Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sekret. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sekret. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 lutego 2015

Bramy raju – Virgnia C. Andrews


Tytuł: Bramy raju
Autor: Virginia C. Andrews
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788379611560
Ilość stron: 504
Cena: 35 zł



Bramy raju – czwarty i póki co ostatni wydany w  Polsce tom sagi opisującej losy rodziny Casteel, który otwarty i zakończony został w taki sposób, że wprost nie mogę dać upustu złości, że nadal nie mam w  domu kolejnych części!
Pamiętacie jak zakończyły się Upadłe serca? Heaven zaczęła wieść szczęśliwe życie i wydawało się, że odtąd wszystko pójdzie po jej myśli i będziemy mieli okazję poczytać krzepiącą opowieść o tym, co było dalej. A wiecie jak zaczynają się Bramy raju? Heaven z  Loganem giną w  wypadku, osierocając Annie.
Osiemnastolatka budzi się po kilku dniach śpiączki i jej świat zostaje całkowicie zniszczony: dowiaduje się, że jej ukochani rodzice nie żyją, ona sama jest sparaliżowana, a opiekę nad nią przejmuje obrzydliwie bogaty Tony Tatterton, z  którym jej rodzina nie utrzymywała kontaktów od czasu wydarzeń w  Farthy, o których mama nie zdążyła jej opowiedzieć. Teraz dziewczyna zostaje zdana na łaskę człowieka, sprawiającego wrażenie opiekuńczego, choć niezwykle smutnego i osamotnionego starszego pana, a tak naprawdę skrywającego pod powierzchnią najgorsze instynkty.

Władczy Tony zapewnił Annie najlepszego lekarza, fachową pielęgniarkę, najnowocześniejszy sprzęt, po to, by – jak mówił – umożliwić jej jak najszybszy powrót do zdrowia i nadrobić stracone lata. Omamił wszystkich – Drake’a przekupił udziałami w  firmie, Loganowi zabronił odwiedzać siostrę, ciotce zakazał wstępu i na wszelkie możliwe sposoby ograniczał jej kontakty z kimkolwiek. Mało tego: zaczął decydować o tym co Annie ma ubierać, nakazał jej zmianę koloru włosów, a wszystko to, by uzyskać złudzenie posiadania koło siebie Leigh i Heaven, do których Annie była do złudzenia podobna. Dla Tony’ego czas się zatrzymał: znów miał, przed sobą ukochaną kobietę z  przeszłości i postanowił dołożyć wszelkich starań, by nikt mu jej nie odebrał. Nie przewidział jednak, że Annie jest podobna do matki i babki nie tylko z wyglądu, ale przede wszystkim z  twardego charakteru.

Jakie przeciwności będzie musiała pokonać młoda dziewczyna? Choć to dopiero pierwszy tom ściśle poświęcony jej, na powierzchnie już wydobywają się podobieństwa jej losu i losów jej przodkiń.
Bramy raju to najlepsza z  dotychczasowych części tej sagi – kipiąca od emocji, komplikująca to co i tak już skomplikowane, a przy tym wraz z (nie)nową bohaterką wtłaczającą do książki wiele świeżości, otwierając tym samym nowe furtki.
Aż dziw bierze jak w  serii tej wszystko jest przemyślane: podczas czytania poprzednich tomów często zżymałam się na niekończenie pewnych wątków, zostawianie uchylonych furtek. Teraz jednak widzę, że były to zabiegi celowe, że to co wówczas zostało niedopowiedziane, teraz znajduje swój finał.

Jeśli jeszcze nie znacie tego cyklu, a macie ochotę na coś naprawdę emocjonującego – GORĄCO polecam!

I przypominam o konkursie, w  którym można zdobyć właśnie tę książkę. Nie przegapcie tej okazji!


Kwiaty na poddaszu / Płatki na wietrze / A jeśli ciernie / Kto wiatr sieje / Ogród cieni

czwartek, 13 listopada 2014

Czerwone liście – Paullina Simons


Tytuł: Czerwone liście
Autor: Paullina Simons
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 9788379434305
Ilość stron: 400


Kristina, Connie, Jim i Albert to czwórka przyjaciół, wspólnie zamieszkująca uniwersytecki kampus w Nowej Anglii. Mimo że od początku studiów są właściwie nierozłączni, tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą. Oficjalnie Jim spotka się z Cristiną, a Albert z Connie, jednak tajemnicą poliszynela jest, że ten układ jest jedynie prowizoryczny – tak naprawdę ów miłosny kwadrat przyjmuje zupełnie inne konfiguracje, zasłaniając się jedynie grą pozorów.
Przyjaciele na przekór podejrzeniom i podwójnemu życiu, udają przed sobą, że wszystko jest w porządku i sprawiają wrażenie otaczających się troską i serdecznością młodych ludzi, od zawsze wspólnie spędzających czas i doskonale się znających oraz rozumiejących. Nic bardziej mylnego.

Kristina Kim była niezwykle piękną, radosną, młodą kobietą stojącą u progu dorosłości.
Wydawać by się mogło, że ma wszystko i swoją pełnią próbuje obdarować wszystkich wokół: dziewczyna była gwiazdą studenckiej drużyny koszykówki, opoką i pomocą dla nastolatek spodziewających się dziecka w domu Czerwone Liście, miała stałego partnera, przyjaciół i – jak myślano – ustabilizowane życie.
Tak naprawdę jednak, w głębi serca bohaterka zmagała się z demonami przeszłości, które niestrudzenie za nią kroczyły, nie dając jej nawet chwili wytchnienia.
Na kilka dni przed swoimi dwudziestymi pierwszymi urodzinami, dziewczyna spotyka na swej drodze detektywa Spencera Patricka O’Malleya, z którym decyduje się umówić – jest bowiem osobą, przy której wreszcie, po latach gier i udręki poczuła się swobodnie.
Do spotkania jednak nigdy nie doszło.
Krótko po Święcie Dziękczynienia, Kristina zostaje znaleziona martwa pod zaspą śniegu na terenie kampusu, a nikt z jej przyjaciół nie jest tym zdziwiony. Jej śmierć była największym szokiem właśnie dla detektywa, który niemalże parę chwil wcześniej rozmawiał z tą piękną i pogodną dziewczyną.

Detektyw Spencer bardzo szybko dowiaduje się, że żadne z trójki jej (ponoć prawdziwych) przyjaciół nie dość, że nie zgłosiło jej zaginięcia mimo kilkudniowej nieobecności, to jeszcze w ogóle nie zainteresowało się tym, gdzie dziewczyna się znajduje przez te wszystkie dni bez kontaktu ani tym, w jaki sposób zginęła.
Żadne z nich nie chce współpracować podczas przesłuchań – wypowiadają się półsłówkami, zaciemniają prawdę o swoich relacjach, reagują bez emocji na niemalże każde pytanie dochodzeniowa.
Podczas śledztwa wychodzi jednak na jaw wiele sekretów, rządzących życiem czwórki przyjaciół – tajemnic tak głęboko ukrytych, że sami zainteresowani przestali się już nad nimi zastanawiać.
Jedno jest pewne: ich relacja w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe była okraszona kłamstwem.

Paullina Simons popełniła tę książkę na długo przez sagą o losach Tatiany i Aleksandra, będącą źródłem jej międzynarodowej popularności. Wykreowała obraz pełen napięć, niewiadomych, sekretów z przeszłości, enigmatycznego zachowania głównych bohaterów, w którym każdy nowy, z trudem wykryty ślad prowadził do kolejnych postaci, który miast rozjaśniać sytuację i prowadzić śledztwo ku jasnym rozwiązaniom, jedynie przysłaniał prawdę, komplikował to, co i tak było wystarczająco zamotane.

Mimo widocznej pracy włożonej w pisanie Simons, stawiająca pierwsze kroki w powieściach sensacyjno-kryminalnych, nie wypada tak dobrze, jak przy swoich pozostałych powieściach.
Podczas lektury ciągle towarzyszyły mi mieszane uczucia czytelnicze – z jednej strony doceniam sposób zarysowania opisywanej rzeczywistości, z drugiej wiele w tekście tym przestojów i nużących fragmentów, w żaden sposób nie wpływających na podkreślenie jakości ksiązki jako sensacji, lecz jedynie usypiających – nie czujność, lecz odbiorcę. Przydługi wstęp także robi swoje – zanim autorka przeszła do meritum, nakreśliła sytuację pierwszego spotkania detektywa z Kristiną – wówczas jeszcze pełną życia – mającą (jak się domyślam) spotęgować późniejszy szok prowadzącego śledztwo. A jednak coś nie zagrało, proporcje zostały zaburzone i rzutowało to na całość książki.

Fanom Simons polecam, bo lektura tej powieści będzie dla nich wejrzeniem w pierwsze pisarskie kroki stawiane przez autorkę. Tym jednak, którzy żądni są naprawdę mocnych wrażeń radzę zmienić oczekiwania w stosunku do tej publikacji i dopiero później zajrzeć jej pod okładkę. Tylko wówczas unikniecie rozczarowania.
Jak dla mnie - najsłabsza z powieści autorki. Co nie zmienia faktu, że i tak ją uwielbiam:)

____________________________
Recenzje innych książek Simons:


http://shczooreczek.blogspot.com/2013/08/jezdziec-miedziany-paullina-simons.htmlhttp://shczooreczek.blogspot.com/2014/07/dzieci-wolnosci-paullina-simons.html?q=simonshttp://shczooreczek.blogspot.com/2013/06/piesn-o-poranku-paullina-simons.htmlhttp://shczooreczek.blogspot.com/2013/11/jedenascie-godzin-paullina-simons.html?q=simons


Relacja ze spotkania autorskiego:

http://shczooreczek.blogspot.com/2013/05/paullina-simons-w-katowicach.html




środa, 16 lipca 2014

Ukryta brama – Eva Völler


Tytuł: Ukryta brama
Autor: Eva Völler
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323770268
Ilość stron: 448

Ukryta brama to już trzeci tom przygód zakochanych w sobie podróżników w czasie – Anny i Sebastiana. Młoda para, mając za sobą udane misje ocalania biegu historii w Wenecji i Paryżu, tym razem trafia do XIX-wiecznego Londynu, by tam praktycznie bez żadnych wskazówek, zapobiec katastrofie, której ogromu nie mogli się domyślać.
Brak sugestii co do celu i rodzaju misji, miał być dla bohaterów ochroną – był to bowiem najniebezpieczniejszy z ich dotychczasowych przeskoków w czasie, mogący przebiec niepomyślnie jeśli tylko para wiedziałaby zbyt wiele na temat tego, czemu mają zapobiec i jak to zrobić.
O ważkości ich misji, świadczyć mógł status społeczny zapewniony im w Londynie – konto bohaterów wypełniono ogromnym majątkiem, przygotowano dla nich potężną rezydencję z mnogością służby, a ich samych przedstawiono jako parę rodzeństwa wracającą z Indii Zachodnich, gdzie na wielkich plantacjach dorobili się horrendalnego majątku. Podobne zaplecze nigdy wcześniej nie stało się ich udziałem – dotąd wysyłający ich na misje starali się możliwie jak najbardziej obniżyć koszty. Tym razem gra toczyła się o najwyższą stawkę, dołożono zatem wszelkich starań, by wszystko przebiegło w niej pomyślnie i bez jakichkolwiek, chociażby najmniejszych, przeszkód.
Tym, co ściągnęło ich do Londynu była próba zniszczenia wszystkich bram czasu przez jednego ze Strażników, który chciał zapewnić sobie własny przebieg historii w wybranej epoce i niepodzielną władzę nad światem. Zadaniem bohaterów będzie zatem rozpoznanie zdrajcy i powstrzymanie go przed szerzeniem dzieła zniszczenia. Niestety sprawy nie ułatwia ani utracony przez Annę dar wyczuwania niebezpieczeństwa, ani zbyt natarczywi adoratorzy, którym podróżnicy nie mogą zaufać, bojąc się, że wśród nich znajdują się wrogowie, starający się uśpić ich czujność.
Jedyne czym mogą kierować się Anna i Sebastian to instynkt, który jednak nie zawsze prowadzi ich we właściwym kierunku.

Ukryta brama niczym mnie nie zaskoczyła – stanowi dobrą kontynuację serii, którą polubiłam na tyle, by bez obiekcji sięgać po każdy kolejny tom. Tym razem jednak, odczuwałam już jednak pewne znużenie, spowodowane bardzo schematycznie budowaną fabułą – brakuje tutaj zaskoczeń i twistów fabularnych, brakuje niepewności, choć na pewno nie emocji. To powieść przygodowa, która zmierza do jasnego zakończenia, które nigdy nie zostaje zawieszone i nieodgadnione. W prozie autorki cenię sobie wprowadzanie do akcji postaci autentycznych i podkoloryzowanie ich życiorysów, sugerujące, że ich rola w historii była większa niż można by przypuszczać. Tym razem Völler wplotła w narrację Turnera i Stephensona – wybitne postaci swoich czasów – i nadała ich talentom zupełnie nowego znaczenia. Tym co również zwróciło moją uwagę, był znaczny przeskok czasowy – trzecia część nie rozpoczyna się bezpośrednio po zamknięciu poprzedniej, lecz wychyla się dalej: dzięki temu zabiegowi nie jesteśmy już świadkami świeżego związku głównych bohaterów, lecz związku z trzyletnim stażem, który ze strony na stronę staje się coraz poważniejszy.

Polecam lekturę fanom serii Poza czasem. Nie jest może tak rewelacyjna jak poprzednia, ale wciąż smaczna.

Recenzje poprzednich tomów:
http://shczooreczek.blogspot.com/2012/12/magiczna-gondola-eva-voller.html?q=voller

http://shczooreczek.blogspot.com/2013/07/zoty-most-eva-voller.html?q=voller 

sobota, 12 lipca 2014

Sekret mojego męża – Liane Moriarty


Tytuł: Sekret mojego męża
Autor: Liane Moriarty
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788378397762
Ilość stron: 504
Cena: 36zł

Sekret mojego męża to kolejna książka Wydawnictwa Prószyńskiego wypuszczona na rynek w ramach klubu dyskusyjnego Kobiety To Czytają. Do tej pory wszystkie publikacje, o których rozprawiali klubowicze stały na bardzo wysokim poziomie, gwarantując nie tylko burzę emocji, ale też dostarczając mnogość tematów pod refleksję i to zarówno tych o wymiarze indywidualnym, jak i uniwersalnym. Sięgając po tekst Liane Moriarty miałam równie duże nadzieje, a także wielką ufność pokładzioną w osobach odpowiedzialnych za dobór książek klubowych. Nie ukrywam, że nazwisko autorki, skądinąd budzące zupełnie inne skojarzenia niż powinno (I am sherlocked), bardzo zmotywowało mnie do lektury i pokierowało wyobraźnią w zupełnie nieodpowiednie tereny:)

Historia spisana przez Moriarty opisuje losy trzech rodzin, splecionych popełnionym przed laty morderstwem na młodej dziewczynie.
Pierwsze rozdziały to ślamazarne zarysowywanie tła dla akcji właściwej, powolne opisywanie kto jest kim, co kogo dręczy i  kim jest młoda Janie, o której wszyscy mówią nawet po długim czasie po jej śmierci.
Początkowo trudno wgryźć się w lekturę, zwłaszcza jeśli nie jest ona ciągła – mnogość wątków i postaci może skutecznie kołować, jednak już po kilku rozdziałach bez problemu rozeznacie się w tym, kto jest kim. Co jednak łączy wszystkie osoby okaże się jednak dużo dalej, co może skutkować rozdrażnieniem podczas pierwszych chwil z książką: nie sposób bowiem przyporządkować niektórych faktów do bohaterów. To jednak jedynie minusy początku, później jest już bardzo dobrze.
Akcja nabiera tempa mniej więcej w połowie książki, kiedy to Cecilia odczytuje list adresowany do niej przez męża, który jednak miał być odczytany jedynie  w przypadku jego śmierci. Mąż żyje, jednak kobieta go odnalazła, ciekawość nie dawała jej spokoju, czuła bowiem, że znajduje się w nim coś bardzo ważnego. Nie wiedziała jednak jeszcze, że to, co przeczyta całkowicie zmieni losy jej rodziny i wpłynie na obraz męża jaki nosiła dotąd w sercu.
Informacje zawarte w liście, całkowicie ją zdruzgotały i postawiły w sytuacji współwinnego. Cecila miała wybór: wyznać to, czego się dowiedziała i narazić szczęście swojego męża oraz dzieci lub milczeć i dusić w sobie poczucie niesprawiedliwości. Odtąd poukładana i perfekcyjna w każdym calu bohaterka, stała się zupełnie rozkojarzona i niezdolna do prowadzenia życia w taki sposób, jak dotychczas.

Czy moim oczekiwaniom stawianym wobec lektury stało się zadość? Ba! Znów towarzyszył mi niepokój, zabraniający przerwanie lektury, po raz kolejny w głowie kłębiły mi się setki myśli o słuszność winy, o to jak postrzegamy więźniów, ile bylibyśmy  w stanie poświęcić dla rodziny, o to gdzie zaczyna się zdrada, jak przewiny z młodości kształtują naszą dorosłość, jak wiedza o popełnionym przestępstwie zmienia naszą codzienność, do czego prowadzi nas mściwość, czy wyrządzone zło zawsze do nas wraca z taką samą siłą i jak odkupić grzechy. Książka ta dostarcza wiele materiału do przemyśleń, wiele wątków, które zmuszą do autorefleksji i postawienia się w sytuacji bohaterów – sytuacji, które dalekie były od jednoznaczności. Moriarty nie faszeruje swoich czytelników czarno-białymi rozwiązaniami, lecz splata losy bohaterów tak zawile, że  w pewnym momencie nie sposób przerwać nici bez uszczerbku dla którejś z relacji i totalnego przemieszania kierunku, w którym zmierzała akcja. Co ważne, bohaterowie budzą bardzo silne emocje: jednym kibicujemy, innych nie znosimy, jednych usprawiedliwiamy, innym wymierzylibyśmy najsurowszy wymiar kary: i nasze racje wcale nie są obiektywne, lecz stuprocentowo subiektywne. Sekretów i mężów w tej książce bez liku – który z nich zechcesz poznać?
Jeśli jeszcze nie sięgałyście po książki klubu Kobiety To Czytają i macie dość czczej rozrywki i bezrefleksyjnej lektury na lato, koniecznie musicie się w nich rozsmakować! Nie są one łatwe, bowiem zawsze zbudowane są wokół wątków takich jak zdrada, choroba, zabójstwo, sekret rodzinny i in., ich lektura sprawia jednak niesłychaną przyjemność: zarówno intelektualną, jak i czysto emocjonalną. Wiele z nich ma moc katartyczną, oczyszczają ze złych emocji, pozwalają się uwolnić od myślenia o własnych troskach i – jak sądzę – wiele z nich przepracować. Przepyszna lektura! Jedyne co mi w niej nie odpowiada, to okładka – kolorystyka zupełnie mnie nie przekonuje, przyzwyczaiłam się do pastelach w tej serii – zresztą rozkochałam się w tej wersji:

Źródło

piątek, 25 kwietnia 2014

Błękit szafiru – Kerstin Gier


Tytuł: Błękit szafiru
Seria: Trylogia czasu
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323778226
Ilość stron: 364

Błękit szafiru stanowi drugą część Trylogii Czasu – opowieści snutej przez Kerstin Gier, bestsellerową autorkę niemiecką. 
Tom ten rozpoczyna się w miejscu, w którym zawieszona została Czerwieńi rubinu – gdy Gwendolyn i Gideon wracają z początku XX wieku, gdzie po raz pierwszy dali ponieść się, rodzącemu się  w nich uczuciu zakochania. Wszystko wskazuje jednak na to, że ich związek nie będzie rozwijał się zgodnie z zarysowanymi w wielu podobnych książkach ramami. Choć już czytając tom pierwszy, wyczułam nieszczerość Gideona w stosunku do Gwen, dopiero teraz została ona faktycznie wyciągnięta na powierzchnię i zaprezentowana w całej okazałości.
Zanim jednak do tego dojdzie, bohaterowie będą musieli poradzić sobie na soirée, do którego byli sumiennie przygotowywani. Na nim to, Gwen ma bliżej poznać się z hrabią de Saint Germain, któremu wbrew powszechnym oczekiwaniom wcale nie ufa. Jej zadaniem będzie także przekonanie się o winie lub jej braku Paula i Lucy, którzy od lat są ścigani jako przestępcy i zdrajcy, zagrażający realizacji odwiecznego planu.

Część ta wprowadza kilka nowych, ciekawych postaci, nadających jej charakteru, a w wielu miejscach także i humoru. Niewątpliwym asem powieści jest Xemerius – duch demona w postaci kamiennego gargulca. To jego wypowiedzi i nieuchwytna dla wszystkich poza Gwen obecność sprawia, że prezentowane wydarzenia widzimy poprzez inny pryzmat – jego istnienie jest dopełnieniem akcji. Jest on niejako szpiegiem bohaterki, jej trzecim okiem, zdolnym wejść wszędzie tam, gdzie jego obecność z pewnością byłaby niepożądana, gdyby ktokolwiek się jej domyślał, dzięki czemu dziewczyna jest w posiadaniu informacji, których w żaden inny sposób nie mogłaby pozyskać, a które są jej niezbędne do zrozumienia sytuacji w jakiej się znalazła. Xemerius jest także jej suflerem – gdy tylko bohaterka nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości historycznej, duch spieszy jej z pomocą, prezentując kolejne postaci czy też tłumacząc niezrozumiałe słowa. Jego wsparcie jest zatem nieocenione, a jego obecność nadaje całości niewyrażalnego uroku.
Choć nie szczędzi on szczerości i nieraz gorzkiej prawdy, jest jednocześnie pocieszycielem i wybawicielem, tryskającym humorem, a nierzadko także i raczący innych sardonicznym uśmiechem.
Kolejną wprowadzoną postacią jest dziadek Gwen, z którym ta spotyka się w przeszłości. Liczę na to, że to on okaże się jokerem Zieleni szmaragdu.
Tom ów zawieszony zostaje w podobnej sytuacji co poprzedni: gdy sytuacja uczuciowa bohaterów po raz kolejny się komplikuje, stawiając na szali ich dotychczasowe relacje.  Autorka wierna jest stosowanym już raz rozwiązaniom fabularnym, spinając nie tylko poszczególne tomy, ale i całą serię klamrą kompozycyjną.

Błękit szafiru pod względem językowym utrzymany jest na podobnym poziomie, co część wcześniejsza. Stanowią one spójną całość, tak silnie się zlewającą, że podczas czytania książek jedna po drugiej miałam wrażenie ciągłości, nie zaś rozdzielenia na tomy. Śladem podziału są jedynie okazjonalne i lakoniczne przypomnienia niektórych co ważniejszych postaci i wydarzeń, rozgrywających się w Czerwieni rubinu, zwłaszcza zaś epizodycznych, o których czytelnik mógł dotąd zapomnieć.
 Jeśli więc spodobała Wams się poprzednia część i wciąż macie ochotę na kontynuowanie śledzenia losów podróżników w czasie, zachęcam Was do lektury.

Poprzedni tom:

http://shczooreczek.blogspot.com/2014/04/czerwien-rubinu-kerstin-gier.html



niedziela, 20 kwietnia 2014

Czerwień rubinu – Kerstin Gier


Tytuł: Czerwień rubinu
Seria: Trylogia czasu
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 23 maja 2011
ISBN: 9788323734383
Ilość stron: 344
Cena: 24,99
Gdy Gwendolyn kończy szesnaście lat, okazuje się, że obdarzona została ona genem podróży w czasie. Sytuacja jest dla niej o tyle zaskakująca, że przez całe życie do jego przejęcie przygotowywana była jej kuzynka Charlotta. Ona to ukończyła lekcje fechtunku, gruntowny kurs historii i kultury dawnych czasów, poznała leksykę typową dla kilku stuleci wstecz, a także imponująco szybko opanowała języki obce i nauczyła się klasycznych tańców i etykiety dworskiej.
Niestety, to nie ona będzie przenosić się w czasie, lecz Gwen, która żadnej w powyższych umiejętności nie posiadła (za wyjątkiem rozmów z duchami, których nikt poza nią nie widzi), będąc tym samym zupełnie nieprzygotowaną do czekającego ją zadania. Co gorsza, uznana zostaje ona za spiskowca, który zagrozić ma misji nie tylko nie kompletnym beztalenciem, ale przede wszystkim brakiem ogłady i jakiejkolwiek chęci współpracy. Dziewczyna w oczach Mistrzów i swojego współpodróżnika  Gideona uchodzi za wyjątkowo oporną i niezdolną do przysłużenia się wykonaniu zadania. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że to ją zapowiadały przepowiednie i że to jej krew niezbędna jest do zamknięcia kręgu dwunastu.

Drugi podróżnik, Gideon, to wyjątkowo arogancki typ, który (podobnie jak wszyscy pozostali) nie ukrywa niechęci do Gwen ani ogromnego zachwytu nad Charlottą, „stworzoną do wyższych celów”. Chłopak onieśmiela jednak bohaterkę nieprzeciętną urodą, sprawiającą, że serce zaczynało jej przy nim szybciej bić. Tych dwoje będzie musiało dojść do konsensusu, by misja, którą chcąc, nie chcąc muszą wykonać wspólnie, została zwieńczona sukcesem. W interesie Gideona jest ekspresowe przygotowanie Gwen do przeskoków, w jej zaś jak najszybsze przyswojenie niezbędnej wiedzy i pozyskanie sojuszników.
Kerstin Gier zbudowała powieść dla nastolatków opartą na znanym i chętnie (a przy tym gęsto) wykorzystywanym schemacie – ona nieprzygotowana do tego, co ją czeka; on impertynencki i wyniosły, ale za to niewymownie przystojny i onieśmielający. Razem stworzą związek niewolny od słownych potyczek, iskrzącej wymiany zdań oraz… pocałunków, który jednak mimo schematyzmu będzie rozwijał się dość interesująco, tym bardziej, że w moim odczuciu intencje Gideona nie są do końca szczere, co czyni relację tej dwójki dość niejednoznaczną.
Książka ta istnieje poza czasem i to nie tylko ze względu na fabularne wycieczki do XVII i innych wieków, ale przede wszystkim dzięki żywej i barwnej narracji, która wyrzuca czytelnika poza linearność i gwarantuje zapomnienie o upływających godzinach.

Jeśli macie więc ochotę na lekką, niewymagającą, choć angażującą emocjonalnie (na poziomie rzecz jasna płytkich uczuć – przyjemności i ciekawości z poznawania losów bohaterów) lekturę, trylogia rozpoczęta tomem Czerwień rubinu, to coś dla Was. Nie braknie w niej lekcji historycznych i kulturalnych, krztyny romansu, elementu tajemnicy, pięknych kostiumów szytych na miarę, a także radości z poznawania innych niż znane nam światy.
Marzyliście o podróżach w czasie? Oto Wasza szansa!


PS Na podstawie książki film - Rubinrot.





poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kto to być może o tej porze? – Lemony Snicket


Tytuł: Kto to być może o tej porze?
Cykl: Seria niewłaściwych pytań
Autor: Lemony Snicket
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323770435
Ilość stron: 264
Cena: 24,99
Drodzy, oto przed Wami kolejny cykl sygnowany nazwiskiem Snicket. Tym razem, zamiast niefortunnych zdarzeń, czekają Was niewłaściwe pytania – zadawane z podobną częstotliwością z jaką w poprzedniej serii kumulowały się wydarzenia feralne.
Bohater to, jak można przypuszczać, „ja” sylleptyczne autora, co w dużej mierze ustawia nasz sposób odbioru tekstu. Odtąd traktujemy bohatera nie tylko jako rzeczywiste odbicie autora, ale też jako jego fikcyjno-powieściową realizację czy też jego chcenie, a kto wie – może i ukryte fantazje.
Lemony-narrator a jednocześnie główna postać odebrał dość nietypowe wykształcenie. Po ukończeniu szkoły miał oddać się w ręce jednego z pięćdziesięciu dwóch mistrzów. Wybrał S. Teodorę Markson – kobietę plasującą się na ostatnim miejscu rankingu. Jej pozycja miała zapewnić chłopakowi pokątne, obok terminowania, realizowanie zadania o wiele większej rangi. Niespostrzeżenie jednak wikła się on w ciąg zdarzeń odpychających go od jego głównej linii działania, a przy tym – jak to u Snicketa – niezwykłych. Wraz ze swoją Mistrzynią zostaje zaangażowany do przywrócenia (nie)skradzionej Bombinującej Bestii (stworzenie mitologiczne; ni to koń, ni to rekin) jej prawowitym właścicielom. Nie wiadomo jednak czy wrogowie rodziny to nie czasem jej przyjaciele ani czy figurka naprawdę została porwana, czy może jedynie zapomniana. Powiecie – niezły chaos! I będziecie mieć rację. Nie łudźcie się jednak, że na tym sprawa się kończy, bowiem zaangażowani w nią będą nie tylko mała dziewczynka, wynajęta aktorka, lokaj czy rodzeństwo taksówkarzy, ale też cała gama innych postaci, stanowiących przekrój przedziwnych mieszkańców przedziwnej miejscowości – Splamionego Nadmorskiego, które od dawna nie znajduje się już nad morzem, a które wciąż trudni się pozyskiwaniem atramentu od zastraszanych meduz, lecz niestety- chylące się ku upadkowi.
Lemony Snicket-autor tomem Kto to być może o tej porze? otwiera całkiem nowy cykl – Serię niewłaściwych pytań – zapowiadający się rewelacyjnie! Pierwsza część to prawdziwy koktajl wydarzeń, na który składa się szczypta tajemnicy, odrobina obyczajówki, duża porcja sensacji i wreszcie - w roli pysznej pianki wieńczącej cały napój – smakowita doza humoru, którą będziemy spijać drobnymi łyczkami, delektując się niezrównanym smakiem.

Polecam! Lemony Snicket w świetnej formie! Seth – autor ilustracji – w równie wybornej.

wtorek, 10 grudnia 2013

Szmaragdowa tablica – Carla Montero


Tytuł: Szmaragdowa tablica
Autor: Carla Montero
Wydawnictwo: Rebis
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 9788375109993
Ilość stron: 672
Cena: 39,90 zł
Choć Polska poznała Carlę Montero za sprawą jej drugiej powieści – Szmaragdowej tablicy – ja zapragnęłam śledzić jej pisarski fenomen linearnie, poczynając od debiutanckiej Wiedeńskiej gry, która pozwoliła mi docenić talent autorki już w pierwszej lekturze, a następnie zwracając się ku bestsellerowej i szeroko komentowanej drugiej książce pisarki.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że oto na naszych oczach rozwija się talent niebyły: sceną literacką zaczyna władać czarodziejka słowa, będąca w mocy przekonać do siebie – poprzez język właśnie – najbardziej zatwardziałych i opornych na literaturę. Jej teksty, w których różne dziedziny sztuki korespondują ze sobą, i w której spotykają się jednostki silne z jednostkami słabymi, to prawdziwy przegląd rzeczywistości opisywanych czasów.
Montero maluje inne światy, światy, w których każdy chciałby się choć na chwilę znaleźć, by nie tylko smakować litery na języku, ale także przechadzać się tymi samymi, co bohaterowie ulicami, niejako krocząc ich śladem.



Akcja toczy się dwutorowo, a tym co ją spaja jest wątek tajemniczego renesansowego obrazu – Astrologa.
Powieściopisarka wrzuca swoich bohaterów (i nas) w rzeczywistość początku XXI wieku do Madrytu.

Ana, to kobieta wiodąca bardzo spokojne życie. Przechadzając się po pięknym Madrycie jeszcze nie wie, że to co dotąd uchodziło za nudę – przewidywalność, pewna rytualność codzienności – już za chwilę stanie się luksusem nie do przecenienia. Gdy kobieta czyta tajemniczy list z czasów drugiej wojny światowej, dotyczący wspomnianego już obrazu, zmienia się dla niej wszystko. Za namową męża wyrusza ona bowiem na poszukiwanie zagadkowego dzieła, wyrywając się tym samym ze sztywnego gorsetu rutyny i wkradając we wciągające osobiste śledztwo.

Równolegle do prowadzenia historii Any, Montero zabiera nas do Paryża czasów niemieckiej okupacji. Tam też dowiadujemy się, że ów Astrolog, to jedno z największych pragnień Hitlera, który twierdzi, że dzieło to skrywa w sobie niepojętą moc, uzdalniającą do władania całym światem. Nie dziwi więc, że stara się za wszelką cenę zgłębić tajemnicę i posiąść obraz, mający być kluczem do sukcesu na międzynarodowej arenie politycznej. Poszukiwania rozpoczynają się od pewnej francuskiej Żydówki.

Choć każda z historii, to dwa zupełnie różne światy, dopiero w zestawieniu tworzą niezwykły klimat tajemniczości, wzajemnie się uzupełniając, tłumacząc i na siebie oddziałując.

Powiedzieć, że tę książkę dobrze się czyta, to nic nie powiedzieć: ją się zawłaszcza, nią się zachłystuje, wertuje w pośpiechu, chcąc natychmiast wiedzieć, co czeka nas dalej. Podobnie jak w debiutanckiej powieści, Montero portretuje bohaterów nietuzinkowych, charakternych, bogato wyposaża ich w historie, które później, niczym najlepszy malarz – zlewa ze sobą, łączy odcienie, tworząc obraz, stanowiący prawdziwe arcydzieło.
Wikłanie wątków opanowała powieściopisarka tak dalece, że potrafią one ewokować emocje, utrzymujące się niemalże przez całą książkę na równie wysokim poziomie – napięcie jest w niej wyczuwalne na odległość.

Szmaragdowa tablica stanowi prawdziwy gatunkowy koktajl: nie jest li historią poszukiwania obrazu, ale też opowieścią wyposażoną w wątek miłosny – i wcale nie banalny. Choć brzmi to trywialnie i sztampowo, książka ta daleka jest od pospolitości. Ona zaskakuje, ona czaruje, ona mami, ona pozwala na zagubienie, na tracenie śladów – nic nie jest w niej pewne.

I to właśnie ten brak pewności, brak standardowego szablonu, na którym zbudowana została cała konstrukcja fabularna, stanowi o sile tej powieści, którą – a jakżeby mogło być inaczej – polecam ogromnie!


_____________
Recenzja Wiedeńskiej gry:

http://shczooreczek.blogspot.com/2013/11/wiedenska-gra-carla-montero.html
 

poniedziałek, 11 listopada 2013

Taniec z przeszłością - Karolina Monkiewicz-Święcicka


Tytuł: Taniec z przeszłością
Autor: Karolina Monkiewicz-Święcicka
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 9788379432677
Ilość stron:
272

Coraz częściej słyszy się o tym, że przyczyny naszego cierpienia tkwią głęboko w rodzinnej przeszłości. Uwikłani w dramaty należące już do historii, nie potrafimy odnaleźć spokoju w teraźniejszości, powielając niczym kalka błędy swoich przodków.
Wielu ludzi szuka pomocy u psychologów i dalej – u psychiatrów, decydując się na mniej lub bardziej kontrowersyjne terapie, mające oczyścić ich życia. Część z nich ma wiele wspólnego z seansami spirytystycznymi, szukającymi prawdy u źródeł, wypytując przodków o wydarzenia, które ich ukształtowały i naznaczyły, odciskając piętno także na kolejnych pokoleniach.

W noc pogrzebu prababki, Aniela – jedna z głównych bohaterek Tańca z przeszłością – zaczyna śnić niebywale realistyczne koszmary. Wydarzenia, których staje się nie tyle obserwatorką, ile uczestniczką, układają się w jej głowie w film z przeszłości. Dziewczyną kieruje silne przeczucie o prawdziwości snów, które przyszło jej śnić. Przeszukując rzeczy pozostałe po prababce, natyka się ona na pamiętnik z syberyjskiego zesłania, którego wydarzenia nakładają się na sny doświadczane przez Anielę.
Mimo że dziewczyna wielokrotnie wysłuchiwała rodzinnych historii, nieszczęścia minionego nigdy nie wstrząsały nią tak silnie jak teraz.
Bohaterka wie, że sama nie da rady uporządkować zgromadzonych faktów, prosi więc o pomoc babkę, która ma towarzyszyć jej na terapii ustawień rodzinnych, niebezpiecznie podobnej do seansu spirytystycznego, która to ma odkryć przed nią i pomóc w zrozumieniu wydarzeń przeszłości.

W tym samym czasie, Warszawą wstrząsa seria zaginięć ludzi. Wychodząc z domu, nigdy już do niego nie wracali, zarysowując w oczach śledczych portret seryjnego mordercy, którego przyjdzie im szukać.
Prawda okazuje się jednak o wiele bardziej wstrząsająca. Jaki związek z ustawieniami i przeszłością rodziny Anieli mają zaginieni ludzie? Czy prawda pomoże uśmierzyć ból i przywróci spokój umarłym? Jak silnie zmieni ona życie pozostałych kobiet?

Historia spisana przez Karolinę Monkiewicz-Święcicką kipi od emocji i uwrażliwia na dzieje rodziny. Staje się pretekstem nie tylko do śledzenia losów innych, ale też samodzielnego wejrzenia w przeszłość i zmienienia perspektywy. Uczy wrażliwości i związków między tym co minione, a teraźniejszymi zachowaniami naszych bliskich.
To swoiste remedium na bolączki ulokowane w dalekiej historii, mogące sprawić, że innym wzrokiem spojrzymy na siebie i zdecydujemy się na głębszą niż dotychczas wiwisekcję, mogącą pomóc zmierzyć nam się z wieloma problemami.

Powieść tę czyta się jednym tchem, z fascynacją śledząc kolejne powiązania, krocząc za niewidzialną nicią relacji i związków nieujawnionych.
Emocjonująca to wyprawa, do której przemierzenia zachęcam wszystkich, którzy nie boją się zostać zainspirowani do dialogu o sprawach ważnych. To studium osobiste, które szybko transformuje się w studium uniwersalne.
Polecam!