Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radość. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 września 2015

Nowe życie, nowa radość, nowa jakość

Czy wiesz kto kocha cię nieustannie i kto nieustannie na ciebie czeka? Kto uzdrawia twoje serce i kto jest rozwiązaniem twoich problemów? Kto może cię wiele nauczyć i pokazać wiele nowych perspektywy I w końcu - kto może dać ci nowe życie, nową radość, nową jakość?

Odpowiedzi przyjdą podczas kolejnej edycji Kursu Nowe Życie w Krakowie, która odbywać się będzie od 9 do 11 października. Zapraszamy Cię serdecznie. Zapisy na stronie www.cadr.redemptor.pl

poniedziałek, 7 września 2015

'Dzięki Państwu, tata będzie zdrowy'

Grzegorz jest już po operacji (szczegóły tutaj). Czuje się bardzo dobrze, faszerowany kroplówkami nabiera sił. Obecnie z rehabilitantem stawia pierwsze kroki. Musi wydobrzeć do 21 września, bo wtedy ma kolejną chemię. Wszystkich bardzo gorąco pozdrawia.

Rodzina i bliscy Grzegorza dziękują za okazaną pomoc, za modlitwę, za każdą wpłaconą złotówkę. To, cud, że w niecałe dwa tygodnie udało się zebrać tak ogromną kwotę na operację. Pamiętajmy nadal o Grzegorzu. Niech z uzdrawianiem ciała, uzdrowiona zostaje także jego dusza.
(for. tutaj).

wtorek, 1 września 2015

Dobro powraca

Pod jednym z blogowych wpisów dotyczących sytuacji, która przytrafiło mi się ostatnio w życiu (Dobro rodzi dobro), ktoś (żałuję, że nie wiem kto) zamieścił link do tego filmu:

(Life Vest Inside - Kindness Boomerang - "One Day")

Niezwykły, niesamowity, cudowny.
Tak może być. Tak jest.
Dobro żyje!

sobota, 29 sierpnia 2015

Dobro czyni dobro

Są czynności, których robić nie lubię. Zakupy znajdują się na tej liście. Nie lubię robić zakupów, niechętnie chodzę do sklepów, trudność sprawia mi dźwiganie ciężkich toreb. Dlatego też jeśli już muszę to zrobić, to kupuję jak najwięcej produktów, by mieć zapas i spokój przez dłuższy czas. Tak zrobiłam też wczoraj. Niestety przesadziłam. Zapakowana torba okazała za ciężka do udźwignięcia dla mnie (sklep mam kilkaset kroków od bloku, dlatego chodzę tam pieszo). Z trudem wyszyłam ze sklepu i gdy zastanawiałam się co mam dalej zrobić, poczułam, że torba jest mi wyjmowana z rąk. Równocześnie usłyszałam słowa: pomogę Pani. Młody mężczyzna zapytał, gdzie mieszkam, po czym ruszył w stronę mojego bloku. W czasie wspólnej drogi powiedział, że rano ktoś wyświadczył mu bezinteresownie pomoc, a to zmobilizowało go do pomocy mi. 

Była to dla mnie piękna nauka i chyba niezapomniana lekcja. Zobaczyłam coś, co może jest oczywiste - że czasem trzeba tak niewiele z naszej strony (dla niego ta torba z zakupami nie wydawała się być aż tak ciężka), by innym dać tak wiele (ja wróciłabym umordowana i zrezygnowana). Wzruszyła mnie postawa tego człowieka, jego wrażliwość, umiejętność dostrzeżenia kłopotliwej sytuacji obcej mu osoby - przecież tyle innych osób przed sklepem szło sobie w swoje strony, a tylko on się zatrzymał. Teraz ja czekam na sytuację, w której komuś będę mogła pomóc. Tak jaki zrobił to ten mężczyzna - zupełnie obcej osobie, bez żadnych zobowiązań, z potrzeby serca... Pomóc i zniknąć, po prostu. Świat jest piękny, anioły są wśród nas.
(inplus24.com)

niedziela, 9 sierpnia 2015

Cud

To Dejan Levi Vujicic, narodzony wczoraj synek Nicka Vujicica. Towarzysząc duchowo Nickowi i obserwując wszytko, co się dzieje w jego życiu, nie potrafię wyjść z zachwytu nad niezwykłością i niesamowitością Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.

Nick urodził się bez rąk i bez nóg (z jego tułowia wystaje jedynie mała stopa). Po załamaniu, które przeszedł z tego powodu (depresja, myśli samobójcze), całkowicie zaufał Bogu, jako temu, który może przeprowadzić go przez wszystkie meandry życia, nawet te najtrudniejsze. Nick postanowił pokonać swoją chorobę, nauczył się samodzielnie wykonywać wszystkie niezbędne, codzienne czynności (pisać używając palców u stopy, używać komputera, czesać się, golić, myć zęby, odbierać telefon, pić wodę ze szklanki, jeździć na deskorolce, grać w golfa, surfować). Obecnie jest znanym mówcą motywacyjnym, który jeździ po całym świecie i inspirując innych, daje im wiarę i nadzieję. Ku zaskoczeniu wielu, Nick w wieku 30 lat ożenił się z pełnosprawną Kanae, a rok później urodził się ich pierwszy syn Kiyoshi. Niemożliwe stało się możliwe. "Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was" (Mt 17,20) - to słowa z wczorajszej Ewangelii. Niech one będą naszymi skrzydłami, które poniosą nas przez życie. Chwała Panu!
(fot.tutaj).

wtorek, 4 sierpnia 2015

Spotkanie, które oczyszcza

"Nie byłem u spowiedzi już prawie 5 lat. Ilekroć chcę do niej przystąpić, coraz bardziej się boję. Nazbierało się tych grzechów już tak dużo, że lękam się zdenerwowania ze strony spowiednika, a nawet odmowy udzielenia rozgrzeszenia. Jak mam przełamać ten lęk przed spowiedzią?"

O. Dariusz Kowalczyk na ramach Niedzieli (09/2006, wydanie warszawskie) odpowiada: "Warto najpierw przyjrzeć się swojemu lękowi. Warto zapytać się, czego tak właściwie się lękam. Czy tylko reakcji spowiednika, czy też może sprawa jest poważniejsza. Może tak naprawdę nie chcę spojrzeć uczciwie na moje grzechy i podjąć trudu nawrócenia. Lęk ma to do siebie, że często zakłada fałszywe maski. Niekiedy np. racjonalizujemy lęk, czyli wskazujemy na racje, które miałyby ów lęk tłumaczyć, podczas gdy w istocie jedynie go mistyfikują. Rozpoznanie istoty własnego lęku umożliwia opanowanie go i podejmowanie w sposób wolny właściwych decyzji.
(fot.traditia.fora.pl)

piątek, 31 lipca 2015

Jezu, Ty się tym zajmij

"Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: 'Ty się tym zajmij'. Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia (...). Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: 'Ty się tym zajmij', Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę".

Te słowa Jezus podyktował słudze Bożemu ojcu Dolindo Ruotolo w latach 40. XX wieku. Swoje pełne pokory i nadziei duchowe przeżycia, mistyk spisał w 33 tomach. Niosą one otuchę i wsparcie współczesnemu człowiekowi, nękanemu przez różnego rodzaju lęki, obawy, przeciwności. Pokazują, że jedyną drogą do harmonijnego i spokojnego życia, jest całkowite zawierzenie Bogu. Jezu, Ty się tym zajmij. Ty się zajmij moją trudną sprawą, Ty się zajmij moim niespełnieniem, Ty się zajmij tym, z czym ja sama sobie nie radzę...
(fot.morska117.flog.pl)

czwartek, 30 lipca 2015

Nick Vujicic - człowiek radosnego zawierzenia

Poprzedni wpis zainspirował mnie do tego, by wspomnieć o człowieku, który bezwzględnie kojarzy mi się z radosnym przeżywaniem swojej niełatwej historii i pełnym zaufaniem Bogu. O mężczyźnie, którego brak obu rąk i obu nóg nie zatrzymał w biegu ku temu, co w życiu najważniejsze. I jest w tym biegu znacznie dalej niż niejeden w pełni sprawny, wysportowany facet.

 Nick urodził się z rzadką chorobą znaną jako tetra-amelia, czyli całkowity zanik wszystkich czterech kończyn (o filmie z Nickiem  w roli głównej oraz o jego książce wspominałam m.in tutajtutajtutaj i tutaj). Nick pomimo chwilowych załamań, nie utracił wiary w Boga. Zawierzył Mu swoje życie, zaufał do końca. W wieku 30. lat ożenił się z pełnosprawną, piękną Kanae Miyaharą. Rok później przyszedł na świat ich pierwszy syn Kiyoshi. Obecnie para oczekuje narodzin drugiego syna Dejana. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Pomimo licznych moich zwątpień i upadków, wierzę w to głęboko. 
PS: Bieżące informacje o Nicku znajdują się na jego fb (tutaj). Niebawem pojawi się tam zdjęcie jego drugiego syna.
(fot.tutaj)

Radość - broń o ogromnej sile rażenia

Życie składa się z wielu pięknych chwil, które trzeba przechowywać w pamięci jak złoto w skarbcu. Ich wspominanie uczy wdzięczności i pomaga przezwyciężać trudności. Opowiedziane tu historie o wyzwaniach, jakie przed bohaterami postawiła codzienność, problemach, z jakimi musieli się zmierzyć, pomyłkach, których udało im się uniknąć, i tarapatach, z których wyszli obronną ręką, to swoisty elementarz optymizmu (Radość dla duszy, Eduard Martin).

Radość jest bronią o ogromnej mocy rażenia. Doświadczyłam tego wielokrotnie. Tak jak i tego, że uśmiech jest w stanie roztopić nawet najgrubsze pokrywy lodowe. Łagodzi napięcia, łagodzi obyczaje. Nie zawsze jednak serce i dusza są skore do radości. Bywają takie dni, czasem tygodnie, że czujemy się atakowani przez smutek. Sięgam w takich chwilach do mojego podręcznego niezbędnika i wyciągam którąś ze zgromadzonych w nim perełek. Ostatnio padło na "Radość duszy" Eduarda Martina. Otwieram i czytam: "Nawet sobie nie uświadamiamy, czego potrafi dokonać radość z życia, czego potrafi dokonać miłość, czego potrafi dokonać dodanie otuchy — nie uświadamiamy sobie tego, dopóki nie znajdziemy się w sytuacji, w której koniecznie potrzebujemy tego magicznego życiodajnego eliksiru, kiedy po prostu nie możemy się bez niego obejść", opowiadał ordynator C. "Pokażę to panu na przykładzie naszego oddziału. Widzi pan tamtą dziewczynę, która idzie ulicą przed nami, tak, ta brunetka. To jest nasza tajna broń — tak ją nazywamy.

sobota, 25 lipca 2015

Być kobietą pełną łaski, być kobietą swoich marzeń...

Nagle odwróciłem się i ona tam stała. ze srebrnymi bransoletkami na przegubach i kwiatami we włosach. Podeszła z wielką gracją i zdjęła mi cierniową koronę. Wejdź, powiedziała, dam ci schronienie przed burzą (B.Dylan).

Przez kilka ostatnich dni, w miejscu którym wyraźnie słychać śpiew ptaków, szum pobliskiego strumyka i krople deszczu uderzającego o dach górskiej chaty (Rynias), w wyjątkowym towarzystwie wyjątkowych kobiet, spędziłyśmy niezwykłych czas. Każda z nas przeżywała go po swojemu, szła własną ścieżką, wytyczając na mapie swego życia nowe szlaki. Jedne z nas wróciły z tej kilkudniowej wyprawy pełne radości i przekonania, że już wiadomo co dalej robić. Inne z obietnicą i nadzieją, że spełni się to, co Bóg od dawna złożył w ich sercach, choć może na owo spełnienie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Są i takie, które wróciły z sercem rozdartym, bo Pan wyraźnie pokazał, że to, co dawne trzeba porzucić, by zacząć żyć pełnią życia... Ja wróciłam z przekonaniem, że gdziekolwiek pójdę i cokolwiek będę robiła, pośród wszelkich zawirowań i dylematów życia, On zawsze będzie ze mną i da siłę, by pokonywać przeciwności i własne ograniczenia. Że w moich wyborach i decyzjach, chcę być przy Nim, chcę doświadczać Jego miłości i być Mu posłuszną. Tylko Jego mocą mogę stawać się kobietą pełną łaski, kobietą swoich marzeń, kobietą o duszy szerokiej i otwartej na innych. 
(site-m.bloog.pl)

czwartek, 21 maja 2015

Nadal muzycznie

Tajemnica tkwi w radości z rzeczy małych. I w świadomości tego, że nie jestem w tym świecie przypadkiem. Że jest Ktoś, kto chciał bym istniała, kto stworzył mnie z miłości i obdarował nią obficie. Dał życie tu i teraz, w tych czasach i tych okolicznościach, prowadzi taką drogą i takie szlaki wyznacza. Jest za co dziękować.

Mariage d'amour, wykonawca: RichardClayderman.

Żyję, by cieszyć się codziennością. Harmonią dźwięków, bogactwem barw, pięknem stworzenia. Bliskimi, którzy są obok i kładą swą dłoń na mojej, gdy przychodzą trudniejsze chwile. Wiele otrzymałam i wiele jest ode mnie wymagane. Ale sama nie byłabym w stanie niczego dokonać, a z Nim mogę wiele. On daje umocnienie, gdy przychodzi słabość; przynosi pokój, gdy za rogiem czai się strach; czyni odważną, gdy ja chcę się poddać. J 16,33. Reszta to szczegóły, choć wiem, że i o nie trzeba dbać. Bo życie składa się z drobiazgów.

środa, 20 maja 2015

Polonez As-dur, op. 53

Polonez As-dur, op. 53 (zwany Heroicznym) Fryderyka Chopina jest jednym z najbardziej znanych polonezów artysty i jednym z najważniejszych dzieł w światowym repertuarze fortepianowym. 

Polonaise No. 6 in A flat major, Op. 53, "Heroic", wykonawca: Halina Czerny-Stefanska 

Utwór powstał w 1842 roku w Paryżu jako pochodna pragnień i tęsknot kompozytora za wolną i niepodległą Ojczyzną. 

niedziela, 17 maja 2015

7 kroków do szczęścia

"Bardzo bym chciał usłyszeć, jak kiedyś usłyszał od Jezusa Szymon Piotr pod Cezareą Filipową, że jestem błogosławiony, czyli szczęśliwy" - tymi słowami na portalu katolik.pl rozpoczyna się dzisiejszy wpis o 7 krokach do szczęścia. Choć na bycie szczęśliwym nie ma gotowych recept ani lekarstw, to lektura tego artykułu może zmienić optykę.

Słowa klucze artykułu: Krok 1: Zobacz, kim jest Jezus. Krok 2: Zobacz, że nie jesteś Bogiem. Krok 3: Bądź sobą. Krok 4: Przyjmij swoją przeszłość. Krok 5: Zaufaj na przyszłość. Krok 6: Zobacz, ile masz. Krok 7: Uśmiechnij się i przestań narzekać. Zainteresowanych rozwinięciem tych punktów odsyłam do artykułu źródłowego (tutaj). 
(fot.tapeciarnia.pl)

środa, 6 maja 2015

Nic się nie dzieje za późno

Na rogu ulic Wałowej i Rybnej w Tarnowie stoi odlany z brązu posąg. Przedstawia pochylonego, opartego o ścianę kamienicy człowieka, który sprawia wrażenia jakby chciał coś powiedzieć. Podchodzę bliżej i czytam:

"... nic się nie dzieje przedwcześnie,
I nic się nie dzieje za późno,
I wszystko się dzieje w swym czasie,
Wszystko...
Wszystkie uczucia, spotkania,
Odejścia, powroty, czyny, zamiary,
Zawsze właściwą godzinę biją Boże zegary"

To Roman Brandstaetter. Pisarz, poeta, dramaturg, tłumacz, znawca Biblii, tarnowianin.  Zatrzymałam się dziś przy nim dłużej niż zwykle. W wyrytych na posągu słowach jeszcze mocniej odnajduję sens tego, co się ostatnio wydarza. Bo "nic się nie dzieje przedwcześnie, i nic się nie dzieje za późno, i wszytko się dzieje w swym czasie...". Jezu ufam, Tobie.

wtorek, 5 maja 2015

Dobrze jest

Dobrze jest od czasu do czasu pobyć z bliską osobą. Usiąść razem w miejscu, które się lubi, posłuchać głosu, który uspokaja, i tak po prostu nacieszyć się sobą. Szczególnie jeśli takie spotkanie poprzedzone było różnymi aktywnościami wymagającymi wielotygodniowego zaangażowania, życia w ciągłym biegu (i często na szpilkach) oraz poświecenia ogromnej ilości czasu. Dlatego dobrze jest się zatrzymać...

(fot. zwiedzaj-polske.pl)

Wybrałyśmy dziś z Monią tarnowski Rynek. Lubię to miasto i lubię to miejsce. Za jego ciszę, spokój, a także za tajemniczy urok rozległych zakamarków. Rzadko bywa tu zbyt gwarno, zbyt głośno, zbyt ciasno. Jest w sam raz, jest dobrze. Po prostu. I dzisiaj ponownie tego doświadczyłam.

Tak jak doświadczyłam tego, że cudownie mieć wokół siebie bliskie osoby, które są wsparciem w chwilach trudnych. Które dają umocnienie, gdy przychodzi osłabienie oraz wzmacniają poczucie bezpieczeństwa, gdy sprawy układają się inaczej niż chcielibyśmy.

Dziękuję Bogu za dar takich osób w moim życiu. 
Dzisiaj szczególnie dziękuję za Ewę, Magdę, Monikę... 
Dla Was: Lb 6,24-26.

Panie, błogosław nam.

sobota, 28 marca 2015

A tymczasem w Mariackim

Kilka dni temu w Kościele Mariackim w Krakowie odbyły się rekolekcje wielkopostne głoszone przez o. Adama Szustaka pt. "Plaster miodu. O słodyczy Boga". Konferencje można już odsłuchać na stronie Langusta na palmie


Niech słodycz Boga rozlewa się w nas, naszych rodzinach, w całym świecie...

By żyć pełnym sercem

Przesłanie dla każdej z nas:



Projekt realizowany przez twórców strony internetowej List od Boga przy współpracy Pustyni Serc.

piątek, 27 marca 2015

Tyle marzeń

Tyle marzeń do spełnienia. Tyle marzeń już spełnionych. A granica między jednymi a drugimi często jest tak delikatna, że prawie niezauważalna. Przechodzę przez nią niepostrzeżenie, mimowolnie i nie wiedząc kiedy, jestem po drugiej stronie. Zdarza się też, że pomiędzy niespełnieniem a spełnieniem stoi mur przez który trudno się przebić. Zatrzymuję się przed nim i uczę żyć z deficytem tego, czego tak bardzo pragnę. Zawieszona gdzieś pomiędzy, z zapaloną iskrą nadziei. Tak jak dzisiaj.

(fot.zszywka.pl)

Zaskakujące się ludzkie losy malowane ręką Stwórcy. Zaskakująca jest też moja droga i obraz jaki widzę, gdy oglądam się wstecz. Im jestem dalej, tym widzę więcej - każdy puzzel pasuje do pozostałych, żaden nie jest przypadkowy (choć w tamtych chwilach tak się nie wydawało). Obraz wyłaniała się piękny. Ale czy może być inaczej, skoro to dzieło Mistrza? Wszytko jest w nim na swoim miejscu, jest harmonia i sens.

Nie wszystkie marzenia muszą być spełnione, by było dobrze. Dzisiejsze niezwykłe spotkanie u Moniki i Pslam 18 z zapisaną obok datą: 27.07.2012 r. przypomniały mi o tym odkryciu sprzed lat. Kluczem okazały się cicho wyszeptane słowa: teraz już nie ja, teraz Ty... To one otworzyły drzwi do życia w spełnieniu pomimo wielu niespełnień. Bo gdy Bóg jest blisko, wszystkiego innego pragnie się mniej. On wypełnia pustki, On zstępuje w próżnię.

Czy tym razem przejście z jednej strony marzenia na drugą będzie możliwe? Nie wiem.
Biorę mój klucz (teraz już nie ja, teraz Ty...), otwieram drzwi i pozwalam się prowadzić.

"Miłuję Cię, Panie, Mocy moja,
Panie, Ostojo moja i Twierdzo, mój Wybawicielu"
(Ps 18,2)
______________________

A Daria i Monika już od 21:00 wędrują. I będą wędrować całą noc Ekstremalną Drogą Krzyżową.
Niezwykłe to. W przyszłym roku też się wybiorę.

czwartek, 26 marca 2015

Podsumowanie spotkania DN w Krakowie

Dzisiejszy wpis o naszym ostatnim spotkaniu w Krakowie będzie bardzo krótki. Wciąż ścigam się z czasem, którego ze względu na ostanie zdarzenia życiowe i podjęte odpowiedzialności permanentnie brakuje. Dobrze, że zbliżają się Wielkie Święta i wielkie wydarzenia Wielkiego Tygodnia, które dla mnie zawsze są czasem zatrzymania. Dziękuję Wam za maile, które zakończone znakami zapytania w kontekście blogowej ciszy (ostatni wpis w niedzielę - to się do tej pory nie zdarzało) odbieram jako wyraz Waszej troski i pamięci. Jest to dla mnie niezwykłym i bardzo wzruszającym doświadczeniem. Dziękuję Bogu za każdą z Was, dziękuję za dar każdego spotkania. Za spojrzenie w oczy, uścisk dłoni, wymianę myśli. Wdzięczność tę zamieniam w cichą modlitwę. I proszę Was o podzielenie się tym, czego doświadczyłyście podczas naszego ostatniego spotkania, co było ważne, co dobrego się wydarzyło.

(fot. archiwum DN)

 Nasze ostanie spotkanie odbyło się w sobotę 14 marca i przyjechało na nie ponad 90 pań. Przed południem brałyśmy udział w 5 równoległych grupach warsztatowych: pracy z emocjami, savoir vivru, florystycznych, teatralnych oraz masażu. Po obiedzie rozpoczął się blok duchowy: modlitwa uwielbienia, Eucharystia, konferencja, adoracja i dzielenie w małych grupach. Spotkanie zakończyło się wspólną kolacją oraz podsumowaniem dnia. Poniżej zamieszczam fotorelację autorstwa Darii Halskiej.  Następne spotkanie w Krakowie odbędzie się 11 kwietnia. Szczegóły i zapisy: TUTAJ.

piątek, 20 marca 2015

Rebeka, czyli ta, która pozwoliła Bogu uczynić się szczęśliwą

Pomimo później pory siedzę i nadrabiam moje blogowe zaległości. Ogromna dynamika i intensywność ostaniach dni sprawiły, że w blogowej przestrzeni zapanowała cisza (bo nie da się robić wszystkiego na raz). Trwające już od ubiegłego tygodnia i pochłaniające ogrom czasu przygotowania do kolejnej debaty w ramach Tarnowskiej Ligii Debatanckiej zakończyły się dopiero dzisiaj (dzięki Bogu sukcesem, który otworzył nam drzwi do półfinału). Po drodze był też angielski, który rozpaczliwie wołał o ostatnie szlify przed zaliczeniami; w środę trwające do wieczora warsztaty z komunikacji; a na koniec Lobotomia 3.0 - książka Wojciecha Sumlińskiego, na którą polowałam już od dłuższego czasu i która pochłonęła mnie bez reszty (szczerze polecam jej lekturę).

(fot.tutaj)

A co z tym wszystkim wspólnego ma Rebeka? Całkiem sporo. Bo to z nią chcę zakończyć ten szalony tydzień, przy niej odpocząć, z niej zaczerpnąć. Przyglądnąć się jak żyła, jaka była, co takiego stało się w jej życiu, że była tak bardzo szczęśliwa. Rebeka - kobieta niezwykła. Więcej informacji o niej będzie pojawiało się na bieżąco w trakcie trwania Kursu Rebeka, na który wybrałam się na weekend do Stryszawy. Pozostaję w duchowej i modlitewnej jedności z uczestnikami Kursu Nowe Życie, który w tych samych dnia odbywa się w Krakowie. Ciepło pozdrawiam wszystkie uczestniczące w nim dzielne niewiasty (szczególnie Monikę z Tarnowa, Agnieszkę z Warszawy i Monikę z Krakowa) oraz całą ekipę Kursu: SNE św. Piotra i Pawła, SNE Sursum Corda oraz Wspólnotę Redemptor z o. Pawłem Drobotem CSsR na czele. Przyjdź Duchu Święty i wylewaj się obficie. Chwalmy Pana!