piątek, 26 lutego 2016

Szachinszach

Autor: Ryszard Kapuściński
Wydawnictwo: Czytelnik
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 1982
Liczba stron: 184
Ocena: 5

Źródło: własna biblioteczka

 ...Wszystko jest w stanie takiego bałaganu, jakby przed chwilą policja zakończyła gwałtowną i nerwową rewizję...* 

Rzadko sięgam po reportaże. Trochę się ich zazwyczaj obawiam - że za trudne, za długie, za nudne, że nie wciągną mnie prawdziwe historie. Jednak ostatnie wydarzenia w Syrii i na Bliskim Wschodzie, fala emigrantów zalewająca Europę i nasza nikła wiedza na temat mieszkających tam narodów skierowały moje myśli ku Ryszardowi Kapuścińskiemu. I tak w me ręce wpadł "Szachinszach". Kawałek najnowszej historii Iranu. Historii, o której wiedziałam tylko tyle, że tworzyli ją Szyici i Sunnici - odwieczni wrogowie. Nie sądziłam jednak, że najnowsze dzieje Iranu będą tak ciekawe i tak zależne od Europy oraz Stanów Zjednoczonych. Niestety...

Przygodę z Iranem rozpoczynam od pustego hotelu, w którym R. Kapuściński postanowił zadomowić się na czas pobytu w tym kraju. Tu wszystko się rozpoczyna, tu też wracają wspomnienia i refleksje na temat kilkudziesięciu lat panowania ostatnich szachów, mułłów, premierów. Atmosfera sprzyja pisaniu, w hotelu ani żywego ducha, personel zajęty śledzeniem i słuchaniem tego, co głosi Chomeini - nowy przywódca kraju. Ale kogo zwyciężył? Dlaczego zwyciężył? I po co zwyciężył? R. Kapuściński dokładnie mi to wyjaśnia, krok po kroku, rok po roku...

czwartek, 25 lutego 2016

[NOCnikowe lektury] Binta tańczy, Lalo gra, a Babo chce.. :)

Fakt, iż bardzo rzadko opisuję ostatnio książki nie znaczy, że ich nie czytam - zwłaszcza jeśli chodzi o książki dla dzieci. Wertujemy je codziennie! A te, które opiszę za chwilę w poście, czytamy z córeczką już od ponad roku. I nadal nam się nie znudziły.

Autor: Eva Susso 
Ilustracje: Benjamin Chaud
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Wydawnictwo: Zakamarki

wtorek, 5 stycznia 2016

Te chwile

Autor: Herbjørg Wassmo
Tytuł oryginału: Disse øyeblikk
Tłumaczenie: Ewa Bilińska
Format: papier
Wydawnictwo: Smak Słowa
Seria: Arcydzieła Norweskiej Literatury
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 384
Ocena: 5

źródło: własna biblioteczka

...Osuwa się do tyłu, w nieznane...*

Pokochałam H. Wassmo za "Księgę Diny" i od tej pory na każdą jej powieść czekam z wielką niecierpliwością. A w Polsce czekać trzeba było długo, oj długo... Zupełnie nie rozumiem braku zainteresowania tą pisarką ze strony wydawnictw. 
Gdy w "Stuleciu" (poprzedniej powieści Wassmo) odkrywałam powoli historię kilku pokoleń kobiet z rodu pisarki, poczułam mały niedosyt. Historia napisana była językiem twardym, bez zbędnego sentymentalizmu, a jednak wciąż bazowała na uczuciach. To niesamowite połączenie, bardzo charakterystyczne dla H. Wassmo. Ów niedosyt zrekompensowały mi "Te chwile" - autobiografia autorki, choć o tym fakcie dowiedziałam się raczej z okładki, niż z treści. 

"Te chwile" to historia kobiety, które przez nieprawidłowe relacje z ojcem nie potrafi zbudować szczęśliwego domu z mężczyzną. W młodości wątła, słaba, na jakiekolwiek sytuacje stresowe reagowała omdleniami lub atakami dziwnej choroby. Wciąż niepewna, nieśmiała, niezdolna do podejmowania ważnych decyzji kroczy przez życie tak, jakby stała obok i wszystkiemu się tylko przyglądała. Zakłada rodzinę (którą raczej nie należałoby nazywać "rodziną"), ale nie jest w niej szczęśliwa. Nieustannie szuka samotności, ciszy, wyobcowania. Taka już jest, lecz jej najbliżsi nie potrafią tego zrozumieć i zaakceptować. 

środa, 25 listopada 2015

Tatiana i Aleksander

Autor: Paullina Simons

Tytuł oryginału: Tatiana and Alexander
Tłumaczenie: Katarzyna Malita
Cykl: Jeździec Miedziany, cz.2
Format: papier
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2010



Liczba stron: 544
Ocena: 5,5

źródło: własna biblioteczka


...Aleksander Barrington stał przed lustrem i drżącymi palcami próbował poprawić zawiązany na szyi szaro-biały krawat skautów...*

Pchana siłą rozpędu i wielką tęsknotą za Tatianą i Aleksandrem Biełow, sięgnęłam po drugi tom "Jeźdźca miedzianego". Trochę się początkowo zdumiałam, gdyż zamiast przemierzać wraz z Tatianą kontynent amerykański, wylądowałam w "przeszłości". Bynajmniej nie żałowałam tej podróży w czasie, gdyż dzięki niej poznałam dzieciństwo, rodziców Aleksandra. A przede wszystkim byłam świadkiem pojęcia przez nich decyzji o wyjeździe do Rosji i jej tragicznych skutkach. Ciekawy zabieg, tym bardziej, że w pierwszej części poznałam od podszewki życie Tatiany. Aleksander odkrył swe karty tylko częściowo. 

czwartek, 19 listopada 2015

Jeździec miedziany

Autor: Paullina Simons

Tytuł oryginału: The Bronze Horseman
Tłumaczenie: Marta Trojan
Cykl: Jeździec miedziany, cz. 1
Format: e-book
Wydawnictwo: Świat Książki/Virtualo
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 622
Ocena: 6

źródło: własna biblioteczka


...Wraz z wpadającymi przez okno promieniami słońca w pokoju zagościł poranek...*

Przed rozpoczęciem próby opisu tej książki chciałabym wytłumaczyć się z jednej dosyć istotnej rzeczy - powieść tę czytałam kilka miesięcy temu. Nie sposób jej zapomnieć. Do tej pory często stają mi przed oczyma niektóre sceny. Ale większości szczegółów już niestety nie pamiętam. Więc jeśli popełnię jakiś błąd rzeczowy - proszę o wybaczenie.

A teraz - do dzieła. Zastanawiam się, czy muszę pisać o fabule "Jeźdźca miedzianego". Czy ktoś jeszcze nie zna tej historii..? Do niedawna oczywiście ja zaliczałam się do tego grona, a powód był prosty - nie przepadam za ckliwymi historycznymi romansami. Mam dość literatury wojennej, katowano mnie nią przez połowę liceum i do dnia dzisiejszego pozostała niechęć. Z drugiej jednak strony potrzebowałam czegoś lekkiego, wciągającego, niezbyt trudnego do "ogarnięcia". I tym sposobem wpadła w me ręce powieść Pauliny Simons. A gdy już z tych rąk wypadła, to długo nie chciała opuścić mojej pamięci, moich myśli. Jest w tym dziwna magia, mimo, że książka nie została napisana jakimś niezwykłym językiem. Mimo, że fabuła jest podobna do innych wojennych romansów. Mimo, że - jak to podkreślają wielcy znawcy literatury oraz blogerzy, którzy zęby zjedli na światowej literaturze - znajdziemy tu wiele błędów logicznych, historycznych i innych. Tylko pytanie - kogo to tak naprawdę obchodzi? Cel tej powieści jest zupełnie inny!

środa, 2 września 2015

[NOCnikowe lektury] Filomena

Dziś przedstawiam wam kolejne nasze "małe skarby" odnalezione w bibliotece dla dzieci. Te dwie niewielkie książeczki, których główną bohaterką i narratorką jest sympatyczna, choć uparta i obrażalska Filomena, zdobyły nasze serca od pierwszego akapitu. 

Są emocje, jest ciekawa historia, jest pięknie wyjaśniony problem, jest humor, są interesujące ilustracje i zabawa kolorami. Czegóż więcej potrzeba? Chyba tylko więcej części z tej serii :) póki co wydano tylko dwie... i zaraz wam je przedstawię.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Kraj, gdzie nigdy się nie umiera

Autor: Ornela Vorpsi
Tytuł oryginału: Il paese dove non si muore mai
Tłumaczenie: Joanna Ugniewska
Wydawnictwo: Czarne
Seria wydawnicza: Inna Europa, inna literatura
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 120
Ocena: 4,5

źródło: własna biblioteczka

  ...To jest kraj, gdzie nigdy się nie umiera...*

Niewiele słyszałam o Albanii, niewiele też o niej czytałam. Właściwie chyba nic nie wiem o tym kraju. Dałam się zwieść magicznemu tytułowi książki O. Vorpsi i oto wylądowałam w samym środku piekła, które zwą Albanią... Tu mentalność ludzi zakrawa o seksoholizm - na każdym kroku widzi się w dziewczynach i kobietach prostytutki. Tu każdy normalny mężczyzna chcący żyć po swojemu przestaje być normalny i trafia do więzienia. A jego żona? Wiadomo, jaki czeka ją los... Samotna, młoda, musi być chętna!

Tu rządzi komunizm i nie ma innej opcji. Wszyscy albo już przywykli, albo obsesyjnie wierzą w ten ustrój polityczny. Tu się nie umiera, bo tu chyba wszyscy rodzą się bez duszy. Niektórzy tylko nie mogą lub nie chcę tego zrozumieć. 

wtorek, 11 sierpnia 2015

[NOCnikowe lektury] Mała Wróżka Amelka

Dziś w ramach Nocnikowych lektur chciałabym Wam przedstawić ulubienicę mojej córeczki - Amelkę. Ta mała elfia wróżka jest detektywem i pomaga bohaterom książeczek w różnych problemach. Jest zabawnie, jest ciekawie, tajemniczo i na pewno nie jest nudno! Wciąż coś się dzieje, nie ma tu nieuprzejmych słów, niegrzecznych dzieci i innych negatywnych postaci, a historie przyciągają uwagę mojej 2-letniej córeczki.

Bardzo lubimy wspólnie poznawać przygody Małej Wróżki Amelki. Poznałyśmy dopiero dwie części cyklu i mamy nadzieję, że pozostałe też niebawem wpadną nam w ręce.

piątek, 7 sierpnia 2015

[FANTASTYCZNIE] "Inny wiatr" U. le Guin


...Białe niczym łabędzie skrzydła żagle unosiły "Chyżą" coraz dalej w głąb zatoki, pomiędzy Zbrojnymi Urwiskami, w stronę Portu Gont...*

 Po kilku latach przerwy powróciłam do "Ziemiomorza" i strasznie żałuję, że zrobiłam to tak późno. Z poprzednich części nie pozostało mi w głowie prawie nic, nie pamiętałam większości zdarzeń i niektórych bohaterów. Czułam się jakbym wychodziła z amnezji i usilnie starała się odtworzyć dawne dzieje, choć kompletnie nie wiem, co wtedy przeżywałam. Wiem jednak jedno - ten cykl jest jednym z najlepszych, jakie czytałam! 

"Inny wiatr" o ostatnia część walki o przywrócenie równowagi na Archipelagu i zachodzie świata. Tu kończą się losy większości bohaterów, tu też spotykamy większość z nich: Geda, Tenar, Tehanu. Lebannena, choć nie oni grają tu tzw. pierwsze skrzypce. 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

[NOCnikowe lektury] Czekoladki dla sąsiadki

Autor: Dorota Gellner 
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo: Wilga
Seria wydawnicza: Złota seria
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 32
Ocena Łucji: 4,5
Ocena moja: 5

źródło: biblioteka miejska w Kartuzach


Kilka lat temu, gdy prowadziłam w szkole kółko teatralne, znalazłam bardzo śmieszny wierszyk D. Gellner o wdzięcznym tytule "Czekoladki dla sąsiadki", który na dodatek można było przerobić na mini scenkę teatralną (tzw. etiudę). Dzieci były zachwycone grając kota, psa i sąsiadkę. Później często trafiałam na wydanie tego wiersza w różnych księgarniach internetowych, przyglądałam się i dochodziłam do wniosku, że nie dam 20 zł za oprawę graficzną jednego wiersza. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy odkryłam w bibliotece dla dzieci, że to nie jeden, lecz kilkanaście radosnych wierszyków i kotem i psem w roli głównej. Bez zastanawiania się zabrałyśmy z córeczką znalezisko i przez kilka tygodni cieszyłyśmy uszy ciekawymi rymami, a oczy kolorowymi i nietypowymi ilustracjami.