Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orzechowski Marek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orzechowski Marek. Pokaż wszystkie posty

28 lipca 2011

Marek Orzechowski - Belgijska melancholia. Belgia dla nieprzekonanych

Wydawnictwo: MUZA, 2011
Stron: 284

Powoli seria Spectrum poleca zaczyna się rozrastać. Chciałabym nawet, żeby robiła to właśnie w tym kierunku, czyli opowiadając o innych krajach. Trudno pisać o Belgijskiej melancholii, nie odnosząc się do wcześniej wydanego Tatami kontra krzesła Tomańskiego o Japonii, więc nie będę od tego uciekać.

Już na pierwszy rzut oka książka o Belgii wydaje się być bardziej historyczna. Początkowo byłam do tego pomysłu sceptycznie nastawiona, obawiając się, że wpłynie to na łatwość i przyjemność czytania. Szybko jednak doceniłam tę metodę, przypominając sobie, że trudno zrozumieć jakiś kraj i naród bez jego historii. W przypadku Belgii jednak akurat mówienie o narodzie to do pewnego stopnia nadużycie, jak się dowiedziałam w trakcie lektury. Autor według mnie bardzo sumiennie wyjaśnia całą złożoność belgijskiego społeczeństwa, które mówi o sobie "jestem Belgiem" tylko przebywając za granicą, bowiem w ich własnym kraju dla nikogo nie ma to znaczenia. I w sumie taki też ich obraz wyjaśnia tych kilka rozdziałów opowiadających o historii tego kraju. Jako niepodległe państwo, zresztą, Belgia jest młodziutka, powstała dopiero w 1830r. i to w ciekawych okolicznościach: dzięki przedstawieniu w operze!

Co mnie się zwłaszcza podobało w opisie Walonów i Flamandów to ich charaktery nieznające zadzierania nosa, tolerancyjne dla każdego dziwaka i unikające rozgłosu. Nawet swoich celebrytów zostawiają w spokoju, uważając że każdy ma prawo do prywatnego życia i nie wypada wścibiać nosa w nieswoje sprawy. Okazują się być też niezwykle dyskretni i wyrozumiali dla ludzkich błędów.

Choć książka Orzechowskiego nie roi się od zabawnych opowiastek, tak jak Tatami, to jednak oceniam ją jako solidniejszą. Tomański postawił raczej na dowcip, ciekawostki i zadziwianie czytelnika, natomiast Orzechowski skupił się na samych fundamentach Belgii, próbując odpowiedzieć na pytanie dlaczego są tacy, jacy są. Czy mnie przekonał do Belgii? Nigdy nie miałam do niej negatywnego stosunku, chciałabym ją w przyszłości zwiedzić, więc w sumie przekonywać mnie nie trzeba było. Ponadto, choć pod koniec rozdziały są nieco nudniejsze, to właśnie z nich dowiedziałam się o cudownym miejscu - Redu - idealnym dla nas, moli, pełnym księgarni i dobrych restauracji. 

Tatami kontra krzesła jest faktycznie dowcipniejsza, ale też bardziej chaotyczna, Belgijska melancholia czasem jest zbyt poprawna, zbyt przewodnikowa, za to solidna i treściwa. Połączone razem byłyby niemalże idealną książką o danym kraju ;) Lektury uważam jednak za udane i czekam na przybliżenie mi kolejnego kraju.

Ocena: 4-4,5/6