Nibylandia
Ian Tregillis, Powstanietytuł oryginalny: Rising. The Alchemy Wars: Book Two
przekład: Bartosz Czartoryski
cykl: Wojny alchemiczne tom 2
wydawnictwo: Sine Qua Non
data wydania: 15 marca 2017 r.
liczba stron: 432
ISBN: 978-83-7924-775-2
okładka: miękka
Z kontynuacjami bywa różnie. Zdarza się, że autora poniesie wyobraźnia i po prostu przedobrzy, chcąc upchnąć zbyt dużą ilość wątków w jednej książce. Bywa też, że po sukcesie spocznie na laurach i kolejna powieść jest po prostu... zła. Ale spokojnie, żaden z tych zarzutów nie dotyczy Powstania, które jest równie dobre – a pod niektórymi względami nawet i lepsze – jak pierwszy tom Wojen alchemicznych.
Po wybuchu kuźni w Nowym Amsterdamie drogi Jaxa i Berenice się rozchodzą. Jax, podszywając się pod innego mechanicznego, ucieka z rąk Holendrów. Celem jego wędrówki jest odnalezienie legendarnej królowej Mab, wokół której gromadzą się inni zbuntowani tykacze. Z kolei Berenice wpada w ręce Nadleśnictwa Świętej Gildii Horologów i Alchemików i musi użyć całej swojej wiedzy i sprytu, by wydostać się z opresji i powrócić z nowymi informacjami do stolicy Nowej Francji, w której trwają gorączkowe przygotowania do oblężenia miasta. Czy to świt przed nową erą i niepodzielnymi rządami Nowych Niderlandów?
Tak, jak w pierwszym tomie Wojen alchemicznych, w Powstaniu akcja została podzielona między trójkę bohaterów: Jaxa, mechanicznego, który uzyskał wolną wolę, Berenice, niegdysiejszą mistrzynię francuskich szpiegów oraz Hugo Longchampa, dowódcy oddziałów w Zachodniej Marsylii. Poszczególne rozdziały zostały rozdzielone pomiędzy tę trójkę, toteż bardzo często następują przeskoki i zmiana scenerii, przy czym należy zauważyć, że nie wprowadzają one zamieszania, a wręcz przeciwnie, w bardzo harmonijny sposób spajają całą powieść. Niewielką, lecz istotną rolę odegrał też znany z Mechanicznego pastor Visser, na którym Nadleśnictwo Świętej Gildii Horologów i Alchemików przeprowadziło makabryczne eksperymenty i stworzyło z niego maszynę do zabijania.
Choć zdecydowanym faworytem większości czytelników – nie ukrywam, że moim również – jest Jax, to autor w Powstaniu dał mu znacznie miej miejsca, rozszerzając za to wątek kapitana francuskiej straży oraz trudnej sytuacji w stolicy Nowej Francji, która lada dzień będzie oblegana przez armię mechanicznych. Potęguje on napiętą i pełną nerwowego oczekiwania atmosferę, co sprawia, że trudno jest oderwać się od powieści.
Nie można jednak powiedzieć, że o Jaxie jest mało. Jego postać przeszła wiele, wiele wycierpiał, ale też wiele się nauczył. Poznał czym jest strach, niepewność jutra, ale też wolność i możliwość decydowania o samym sobie. Wie, jak wygląda tyrania i szybko przekonuje się, że nie jest ona wyłącznie cechą ludzi, co wprawia go w osłupienie. Choć Jax wielokrotnie staje między trudnymi wyborami, ma odwagę położyć na szali swoją wygodę, ba!, swoje bezpieczeństwo, byleby ocalić niewinne istnienia, zarówno ludzkie, jak i mechaniczne.
W pewnym sensie autor niczym nie zaskoczył czytelników. Wydarzenia rozgrywają się w dobrze już znanym uniwersum, większość postaci pojawiła się w poprzednim tomie, a ogólna tematyka pozostaje bez zmian. Niemniej jednak rozwiązania fabularne, na jakie zdecydował się Tregillis nieraz zaskakują czytelnika, i to w pozytywnym sensie. W Powstaniu pełno jest zwrotów akcji i ogólnej dynamiki, co przekłada się na to, że książkę trudno jest odłożyć na bok. Cięty język Longchampa i pełen wulgaryzmów sposób wyrażania się Berenice mogą niektórych czytelników razić, ale prawda jest taka, że bardzo pasuje to ogólnego klimatu powieści i opisanych tam wydarzeń.
Podsumowując, Powstanie to bardzo udana kontynuacja pierwszego tomu Wojen alchemicznych. Autor nie spoczął na laurach i napisał świetną steampunkową powieść, której zakończenie jest zapowiedzią czegoś naprawdę wielkiego. Liczę na to, że ostatnia część trylogii utrzyma poziom swoich poprzedniczek i opisane w nich wydarzenia po prostu wbiją mnie w fotel. Będę z niecierpliwością wyczekiwać polskiej premiery Wyzwolenia.
Choć zdecydowanym faworytem większości czytelników – nie ukrywam, że moim również – jest Jax, to autor w Powstaniu dał mu znacznie miej miejsca, rozszerzając za to wątek kapitana francuskiej straży oraz trudnej sytuacji w stolicy Nowej Francji, która lada dzień będzie oblegana przez armię mechanicznych. Potęguje on napiętą i pełną nerwowego oczekiwania atmosferę, co sprawia, że trudno jest oderwać się od powieści.
Nie można jednak powiedzieć, że o Jaxie jest mało. Jego postać przeszła wiele, wiele wycierpiał, ale też wiele się nauczył. Poznał czym jest strach, niepewność jutra, ale też wolność i możliwość decydowania o samym sobie. Wie, jak wygląda tyrania i szybko przekonuje się, że nie jest ona wyłącznie cechą ludzi, co wprawia go w osłupienie. Choć Jax wielokrotnie staje między trudnymi wyborami, ma odwagę położyć na szali swoją wygodę, ba!, swoje bezpieczeństwo, byleby ocalić niewinne istnienia, zarówno ludzkie, jak i mechaniczne.
W pewnym sensie autor niczym nie zaskoczył czytelników. Wydarzenia rozgrywają się w dobrze już znanym uniwersum, większość postaci pojawiła się w poprzednim tomie, a ogólna tematyka pozostaje bez zmian. Niemniej jednak rozwiązania fabularne, na jakie zdecydował się Tregillis nieraz zaskakują czytelnika, i to w pozytywnym sensie. W Powstaniu pełno jest zwrotów akcji i ogólnej dynamiki, co przekłada się na to, że książkę trudno jest odłożyć na bok. Cięty język Longchampa i pełen wulgaryzmów sposób wyrażania się Berenice mogą niektórych czytelników razić, ale prawda jest taka, że bardzo pasuje to ogólnego klimatu powieści i opisanych tam wydarzeń.
Podsumowując, Powstanie to bardzo udana kontynuacja pierwszego tomu Wojen alchemicznych. Autor nie spoczął na laurach i napisał świetną steampunkową powieść, której zakończenie jest zapowiedzią czegoś naprawdę wielkiego. Liczę na to, że ostatnia część trylogii utrzyma poziom swoich poprzedniczek i opisane w nich wydarzenia po prostu wbiją mnie w fotel. Będę z niecierpliwością wyczekiwać polskiej premiery Wyzwolenia.
Za podróż do Nibylandii i Zagubionych Chłopców
serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Sine Qua Non!
serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Sine Qua Non!
W wolnej chwili sięgnę po I tom :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :)
UsuńDla mnie również "Powstanie" było lepsze od "Mechanicznego" - tam akcję dość mocno zaburzało długie rozwinięcie. Tutaj mamy świetny balast pomiędzy nią a problemami świata. Bardzo przyjemna seria ^^
OdpowiedzUsuńAle wiesz, z drugiej strony to rozwinięcie, opisanie świata było koniecznie, żeby całą historię czytało się płynnie :) Inna sprawa, że w drugim tomie już tego nie było i lektura szła błyskawicznie, tym bardziej, że tyle tam się działo! :)
UsuńRównież czekam na Wyzwolenie, ciekawa jestem, jak autor zdecyduje sięzakończyć tę historię :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na zakończenie "Powstania" pewnie jakąś małą apokalipsą ;)
Usuń