Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stos. Pokaż wszystkie posty

Nie wszystkie wpisy muszą być o czymś...

...szczególnie, gdy idzie wiosna.

Nie było stosów? Stosy to tradycja naszej blogosfery, stosy pokazuje się co miesiąc, co tydzień, co chwilę, wszyscy stosy uwielbiają. Stosy, czyli wielkie zbieraniny książkowe, przypadkowe, różnokolorowe, o których można opowiadać. Jednak ja, jako człowiek z natury zapominalski i robiący coś wtedy, gdy przyjdzie mu na to ochota,  stosy w swej blogowej karierze (ekhm, niedługo będzie lat trzy, więc jak to tylko zobaczyłam tę liczbę, zaczęłam uciekać i dlatego między innymi dwa ostatnie tygodnie mnie nie było) ostatnio zaniedbałam.
Jednak idzie wiosna, kapelusze, kolorowe lakiery (jak ktoś umie malować paznokcie...), okulary przeciwsłoneczne, spódnice, rowery, rolki, huśtawki! Mogą więc być i stosy. Będą więc stosy.

A raczej jeden.
Miał być on zachęcający, rzucający się w oczy i wizualnie dopieszczony. Wyszło... Wyszło dużo książek, bałagan straszny, niektóre pozakładane, niektóre zapomniane, wszystko razem strasznie krzywe i... wiosenne przede wszystkim.



 
"Znaczy kapitan" to książka-legenda, jednak jedna z tych legend o których jeszcze nie wszyscy słyszeli. Podobnież świetna, o morzu i podróżowaniu, lecz nie przede wszystkim. Kupiona dawno temu, zaczynana kilka razy. Ale chyba dopiero dziś przyszedł jej czas.

"Nasza rodzina i inne zwierzęta" G. Durrel - to przygarnięte, biblioteczne (z tych stoisk, na których niektórzy zostawiają, a inni biorą nie płacąc, tylko ciesząc się, że mają wreszcie na półce). Wiadomo, Durrel, zwierząt dużo, humoru dużo, będzie na majówkę do kanapki.

"Wilk morski" J.London - szepcze się w naszej rodzinie, że mieliśmy większość książek Londona. Tata miał. Jednak do własnego domu przyniósł wszelkie inżynierskie tomiszcza, a o Londonie słuch zaginął. Więc zbieram go od nowa. Gdy ktoś w bibliotece zostawi, biorę już nawet nie patrząc na tytuł.

"Lala" J.Dehnel - też tak dużo słyszeliście, też tak dobrze opowiadano o tej książce? Podobnież jest polska, ale och i ach plus orzeszki. A ja zazwyczaj na orzeszki nie jestem uczulona. Słowem, będę sprawdzała i być może się zajadała.

"Czarodzicielstwo", czyli mój pierwszy porządny Pratchett. Kiedyś zaczynałam coś, ale czas sobie poszedł, biblioteka kazała oddawać, więc co było robić.

"Miłość w czasach zarazy" G.G.Marquez - wymieniony, w miło się kojarzącym wydaniu Galerii. Wydaje się być porządny, pełnokrwisty, słoneczny, emocjonalny i dopracowany. Na razie czeka. Na dorównujące mu palące słońce.

"1Q84" H.Murakami - tom trzeci, ostatni, niedługo zapewne będą krzyki i podsumowania w Krainie.

"Miasto popiołów" C.Clare - pożyczone, chociaż już czytałam. Miałam sobie przypomnieć (że niby przed filmem), chociaż nie jestem pewna, czy chcę. Ale ogólnie, to wszyscy wiedzą, jakie są te Dary Anioła - typowo młodzieżówkowe, dające się czytać tylko gdy jest tak źle, że nie będzie już gorzej. Więc na to mniej więcej czekają.

"Wypisy z ksiąg użytecznych" C.Miłosz - to zbiór poezji z całego świata (chociaż wydaje się przeważać ta z Dalekiego Wschodu) z komentarzami naszego noblisty. Podczytuję na razie. Po kilka wierszy. Żeby przypadkiem się tam nie utopić.

"Auto da fe" Canetti - ma być dużo książek i outsider. Albo raczej, już jest. Zaczęłam. A ostatnio próbuję wrócić.

"Sztuka i czas" plus "Historia malarstwa" czyli malutkie fascynacje ostatnimi czasy.  Jedną sponsoruje biblioteka, drugą Zły Ludź, obydwie czytane do poduszki, żeby miło się zasypiało czy wstawało następnego dnia.

Jednak Wielki Post finiszuje, ja więc na razie nie będę patrzyła na te książki wyżej, tylko wędrowała sobie z Nimi.


Zimowe wieczory książkowe.


Jak ja lubię czytać książki! I jak ja lubię czytać o książkach!

Ostatnio towarzyszy mi ukochana pani Małgosia Musierowicz, której kolejne tomy "Frywolitek", jak to się potocznie mówi, odświeżam sobie. Albo raczej poznaję jeszcze raz i zachwycam się, jak to ludzie o mądrych i ładnych książkach mądrze i ładnie piszą. A w dodatku, jak to się przyjemnie czyta!
Słońce zachodzi, przez okno wpadają ostatnie promienie, a ja z kubkiem gorącej herbaty zabarwionej miodem, świeczkami zapachowymi i lampkami, kocem na kolanach czytam. I notuję przy okazji kolejne tytuły: książki pani Małgosi Baranowskiej (jak wspaniale zapowiada się nieznana mi dotąd "Prywatna historia poezji"!), "Klub Dumas" (czyżbym ja o niej już gdzieś nie słyszała?...),"Weryfikacja czarodzieja" profesora Raszewskiego, "Księgę potraw Jane Austen".

Lubię czytać o książkach. A potem czytać owe książki. Ot tak, tworzyć sobie listy książek wartych przeczytania. Szczególnie, że dziś zaczynają się ferie i całodobowy sezon na marzenia można uznać za otwarty.

A na stoliku czekają już najpiękniejsze tytuły. Czytam powoli, ciesząc się nimi, tak by najwięcej zostało wewnątrz.

Strasznie głośno, niesamowicie blisko czasem smuci, czasem cieszy czy zachwyca. I nie żałuję, że po raz drugi kupiłam sobie tę książkę.
Do Jane Eyre wracam. Chociaż za oknem nie ma zawiei, to jest najlepszy okres na takie powroty. One wydają się być wpisane w ten okres.
Auto da fe to przypadek. Zaczynający się tak, jak powinien. Zobaczymy, co czeka za rogiem.
Po zmierzchu skończę, jak tylko wrócę do Złego Ludzia. U niego najlepiej czyta się takie melancholijne książki przerywane absurdalnymi rozmowami.
Kwatera Bożych Pomyleńców to taka perełka, którą sobie podczytuję, czasem nie mogąc przestać. Perełkowa perełka na zimę.

Małe plany na nowy rok, do nowego kalendarza, zapisane we wskazówkach nowego zegara cicho tykającego. Dwóch portretów Inspiratorów brakuje. Pamiętam, myślę o tym. Ale nie dziś. Dziś cieszę się tymi tytułami.

Dobranoc! 

Planowanie wakacji, czyli wielki stos.

Stosów nie powinno się układać. Pisałam kiedyś z pewną Bloggerką, że w stosach najlepiej kłaść książki, których nie mamy ochoty przeczytać, bo co tylko tam położymy, to ominiemy. Konsekwentnie więc stosów nie układałam. Jednak jak tu nie ulec takiemu krajobrazowi widzianego pędzlem van Gogha, jak tu nie ulec temu przeklętemu upałowi, spokojnej muzyce w tle, dwóm miesiącom pełnych wolnego czasu?
Nie da się, przynajmniej ja czuję, że nie jestem w stanie. Tak więc zaraz po powrocie do domu postanowiłam ułożyć sobie wszystko, z czym chciałabym poleżeć na hamaku, na huśtawce, w łóżku wieczorem, z kubkiem herbaty. Wyciągnęłam wszystko, co zaczęte a niedokończone, co marzyło się od zawsze, a na co czasu nie było, co stanowiło wielki wyrzut na tajnej i niedostępnej liście.


Stos chyba wszyscy kojarzą, większość książek gościła już w Krainie, mówiłam jak mi się marzy, by je wreszcie przeczytać. Na samym czubku "Pasja życia", którą zabrałam M. i która jest chyba najbardziej wyczekaną lekturą. Jeszcze chwila i wreszcie zatopię się w życiu van Gogha... Pod nią "Nędznicy", których chociaż kawałek mogłabym przeczytać przed wyjazdem do Białegostoku, a końcówkę zaraz po tym (przecież nie będę przed Blue świeciła oczami). "Zaczarowane miejsca" już kończę, więc na razie milczę, żeby nic nie zdradzać. "Niezwykła wędrówka Harolda Fry" zaczęta, nogi jak na razie nie bolą, chociaż pęcherze przemyśleń są. "Teraz i zawsze" jeszcze czeka. Zajrzałam, troszkę sceptycznie podchodzę, zobaczymy jak będzie. "Obsługiwałem angielskiego króla" klasyk okropny, w dodatku czeski, więc lubię. "Niech się panu darzy", czyli najnowszy Libera. Co prawda, jest jeszcze Godot na półce, jednak on może później. "Cesarz"w ramach własnego wyzwania poznawania kolejnych pozycji z listy BBC. "Chustka" - jeden z ulubionych blogów na papierze. Czekam jeszcze na "Nieżonę". "Ostatni świadkowie" to moja obsesja wojenna (długą przerwę mam ostatnio, zobaczymy, czy w wakacje najdzie mnie nastrój), "Adele", czyli zaczęta i jeszcze niedokończona biografia, chociaż czyta się świetnie. "Blondynka" tuż obok "Pasji życia" chyba najbardziej wyczekana. Podobnież świetna... 
Po drugiej stronie "Gra o tron" reklamowana i zachwalana jak mało co, kupiona jakiś rok temu, leży i czeka. "Poskromienie demonów", czyli kolejny klasyk z amerykańskiej półki. "Hordubal", "Meteor" i Zwyczajne życie", czyli mój pierwszy Capek razy trzy. "Winter journal" kupione pod wpływem lektury "Sunset Park". Chyba przybędzie kolejny ulubiony autor w kolekcji Mery. "Piórko na wietrze" nadgryzione, czytane falami, może wreszcie skończę, bo nie powiem,że niezbyt ciekawe. "Makbet", "Hamlet", "Romeo i Julia" czyli kolejny autor razy trzy. Kupiony w okropnej okładce, lecz świetnym tłumaczeniu. "Traktat o łuskaniu fasoli" powolutku trawię, myślę nad nim, czytam po kawałku. Może wakacji starczy, by skończyć. "Służące" to oczywiście i przede wszystkim film. A powieść ma to zmienić. Do jednego słówka: "Lolita" dodawać nic nie trzeba. "Jesteśmy"pani Torańskiej mnie fascynuje, muszę wreszcie odkryć te historie, kryjące się w krótkich opowieściach...

Kiedyś już wspominałam, że czasem w wakacje mam straszne napady nicniechcenia i nicnierobienia. Wtedy taki stos jak ten wyżej na nic się nie zda. Potrzeba czegoś całkowicie innego. Panie i panowie, najnowsza dostawa najlepszych poprawiaczy humoru (czyli Mery czyta to, w chwilach, gdy inni czytają odmóżdżacze):

Na górze to co najlepsze, czyli Marinina razy dwa. Co prawda, w "Czarnej liście" nie ma Anastazji, jednak może się skuszę. "Obraz pośmiertny" obowiązkowo, bo Nastia jest, więc na melancholijne poranki nada się świetnie. Dalej dla mnie nowość, czyli pan Nesbo. Z tego, jak bohatera opisywał Zły Ludź, może on się stać jednym z ulubionych Mery... "Pozwolenie na przywóz lwa" to jeszcze nigdy nie czytany Nienacki, w dodatku z serii o Panu Samochodziku (bez samochodzika, za to z panem Tomaszem). Jedyne, co wyłamuje się z tego stosu, to "Zgoda na szczęście" przesłodzona, jak cukier z herbatą. Gdy trzeba poprawić sobie humor, wpada się w skrajności - albo morduje, albo słodzi do nieprzytomności. Druga opcja więc też wykorzystana.Chyba, że trzecia część nie będzie tak lukrowana jak dwie pierwsze. I ostatnie, oczywiście również kryminał - "Stulatek, który wyskoczył przez okno i uciekł", czyli w dobrym stylu, skandynawskie, z ciekawym tytułem. Po prostu na gorszy dzień.

Idę się więc zaksiążkowywać, miłych wakacji! 

Spotkanie lubelskich bloggerów książkowych i kolejne książki

Wreszcie ktoś pomyślał i zorganizował spotkanie również dla Lubelskich Bloggerów. Tym kimś była Edith, która tworzyła plakaty, pisała o tym na blogu, fejsbuku i wreszcie zebrała grupkę chętnych osób. Pełna obaw czy mi się uda (najbliższe cztery tygodnie będą strasznie zalatane) i ja wpisałam się nawet na listę uczestników. Wreszcie nadszedł 6 kwietnia, dzień naszego spotkania. I okazało się, że uda mi się dotrzeć!

Wyjechałam wcześniej (planowane było poszukiwanie butów i sukienki na coś co się zwie ŚlubZaTrzyTygodnie i drugiej takiej pary na coś co się zwie NadchodzącyGimbal - skończyło się kupnem książek kolejnych, sklepy odzieżowe są strasznie nudne), około czternastej trafiłam na Stare Miasto i wreszcie tam gdzie trzeba było, czyli do malutkiej księgarnio-kawiarni "Między słowami" . Miejsce idealne strasznie, strasznie.


Punkt 14.30 wszyscy się zeszli, połowa diabelsko zestresowana (no dobrze, ja byłam zestresowana strasznie, a inni... Kasiek na pewno nie ;)), jednak po zrobieniu pozowanego zdjęcia i wyłożeniu książek na stoliki, atmosfera zelżała, zaczęły się  pierwsze rozmowy i tutaj właśnie powinno wejść coś co się nazywa nieśmiałe spoglądanie spod grzywki, jednak większość z nas tej grzywki nie miała, więc spoglądano nieśmiało spod rzęs.

Spoglądano spod grzywek (tfu, rzęs)  i rozmawiano o wszystkim: ebookach, audiobookach, pracy w bibliotece (i jej braku), spotkaniach autorskich, współpracach, blogach, recenzjach bez czytania książek, bardziej znanych autorach, wszystkim.
Były oczywiście książki, były prezenty od wydawnictw (Erica, Zwierciadło i Novae Res), były wymiany...

Dwie i pół godziny (jeśli dobrze liczę, za co nie ręczę, na spotkaniu za wiele osób dobrze nie liczyło...), które zleciało w oka mgnieniu. Bardzo sympatyczne dwie i pół godziny. Dwie i pół godziny które zdecydowanie trzeba jeszcze kiedyś powtórzyć.

Mądry człowiek wymyślił takie spotkania. Mądra Kobieta zorganizowała nasze spotkanie. Spotkanie miłe, z osobami, które uwielbiają czytać. Dzięki, dziewczyny.:) No i teraz chyba wszyscy szykujemy się na Targi Książek w Warszawie. Kto się wybiera?

Wszystkie zdjęcia ze Spotkania są dziełem Edyty

* * *
Z Lublina coś przywiozłam, choć oczywiście staram się pilnować w tym szaleństwie zakupowym. Proszę państwa, stosik z dedykacją dla Karolki:


Idąc od dołu widzimy "Potęgę nadziei" pani Rivers, wygraną w konkursie na najlepszą recenzję tygodnia. Dalej ulubione Millenium, a raczej jego ostatnia część, czyli "Zamek z piasku, który runął" pożyczone od Złego Ludzia. Na razie jego czytanie nie idzie jakoś burzowo, chyba po połknięciu dwóch tomów przyda się chwila przerwy. "Ruth" E.Gaskell to jedyne recenzenckie cuś w tym stosie, od wydawnictwa MG. "Gwiazd naszych wina" natomiast to prezent od siebie dla siebie na urodziny z którym spędziłam wczorajsze przedpołudnie i co zaowocowało kompletnym nieprzygotowaniem się do szkoły. Kolejnym prezentem od siebie dla siebie są "Ostatni świadkowie", którzy musieli wreszcie znaleźć się na mojej półce. Wojna oczami dzieci!
Druga część stosu wymaga drugiego akapitu, bo jest to część która przyszła w jednej paczce i która jest źródłem niepohamowanej radości. Marinina ulubiona ('Ukradziony sen"), zapewne znajdzie się przy łóżku tuż przed egzaminami w ramach odstresowania. "Iskry z popiołów", czyli opowiadania polecane na stronie pani Musierowicz. "Zaczarowane miejsca" - książka Krzysia od Kubusia Puchatka (a dokładnie Christophera Milne), która od dawna była na mojej liście wymarzonych. "Kwatera Bożych Pomyleńców" - perełka. Szkoda, że tak mało popularna (dziękuję tutaj wszystkim Dobrym Ludziom dzięki którym się o niej dowiedziałam). "Błękitny zamek", czyli wreszcie mam i nikomu nie oddam! Na samym szczycie "Poskramianie demonów" S.Jackson - moje postanowienie odkąd dołączyłam do wyzwania Tydzień bez nowości (chociaż tak wciągnęłam się w to wyzwanie, że teraz praktycznie nie widuję nowszych książek niż wydanych przed 2000 rokiem ;)). Na zdjęciu brakuje jeszcze dwóch pozycji, jednak pominę milczeniem miejsce w którym one się aktualnie znajdują...

Stos ludzia przedegzaminacyjnego.

Dwa tygodnie wolnego. To nie zdarza się często ludziom przedegzaminacyjnym. Ludzie przedegzaminacyjni żyją w stresie, bo w kwietniu egzamin, bo nic nie umieją, bo muszą się nauczyć i dobrze zdać. Do tego dochodzi stres związany z ocenami i masa sprawdzianów, które wyrastają jak grzyby po śniegu, tfu, deszczu, Ludzie przedegzaminacyjni wtedy nie dosypiają, starają się złapać dziesięć srok a ogon, muszą obejrzeć wszystkie najważniejsze mecze, albo chociaż zobaczyć wyniki. Co prawda, Mery stresowi się nie daje, bo stres, jak wiadomo, strasznie przeszkadza w działaniu, jednak zamiast stresu pojawiło się ostatnio zmęczenie. Zmęczenie niesie za sobą mniej czasu dla książek. Więc Mery cieszy się, że tym razem będzie mogła się wreszcie wyspać i czytać. I nadrobić zaległości czytelniczo-filmowo-towarzyskie (chociaż te ostatnie w malutkim stopniu, bo Mery jest typem samotnika z zapędami gwiazdorskimi). Lista filmów jest, niektóre już nawet obejrzane (Nędznicy na przykład, będzie o nich niedługo), lista książek również.Część książek z listy znalazła się również w najnowszym stosie, który cały czas nie jest pierwszej młodości, bo Mery  porządnego stosu nie pokazywała od września! A więc wreszcie pokaże:
Na samym czubku leży "Mio, mój Mio", o którym pisałam ostatnio i który (jak większość wie) wylądował wśród ulubionych. Dalej perełka z biblioteki, czyli "Opowieść o Dickensie" w przekładzie pani Przedpełskiej-Trzeciakowskiej, którą uwielbiam (lektura w ramach fascynacji Dickensem - odkrywam "Olivera Twista"). Pod perełką to co kolekcjonuje nagminnie i z pasją, czyli "Ania na uniwersytecie" Montgomery. Drugi egzemplarz w domowej biblioteczce. "Krawcowa z Madrytu" to natomiast baaardzo dawny zakup, z tamtego roku, kiedy to szalałam na weltbildowskich promocjach. Chociaż trzeba wspomnieć, że książki nie byłoby u mnie bez recenzji Kasi.eire i Lilybeth. "O "Kroku do szczęścia" też już opowiadałam, a teraz czytam go sobie i podczytuję przy gorszych chwilach. Pomocna rzecz, takie czytadło. 'Tam gdzie urodził się Orfeusz" to obowiązkowa pozycja po opowieściach Magdy i którą sama mam zamiar skonsumować jak najszybciej się da. Dalej "Gumardżos", które połknęłam podczas grudniowego maratonu czytania i przy lekturze którego cały czas chciało mi się jeść (a przy "Klubie Pickwicka" nie, dziwne...). "Blaszany bębenek" - tutaj chyba nie trzeba dodawać nic?
Drugi stos otwierają "Listy" Tolkiena, które po cudownym "Władcy Pierścieni" musiały się u mnie znaleźć (na kumiko.pl za 25 zł!). O "Łowy" prosiłam Mikołaja i Mikołaj mnie wysłuchał. Więc lubię Mikołaja. I "Łowy" też lubię. "Poniedziałkowe dzieci" już przeczytane, a raczej połknięte i też mam już o nich troszkę napisane... Chociaż cały czas twierdzę, że najlepiej o nich mówi ten wpis i TA muzyka. Pod Patti Smith to co Mery lubi najbardziej, czyli pani Valente będzie opowiadać. Już się nie mogę doczekać! Pod panią Valente Asystentka pisarza fantasty, bo fantastyce potrzebna jest asystentka (od pani Kasi z MAG-a). I na koniec kolejne cudeńko (jak z Uczty Wyobraźni, to cudeńko), czyli "Pieśń czasu. Podróże". Razem z "Opowieściami sieroty" złapana w empikowskiej promocji.
A stos na ferie przedstawia się mniej więcej tak:

Teraz więc nie pozostaje nic, jak tylko siąść i czytać... Ludzie przedegzaminacyjni lubią ferie.
Mery

PS. Nie, nie, to nie jest tak, że Mery kupiła tyle książek od września. Od września to Mery kupiła ze trzy razy tyle. Tylko z półek tego wszystkiego wyciągać nie będzie...

Najprzyjemniejsze jest oczekiwanie...

Czekałam, czekałam, czekałam długo...
Najpierw było długie zastanawianie się: "naprawdę chcesz? nie lepiej coś innego? może jednak Kapelusz cały w czereśniach? przemyśl to jeszcze!". Jednak jak to zwykle bywa, gdy biednej jak mysz kościelna osobie przybędzie gotówki, to długo raczej jej nie utrzyma przy sobie. Szczególnie, że tyle ciekawych książek owa mysz ma do kupienia. Więc wreszcie kupiła:
"Poniedziałkowe dzieci" Patti Smith
O pięknych dwudziestoletnich, Nowym Jorku, muzyce, zdjęciach, barwnych latach sześćdziesiątych, sztuce. Tak przynajmniej piszą. A co ja znajdę jeszcze w tej książce? Chciałabym dużo, oczekiwania są, jest i to cudowne uczucie - wiesz, że książka już leży obok ciebie, zaraz po nią sięgniesz, zatopisz się w niej. I chcesz jeszcze przedłużyć tę wspaniałą chwilę...
"Mio, mój Mio" Astrid Lindgren
Do czytania z Najmłodszym, do wracania o każdej porze dnia i nocy, do spokoju, do cudów, do... dzieciństwa? Nie, raczej do marzeń...

* * *

Jednak zalega na razie inny stos, który oczekuje.
Oczekuje mnie Drużyna Pierścienia Tolkiena, która od tak dawna była w planach.
Oczekuje Traktat o łuskaniu fasoli. Chociaż jestem już w połowie, on cały czas oczekuje. Oczekuje więcej zrozumienia, więcej czytania, powrotów do niego i kolejnych notatek na bokach, czy w pośpiechu zaznaczanych fragmentów.
Oczekuje Tango Mrożka, zwinięte licealistom z półki zatytułowanej 'lektury' i spoglądające na mnie z nocnego stolika.
Oczekuje Agnes Grey, już nie romansowa a wspaniale kobieca ze świetnymi postaciami.
Oczekuje Ramus i włóczęga, bo autorka bloga na włóczędze spokojnej i wesołej dawno nie była, a opowieści babci kocha.
Oczekuje i Pasja życia bez ucha, za to z talentem mistrzowskim, uwielbianym przez niektórych...
I ja na te książki oczekuję, bo zestawienie doborowe. Nie widać pozycji na której można się zawieść. I wszystkie przywracające spokój, kawał dobrej literatury.
Mery

O kolejnych książkach, które do mnie przyszły...

Dwa tygodnie szkoły... Niby tak mało, ale już jestem przemęczona. I dlatego mnie nie ma tutaj. Ale książki o mnie nie zapomniały. Przychodzą cały czas, pukają dzielnie, a jeśli nie, to sama wybieram się na ich poszukiwanie. Ostatnio zapukały do mnie:

A więc tradycyjnie, od góry:
Marinina, którą tak polubiłam po lekturze Złowrogiej pętli (Kolacja z zabójcą i Gra na cudzym boisku). Dalej, drodzy państwo, klasyka obowiązkowa dla każdego mola lubiącego angielskie klimaty, czyli Kochanica Francuza na mojej półce! Potem kolejny klasyk - Przeminęło z wiatrem. Pierwszy tom pochłonęłam, utknęłam w połowie drugiego i aktualnie jedyne myśli jakie krążą mi po głowie, to dlaczego nikt tej głupiej Scarlett nie zdzielił młotkiem w głowę. Kolejna autorka najpewniej by się ze mną zgodziła, jednak ona aktualnie przeżywa Romans wszech czasów, który zaczął się tak absurdalnie jak na Chmielewską przystało. Czytam sobie pomiędzy Mitchell, gdy nie mogę z zielonooką pannicą wytrzymać. Następnie Aparatus, czyli dla mnie nowość - zaczynam przygodę z Pilipiukiem - jaka będzie, zobaczymy. Dalej Schmitt (wreszcie na własność!) - jestem szczęśliwa. Uwielbiam Marzycielkę z Ostendy, chociaż jak dobrze pamiętam, za pierwszym razem jej nie doceniłam. Potem znów klasyka, w dodatku jaka! Kolejna porcja sióstr Bronte (Agnes Grey). No i już lżej chociaż nie gorzej, słowem herbatka w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem. Czytało się świetnie (Sukienka z mgieł)
No i najlepsze na koniec. Pocztówki z kresów przedwojennej Polski. Perełka tejże sterty, perełka mojej biblioteczki. Jestem wręcz oczarowana tą książką:)

Teraz trochę o tym, dlaczego mnie nie ma. Otóż chodzę sobie do szkoły, uczę się znośnie i to zajmuje mój wolny czas. Ale nad recenzjami tez pracuję. A to, że nie umiem napisać jednej w trzydzieści minut to już nie moja wina. U mnie wygląda to tak (herbatka+recenzje+inne pisanki+względnie teksy do przeczytania):

Dzisiaj to na tyle, wręcz ekspresowo, jednak wracam już niedługo z iście siatkarskimi emocjami! (albo czymś co wpadnie do mojej lokowanej głowy).
M.

Stos... nawet nie wiem jaki. Chyba już jesienny.


"Mulberry Tree" van Gogh [źródło]
Moją maluteńką mieścinkę również nawiedziły wszędobylskie wiatry. Nie wiem, jak inni, ale jestem po prostu zachwycona. Taki wiatr dobrze działa na wyobraźnię. Szczególnie, gdy czyta się "Na plebanii w Haworth" i myślami przebywa się na surowych wrzosowiskach Yorkshire, względnie w domu, który kiedyś zamieszkiwał pastor z żoną i szóstką dzieci, taki wiatr tylko dodaje autentyczności temu miejscu. Jak pewnie Wam wiadomo, trójka z domowników (pani pastorowa, Maria i Elżbieta) nie pożyła długo. Aż mi serce ścisnęło, gdy umarła Maria. To ona była wzorem małej Helenki z "Dziwnych losów Jane Eyre", a ja czytając o okropnym Lowood tak Helence współczułam... Jak tylko dokończę tę apetyczną księgę, na pewno coś Wam o niej napiszę. Jednak już teraz zachęcam do czytania i kupowania pozycji napisanej przez panią Annę Przedpełską-Trzeciakowską (widziałam ją na fincie, a w Weltbildzie można ją nabyć za 9.90)

No, ale przejdźmy do stosu. Wiem, że miałam nie kupować książek. Tylko, że to jest tak jakby kazać palaczowi przestać palić. A raczej, to jest jeszcze gorsze, bo taki palacz, wie, że naraża swoje zdrowie. A ja? Ja narażam jedynie budżet. Więc, co to za różnica, czy narażam go teraz czy za rok? Trzeba po prostu sprawić by książki były bardziej przemyślane, a nie pochopnie kupowane. Tylko i to mi się nie udaje. Ale obiecuję, popracuję nad tym. A po tak długim wstępie wreszcie stos:

"Diuna" F. Herbert - moja finta jak zwykle ratuje życie i pomaga w zdobywaniu klasyków. Trochę się obawiam, bo moje nastawienie do tego gatunku jest... nieprzychylne, ale trudno. Przeczytamy zobaczymy.
"Frywolitki" M Musierowicz - moich nieprzemyślanych zakupów część pierwsza. Bo ja miałam NIC nie kupować. No, ale jak po raz drugi w ciągu dwóch dni byłam w Empiku, to doszłam do wniosku, że to jakieś przeznaczenie (zważywszy, że najbliższy Empik jest oddalony ode mnie o 30 km) i kupiłam. Oczywiście, Małgorzata Musierowicz jest zawsze na miejscu i nie ma mowy o pomyłce, tylko chodzi o wydanie. Nie wiem, czy ktoś kojarzy, jest takie trzytomowe, gdzie mamy wszystkie frywolitki. Jednak jest ono w innej oprawie. A ja postanowiłam, że moje Frywolitki będą w białej oprawie. No i tak sobie z Panią Sprzedawczynią rozmawiałyśmy (okazało się, że ona też bardzo lubi panią Musierowicz i że gdy zwiedzała Poznań była oczarowana) i mimochodem spytałam, czy to jest pierwsza część, bo jakaś taka grubsza, od tamtego "kolorowego" wydania. Ona na to, że raczej tak. Więc ja, cielątko, nie sprawdzałam dokładniej, tylko kupiłam. Potem w domu czytając zobaczyłam, napis jak wół: "wybór z lat 1994-1997". Za taką głupotę powinni wieszać. No, ale cóż. jak na razie jestem szczęśliwą posiadaczką jedynie wyboru Frywolitek" i jestem nimi oczarowana. Recenzja dla Was już się pisze.
"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" - zamówione na fincie pod wpływem kilku pochlebnych opinii, zostało pożarte i dalej, szczęśliwa właścicielka zaczęła się zachwycać. Polubiłam tę książkę. Jak nic. I o niej też niedługo Wam opowiem.
"Lolita" V.Nobakov - klasyka. Też z finty. Polecało mi ją wiele osób,jednak chyba najbardziej pamiętałam recenzję Irytacji (jedną z jej pierwszych w blogowym życiu!), więc zamówiłam. Jedyny na prawdę przemyślane zamówienie z tego stosu. Długo we mnie dojrzewało.
"Szaleństwo elfów" K.M.Moning - paczka od MAGa. Ta książka to zupełny przypadek i nie wiem, czy ją przeczytam. Czy CHCĘ ją przeczytać. Zobaczymy razem z panią Katarzyną co z tym fantem zrobimy.
"W zapomnieniu" A.Lingas-Łoniewska - polubiłam "Szóstego" i uparłam się, że kolejną książkę pani Agnieszki też muszę mieć. Wygrałam ją wreszcie u Aurelii, do której piszę list, i piszę, i ona, pewnie, jak ten list dojdzie, to rzuci nim o ścianę, tylko dlatego, że on tak długo szedł. Nie wie bowiem, że Mery tak długo pisze listy i za każdym nie wie, czy on jest dobrze napisany czy nie...;)
"Dajcie mi jednego z was" J.Getner - egzemplarz od autora. Jak się zobowiązałam to przeczytałam, teraz zaś piszę recenzję. Wychodzi mi to powoli, ale jakoś idzie. Nie wiem jeszcze jakie jest Wasze zdanie o tej książce, bo recenzje tej książki omijałam (coby się nie sugerować). Zobaczymy, czy się zgadzamy, jak tylko swoje zdanie wyjawię;)
"Cena" W. Łysiak - bo wiecie, Łysiak. Więc wzięłam książkę tego opiewanego wszędzie autora, z półki mojej Mamy i zobaczymy co z tego wyjdzie...Na razie tylko sobie leży. Planuję sięgnąć gdzieś w październiku.
"Listy" M.Dąbrowska, J.Stępowski - "Te listy to najlepsza literatura. Kiedyś wydane - będą stanowiły ważkie dzieło literatury polskiej." - powiedziała Maria Dąbrowska. Ja tejże Marii Dąbrowskiej wierzę i nie wahałam się wydać jedynie 45zł za trzy tomy. Szczególnie, że po Polsce chodzi jedynie 1500 egzemplarzy tej książki. Z początkiem września mam zamiar się za nie wziąć.
"Reamde" N.Stephenson - kolejna książka od MAGa. Z niej się ucieszyłam i zaczęłam nawet czytać. No, jedna z głośniejszych publikacji tego lata:)

Na boczku skromnie stoją trzy dzieła literatury polskiej i przypominają o nadchodzącym roku szkolnym. A ten rok będzie intensywny. Ale przecież im intensywniej tym lepiej. Szczególnie, że wypoczęłam w te wakacje nie robiąc za wiele. Nawet nieodżałowany włoski i angielski przykuły moją uwagę dopiero niedawno. I dopiero od niedawna zaczęłam kolejne powtórki.
A, przypomniałam sobie o czymś jeszcze. Bo jak to bywa w przypadku takich sierotek jak ja, zapomniałam Wam pokazać jeszcze dwóch książek ( a raczej się nimi pochwalić). Są to przytaszczone z biblioteki "Darowane kreski" Joanny Papuzińskiej (cudeńko, lubię takie książki) i klasyka, czyli "Przeminęło z wiatrem" M.Mitchell. O tej pierwszej na pewno wam napiszę, a drugą dopiero zaczynam. I jak na razie coś ci bliźniacy mi się nie podobają. Ich matka za to i owszem:)

Zostawiam Was z Beatlesami (oglądaliście sobotni koncert w Sopocie z ich piosenkami?) i cudownym "Blackbird" (dobrze, że tego też w naszym nadmorskim miasteczku nie chcieli śpiewać, bo rozbiłabym telewizor):

Mery

Stos na resztę wakacji

Miesiąc wakacji za mną. Zleciał w tempie ekspresowym. Co gorsza, był bardzo leniwy. Trochę czytałam (jednak nie za dużo), trochę oglądałam (oprócz kilku starszych filmów, seriale), trochę pisałam i kupowałam. Efekty tego ostatniego zabiegu można podziwiać tutaj:


Lewy stos
"Wiersze" I.K.Gałczyński
"Moje życie z książką" Z.Rabska
"Cyberiada" S.Lem
"Pamiętaj, że tam są schody" K.Siesicka
"Panienka z okienka" Deotyma
"I nie było już nikogo" A.Christie 
"O czym szumią wierzby" K.Grahame
"Serce" E.de Amicis 
"Antykwariusz"
"Portrety Astrid Lindgren" 

Prawy stos:
"Pasja życia" I.Stone 
"Złowroga pętla" A.Marinina 

"Gwiazdy nad Afryką" I.M.Hilliges 
"Biała Maria" H.Krall 

"Wyjątkowo długa linia"&"Spokojne niedzielne popołudnie" H.Krall
"W cieniu pałacu zimowego" J.Boyne
"Supersmutna i prawdziwa historia miłosna" G.Shtayngart 
"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" J.Jonasson
"Dym i lustra" N.Gaiman
"Tysiąc darów" A.Voskamp 
"Alibi na szczęście" A.Ficner - Ogonowska
"Świat w pastelach Ingi" A.Rzepka
"Pamiętnik mojego życia - Rzecz o Henryku Sienkiewiczu" A.Cybulska 
"Włoski dla Bystrzaków"

Kolejny wielki (jak na mnie stos), lektury mi się mnożą, a czekam na jeszcze pięć przesyłek.Pod względem książkowym lipiec przedstawiał się tak:
Przeczytane książki: 9 
Zrecenzowane:6
Kupione:15 (na zdjęciu brakuje drugiego egzemplarza "Białej Marii" i trzech Sherlocków Holmesów)
Jeśli jesteśmy już przy kupowaniu książek, to mam jedno żelazne postanowienie, o którym można przeczytać na stronie "To przestało być zabawne". Powstała w tym miesiącu również strona choć trochę przybliżająca Wam moją sylwetkę: "Autorka". Miejmy nadzieję, że sierpień upłynie mi trochę aktywniej...

Pozdrawiam!

Najpiękniejsze co się dziś zdarzyło, czyli stos

Miała być recenzja. Jednak jako, że mnie bez limitu do księgarni internetowej dopuszczać nie można, a ktoś mnie wpuścił mamy problem.Bo efekt jest taki, że przyszła paczka i paczuszka, więc o recenzjach żadnych mowy nie było. Dziś liczy się stos.

Zacznijmy młodzieżowo:
"Czerwień rubinu" K.Gier - bestseller, z cudowną okładką, ciekawą fabułą, zachwalany na większości blogów, polecany przez internetowe koleżanki. Nawet jeśli ktoś się rozczarował, przyznawał - jako umilacz, rozśmieszacz sprawdza się świetnie.(Kumiko.pl)
"Felix Net i Nika oraz Świat Zero" R.Kosik - najnowsza część znanej serii dla młodzieży, którą uwielbiam i którą mogę czytać na okrągło. Aż dziw, że znalazła się u mnie dopiero teraz. (kumiko.pl)

 Teraz troszkę z dreszczykiem, czyli kryminalnie
"Operacja Seegrund" M.Kobr, V.Klupfel - kolejny tom przygód znanego, bawarskiego komisarza na mojej półce. Jako, że pierwszą część bardzo lubię, tej nie mogło zabraknąć. (od portalu nakanapie.pl)
"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. S.Larsson - kolejny bestseller, na który od dłuższego czasu polowałam. Zachęcona pochlebnymi opiniami, szczególnie Agi. (kumiko.pl)

Amerykańsko - obyczajowo,po filmach
"Śniadanie u Tiffany'ego" T.Capote - film znam i uwielbiam, przyszedł czas na pierwowzór. Dziś miała być recenzja, ale wiecie co zaszło. W każdym razie, podobało się. I to bardzo (finta.pl)
"Służące" K. Stockett - oscarowy film znam i bardzo lubię, a że książka jest podobno jeszcze lepsza, to wiadomo... musiałam się przekonać (kumiko.pl)

O życiu innych
"Blondynka" J.C.Oates - jeśli ktoś często zagląda do Krainy Andersena wie, że "Blondynka była już w stosiku styczniowym. Komentarz wtedy brzmiał:
pożyczona ostatnio od złych ludzi
Jako, że Źli Ludzie wcale się nie upominali (bo są jednocześnie Wychowanymi Ludźmi), nie oddawałam, aż w końcu zaczęłam czytać i chociaż jestem jeszcze przy pierwszym tomie, wiedziałam: muszę ją mieć. No więc mam (kumiko.pl)
"Moje miejsce. Autobiografia" R.Lozano - zapewne nawet nie dowiedziałabym się o tej książce, gdyby nie pytanie pewnej bloggerki. Na szczęście pytanie padło, a ja nie zwlekając kupiłam sobie tę pozycję. Cieszę się strasznie, szczególnie, że jak już zdążyłam wyłapać japońskie mistrzostwa są tam opisane bardzo dokładnie.(kumiko.pl)
"Oczarowanie. Życie Audrey Hepburn" D.Spoto - aktorkę tę uwielbiam, recenzjom Luny ufam, więc ta pozycja nie powinna nikogo dziwić (kumiko.pl)

Teraz trochę angielszczyzny:
"Zaskoczony radością" C.S.Lewis - jako, że uwielbiam tego pana za całokształt i jego książki czytam z przyjemnością oraz refleksją. (od wyd.Esprit)
"Listy starego diabła do młodego) C.S Lewis - książka dedykowana Tolkienowi, zachwalana przez panią Musierowicz. Ja MUSIAŁAM sięgnąć. (finta.pl)
"Oliver Twist" C.Dickens - klasyka angielska, poza tym, Dickensa uwielbiam, a tej pozycji nie miałam w swojej biblioteczce (finta.pl)

Niespodziewane Prezenty:
"Piosenki prawie wszystkie" J.Przybora - prezent od Przemiłej Pani i Autorki, czyli DUA, jako nagroda za odgadnięcie (wraz z Magdą) wieluuuuuu zdjęć.Dziękuję:*
"Jeden dzień" D.Nicholls - książka, która znalazła się na liście "must have" po obejrzeniu filmu. Nie spodziewałam się, że tak szybko do mnie zawita, a jednak. Blueberry wie co lubię. Dziękuję jeszcze raz:*

A tak przedstawia się cały stos:

Przepraszam za wielokrotnie powtarzające się słowa: uwielbiam, cudownie, ulubione, wyczekane. Proszę o trochę zrozumienia Każda z tych książek była od dawna planowana (no, poza jedną), wymarzona i jedyna. Kiedy to przeczytam? Połowę na pewno w wakacje.

Pozdrawiam słonecznie,
Mery

Stos dobry na stres

Ostatni miesiąc do wielce udanych nie należał. Nie przeczytałam za wiele książek (8), zrecenzowałam jeszcze mniej (5). Powód? Trochę kłopotów, stres, brak czasu i efekt widać.
Jedyne na co nie mogę narzekać to ilość powieści, które do mnie trafiły.

Od dołu:
"Lokatorka Wildfell Hall" A.Bronte - uwielbiam Jane Eyre, uwielbiam Shirley, w ogóle wszystko co wyszło spod pióra Charlotte Bronte, więc postanowiłam dać szansę również jej siostrze. (od MG)

"Opowiadania wszystkie" L.Tyrmand - tu zdałam się na moją "książkową intuicję".(jw.)

"Nevermore. Kruk" K.Creagh - strasznie zaciekawiona pozytywnymi opiniami, które jakiś czas temu pojawiały się na co drugim blogu postanowiłam dać szansę tej książce. Jak na razie czytanie jej nie idzie mi efektywnie. Początek nie jest zabójczo wciągający. (zakup własny)

"Jutro 2. W pułapce nocy" J.Marsden - po przeczytaniu pierwszej części sięgnięcie po drugą było tylko kwestią czasu. (jw)

"Córka fortuny" I.Allende - musiałam poznać tą panią. Jej książki przyciągają jak magnes. Poza tym, miejsce akcji...mmm...(z biblioteki)

"Moja Afryka" K.Choszcz - jestem w połowie "Prowadził nas los", jednak już teraz postanowiłam poznać kolejne książki Kingi. Magia biblioteczki "Poznaj Świat" działa. (jw.)

"Przygody Alicji w Krainie Czarów" L. Carroll - przypomnienie lat dziecięcych. Uwielbiam tę książkę, więc musiałam ją mieć. W przekładzie Słomczyńskiego, oczywiście. (zakup własny)

"Małgorzata Gutkowska-Adamczyk rozmawia z czytelniczkami Cukierni pod Amorem" - do czytelników CPA należę, poza tym coś nowego, bo zapis rozmowy, więc dlaczego miałabym zrezygnować? (od PWN)

"Bez mojej zgody" J.Picult - książkę wypożyczyłam z biblioteki, przeczytałam i z miejsca zakochałam, więc posiadanie własnego egzemplarza było tylko kwestią czasu (zakup własny)

"Błękitny zamek" L.M.Montgomery - przy gorszym nastroju to najlepszy "pocieszacz" (z biblioteki)

"Świerszcz za kominem" K.Dickens - bo Dickensa bardzo lubię, szczególnie w baśniowym wydaniu. (jw.)

"Wymarzony dom Ani" L.M.Montgomery - jak na złość postanowiłam zebrać całą serię o Ani właśnie w tym wydaniu, aktualnie praktycznie niedostępnym (Wydawnictwo Literackie 2007). Więc pojedynczo zdobywam kolejne egzemplarze. (z finta.pl)

"Kalamburka" M.Musierowicz - Jeżycjadę kompletuję od kilku lat. Po zdobyciu 14 tomu, brakuje mi jeszcze dwóch do pełni szczęścia (jw.)

"Zakochana modelka" A.Richman - świetna książka, seria którą staram się skompletować, mój van Gogh, czyli musiałam mieć (od Bukowego Lasu)

"Juniper Berry i tajemnicze drzewo" M.P.Kozlowsky - odkąd książka się ukazała wiedziałam, że mi się spodoba. Niby przeznaczona dla dzieci, ale zaczaruje każdego (od Esprit)

"Woda dla słoni" S.Gruen - wbrew pozorom lubię czytać o miłości z nutką melancholii i życiowej mądrości (z flinta.pl)

"Ostatnia noc jej życia" M.Jennings - tyle dobrego naczytałam się o detektywie Murdochu, poza tym ten XIX wiek tak nęci, że nie mogłam przegapić (od Oficynki)

"Trzech panów w łódce nie licząc psa" Jerome K. Jerome - toż to angielski klasyk! Oczywiście od dawna na liście 'must have' (zakup własny)

"Igrzyska śmierci" trylogia S.Collins -  po tylu pozytywnych opiniach i obejrzeniu filmu nie mogłam sobie odmówić przeczytania książek tej pani. Pochłonęłam wszystkie w niecałe dwa dni (kilka godzin wczoraj, kilka w nocy, kilka dziś rano i koniec) i jak na razie efektem jest okropny ból głowy i niewyspanie. Jednak było warto. (prezent na urodziny)

Jak na razie pozdrawiam wiosennie!

Stosik marcowy

Jak sobie postanowiłam, moje stosiki pokazuję Wam co miesiąc. Po dwóch wielkich przyszedł czas na malutki, wiosenny. Zdjęcie wątpliwej jakości, bo robione telefonem. Chociaż, źle nie było;)
Od góry:
"Szukając Noel" R.P.Evans - wracając z konkursu recytatorskiego (zajęłam 2 miejsce!) byłam tak szczęśliwa, że zaszłam do  pierwszego lepszego supermarketu i sprawiłam sobie prezent.
"Mój tydzień z Marilyn" C. Clark - od Znaku za co serdecznie dziękuję. Książeczka świetna, tutaj opisana.
"Żona piekarza" M.Pagnol - po dwóch książkach autora musiałam mieć i trzecią. Do kompletu. Od Esprit, tutaj recenzja.
"Przypadek Ritterów" A.Węgłowski - wygrana w Syndykacie ZwB. Kompletne zaskoczenie i radość.
"Winnica w Toskanii" F.Mate - coś lekkiego na gorsze dni. Z wymianki.
"Smażone zielone pomidory" F.Flagg - wreszcie mam! Pierwsza książka tej pisarki, zbierająca same pozytywne recenzje. Również z wymianki.
"Nieśmiertelny" C.M. Valente - książka poproszona w ciemno, największe odkrycie ubiegłego miesiąca. Świetna! Czeka na recenzję, od wydawnictwa MAG.
"Shirley" Ch.Bronte - perełka. Cudowna, kolejna książka jednej z moich ulubionych pisarek. Strasznie dziękuję za jej udostępnienie wydawnictwu MG. A, oczywiście również czeka na recenzję.
"Siódmy milion" T.Segev - w tym wypadku nie wiem, czy nie mierzę za wysoko i troszkę obawiam się tej książki, jednak zaufałam panu Piotrowi, który powiedział że jest ona w moim guście. No tak, pozycje o Holocauście są w moim guście, jednak ta wydaje się być jedną z tych "z wyższej półki". Od PWN.

Teraz czas na małe podsumowanie (bo ja ostatnio w liczbach się lubuję;):
Liczba recenzji: 8
Liczba książek przeczytanych: 10
Książki kupione: 1 (!!!!!!!!!!)
Tak właśnie, zaledwie jedna książka. Aż sama się sobie dziwię, bo od dłuższego czasu przyglądam się z zainteresowaniem "Igrzyskom śmierci", " "Mistrzowi i Małgorzacie" oraz "Alicji w krainie czarów". Dlatego te pozycje (jak i wiele innych) w kolejnym stosiku się zapewne znajdą.

Na razie stopniowo nadrabiam te książki, które czekają na mnie od kilku miesięcy (!), czyli "Pachnidło" i te, które nie leżą długo "Północ i południe". Smaczna lektura. Poza tym, z wydawnictw idą do mnie bardzo ciekawe pozycje. Już nie mogę się ich doczekać.

Do recenzji ostatnio serca nie mam, weny również. Umysł zaprzątają mi całkowicie lekcje (wszyscy zaczynają zbierać zeszyty a ja często takowych nie prowadzę) i nieprzeczytane książki. Dlatego proszę zrozumieć, że chcąc dać Wam coś nieszablonowego (nie umiem przerzucić się na pisanie takich recenzji jak uczą w szkołach...) muszę poświęcić trochę czasu.

Poza tym, powoli zaczynam tęsknić za nagłówkiem wykonanym dla mnie przez Angelę i możliwe, że niedługo powrócę do dawnego szablonu.

Na razie jednak uciekam (jak coś sobie przypomnę to dopiszę potem).
Pozdrawiam Wszystkich i zostawiam z cudownym głosem Julii (kojarzycie musical z którego jest piosenka? bo moja mama poznała dopiero jak jej przypomniałam Johna Travoltę :p)

Stosy, stosy ...

Nawet nie próbowałam tego stawiać w jednej stercie, i tak wszystko by zleciało.


Tak właśnie. Pozazdrościłam niektórym stosów i podsumowań, więc sama postanowiłam się pochwalić. Macie przed sobą stosik, który doprowadził właścicielkę do pełni szczęście.

Stos lewy od góry:
"Little Dorrit" Ch. Dickens - bardzo niespodziewany prezent za który serdecznie dziękuję:*
"Kieliszek trucizny" P.D.Baccalario, A.Gatti - od wydawnictwa Zielona Sowa, świetna książka, która była bardzo przyjemną lekturą nie tylko dla mnie... [RECENZJA]
"Kod królów" P.D. Baccalario - nie wiem, czy nawet nie lepsza od swojej poprzedniczki. Przeczytana, jednak strasznie trudno jest mi zabrać się do pisania recenzji. Również od Zielonej Sowy.
"Dziewczynka w zielonym sweterku. W ciemności" K.Chiger - pierwsza perełka z tego stosu. Polowałam na nią długo, ponieważ uwielbiam książki o tej tematyce. Wreszcie udostępniło mi ją PWN za co serdecznie dziękuję. Oczywiście jak tylko przyszła, przeczytałam, a recenzja będzie wkrótce.
"Puszczyk" J.Grzegorczyk - w ramach poznawania polskich autorów. Od Znaku.[RECENZJA]
"Serce w chmurach" J.E.Smith - dla niebanalnego odprężenia. Sprawdziło się w 100%. Od Bukowego Lasu. Również niedługo recenzja.
"Pan potwór" D.Wells - zachwalane na innych blogach, zupełnie niespodziewanie mam i ja. Szczęśliwa niedługo powinnam się za nią zabrać. Od Znaku.
"Hypeversum" C.Randall - książka, której się obawiałam z powodu jej objętości i która tak pozytywnie wypadła w moich oczach. Od Esprit. [RECENZJA]
"Gdy wszyscy byli obecni" - książka troszkę niespodziewana, może nie przemyślana. Właśnie czytam. Zawitała do mnie z Nowego Świata.

Drugi stos również od góry:
"Zatrute pióro" A.Christie - bo tak mało czytam tę pisarkę. A tak bardzo lubię. Z biblioteki.
"Pod mocnym aniołem" J.Plich - bo nie znam kompletnie tego pana, a pewne osoby tak polecają. Z biblioteki.
"Pamiętnik z przyszłości" C.Ahern - tej pani również nie znam. Zbiera bardzo pozytywne opinie, więc grzechem byłoby nic jej autorstwa nie przeczytać. Z biblioteki.
"Chata" Young - również aż roi się od pozytywnych opinii na jej temat. W moim domu przewijała się kilkukrotnie pożyczana, wypożyczana, teraz dorwałam ją ja.
"PROWADZIŁ NAS LOS" K.CHOSZCZ - perełka stosiku numer dwa. Po pierwsze biblioteczka Poznaj Świat. Po drugie pojęcia nie mam ile zabierałam się by ją kupić. Wreszcie to zrobiłam.
"Kwiat pustyni" W.Dirie - bardzo dużo dobrego słyszałam o tej książce, lubię historie kobiet, więc tej książki nie mogłam przegapić. Z wymianki na LC.
"Perswazje" J.Austen - w ramach kolekcjonowania Austen. Trzecia na półkę. Zakup własny.
"Północ południe" E.Gaskell - perełka numer trzy, a nawet cztery, by Austen również do perełek się zalicza. Moja kochana wiktoriańska Anglia i autorka znająca Charlotte Bronte. Teraz tylko "Żony i córki" trzeba zdobyć... Zakup własny.
"Lista Schindlera" T.Keneally - kolejna o Holocauście. Nie mogłam przegapić. Z wymianki na LC.
"Dziewczynka w czerwonym płaszczyku" R.Ligocka - nawet nie wiecie jak się cieszę , że wreszcie ją mam. Gdy tylko na nią patrzę, uśmiech sam ciśnie się na usta. Mam! Mam! W dodatku w księgarni mieli "tylko" z autografem, więc mam "tylko" z autografem.:D
"Szczodre gody" - kolejny kryminał z serii Europa Czyta. Po Wagnerze czas na tych panów. Zobaczymy jak wyjdzie nasze spotkanie. Od portalu nakanapie.pl

A jeśli ktoś dotrwał do końca tego spisu powszechnej radości to dodam, że prócz "Północ południe" wszystkie zakupione przeze mnie książki pochodzą z księgarni internetowej Kumiko.pl Teraz korzystam praktycznie tylko z ich usług. Ceny mają nie za wysokie, szybko się kupuje i widać pracę i starania jakie w to wszystko wkładają. Książki przychodzą zawsze cudownie zapakowane, aż szkoda otwierać. Czasem, gdy zamawiam aż korci mnie, żeby się przekonać jak zapakują prezenty. Jeśli zwykłe paczki TAK pakują to co z podarkami? W każdym razie polecam!

Poza tym, jeśli ktoś czytał moje komentarze do poszczególnych tytułów z pewnością zauważył, że tak wiele książek czeka na recenzje. Staram się to nadrabiać, ale na pisanie recenzji trzeba mieć choć trochę czasu. Mi go ubywa.

Staram się na bieżąco komentować Wasze blogi, ale cóż, nie wychodzi mi to na razie najlepiej. Mam nadzieję, że w  weekend się odkuję.

Oczywiście czekam jeszcze na przesyłkę z wydawnictwa MAG i Znak, ale książki ("Nieśmiertelny" i "Mój tydzień z Marilyn" znajdą się w kolejnym stosiku)

Na razie ściskam gorąco.

Wszyscy mają stos to i ja!

Stos miał być potem. Długo potem. Jednak wcale nie mam siły na pisanie. Na czytanie też. Dlatego i ja się pochwalę. Jak wszyscy to wszyscy. Oto to co przyszło do mnie w styczniu:
Od dołu:
 "Władca Pierścieni. Drużyna pierścienia" J.R.R.Tolkien- z biblioteki, jako, że dziwnym trafem jeszcze nie czytałam.
 "Sekrety i niespodzianki" M.Józefacka- z biblioteki, młodzieżówka z przesłaniem na gorszy dzień.
"Małe kobietki" L.M. Alcott - do projektu Rozmawiajmy.
"Blondynka" J.C. Oates- pożyczona ostatnio od złych ludzi.
 "Przypadek Adolfa H." E.-E. Schmitt- z biblioteki. Bo Schmitta bardzo lubię, historie też.
 "Bez mojej zgody" J.Picoult- do wyzwania "Wyciągnięte z półki życie" jako, że jeszcze nie pojawiła się tam żadna moja recenzja, a autorkę bardzo lubię. Zaczęłam, czyta się ciężko, ale owocnie brnę na przód.:D
"Blondynka na językach" B.Pawlikowska - kupione w ramach ambitnych planów poznania (i trochę przypomnienia) tego języka.
"Bunt w Sobiborze" P.Bialowitz- kupione po śmiesznej cenie w Naszej Księgarni. Tematyka taka, której ominąć nie mogłam.
"Malarz młodych dziewcząt" M.Feth- spotkałam już tyle pozytywnych opinii, że nie mogłam się powstrzymać. Również po przecenie w Naszej Księgarni.
"Groteska" N.Kirino- zachwalała LadyBoleyn. A ja chora w tym czasie łatwo się poddałam i kupiłam. Na kumiko.pl Przyznaję, że byłam pod wrażeniem w jakim stanie, jak szybko dotarła do mnie przesyłka i jak miło zostałam obsłużona. Zdecydowanie polecam:)
 "Obiecaj mi" R.P.Evans- wygrany w konkursie
"Herbaciarnia Madeline" D.Gee - jw.
"Indira Gandhi" P.Capriolo- od wydawnictwa Zielona Sowa. Recenzja tutaj
"Śmierć pięknych saren"O.Pavel - polecana przez wiele osób. Kupiona na kumiko.pl
"Africanus. Syn konsula" S.Posteguillo - od wydawnictwa Esprit. W czytaniu, niedługo możecie spodziewać się recenzji.
"Pamiętniki Jane Austen" S.James - kupiona w Biedronce. Jak na razie utknęłam, ale cały czas liczę, że pani James się poprawi.

I stos książek, które zapomniałam umieścić na poprzednim zdjęciu lub dziś je kupiłam:)

Od dołu:
 "Ostatnie życzenie" A.Sapkowski- zakup dzisiejszy w Empiku.
 "Marysieńka Sobieska" T. Żeleński - Boy- egzemplarz przedpremierowy od MG. Dopiero teraz zauważyłam autora! Szok na maksa, bo spodziewałam się czegoś nowszego.:D (zaskoczenie oczywiście miłe, klasyka jakby nie patrzeć. Teraz tylko myślę, czy zmieści się tuż obok "Reflektorem w mrok"...)
 "Bracia Lwie Serce" A.Lindgren- w ramach uzależniania moich kuzynek. Prezent dla nich zakupiony przeze mnie w Naszej Księgarni. Na półeczkę mojego brata trafił w tym czasie "Nils Paluszek"
"Gra o tron" G.R.R.Martin - już pół roku temu namawiała mnie do tej książki UpiornyGroszek. I tak zbierałam się z kupnem. Potem była Blueberry i wiele innych osób. Wreszcie mam. Oczywiście przepłaciłam w Empiku.
"Felix Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa" R.Kosik - w ramach skompletowania całej serii. Wymiana na LC.

Widzę, że dziś również zebrało się Wam na podsumowania. Cóż, jedyne czego jestem świadoma to to, że w styczniu przeczytałam 13 książek.Jednak dwie z nich czytane były po raz kolejny (trzeci czy czwarty, więc nie wiem, czy takie coś się też liczy...) Kupiłam tylko to co jest wyżej więc mało. Jednak na razie troszkę odpoczywam od kupowania, staram się pilnować (czasem nie wychodzi, to fakt).
Skończyłam, spać mi się chce nieziemsko (to przez ten wyjazd!). Wasze blogi postaram się jutro poodwiedzać i jakiś komentarzyk skromniutki skrobnąć.
Pozdrawiam!

Stos na mikołajki

Nie wiem, tylko ja tracę orientację w dniach tygodnia? Mam nadzieję, że nie...
A więc z racji tego, że wg mnie dziś jest niedziela postanowiłam pochwalić się z Wami tym co przyniósł do mnie pewien Pan w czerwonym płaszczu. A trochę przyniósł... W tym roku (o dziwo) przeważały prezenty typu: inne, a więc perfumy (jakimś cudem dostaję je co roku), ubrania, słodycze, biżuteria itp. Jednak książek mi również nie poskąpił. Szczególnie, że korzystał z promocji Znaku.



Od góry:
"Zima lwów" J.C.Wagner - Mam, mam! Od pani Zofii z wydawnictwa Akcent, która postarała się nawet, by ten przemiły prezent (uwielbiam tego autora!) dotarł jeszcze przed Świętami.
"Chciwość jest dobra" - od pani Zuzanny z wydawnictwa Nowy Świat.
"Kafka nad morzem" - to już Mikołaj. Nie wiem jak to się dzieje, mam trzy książki Murakamiego, a jeszcze żadnej nie czytałam. Ta jest efektem dokładnego oglądania przez ciocię mojej biblioteczki i podstępnej rozmowy o ulubionych autorach (i moich i jej:p)
"Ostatnie fado" - Mikołaj rodzinny, korzystał przy mojej pomocy z promocji Znaku.
"Błękitny chłopiec" - jw.
"Białe zęby" - jw.
"O pięknie" - jw.
Na zdjęciu nie załapał się album z cudownymi krajobrazami. Bardzo prawdopodobne, że ukaże się recenzja.
Dzisiejszy dzień więc również zapowiada się leniwie i jak najbardziej książkowo.Jak na razie króluje u mnie pan Wagner, jednak zrobiłam również miejsce dla "Wichrowych wzgórz" i "Dumy i uprzedzenia" (Austen w wersji filmowej)
Poza tym, szykuję się do zakupów w Naszej Księgarni. Jakie ja tam cuda znalazłam!
Kochani, chciałabym Wam wszystkim podziękować za przemiłe życzenia, e-kartki, których tak dużo dostałam. Niestety prawie na żadne nie zdążyłam odpowiedzieć. Najpierw porządki, potem goście, a ja głupia, myślałam, że wszystko załatwię w Wigilię. 
Dlatego przesyłam Wam (dopiero teraz) ciepły (choć elektroniczny) uścisk i jeszcze raz dziękuję:*

Poza tym, tak na koniec, jakie jest najlepsze tłumaczenie "Alicji w Krainie Czarów"? Chciałabym kupić tę książkę, jednak nie chcę się nabrać na kiepski przekład. Więc kto, Słomczyński?

Czas na stos.

Jak postanowiłam, nic (z jednym wyjątkiem) nie kupowałam, tylko przyjmowałam kolejne książki pod swój dach.Teraz koniec postu, grudzień się zaczął, w internecie można spotkać niebywałe promocje do których mam słabość. No, ale do rzeczy.

Od dołu:
"Metamorfozy Marilyn Monroe" D.Wills - prezent od Znaku. Obejrzane, przeczytane, podobają się:)
"O modlitwie. Listy do Malkolma" C.S.Lewis - bo coraz bardziej lubię tego pisarza. Od Esprit do recenzji.
"Marzenie Celta" M.V.Llosa-przygoda z noblistą część pierwsza. Zaczyna się  na prawdę interesująco. Do recenzji od Znaku.
"Kiedy płaczą świerszcze" C.Martin - wymianka na LC. Jestem z niej strasznie zadowolona, bo zarówno autora jak i całej serii jestem strasznie ciekawa i od dawna miałam ją w czytelniczych planach.
"Niewyznane grzechy siostry Juany" K.Galvan- od wydawnictwa Mała Kurka, już nie mogę się doczekać kiedy zacznę ją czytać.
"Czas tajemnic" M.Pagnol - podobało się Mery, oj podobało. RECENZJA
"Gdański depozyt" P. Schmandt - od wydawnictwa Oficynka, bo lubię książki, które wydają:)
"FNiN oraz Orbitalny Spisek 2" R.Kosik. - do serii jestem strasznie przywiązana, odkąd dostałam 2005 (albo 2006) pierwszą część na Gwiazdkę. Ta z biblioteki. (Ale w planach jest, by cała seria znalazła się kiedyś na mojej półce).
"Buszujący w zbożu" J.D.Salinger - miałam w planach w ramach projektu Rozmawiajmy. Niestety nie udało mi się jej jeszcze przeczytać.
"Nieprzyjaciel Boga" B.Cornwell - od IW Erica. Byłam strasznie ciekawa jak potoczą się dalsze losy Artura i Merlina:)
"Excalibur" B.Cornwell - jw.

Dwie książki po prawej to:
"Mowa trawa" M. Rosłoń - wreszcie zdobyłam! Od wydawnictwa Bukowy Las. Przeczytane, niedługo będzie recenzja.
"Salsa na wolności" J. Torres - to ten jeden książkowy grzeszek. Nie mogłam się powstrzymać. Kupiłam za głupie 9,99 i cieszyłam się jak dziecko.

Teraz tylko szykuję się na zakupy. Szczególnie kusi mnie "Błękitny chłopiec" i "Białe zęby", które w wydawnictwie znak są za ledwie 19,99 oraz nieprawdopodobne promocje w wydawnictwie Sonia Draga. Nie tylko zresztą tam...
Ach, te leniwe niedziele.

Coś, czyli stos.

Cześć,
od dwóch dni chodzę i cieszę się jak głupia. Dlaczego? Książki przyszły. Miałam ambitne plany, by pokazać wam stosik pod koniec miesiąca, ale nie mogłam wytrzymać.Wszystkie książki poza jednym wyjątkiem są kupione przeze mnie w tym miesiącu...



 I od dołu:
"Na plebanii w Haworth"- książka wyczekana, wymarzona, czyli dzieje rodziny Bronte u mnie na półce.Zakup przez internet.
"Siostrzyca" - zakup wczorajszy z empiku. Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale gdy do empiku wchodzę czuję,że mam za duży wybór i krążę wokół półek jak duch na nic nie mogąc się zdecydować. Co najdziwniejsze wychodzę z jedną, góra dwiema książkami. A jak robię zakupy w małych księgarniach lub przez internet kupuję po kilka(naście) książek.
"Biała jak mleko, czerwona jak krew" - tak, już ją mam.Cieszę się jak dziecko, bo nie mogłam się jej doczekać. Gdy stałam już przy kasie moja koleżanka mówi, że ma ją i może pożyczyć. Jednak jestem za bardzo z tych którzy lubią mieć wszystko na własnej półce:D
"Dogonić rozwiane marzenia" - z wymianki na LC, od Bujaczka. Dziękuję:*
"Na południe od granicy, na zachód od słońca"- kolejna z internetowego szaleństwa. Moje pierwsze spotkanie z tym autorem, mam nadzieję, że wypadnie pozytywnie.
"Duma i uprzedzenie" -czytałam, ale kupić też musiałam. Teraz będę sobie przypominać.
"Wichrowe wzgórza"-ok, przyznaję, jeszcze nie czytałam tego arcydzieła literatury angielskiej. Na e-booku nie mogłam się wczuć w nastrój, jednak teraz jestem gotowa!
"Portret Doriana Graya" - mam, mam!!! Po tylu pozytywnych recenzjach musiałam kupić.
"Sklepik z marzeniami" - kolejna perełka. Jestem strasznie ciekawa jak wypadnie moje drugie spotkanie z Kingiem...

I szlaban. Koniec z kupowaniem książek do stycznia (poza małymi wyjątkami), bo kto to widział, żebym przez ledwie dziewięć dni kupiła osiem książek?! Jednak wiedzcie, że mam żelazną wolę i powstrzymałam się przed kupieniem:
"Gry o tron" - ma mój wujek, od niego pożyczę, a jak pierwsza część się spodoba, to kupię sobie całą serię na Gwiazdkę.
"Nevermore" - teraz trochę żałuję,ale nadrobię to niedługo.
"Shirley" - jedna z książek Charlotte Bronte, a jednak się powstrzymałam! Jednak kiedyś będę musiała sobie sprawić...
Więc na dwa miesiące szlaban, poza "Nevermore". Teraz przygarniam tylko książki od wydawnictw i z biblioteki! Obiecuję!
PS. A i one przyjdą niedługo, bo panie z wydawnictw już paczki powysyłały...
Przypominam o WYGRYWAJCE!

Jesienny stos


Znów się nazbierało? Tak, ale taka już chyba moja dola (bardzo przyjemna zresztą). Tym razem stosik skromniejszy niż zwykle, lecz wywołujący taką samą radość jak wielkie stosika.

Od dołu:
„Brulion Bebe B.” – od kilku lat cierpliwie kolekcjonuję Jeżycjadę. Kolejny tom i teraz od całości dzielą mnie tylko cztery książki. Krok po kroczku i będę miała wszystkie! :D
„Konklawe” – uwielbiam kryminały, więc tego nie mogłam przegapić, wygrana u Maćka.
„Strzeż się psa” – kolejny kryminał z serii ABC, tym razem od pani Magdy z wydawnictwa Oficynka. Recenzja TUTAJ.
„Dom sióstr” – odkąd kupiłam uśmiech nie schodzi mi z ust. Książka zapowiada się naprawdę ciekawie, mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu. A poza tym mam kolejną książkę z Listy marzeń!
„Godzina pąsowej róży” – pierwsza książka która ma nade mną przewagę. Tym razem to nie ja decyduję, czy odłożę ją w połowie, czy zrównam z błotem. Nie przeczytałam jej w dzieciństwie (nie było w bibliotece) i czuję się doprawdy strasznie. Teraz muszę to nadrobić, ale gusta już nie te, nie podobają mi się opowieści, które kiedyś wręcz połykałam. Jednak przeczytać ją muszę i mam nadzieję, że mi się spodoba.
„Niewidzialne miasto” – książka wypożyczona spontanicznie, gdy poszłam do biblioteki po „Miasto Kości”. Oczywiście książki Pani Clare nie było (cała seria jest w czytaniu), ale za to było to. Poza tym wspomniane jest na okładce o miastach Majów, więc chętnie wzięłam. Zapowiada się trochę dziecinnie, ale co mi szkodzi spróbować?
„Ksiądz Rafał” – kolejna spontanicznie wypożyczona powieść. Książka zbiera pozytywne opinie  na prawie każdym blogu, więc postanowiłam sprawdzić czym oni się tak zachwycają.
„Sto dni samotności” – polecone przez koleżankę, zapowiada się ciekawie.
„A.B.C.” – zakupiłam zmobilizowana przystąpieniem do projektu Na tropie Agathy. Już przeczytane, niedługo recenzja.
„Cień wiatru” – perełka na stosie. Już nie mogę się doczekać kiedy zacznę czytać.

A to przemiła nagroda od Sardegny. Książkę wygrałam w konkursie. Musze tylko dodac, że nie wszystkie  "umilacze" się zachowały...

Oczywiście na kilka książek jeszcze czekam, inne mam w planach na zakupy. Jednak na razie ciesze się z tego co mam. Uf, teraz trzeba się wziąć za czytanie, z tym jak na razie gorzej. Czasu brak...

Jesienne zapowiedzi i maleńki stos

Jesień się zaczęła i na długie wieczory potrzeba nam ciekawych książek. Wydawnictwo Akcent postanowiło wydać kilka pozycji, które powinny Was zainteresować.

"Szczodre gody" Volkera Klüpfela i Michaela Kobra.
Pokryty śniegiem górski pensjonat, tajemnicze morderstwo, nieznośny doktor Langhammer – komisarz Kluftinger znów na tropie! Nowa książka bestsellerowego duetu: Volker Klüpfel i Michael Kobr.
Dla państwa Kluftingerów ma to być krótki, odprężający wypoczynek w górach, którym chcą się cieszyć mimo towarzystwa dość specyficznego małżeństwa Langhammerów. Zimowy weekend w pięknym górskim hotelu w Allgäu z atrakcją w postaci sztuki kryminalnej na żywo zapowiada się naprawdę ciekawie. Niestety początkowa zabawa szybko przeistacza się w rzeczywistość, gdy jeden z gości hotelowych zostaje zamordowany. Kluftinger staje przed nie lada zagadką: zwłoki znajdują się w pokoju zamkniętym od wewnątrz. Na domiar złego szalejąca burza śnieżna wywołuje lawinę, która odcina hotel od reszty świata. Komisarz może liczyć tylko na siebie. To znaczy: prawie…. Do śledztwa miesza się Langhammer. Na domiar złego dochodzenie rozgrywa się w czasie osławionych Szczodrych Godów, o których w górach opowiada się przerażające historie.

 "Ludzka miłość" Andreï MakineBohater książki Andreïa Makine’a, Eliasz Almeida, przechodzi przez życie, będąc świadkiem bestialstwa na granicy ludzkiej wytrzymałości. Poznaje hipokryzję i okrucieństwo rewolucji. Towarzyszenie Almeidzie w jego wędrówce przez ogarnięte rewolucyjną gorączką kraje XX wieku pokazuje, że tylko dzięki miłości można pozostać człowiekiem i zachować godność wbrew barbarzyństwu otaczającego świata…
Na przykładzie aktualnych stosunków między Afryką a krajami europejskimi autor w drastyczny sposób ukazuje mechanizmy rządzące działalnością międzynarodowych organizacji pozarządowych – korupcję oraz egoistyczną walkę o wpływy.
„Ludzka miłość” jest powieścią wstrząsającą – w naturalistyczny sposób pokazuje okrucieństwo, przynosząc jednak pełne nadziei przekonanie, że podążanie za humanistycznymi ideałami jest możliwe.




 "Zima lwów" Jan Costin Wagner
Od czasu tragicznej śmierci żony detektyw Kimmo Joentaa każdego roku spędza samotnie święta Bożego Narodzenia. Szklanka mleka i butelka wódki pomagają mu przetrwać srogą fińską zimę. Tegoroczne Boże Narodzenie nie będzie jednak wyglądało tak, jak zaplanował sobie Joentaa.
Scenariusz wydarzeń zmienia się, gdy u drzwi Joenty pojawia się młoda prostytutka. Jakiś czas później kolega Joenty, patolog, zostaje odnaleziony martwy, a najpopularniejszy fiński prezenter Kai Petteri Hämäläinen ledwo uchodzi z życiem.
Okazuje się, że patolog kilka tygodni przed śmiercią był gościem talk-show Hämäläinena. Kimmo Joentaa zaczyna rozmyślać nad śmiercią lekarza. Dlaczego popularny talk-show, który dla milionów widzów stanowi dobrą rozrywkę, mógł w kimś wywołać taką wściekłość, że popchnął go do popełnienia zbrodni?

 Wszystkich książek można szukać od listopada w księgarniach:)


I jeszcze na koniec to co Mery wygrała i kupiła, czyli...

Tu moje ostatnie zakupy i egzemplarz recenzencki.


Tu prezent od Izuś. Tak, ten konkursik wygrałam i dostałam cudowny notatniczek i zakładkę (przyda się bardzo!).