Lucius Shepard
dał się poznać polskim czytelnikom dzięki dwóm zbiorom opowiadań - "Smok Griaule" oraz
"Krokodylowa skała". Wkradł się w nasze umysły poprzez niezwykły
pisarski styl. Oryginalni bohaterowie, fabuła zapadająca w pamięć, wreszcie
niekonwencjonalna wizja świata. Nie trudno się domyślić, że kolejna książka,
tym razem zbiór nowel, "Modlitewnik
Amerykański. Luizjański Blues. Viator." była pozycją wyczekiwaną.
O ile w "Smoku Griaule"
magia dominuje, tak w przypadku nowel jest ona dawkowana czytelnikowi powoli.
Pomimo tego, że jest to zbiór trzech różnych mini powieści, mają wiele
wspólnego. Nie można oprzeć się wrażeniu, że zostały idealnie ze sobą
skomponowane. Najbardziej zauważalnym elementem jest miejsce akcji - małe
amerykańskie miasteczko gdzie wszyscy mieszkańcy się znają, mają wspólne
tajemnice, każdy obcy jest traktowany jak wróg, a niejednokrotnie zbliża ich
wspólne szaleństwo czy wiara w bóstwo. Znaczącą rolę w twórczości Sheparda gra
także wolna wola bohaterów (co znamy już z opowiadań o Smoku) i najważniejsza
kwestia z nią związana - czy decyzje, które podejmują są ich własnymi decyzjami
czy pcha ich do tego jakaś obca, nieznana siła?
"Modlitewnik Amerykański" przybliża historię Wardlina
Stuarta - mężczyzny, który odsiadując karę w więzieniu odnajduje nowy sposób na
życie - tworzy "modłostyl", czyli krótkie wierszowane pacierze,
dzięki którym małe pragnienia zaczynają się spełniać. Shepard przedstawia tutaj
historię w stylu "od zera do bohatera". Stuart dzięki popularności
książki nagle staje się nie tylko osobą publiczną (jest znany, występuje w talk
showach) ale zostaje też głową nowej religii – wardlinizmu. Religii, na którą
nie ma żadnego wpływu. Wszystkie decyzje podejmowane przez bohatera mają na
celu uchronić jego i najbliższych oraz miasteczko, które stało się sceną
walki pomiędzy Stuartem a wielebnym Treatem. Tylko czy decyzje, które podejmie
będą dobre?
"Modlitewnik..." jest najsłabszym tekstem w zbiorze. Shepard wprowadza
czytelnika w klimat powoli i dość rozwlekle do momentu pojawienia się nowego
bohatera, którego rolę można przewidzieć od a do z, przez co dalsza część nie
jest żadnym zaskoczeniem i traci się zainteresowanie.
"Luizjański blues" to drugi tekst w zbiorze,
nie tylko pod względem kolejności, ale także jakości. Delikatnie skłania się ku
magii, którą autor pokazał nam w "Smoku
Griaule". Mieścina, którą władają dawne tradycje i rytuały,
zaś władzę nad mieszkańcami sprawuje Dobry Szary Człowiek, a z drugiej strony
człowiek z zewnątrz, który spróbuje wejść do tego świata. W tej noweli Shepard
pokazuje hermetyczność małych
społeczności. Jak trudno osobie z zewnątrz wpłynąć, nie tylko na grupę, ale również na
jednostkę, która w takim środowisku przestaje myśleć za siebie, a zaczyna
zbiorowo. Idealnie oddany obraz małej miejscowości, zachowań mieszkańców,
oddawania się rytuałom, które w świadomości danej ludności mają uchronić ich od
złego.
"Viator" okazał się być najlepszą i najbardziej magiczną
opowieścią w zbiorze, a także najpoważniejszą. Cztery osoby zamknięte we wraku
statku muszą zmierzyć się z własnymi lękami oraz pragnieniami i zdecydować jak
pokierować życiem. Historia skupia się na Thomasie Willanderze, który zauważa u
towarzyszy wyraźne oznaki szaleństwa i odkrywa, że to statek ma
silny wpływ na jego nowych mieszkańców. Bohater zaczyna analizować życie i
decyzje, jednocześnie uświadamiając sobie, że Viator powoli szykuje się do
ostatniego rejsu. Balansowanie na granicy magii i rzeczywistości, której
jedynym śladem jest pobliskie miasteczko sprawia, że Willander musi podjąć
decyzję w którym z tych światów pragnie zostać. Shepard stara się pokazać
czytelnikowi jak krucha potrafi być psychika człowieka, jak niedoskonałości z
którymi musimy się mierzyć mogą nami w pewnym momencie zawładnąć.
Kolejny raz
możemy przekonać się, że Shepard jest świetnym pisarzem - tworzy światy oraz
fabuły w taki sposób, że czytelnik musi w nie uwierzyć. Język jakim posługuje
się autor idealnie oddaje klimat każdej opowieści - czuje się atmosferę
meksykańskiego baru, duchotę na bagnach Luizjany, aż w końcu zaczyna słyszeć
śpiew ptaków na wraku Viatora. Bohaterowie są prawdziwi - żyją, maja problemy,
burzliwą przeszłość i brak perspektyw na lepszą przyszłość.
Lektura "Modlitewnika..." przeznaczona
jest dla bardziej wymagającego czytelnika, który w literaturze szuka czegoś
więcej, niż widowiskowe walki, spektakularne wyścigi i płomienne romanse.
Ocena: 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się w komentarzach. Anonimowe komentarze będą likwidowane ;)