Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura francuska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura francuska. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

"Historie miłosne" E.E. Schmitt


...Myślę, że dopóki nie poznałem Emmy Van A., nigdy nie spotkałem osoby, której wygląd tak bardzo odbiegałby od tego, kim naprawdę była...*

Nie lubię Schmitta w takiej odsłonie. I zawiodłam się na tym zbiorze opowiadań. Wszystkie są o kobietach, o ich miłosnych wzlotach i upadkach, o aspiracjach do bycia kochaną i o zbyt wielkiej sile miłości. O tęsknocie, smutku, szalonej radości, skomplikowanych relacjach i trudnych wyborach. Czyli krótko mówiąc o niczym. Kobiety pokazane są tu jako te, które kombinują w związkach, sztucznie rozdmuchują trudne sytuacje lub kochają, ale... Samej miłości nie ma tu zbyt wiele.

W opowiadaniach tych już po przeczytaniu kilku stron wiemy, jak historia się skończy. Wszystko jest tak przewidywalne, tendencyjne i nudne, po prostu nudne.

środa, 25 stycznia 2017

Tobi. Oczy Eliszy

Autor: Timothée de Fombelle
Ilustracje: François Place
Tytuł oryginału:Tobie Lolness. Les yeux d'Elisha
Tłumaczenie: Janina i Krzysztof Błońscy
Format: papier
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 390
Ocena: 6

źródło: własna biblioteczka


...Gdyby głupota miała swój ciężar, gałąź pod majorem już dawno by się złamała...*

  Wyobraźcie sobie ludzi tak małych, że mieściliby się w zmarszczkach twarzy, mogliby chować się pod powiekami i zbudować tam sobie mieszkanie - bardzo wygodne, z dwoma pokojami i kuchnią. Wyobraźnia zadziałała? U nie tak, choć z niemałym trudem. Tymczasem T. de Fombelle wyobraził sobie nie tylko tak maleńkie istotki, lecz całą otoczkę wokół nich - drzewne państwo, w którym rządzą prawa silniejszego. Taką historię poznajemy w pierwszej części przygód kilkunastoletniego Tobiego.


Mały Tobi stracił wszystko. Nie wie, co stało się z jego rodzicami, znajomi zdradzili, dawni przyjaciele stali się śmiertelnymi wrogami, a dawni wrogowie.. cóż, ich stosunek do chłopca, w najlepszym razie, nie zmienił się. Gdy zgasła ostatnia iskierka nadziei o imieniu Elisza, Tobi postanawia uciec od dotychczasowego życia. Opuszcza drzewo i wyrusza na poszukiwanie nowego wśród traw. Słyszał legendy o ludziach zamieszkujących tereny poza drzewem, ale to w końcu tylko legendy... Może nie znajdą odzwierciedlenia w rzeczywistości..? 

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Tobi. Życie w zawieszeniu

Autor: Timothée de Fombelle
Tytuł oryginału: Tobie Lolness
Tłumaczenie: Janina i Krzysztof Błońscy
Format: papier
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 313
Ocena: 6

źródło: własna biblioteczka


...Tobi mierzył sobie półtora milimetra, niewiele jak na swój wiek...*

I jak tu opisać coś, czego nie da się wyrazić słowami..? Jak zachęcić Was do sięgnięcia po tę książkę, tę niesamowitą historię? Nie wiem, czy jestem w stanie tego dokonać. Timothee de Fombelle stworzył piękną opowieść dla młodzieży, której szukałam od lat. Już dawno nic nie poruszyło mnie tak, jak historia małego Tobiego. Historia trudna, pełna zakrętów, przeszkód i wyrzeczeń, ale też wspaniałych niespodzianek. Mnóstwo tu miłości, nadziei i wiary w cud. 

Tobi Lolness był bardzo szczęśliwym dzieckiem. Żył wraz z rodzicami w wierzchołkach wielkiego drzewa i cieszył się życiem. Jego ojciec był profesorem o odkrywcą. Pisał liczne książki dotyczące życia na drzewie, w różnych jego partiach - od wierzchołków aż po same korzenie. Mama Tobiego porzuciła dla męża i wielkiej miłości życie w bogactwie i matkę, którą zawładnęła mamona. Niestety nic co dobre nie może trwać wiecznie. Profesor Lolness zaczął odkrywać, że Wielkie Drzewo pod wpływem jego mieszkańców zaczyna umierać. Ta prawda przysporzyła mu wielu wrogów, wśród których znalazł się i on - tłusty i mało myślący Jo Mitch. Rodzina trafia do więzienia, lecz Tobiemu udaje się uciec. Od tej pory jest ścigany, tropiony niczym zwierzę, traci dotychczasowych przyjaciół. Lecz przyświeca mu jeden cel - uratować rodziców, za wszelką cenę! 

środa, 5 października 2016

Sekta egoistów

Autor: Eric-Emmanuel Shmitt
Tytuł oryginału: La secte des egoistes
Tłumaczenie: Łukasz Müller
Format: papier
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 208
Ocena: 3,5

źródło: biblioteka miejska w Kartuzach


...Był grudniowy wieczór w Bibliotece Narodowej...*

Podczas jednej z wizyt w miejskiej bibliotece, w dziale "nowości" natknęłam się na najnowszą książkę Schmitta. Zainteresowana, zerknęłam na opis na okładce i odkryłam, iż jest to debiut literacki autora. W Polsce wydany dopiero w ubiegłym roku. I wcale się nie dziwię, że tak późno. 

"Sekta egoistów" opowiada o pewnym holenderskim filozofie - Gaspardzie Languenhaert, który stwierdził, że jest stwórcą wszystkiego, ponieważ to, co (i kto) go otacza, tworzy się w jego umyśle. Początkowo wyśmiewany przez ludzi z towarzystwa, po pewnym czasie zyskuje posłuch i zwolenników. Zakłada więc stowarzyszenie, w ramach którego spotyka się z tymi, których "stworzył", by im o tym opowiedzieć. Jedni lgną do niego z powodu jego bogactwa, inni cenią go za przekonania. Jak łatwo się domyślić, zbiorowisko kilkudziesięciu egoistów myślących o sobie w kategorii boskości prędzej czy później musi przerodzić się  czyste szaleństwo. 

Tę historię przypadkiem odkrywa znudzony pisaniem pracy doktorskiej młody student Gérard. Ponieważ jednak niewiele istnieje informacji na temat tajemniczego filozofa, dochodzi do wniosku, że czas najwyższy zerwać z dotychczasowym życiem i odkryć niesłychaną zagadkę Sekty Egoistów sprzed wielu lat. Tak rozpoczyna się przygoda, która okaże się początkiem końca, czy też końcem początku, jak kto woli...

Rozumiem, jaki cel przyświecał Schmittowi podczas tworzenia tej historii. Po jej lekturze każdy z nas miał zapewne usiąść i zastanowić się nad tym, jaką drogę wybierzemy: samolubnej egzystencji z dala od innych czy też integracji z ludźmi, którzy nas otaczają - nie zawsze ciekawych i wartych uwagi, lecz dających możliwość uspołecznienia się. Czy owo uspołecznienie jest człowiekowi do życia potrzebne? A może wystarczy mu to, że jest i może siebie udoskonalać..? Tak, pytań Schmitt stawia wiele. Pewnie są ważne, tylko... czy pokazał nam coś nowego, odkrywczego? Obawiam się, że nie. Ameryki to on nie odkrył. Historia Gérarda jako taka też nie powala. Zakończenie było zaskakujące i trochę podbudowało wartość tej książki w moich oczach. Ale nic poza tym. Jak dla mnie, lektura średnich lotów. I dlatego cieszę się, że w Polsce ukazała się dopiero teraz - zdążyłam polubić Schmitta za inne, prostsze i zapadające w pamięci historie.    

...Proszę przyjąć wyrazy szacunku...*

*Pierwsze/ostatnie zdanie powyższej książki

Inne książki tego autora opisane na blogu:

wtorek, 13 września 2016

Ulisses z Bagdadu

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł oryginału: Ulysse from Bagdad
Tłumaczenie: Jan Maria Kłoczkowski
Format: papier
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 320
Ocena: 5

źródło: własna biblioteczka


...Nazywam się Saad Saad, co po arabsku znaczy Nadzieja Nadzieja, zaś po angielsku brzmi jak Smutny Smutny...*

Po kilku latach przerwy wróciłam do Schmitta. Początkowa fascynacja "Oskarem i Panią Różą" czy całym zbiorem "Opowieści o Niewidzialnym" ulotniła się po kilku późniejszych książkach autora. W międzyczasie zdążyłam jednak zebrać całkiem sporą kolekcję jego powieści i opowiadań. Całkiem niedawno wyciągnęłam zakurzonego "Ulissesa z Bagdadu" i z wielką obawą rozpoczęłam lekturę. Zupełnie niepotrzebnie. Bardzo mi się spodobała historia opisana przez Schmitta.

A jest to kawałek życia pewnego Irakijczyka, który zły na to, co dzieje się w jego kraju (a rządził jeszcze Husajn), nie godząc się na to, co potem z Irakiem zrobili Amerykanie, pogrążony w wielkim smutku po stracie kilku najważniejszych w jego życiu osób, postanawia uciec z kraju. Zostaje uchodźcą. Dlaczego? Bo chce lepszego życia, szuka nadziei, którą odebrano mu w rodzinnym mieście. Marzy mu się Europa, marzy mu się Londyn. Tam zawsze chciał się udać ze swoją narzeczoną. Tam będzie jego raj! 

środa, 2 września 2015

[NOCnikowe lektury] Filomena

Dziś przedstawiam wam kolejne nasze "małe skarby" odnalezione w bibliotece dla dzieci. Te dwie niewielkie książeczki, których główną bohaterką i narratorką jest sympatyczna, choć uparta i obrażalska Filomena, zdobyły nasze serca od pierwszego akapitu. 

Są emocje, jest ciekawa historia, jest pięknie wyjaśniony problem, jest humor, są interesujące ilustracje i zabawa kolorami. Czegóż więcej potrzeba? Chyba tylko więcej części z tej serii :) póki co wydano tylko dwie... i zaraz wam je przedstawię.

wtorek, 11 sierpnia 2015

[NOCnikowe lektury] Mała Wróżka Amelka

Dziś w ramach Nocnikowych lektur chciałabym Wam przedstawić ulubienicę mojej córeczki - Amelkę. Ta mała elfia wróżka jest detektywem i pomaga bohaterom książeczek w różnych problemach. Jest zabawnie, jest ciekawie, tajemniczo i na pewno nie jest nudno! Wciąż coś się dzieje, nie ma tu nieuprzejmych słów, niegrzecznych dzieci i innych negatywnych postaci, a historie przyciągają uwagę mojej 2-letniej córeczki.

Bardzo lubimy wspólnie poznawać przygody Małej Wróżki Amelki. Poznałyśmy dopiero dwie części cyklu i mamy nadzieję, że pozostałe też niebawem wpadną nam w ręce.

piątek, 31 stycznia 2014

Konspiratorzy

Autor: Shan Sa
Tytuł oryginału: Les conspirateurs
Tłumaczenie: Krystyna Sławińska
Wydawnictwo: Muza  

Seria wydawnicza: Kalejdoskop
Format: papier 
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 224
Ocena: 3,5

źródło: własna biblioteczka



...Dokładnie o godzinie piętnastej dozorczyni, Portugalka, w kamienicy pod numerem 21 przy placu Edmonda Rostanda szeroko otwiera ciężką drewnianą bramę...*

No cóż. Nie kryję swojej miłości do prozy Shan Sa. Od kilku lat jest ona jedną z moich ulubionych współczesnych pisarek. Przeczytałam większość opisanych przez nią historii i jeszcze nigdy się na nich nie zawiodłam. Kiedyś jednak musiał nadejść ten pierwszy raz. I jest. Teraz.

Francja, Paryż, XXI wiek. Szpiedzy w roli głównej plus zaplątany w to wszystko polityk, który zbyt szybko chciał zdobyć sławę i uznanie. Ona - chińska bojowniczka o wolność, główna bohaterka rewolucji z 1989 roku na placu Tananmen, z trudną i skomplikowaną przeszłością. On - amerykański agent CIA, szukający dobrego kontaktu z chińskim rządem. Spotykają się w Paryżu, zamieszkują w tej samej kamienicy, w końcu zostają kochankami. Jaki mają w tym interes? Kto z kim, jak i gdzie..? I po co im ten francuski polityk...? Sprawa niesamowicie skomplikowana od pierwszej do ostatniej strony! 

piątek, 8 listopada 2013

[NOBLIŚCI] Albert Camus "Gość"

Miałam wczoraj ogromną ochotę symbolicznie chociażby uczcić 100 urodziny Alberta Camus. Przeglądałam liczne strony internetowe i na jednej z nich natknęłam się na króciutkie (10 stron) opowiadanie tegoż autora. "Gość" to jedna z nowel zawartych w zbiorze "Wygnanie i królestwo". Nie miałam niestety zbyt wiele czasu, by zdobyć więcej informacji na temat całego zbioru, etiologii jego powstania i ogólnej charakterystyki. Tak więc czytając opowiadanie wyrwane niejako z kontekstu trudno było mi wyobrazić sobie miejsce, czas i stosunki międzyludzkie tam opisane. Ale podobało mi się tam, choć zawitałam do świata Camus zaledwie na kilka minut...

piątek, 24 maja 2013

[KLASYCZNIE] Upiór opery

Autor: Gaston Leroux 

Tytuł oryginału: Le fantome de l'Opera
Tłumaczenie: Bożena Sęk
Wydawnictwo: Alfa
Rok wydania: 1990
Liczba stron: 192
Ocena: 4,5

źródło: biblioteka miejska w Kartuzach

O "Upiorze opery" słyszeliście zapewne wiele. Na pewno też większość z was widziała adaptacje filmowe, teatralne, musicalowe i inne wersje tej powieści. A ja nie. Nie znałam ani tła, ani wątków głównych, jedyne, co obijało mi się o uszy to tytuł (rzecz jasna:)). Tak więc podeszłam do tej starej i "oklepanej" lektury bez żadnych oczekiwań, za to ze sporo dozą ciekawości. Bo cóż takiego niezwykłego może być w historii, którą tylu ludzi bierze na warsztat i przerabia na film, spektakl czy operę..? 

A no sama sporo się nad tym zastanowiłam,  bo historia Upiora i jego ukochanej Krystyny wcale mnie nie porwała. A było tak: na przyjęciu pożegnalnym dwóch dyrektorów opery paryskiej dowiadujemy się o obecności z tym gmachu upiora. Postaci niezwykłej, która niby nie robi nikomu krzywdy, a jednak od czasu do czasu daje o sobie znać. Nowi dyrektorzy uznają to za niezły żart, lecz wkrótce przekonają się o jego istnieniu i wcale nie będzie im do śmiechu. Poznajemy także Krystynę, przeciętną śpiewaczkę operową, która pewnego wieczoru nagle ujawnia swój niezwykły talent i zdobywa ogromną sławę. Okazuje się jednak, że to zasługa... Upiora opery! Ale to nie wszystko. w powieści pojawia się też wicehrabia Raoul,  po uszy zakochany w Krystynie, swej przyjaciółce z dawnych lat. Ta jednak zdaje się ignorować jego amory, choć nie do końca. Młody mężczyzna nie bardzo rozumie, o co chodzi i postanawia dowiedzieć się, czy Krystyna kocha go, czy zwodzi... I tu się zaczyna - do akcji wkracza Upiór, policja, kierownictwo opery, a także nieszczęśliwie zakochani główni bohaterowie.

wtorek, 7 maja 2013

[HISTORYCZNIE] Wilczyca z Francji

Autor: Maurice Druon 
Tytuł oryginału: La Louve de France
Tłumaczenie:
Cykl: Królowie przeklęci, tom V
Wydawnictwo: Muza SA
Seria wydawnicza: Spektrum
Rok wydania: 2001
Liczba stron: 360
Ocena: 5,5

źródło: biblioteka miejska w Kartuzach

Wraz z piątym tomem cyklu "Królów przeklętych" rozpoczyna się także panowanie najmłodszego z synów Filipa Pięknego - Karola IV, także zwanego pięknym, choć z nieco innych powodów niż ojciec. A mianowicie król ten uwielbiał wszystko, co piękne, od siebie zaczynając, na swych komnatach kończąc. Ozdabiał, poprawiał, układał, zamawiał kobierce, arrasy, upiększał kogo i co się dało. Ale do rządzenia nijak nie miał polotu. W tym wyręczał go wuj - Karol de Valoi, znany z wszystkich wcześniejszych części. W końcu (nieformalnie) u szczytu władzy, Walezjusz mógł spełnić swe odwieczne pragnienia. Wzbogacał się na wszystkim co tylko można było spieniężyć, zaciągał długi i nie omieszkał nawet uzyskać znaczne sumy z rąk papieża. Jednym słowem - Valoi rządził!

Ale nie on jest głównym bohaterem powieści. Nie jest nim także król Francji, ani papież. W tym tomie na główny plan wysuwa się zapomniana przez wszystkich córka Filipa Pięknego, Izabela, której rękę ojciec oddał królowi Anglii, Edwardowi II. A że władca ten większy czuł pociąg do mężczyzn niż do własnej żony, królowa postanowiła zawalczyć o swój los. Walka ta była fascynująca, trzymała w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Mamy tu romanse, wojny, ucieczki, brutalne zabójstwa, niecne knowania, mamy zwycięzców i przegranych. Fascynująca lektura, bez dwóch zdań! 

wtorek, 26 lutego 2013

Być przez chwilę sobą

Autor: Phillippe Besson 
Tytuł oryginału: Un instant d'abandon
Tłumaczenie: Grażyna Majcher
Wydawnictwo: Muza SA
Seria wydawnicza: Kalejdoskop
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 208
Ocena: 4

Źródło: własna biblioteczka


Falmouth, małe angielskie miasteczko nad brzegiem kanału La Manche. Miejsce, w którym czas zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu. Mężczyźni narodzili się po to, by łowić, zadaniem kobiet jest dbanie o dom. I nic poza tym. Zaściankowość i wieloletnia rutyna dnia codziennego oraz wieczoru spędzanego przez mężczyzn w pubach (kobietom wstęp wzbroniony rzecz jasna) nie pozwala odnaleźć się w tej społeczności odmieńcom, ludziom o innych poglądach na życie. Przekonuje się o tym Thomas Sheppard, urodzony i wychowany w tym społeczeństwie, a jednak inny. Dlaczego? 

Tom naznaczony jest kalectwem, utyka na biodro po upadku w dzieciństwie. Tom wykluczony jest ze społeczeństwa po tym, jak pewnego dnia jego kilkuletni syn stracił życie na morzu. Sąd orzeka go winnym nieumyślnego narażenia na utratę życia i skazuje go na kilkuletnią odsiadkę. Po pięciu latach mężczyzna wraca do pustego domu i zaczyna życie od początku. W Falmouth nikt nie zapomina jednak o tym, co się stało. Mężczyźni bez skrupułów wytykają Toma palcami, kobiety przechodzą na drugą stronę ulicy. Ale mężczyzna tkwi w tym dziwnym układzie, bo wie, że już niedługo coś się zmieni. Jest pewien, że prawdziwe życie dopiero przed nim. Z bagażem doświadczeń, workiem tajemnic i nadzieją na nowe życie, którą odnalazł w więzieniu, Tom czeka na upragniony dzień wyzwolenia. 

wtorek, 5 lutego 2013

Portret Suzanne

Autor: Roland Topor
Tytuł oryginału: Portrait en pied de Suzanne
Tłumaczenie: Ewa Kuczkowska
Wydawnictwo: L&L
Rok wydania: 1999 
Liczba stron: 78
Ocena: 5

Źródło: własna biblioteczka

Z okładki: W "Portrecie Suzanne" nie ma już Topora szydercy, obrazoburcy, wariata, któremu wolno pluć na wszystko. Tu z każdej strony bije krzyk "Nikt mnie nie kocha". Krzyk tak głośny, że zagłusza wszystko inne. Tu jest smutno. Strasznie smutno.

Kto choć raz zetknął się z twórczością Rolanda Topora, czy to jako grafika, czy jako pisarza, ten zapewne wie, czego może się spodziewać po jego książce. Nie ukrywam, że Topor to mój ukochany pisarz i eseista. Zbieram także jego grafiki i szkice. On ma to coś, jest jedyny i niepowtarzalny. I teraz czytam na okładce, że podmienili mi mojego Topora! Że to już nie ten sam autor, nie ta sama ironia. Że mamy tu tylko... smutek? No nie! 
Właśnie - nie, nie, nie! Nie dajcie się zwieść opisowi z okładki. Jaki tam smutek, jaka tam nostalgia?! No, może trochę na początku. Ale potem sama rozkosz z czytania, fantastyczny czarny klimat, szyderczy humor, wariacki pomysł. Mój stary dobry Topor powrócił w prawie najlepszym wydaniu. 

sobota, 12 stycznia 2013

Krótkie rozważania o książce - "Oskar i pani Róża"

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt 
Tytuł oryginału: Oscar et la dame Rosa
Tłumaczenie: Barbara Grzegorzewska
Ilustracje: Joanna Rusinek
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania; 2007
Liczba stron: 72

Źródło: własna biblioteczka

Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Opowieści o Niewidzialnym" E.E. Schmitta (mojego ukochanego zbioru opowiadań :))

Tym razem nie będę opisywać moich odczuć dotyczących lektury, ani nie streszczę samego opowiadania. "Oskara i panią Różę" czytałam już kilka dobrych lat temu i gdybym wtedy opisała moje doznania literackie, miałoby to jakiś sens. Powroty do czegoś, co już czytałam powodują utratę czegoś świeżego i ulotnego, co "wytwarza" się właśnie podczas pierwszego spotkania. Ale nie o tym chciałam pisać.

Po opowiadanie E.E. Schmitta sięgnęłam z konkretnego powodu. Zapisałam się na studia podyplomowe i warunkiem zaliczenia jednego z przedmiotów było napisanie krótkiej recenzji lub eseju na temat wybranej przez wykładowcę lektury. Wśród bardzo interesujących propozycji pojawił się między innymi "Oskar i pani Róża". Przemówiło przeze mnie lenistwo i postanowiłam sięgnąć właśnie po to opowiadanie - po prostu mam je w domu. 

czwartek, 27 września 2012

Siostrzyczka Ewa od kartuzów

Autor: Pierre Peju  
Tytuł oryginału: La petite Chartreuse
Tłumaczenie: Magdalena Pluta
Wydawnictwo: Sic!
Seria wydawnicza: Sic! Powieść
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 172
Ocena: 5,5

Źródło: własna biblioteczka

Opowiem wam na początku, dlaczego skusiła mnie ta pozycja. Otóż mam wielki sentyment do zakonu kartuzów. Dlaczego? Ponieważ miasto, w którym się urodziłam, założyli owi zakonnicy. Pozostały nam po nich piękne pamiątki i niesamowite dziedzictwo kulturowe. Zakon to bardzo tajemniczy, funkcjonuje do dziś we Francji i kilku innych państwach (niestety zaborcy skutecznie wypędzili kartuzów z ziem polskich). Charakteryzuje się ciszą i samotnością. Bracia i ojcowie zakonni pozdrawiają się słowami memento mori (pamiętaj o śmierci), żyją osobno w domkach zwanych eremami i spotykają się tylko na wspólne modlitwy i posiłki (chociaż nawet wtedy nic nie mówią). A więc wyobrażacie sobie historię dziewczyny, która trafia do takiego klasztoru? Ja nie. I dlatego tak zaciekawiła mnie historia Ewy. 

Na początku poznajemy małą Ewę. Dziewczynkę, która każdego dnia czeka na mamę przed drzwiami szkoły. Codziennie czeka, bo mam nigdy nie przychodzi na czas. Ale pewnego zimnego listopadowego  popołudnia mama nie pojawia się wcale. Cóż robi Ewa? Rzuca się biegiem przed siebie. Biegnie na oślep, choć wie, że sama nie trafi do domu, w którym zamieszkały dopiero niedawno. I nagle staje się to, co nieodwracalne: Dokładnie o piątej po południu, w zimnych strugach listopadowego deszczu, pędząca furgonetka księgarza Vollarda najedzie prosto na dziewczynkę, która nagle wyskoczy jej pod koła.* 

niedziela, 15 lipca 2012

[HISTORYCZNIE] Prawo mężczyzn

Autor: Maurice Druon 
Tytuł oryginału: La loi des males
Tłumaczenie: Anna Jędrychowska
Cykl: Królowie przeklęci, tom IV
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 1991
Ilość stron: 262
Ocena: 5,5

Źródło: własna biblioteczka

Nareszcie książka, której fabuła wciągnęła mnie od początku do końca! Czy ja już mówiłam, że lubię czytać książki o Francji? A czy mówiłam, że lubię Druona? No to źle mówiłam - ja go uwielbiam! Jak nikt potrafi podkręcać atmosferę z rozdziału na rozdział, opisywać kilka wątków jednocześnie nie nużąc, nie gmatwając, nie przekombinowując. Cykl "Królowie przeklęci" jest po prostu ideałem książek historycznych - mnóstwo faktów okraszonych dobrą narracją i ciekawymi opisami przekroju społeczeństwa.

wtorek, 10 lipca 2012

Kiki van Beethoven

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt 
Tytuł oryginału: Quand je pense que Beethoven est mort alors que tant de cretins vivent suivi de Kiki van Beethoven
Tłumaczenie: Agata Sylwestrzak-Wszelaki
Wydawnictwo: Znak LiteraNova
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 147
Ocena: 4,5


Źródło: własna biblioteczka


Ponownie spotkałam się z E.-E. Schmittem. Tym razem zaskoczył mnie zupełnie nietypowym pomysłem. Już tytuł podpowiadał mi, że głównym bohaterem dwóch historii opisanych w książce będzie Ludwig van Beethoven - niesamowity muzyk, twórca genialnych symfonii, kwartetów smyczkowych, artysta kompletny pomimo całkowitej głuchoty. Podziwiam go tym mocniej, iż żył w czasach, w których każda dysfunkcja (nie mówiąc już o kompletnym jej braku) skreślała człowieka ze społeczności, w której do tej pory funkcjonował. Liczyłam na to, że Schmitt odkryje przede mną kawałek nieznanej mi biografii wielkiego mistrza. Myślałam, że dowiem się, w jaki sposób tworzył, żył, jak był postrzegany w swym środowisku i wśród najbliższych. 

Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że akcja obu historii toczy się w dzisiejszych czasach. Przyznam szczerze, że początkowo dopadło mnie małe rozdrażnienie - kolejny raz Schmitt nie spełnił moich oczekiwań! Ale gdy tylko zagłębiłam się w pierwszą historię, powróciły wspomnienia tych najlepszych chwil z autorem. Dlaczego? Postaram się nakreślić w kilku słowach fragment tego opowiadania:

poniedziałek, 2 lipca 2012

"Trucicielka"

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt 
Tytuł oryginału: Concerto a la memoire d'un ange
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 248
Ocena: 4

Książka nagrodzona Nagrodą Literacką Goncourt 2010

źródło: własna biblioteczka

Zawiodłam się na Schmitcie. Po raz pierwszy poczułam niedosyt połączony ze zdegustowaniem. Nie mam nawet pomysłu na opisanie tego, jakie wrażenia pozostawiły we mnie te cztery opowiadania skreślone szybko i byle jak. Właściwie te wrażenia już się zatarły, ponieważ lekturę skończyłam jakiś miesiąc temu... 

Które z opowiadań najbardziej mi się podobało...? Chyba pierwsze - tytułowa "Trucicielka". Było przemyślane, trzymało w napięciu i pozostawiło mnie z pewnym przekonaniem, że sama mam odpowiedzieć sobie na pytanie, kto miał rację i czy główna bohaterka wprowadziła mnie w błąd czy sama dała się zwieść młodemu księdzu..? Najsłabsze opowiadanie - zdecydowanie "Koncert Pamięci anioła". Długie, nudne, bez polotu. Jakoś nie wciągnęła mnie historia dwóch rywali, których życie zmieniła żądza bycia najlepszym. Po wypadku ten miły staje się okrutny, a egoista nagle staje się altruistą. Historia stara jak świat, a i zakończenie nie wywarło na mnie większego wrażenia. 

niedziela, 11 marca 2012

[HISTORYCZNIE] Trucizna królewska

Autor: Maurice Druon 
Tytuł oryginału: Les poisons de la couronne
Tłumaczenie: Anna Jędrychowska
Cykl: Królowie przeklęci, tom III
Wydawnictwo: Literackie (WL)
Rok wydania: 1991
Ilość stron: 224
Ocena: 5


Źródło: własna biblioteczka

Trzeci tom "Królów przeklętych", trzecie pełne emocji spotkanie z historią Francji. Tym razem M. Druon ukazuje nam burzliwe czasy panowania Ludwika Kłótliwego, wnuka Ludwika Świętego i zupełne jego przeciwieństwo. Władca dokonał najważniejszego - ożenił się z nową wybranką serca, Klemencją Węgierską, bratanicą prawej ręki króla - Karola de Valois (Walezjusza w innych wydaniach powieści). Kobieta to cudnej urody, do tego skromna, bogobojna, a przy tym ma ogromny wpływ na swego męża. Nie czyni to jednak sytuacji politycznej Francji lepszą czy mądrzejszą (gdyż król niewiele ma do powiedzenia w tej kwestii). Na dodatek konklawe nadal nie wybrało papieża, głód i nieurodzaje dalej szerzą się w kraju, a sprzymierzeńcy Ludwika X toczą spory z przeciwnikami o własności ziemskie, o przychylność władcy. O kraju nie myśli nikt. A ten staje na skraju kryzysu, trwogi i buntów.

Prócz wątku królewskiego poznajemy także dalsze losy młodego Włocha z lombardzkiej rodziny Tolomeich -  Guccia. Losy nieszczęśliwie miłosne, gdyż młodzieniec serce swe oddał szlachciance Marii de Cressay. Ona odwzajemniła jego uczucia, niestety rodzina nie uznała ich uczuć za przystające do rodu szlacheckiego i robiła wszystko, by przeszkodzić młodym w dalszych umizgach. Nie było to jednak takie proste, gdyż Cressay'owie  zaciągnęli potężny dług w lombardzie Tolomeich. I jak tu wyjść z twarzą i nie uniknąć skandalu obyczajowego...?

poniedziałek, 30 stycznia 2012

[HISTORYCZNIE] Zamordowana królowa

Autor: Maurice Druon
Tytuł oryginału:  La reine etranglee
Tłumaczenie: Adriana Celińska 
Cykl: Królowie Przeklęci, tom II
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2010 
Ilość stron: 300
Ocena: 5,5 

Źródło: własna biblioteczka

Ależ długo zbierałam się do napisania czegokolwiek o tej książce... Z kilkutygodniowym poślizgiem, przy absolutnym braku weny i z ogromnym kacem moralnym postanowiłam w końcu usiąść i coś naskrobać. W końcu mam ferie i żadne wymówki już nie zadziałają!

Lubicie Francję? Tak? A więc to książka wprost wymarzona, aby pogłębić to uczucie. Intryga za intrygą, egoizm, który wygląda zza każdego rogu komnaty, blichtr, władza, manipulacje i kombinacje. Oj , dzieje się tu tyle, że nie sposób wszystkiego opisać... Ale spróbuję choć odrobinę uchylić rąbka.