Sięgając po
Kwiaty na poddaszu nie do końca wiedziałam, czego mam się po lekturze tej książki spodziewać.
Choć przeczytałam sporo recenzji, miałam świadomość, że na kanwie powieści powstał film, wielokrotnie słyszałam, że literackie dziecko Virginii C. Andrews na trwałe zostaje w pamięci, to jednak w dalszym ciągu nie byłam gotowa na tę historię.
Nie sposób jednoznacznie orzec co zmusiło mnie do sięgnięcia po tę lekturę, jednak muszę przyznać, że była to decyzja doskonała.
Książka ta, po wielu lekturach ostatnich dni stanowiła dla mnie kwintesencję tego, czego oczekuję od literatury: wrycia się w umysł, bycia w nim na jawie i we śnie; poruszania najdelikatniejszych strun mojej duszy; dotykania tematów trudnych takimi środkami, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Nie sposób powiedzieć, że książka Andrews jest dziełem nowatorskim: stale bowiem przywodziła mi na myśl swoistą krzyżówkę motywów Stu lat samotności Marqueza z Pokojem Emmy Donoghue. Co prawda, druga z wymienionych pozycji powstała później niż książka Andrews, nie zmienia to jednak faktu, że pewne wątki są w literaturze stale obecne, choć nie jesteśmy nimi bombardowani na masową skalę.
Historia rodziny Dollangangerów stała się moją nową ulubioną serią, do której pewnie niejednokrotnie będę wracać i do jej lektury zapraszać znajomych. Ma w sobie bowiem niezwykłą siłę przyciągania. Choć nie stanowi przyjemnej lektury na kilka dni, jest raczej trudną i bolesną podróżą po świecie ludzi zdominowanych przez środowisko i uzależnionych od jednostek silniejszych od siebie samych, to jest jednak książką wobec której nie sposób przejść obojętnie.
Problem kazirodztwa, sumienia nawiedzającego w przestrzeni onirycznej, powielania błędów swoich rodziców, fanatyzmu religijnego prowadzącego do moralnych nadużyć czy swoistego fatum nie pozwalającego o sobie zapomnieć, to wątki znane i masowo rozpowszechnione na kartach literatury. Andrews połączyła je jednak w taki sposób, przedstawiła historię tak tragiczną, że każda kolejna próba będzie wydawała się już tylko tandetną podróbką.
Bohaterami
Kwiatów na poddaszu jest rodzina Dollangangerów. Poznajemy ich, gdy stanowią jeszcze wzorową i szczęśliwą wspólnotę kochających się ludzi. Jedno wydarzenie, sprawia, że na jaw wychodzi tragiczna przeszłość rodziny, a jej członkowie zaczynają podejmować coraz bardziej zgubne decyzje. Gdy ojciec czwórki idealnych dzieci, w dniu swoich urodzin ginie w wypadku samochodowym, wraz z nim ginie szczęście wszystkich członków rodziny.
Zostają oni bez środków do życia, a jedyną możliwością przetrwania jest odzyskanie względów rodziców żony zmarłego. Są oni niezwykle bogaci, jednak wyrzekli się swej córki, gdy przed laty poślubiła swojego wujka. Fanatyzm religijny, którym uczynili motor napędowy wszelkich swoich działań, kazał im uznać zrodzone z tego związku dzieci za pomioty diabła. W tajemnicy przed dziadkiem, dzieci zostają więc zamknięte na poddaszu do czasu jego śmierci, kiedy to ich mama mająca nadzieję na odzyskanie niewyobrażalnego majątku, zostanie ponownie zostanie wpisana do testamentu.
Niestety, śmierć schorowanego człowieka zamiast się przybliżać, coraz bardziej się oddala, a wystraszone dzieci spędzają w zamknięciu całe lata. Brak słońca, witamin, normalnych rozrywek sprawiła, że najmłodsze z nich przestały się prawidłowo rozwijać. Po trzech latach niewoli najstarszy chłopak dokonuje strasznego odkrycia, które na zawsze zmienia życie wszystkich…
Andrews nakreśliła opowieść mrożącą krew w żyłach. Choć nie jest horrorem – mogłaby nim być. Tragedia głównych bohaterów nie pozwala przejść od lektury do normalnego życia. W naszej codzienności towarzyszy nam już bez przerwy czwórka rodzeństwa, nie mogąca normalnie żyć, uczyć się, zawierać przyjaźni.
Podczas całek lektury towarzyszyła mi myśl o tym, jak bardzo zepsutym trzeba być, by w tak okrutny sposób potraktować swoje dzieci. Jak bardzo egoistycznym trzeba być, aby pieniądze przesłoniły nam szczęście własnych potomków, które jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej były dla nas wszystkim. Jaka okrutność musiała kierować ludźmi, którzy byli w stanie przez wiele dni truć schorowane, nie mogące się w żaden sposób obronić dorastające pociechy.
Wiele trudnych pytań zrodziła we mnie ta książka. Mam świadomość, że w tym jednym wypadku, to wytwór literackiej fantazji autorki, wiem jednak, że takie rzeczy zdarzają się naprawdę. Wystarczy włączyć dowolną stację telewizyjną, by być świadkami ogromnego okrucieństwa, by zobaczyć rzeczy, które już nie wzruszają tak jak powinny, bo stały się powszechne, a które mimo wszystko są tragediami wielu istnień.
Gorąco polecam
Kwiaty na poddaszu wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć po tę książkę. Przyciąga i hipnotyzuje. Skłania do refleksji i wywołuje trwałe poczucie niepokoju. Przeraża swoją autentycznością i budzi kontrowersje.
Musicie ją znać.
***
Autor: |
Andrews Virginia C. |
Wydawca: |
Świat Książki |
Okładka |
miękka |
Data premiery: |
2012-02-15 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|