Wydawnictwo: Czytelnik
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 1982
Liczba stron: 184
Ocena: 5
Źródło: własna biblioteczka
...Wszystko jest w stanie takiego bałaganu, jakby przed chwilą policja zakończyła gwałtowną i nerwową rewizję...*
Rzadko sięgam po reportaże. Trochę się ich zazwyczaj obawiam - że za trudne, za długie, za nudne, że nie wciągną mnie prawdziwe historie. Jednak ostatnie wydarzenia w Syrii i na Bliskim Wschodzie, fala emigrantów zalewająca Europę i nasza nikła wiedza na temat mieszkających tam narodów skierowały moje myśli ku Ryszardowi Kapuścińskiemu. I tak w me ręce wpadł "Szachinszach". Kawałek najnowszej historii Iranu. Historii, o której wiedziałam tylko tyle, że tworzyli ją Szyici i Sunnici - odwieczni wrogowie. Nie sądziłam jednak, że najnowsze dzieje Iranu będą tak ciekawe i tak zależne od Europy oraz Stanów Zjednoczonych. Niestety...
Przygodę z Iranem rozpoczynam od pustego hotelu, w którym R. Kapuściński postanowił zadomowić się na czas pobytu w tym kraju. Tu wszystko się rozpoczyna, tu też wracają wspomnienia i refleksje na temat kilkudziesięciu lat panowania ostatnich szachów, mułłów, premierów. Atmosfera sprzyja pisaniu, w hotelu ani żywego ducha, personel zajęty śledzeniem i słuchaniem tego, co głosi Chomeini - nowy przywódca kraju. Ale kogo zwyciężył? Dlaczego zwyciężył? I po co zwyciężył? R. Kapuściński dokładnie mi to wyjaśnia, krok po kroku, rok po roku...