególnie zaś macierzyńskiej – i to niekoniecznie biologicznej. Zabiera nas w niełatwą przestrzeń relacji na linii macocha-córki eksmęża, eksżona- eksmąż, mąż-żona, mąż macochy-pasierbic, pasierbice-córka, ojczym-pasierbica i byłe pasierbice żony. Skomplikowane już w samej fazie rozpisywania, a co dopiero, gdy przeniesie się te zestawienia na życie obfitujące w wydarzenia nieprzewidziane i niechciane.

Jill Farrow kilka lat przed rozpoczęciem akcji książki poślubiła mężczyznę, który miał już dwie córki – Abby i Victorię. Choć związek małżeński był krótki i rozpadł się z hukiem, relacja miłości, jaka zrodziła się między kobietą a jej pasierbicami była znacznie trwalsza, choć przez kłamstwa nie tak zażyła jak dotąd.
Okazała się jednak tak mocna, że gdy już kilka lat po rozwodzie ojciec dziewczyn umiera, Abby swoje pierwsze kroki kieruje właśnie do Jill, u której szuka nie tylko pociechy, ale i pomocy w przeprowadzeniu dochodzenia na własną rękę. Bohaterka głęboko wierzy w to, że śmierć jej ojca nie jest samobójstwem, lecz morderstwem.

Jill, jako zawodowy pediatra z powołania, doskonale rozumie, nawet najgłębsze potrzeby dzieci. Przejmuje się ich losem i robi wszystko, by pomóc im w każdy możliwy sposób, nie raz wykraczający poza jej obowiązki. Nie inaczej chce traktować własne córki – nie tylko rodzoną Megan, ale także Abby i Victorię.
Mimo wielu wątpliwości jakie nią targają, kobieta decyduje się na podjęcie karkołomnego i brzemiennego w skutki śledztwa, by pomóc w ten sposób pasierbicy, która wyraźnie nie radzi sobie z przepracowywaniem żałoby.
Bohaterka nie wie jeszcze wówczas, że podjęte przez nią działania, skażą jej rodzinę i przyszłe szczęście na niebezpieczeństwo.  Zdaje sobie jednak sprawę, że burzy spokój, który tak długo budowała i skazuje nowy związek na wielką próbę. Wszystko to jednak w imię miłości, której nie jest w stanie przekreślić rozwód ani chwilowa utrata regularnych kontaktów.

Scottoline po raz kolejny ofiarowała mi książkę, której treść chłonęłam jak gąbka – to nie zwykła powieść obyczajowa, lecz wielopoziomowa historia, z wysuwającym się na plan pierwszy wątkiem sensacyjno-kryminalnym. Nie brak w niej mocnych wrażeń, ogromu ładunku emocjonalnego i trudnych pytań o rodzicielstwo, a także siłę więzów.
Polecam ją gorąco – każdemu! Doskonała, trzymająca w napięciu jak najlepszy thriller, mocno odwołująca się do hierarchii wartości i podkreślająca moc macierzyńskiej miłości.


Recenzja książki Nie odchodź:

http://shczooreczek.blogspot.com/2014/03/nie-odchodz-lisa-scottoline.html


czwartek, 11 września 2014

Zwierciadło pęka w odłamków stos – Agatha Christie


Tytuł: Zwierciadło pęka w odłamków stos
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Dolnośląskie
ISBN: 978-83-245-9293-7
Ilość stron
: 280
Cena: 24,90zł


Zwierciadło pęka w odłamków stos urzekło mnie w dwójnasób – raz, że intryga skonstruowana jak zwykle misternie, a przy tym rozwiązanie zagadki prostsze być już nie mogło, co potęguje wrażenie mistrzostwa Christie, dwa, że autorka wspomina w nim wielokrotnie uwielbiany przeze mnie tekst Tennysona, z którego zaczerpnięty został tytuł, a który przez lata stawał się inspiracją dla innych artystów. Pod recenzją prezentuję piosenkę, będącą jedną z najpiękniejszych znanych mi korespondencji tekstów, a której melodię słyszałam i którą nuciłam  niemalże przez całą lekturę.  





Zerwana nić jak cienki włos,
Zwierciadło pęka w odłamków stos,
,,Klątwa nade mną”, woła w głos
Pani na Shalott1.


Podczas przyjęcia w Gossington Hall spotyka się wielu ludzi, w tym fanów znaczącej aktorki Mariny Gregg. Jedną z jej wielbicielek obecnych na fecie, była Heather Badcock, z wielkim zapałem opowiadająca o tym, jak przed laty mimo choroby, pobiegła na spotkanie z nią, by zyskać autograf. Krótko po ich rozmowie, Heather ginie, wypiwszy truciznę przeznaczoną, jak sądzono, wcale nie dla niej, lecz dla gwiazdy filmowej, która oddała jej swój koktajl po niefortunnym wypadku.
St Mary Mead po raz kolejny staje się sceną dla licznych morderstw, popełnianych raz po raz na ludziach obecnych na przyjęciu. Sprawą zajmuje się nie kto inny, jak wiekowa już Jane Marple, dla której rozwiązywanie zagadek kryminalnych jest najlepszym medykamentem na świecie. Tylko ona jest w stanie spojrzeć na sprawę z należytej perspektywy i przyjąć spojrzenie mordercy, z niezwykłą precyzją łącząc fakty dla policji nieczytelne. W swoim rozumowaniu korzysta – co częste dla utworów Christie – z utworu literackiego, idealnie opisującego sytuację na fecie oraz późniejsze wydarzeni: jest on nie tylko poszlaką, ale też doskonałą puentą.
Autorka po raz kolejny proponuje nam zmyślną intrygę, której rozwiązanie jest tak oczywiste, że nikomu – poza starszą panią – nie przychodzi nawet do głowy. Morderca popełnił zbrodnię doskonałą, korzystając ze sprzyjających okoliczności i świetnie maskując swoje poczynania.

To jedna z książek Christie, którą dzięki licznym odwołaniom i własnym porównaniom przeżyłam wyjątkowo silnie.
Polecam ją gorąco, w tle koniecznie puszczajcie wersję Joli Koryckiej i Wojciecha Dudzińskiego (Marta – dzięki Tobie!) lub – dla lubujących się w wersjach obcojęzycznych – Loreeny McKennit. Wtedy gwarantowane są o wiele bardziej intensywne doznania
:)




Wojciech Dudziński i Jola Korycka - Pani na Shalott




1. Alfred Tennyson, Pani na Shalott, [online] http://www.anneofgreengables.fora.pl/tworczosc-wykorzystywana-w-powiesciach-i-ekranizacjach-powiesci-lmm,177/pani-na-shalott-alfred-tennyson,541.html, wejście z dnia 11.09.2014r.

poniedziałek, 8 września 2014

Inicjały zbrodni – Sophie Hannah


Tytuł: Inicjały zbrodni
Autor: Sophie Hannah
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 978-83-08-05391-1
Ilość stron:
360
Cena:
30,40zł
Data premiery: 11 września 2014.

Niemalże 40 lat po premierze ostatnich przygód Poirota, na światowej scenie pojawia się kolejna powieść z udziałem tego detektywa wszech czasów. Spisaniem jego przygód zajął się nie kto inny, jak Sophie Hannach, wybrana do tego zadania przez spadkobierców Agaty Christie, zgodnie twierdzących, że nikt inny tak dobrze nie sprawdzi się jako kontynuator dokumentowania perypetii Małego Belga, jak uznana pisarka wychowana na kryminałach anglosaskiej autorki.
Także ja i wychowałam się na jej powieściach, zatem wieść o ponownym oddaniu głosu Poirotowi była dla mnie piorunująca – z miejsca pojawił się szereg obaw, ale i nadziei na świetne projekty literackie, które będą nie lada gratką dla fanów, ale też ogromnym hołdem złożonym samej autorce.
Sumiasty, czarny wąs, szare komórki zdolne rozwikłać dowolną zagadkę, wysokie poczucie własnej wartości, nieco irytujący ton i fenomenalny zmysł obserwacji, to cechy, które wyróżniają Poirota spośród innych detektywów. To one sprawiły, że wiele lat temu Mały Belg umościł się wygodnie w mojej głowie i ani myśli z niej wyjść.
A jego ani myślą opuścić przygody – gdy na emeryturze spędza wieczór w londyńskim hotelu, gdzie delektuje się smaczną kolacją, z miejsca zaangażowany zostaje do rozwiązania niełatwej, jak się okaże, sprawy. Pewna kobieta, której poruszenie mocno go zainteresowało, a wrodzona ciekawość nie pozwoliła pozostawić sprawy bez wyjaśnienia, wyznaje mu, że grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Mimo wyraźnego poruszenia, błaga detektywa, by nie próbował szukać mordercy, bo jej śmierć jest konieczna. Jej relacja stanowi tak mocno chaotyczną szarpaninę słowną, że detektywowi z trudem przychodzi wysunięcie z niej rozsądnych wniosków. Sprawa okazuje się tym bardziej osobliwa, że tego samego wieczoru, w innym hotelu, popełnione zostaje trzykrotne morderstwo, o którym wieść szybko dociera do mężczyzny. W ustach ofiar zabójca pozostawił spinki do mankietów z grawerem PJI. Tym razem, w dochodzeniu pomaga Poirotowi (choć powinno być odwrotnie) Catchpool, przedstawiciel Scotland Yardu.
Jaki związek mają ze sobą obie sprawy? Czy Poirotowi uda się rozwiązać zagadkę, zanim dojdzie do kolejnego morderstwa?
Na te pytania odpowiedzi poznacie dopiero, gdy wejrzycie tej książce pod okładkę, a zaręczam, że warto.

Jak poradziła sobie Hannah z tym ogromnym wyzwaniem jakim jest próba dorównania do poziomu Christie, by całość nie wypadła blado?
Muszę przyznać – doskonale.
Inicjały zbrodni, pomimo kilku odstępstw od charakterystycznego rytmu powieściowego Christie, jakim jest przede wszystkim długość historii (około 350 stron przy dużym formacie, podczas gdy u Christie było to około 250 stron) i rozbudowanie wątków, a także osadzenie w roli narratora Catchpoola, a nie jak było to dotąd – narratora wszechwiedzącego (nie ukrywam, że do formy narracji zastosowanej przez Hannah bardzo ciężko było się przyzwyczaić, a dodatkowo sprawiała ona, że ułuda czytania Christie zanikała – dość nieudany zabieg), są książką bardzo sprawnie napisaną, wierną rozwiązaniom fabularnym znanym z tekstów Królowej Kryminału i – gdyby nie owe niedopatrzenia (specjalne zastosowania?) – wręcz łudząco podobną do oryginału.
Spadkobiercy Christie nie pomylili się – Hannah to właściwa autorka, na właściwym miejscu.
Nic nie uroniła z pewności siebie, kultury osobistej, impertynencji i analitycznego umysłu Poirota, który lubował się w popisywaniu się swoją wiedzą i zdolnością od odkrywania prawdy, nawet tej najbardziej wymyślnej. W Inicjałach zbrodni czuć atmosferę znaną z książek Christie, namacalne jest podobieństwo postaci, a ewentualne różnice są niezauważalne i zupełnie bez znaczenia. To wręcz lustrzane odbicie, które jednak w pewien sposób zostało zniekształcone – skazą na powieści jest bowiem jednocześnie jej najmocniejsza strona… Poirot. Autorka tak silnie chciała oddać jego najbardziej charakterystyczne cechy, że w którymś momencie miarka się przebrała, sprawiając, że detektyw –  dotąd irytujący jedynie dla innych bohaterów – teraz stał się  denerwujący także dla czytelników. Uwielbiałam tę zarozumiałość Poirota i jego wrodzoną  nieomylność, u Hannach zaś mocno mnie ona drażniła, sprawiała, że Poirot wydawał się… sztuczny, nieswój, obcy i przesadzony.
Cieszę się, że wydawcy zachowali charakterystyczne logo znane z niemalże wszystkich wydań książek o Poirocie, choć przyznaję, że nieco mylące jest wyolbrzymienie jej nazwiska na niekorzyść prawowitej autorki, ale marketingowo to zdecydowanie jasne i – jak sądzę – najlepsze rozwiązanie. Sprawi jednak, że Hannah nie będzie oceniania jako samodzielna autorka, a jako naśladowczyni – dla jednym mniej, dla innych bardziej wiarygodna.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych przygód Poirota, a Was zachęcam do szybkiego odwiedzenia księgarni i zrobienia miejsca na półkach – będzie Wam w najbliższym czasie potrzebne, zwłaszcza, że format znacząco wybiega od formatu książek samej Christie;)





środa, 25 czerwca 2014

Ofiara – Pierre Lemaitre


Tytuł: Ofiara
Autor: Pierre Lemaitre
Wydawnictwo: MUZA
ISBN: 9788377587140
Ilość stron: 352
Cena: 34,99 zł


Pierre Lemaitre „kupił” mnie za sprawą drugiego tomu trylogii opisującej losy komisarza Camille’a Verhoevena – Alex. Wówczas, śledząc poczynania mężczyzny, mającego 145 cm wzrostu, zastanawiałam się jaki wpływ na jego wielkie dokonania ma nieustanne pragnienie udowodnienia światu, że na przekór gabarytom, potrafi wiele osiągnąć.
Akcja Ofiary rozgrywa się w cztery lata po tragicznej śmierci żony inspektora. Po tym czasie, bohater powoli stara się uporać z bolesną stratą, odnajdując ukojenie w ramionach kochanki, Anne Forestier.
Niestety, ktoś próbuje wykorzystać jego związek i wiążącą się z nim podatność na zranienia – kobieta pewnego fatalnego ranka zostaje pobita, gdy staje się przypadkowym świadkiem napadu na sklep jubilerski. O jej znalezieniu się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze zadecydował wyjątkowo niekorzystny splot przypadków, które z wielką skrupulatnością odnotowuje Lemaitre. Bohaterka miała w sobie na tyle silnej woli, by do ostatniej chwili walczyć o przeżycie – będąc ledwo świadomą, zdecydowała się na próbę ucieczki z miejsca zdarzenia. Tym czynem jeszcze bardziej rozeźliła sprawców, którzy obrali ją sobie za kolejny cel – przez następne godziny po napadzie, nie ustawali w  dążeniach do tego, by ją zabić, osaczając ją za równo w szpitalu, jak i po ucieczce z niego – w domu.
Camille postanawia prowadzić śledztwo na własną rękę: nie przyznaje się przed szefostwem do relacji łączącej go z ofiarą, narażając się nie tylko na dyscyplinarne usunięcie z policji, ale też karę więzienia.
By dowiedzieć się kto czyha na jego ukochaną, Verhoeven jest w stanie odwołać się nawet do znajomości z mordercą swojej żony. Odsuwając w cień nienawiść, lokuje w nim zaufanie, wiedząc, że jest on jego ostatnią szansą na ratunek.
Tym, co wysuwa się w powieści tej na plan pierwszy jest jej warstwa narracyjna – Lemaitre z niesamowitą drobiazgowością relacjonuje przebieg wydarzeń, poświęcając nawet najmniejszym szczegółom bardzo wiele uwagi. Pierwsze rozdziały stanowią przejmujące otwarcie – czytelnik klatka po klatce, sekunda po sekundzie, obserwuje poczynania napastników i ofiary. Przypomina to nagranie puszczone w zwolnionym tempie, podczas którego przyglądamy się każdemu wydarzeniu z zaskoczeniem. Charakterystyczna narracja, w większości prowadzona w czasie teraźniejszym zwiększa dynamikę tekstu, sprawia, że od mozolnego i szczegółowego opisu przechodzimy do zapisu na zwiększonych obrotach.
Mimo dbałości autora o stopniowanie napięcia, wprowadzenie wątków z przeszłości i zbudowanie postaci o mocnych rysach, książce tej daleko do rewelacyjnej części poprzedniej. Niemalże przez całą lekturę, nie potrafiłam się w nią wgryźć. Namęczyłam się strasznie, z nadzieją wypatrując rychłego końca, który – trzeba przyznać – okazał się najmocniejszym fragmentem książki. Ostanie kilkadziesiąt stron rzeczywiście buzowało od napięcia, niepewności, suspensu, a jednak nie zdołały one ocalić obrazu całości. Pomimo zmyślnie skonstruowanej fabuły, zapewnienia ciekawego rozwiązania i precyzyjnego splotu wydarzeń, Lemaitre tym razem mnie nie porwał. To przedziwne, bo analizując tekst Ofiary „na chłodno”, dostrzegam ogrom jej zalet i to jak bardzo jest przemyślana oraz dopracowana. Wszystko to odbywa się jednak na płaszczyźnie rozumowej, a zabrakło tego, co w sensacji najważniejsze – emocjonalnego zaangażowania.
Czuję niedosyt, lecz Lemaitre’a nie skreślam. Nie po Alex.


Recenzja poprzedniego tomu:

http://shczooreczek.blogspot.com/2014/02/alex-pierre-lemaitre.html