Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 6. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 6. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 stycznia 2015

Zamknij oczy - Sophie McKenzie


Tytuł: Zamknij oczy
Autor: Sophie McKenzie
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-7508-995-0
Ilość stron: 432
Cena: 36,90 zł


Ta książka to prawdziwa bomba emocji – nie spodziewałam się tego po dość szablonowej okładce – liczyłam raczej na thriller, który choć dobry, wcale nie będzie zapierającą dech w  piersiach lekturą, lecz zwykłą rozrywką. Jakże srodze się pomyliłam!
Sophie McKenzie, brytyjska powieściopisarka dziennikarka i redaktorka, autorka ponad piętnastu cieszących się ogromnym powodzeniem powieści dla dzieci i młodzieży postanowiła zaryzykować i spróbować swoich sił w  historii dla dorosłych – efekty tej próby możemy dziś śledzić dzięki Wydawnictwu Sonia Draga. Jak wyszło? Rewelacyjnie!
Już dawno nie byłam w sytuacji, gdy od ksiązki nie mogłam się (dosłownie) oderwać i podczas lektury nie dochodziło do mnie żadne sygnały z zewnątrz. To pozycja, która całkowicie zawłaszcza czytelnika, czyniąc go niezdolnym do normalnego funkcjonowania nim nie zakończy lektury i… dość długo po tym.

Geniver Loxley, to żona cenionego biznesmena, pnącego się coraz wyżej po szczeblach kariery, która od ośmiu lat nie może uporać się z  traumą. Oto gdy była już bliska rozwiązania, dowiedziała się, że jej córeczka – Beth – zmarła na skutek mutacji chromosomów, tak mocno zniekształcającej jej ciało, że lekarz odradził jej nawet jednego spojrzenia na utracone przedwcześnie dziecko.
Kobieta przez wiele lat nie potrafiła poradzić sobie z  cierpieniem, które stało się jej udziałem.  Ból tkwił w niej tak głęboko, że obracał wniwecz każdą kolejną próbę zapłodnienia in vitro.
Tracąc Beth, młode małżeństwo utraciło szansę na potomstwo. Gen tym trudniej było przepracować własną stratę, że wśród jej znajomych co rusz rodziły się dzieci, będące owocem miłości rodziców, niepotrafiących zrozumieć dlaczego kobieta tak kurczowo trzyma się pamięci po nienarodzonym maleństwie.
Gdy wydaje się, że nic bardziej bolesnego nie spadnie na jej ramiona, w  drzwiach jej domu pojawia się kobieta twierdząca, że Beth wcale nie zmarła, a w sprawę zamieszany jest nie tylko cały personel asystujący przy porodzie, lecz także mąż bohaterki – Art. Wiadomość ta – choć szokująca i wielce nieprawdopodobna – rozpaliła w  Gen to, czego już dawno nie miała – iskierkę nadziei każącą jej bliżej przyjrzeć się sprawie przed lat. Kosztować będzie ją to niemało – bliscy, na czele z  jej najbliższą przyjaciółką posądzają ją bowiem o całkowite załamanie nerwowe i utratę zmysłów, starając się jednocześnie odwieść ją od dociekania prawdy. Jaki mają w tym cel? Co tak naprawdę wiedzą? Sytuacja mocno się komplikuje, gdy na scenę wkracza były współpracownik Arta, wyraźnie pożądający  Gen.

Doskonała proza, naszpikowana emocjami i choć brzmi to trywialnie – trzymająca w napięciu do ostatniego słowa. Już dawno nie byłam tak rozemocjonowana w czasie lektury i nie pamiętam kiedy tak przyspieszałam codzienne czynności, by możliwie jak najprędzej powrócić do lektury. Fenomenalny pomysł na fabułę, imponujące wykonanie, żywi, pełnowymiarowi bohaterowie ze świetnie zarysowaną, znaczącą przeszłością, która każdy ich kolejny ruch czyni ciekawszym, a jednocześnie bardziej skomplikowanym, choć umotywowanym psychologicznie.
Kapitalna proza, thriller psychologiczny z najwyższej półki.

Polecam rękami, nogami – MUSICIE go przeczytać!

wtorek, 7 października 2014

Mała księżniczka- Frances Hodgson Burnett


Tytuł: Mała księżniczka
Autor: Frances Hodgson Burnett
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323770633
Ilość stron: 291

Mała księżniczka, to moja ulubiona książka czasów dzieciństwa i wczesnego dorastania. Ja i Sara –  główna bohaterka –  spędziłyśmy ze sobą długie godziny, puszczając wodze fantazji i wzajemnie podnosząc się na duchu. Od tamtej pory żadna inna powieść nie miała tak silnego wpływu na moje postrzeganie rzeczywistości i przeżywanie codzienności. Nie będzie przesadą jeśli powiem, że to Francis Hodgson Burnett ukształtowała moją wyobraźnię i nadała jej ostateczny kształt, pokazując jak ogromną moc mają marzenia i czarowanie nieraz trudnej rzeczywistości, czyniąc ją lżejszą i piękniejszą.
Moje stare wydanie tej ksiązki jest zaczytane i pewnie gdyby nie twarda oprawa, dawno temu nie byłoby czego po niej zbierać – tak często ją wertowałam, tak wiele razy zaglądałam jej pod okładkę, by albo czytać od nowa, albo wyłuskiwać najważniejsze dla mnie momenty.
Wydawnictwo Egmont, wypuszczając na rynek wznowienie tej powieści, uczyniło mnie podwójnie szczęśliwą – spełniło moje marzenie, umożliwiając kolejny raz powrót do moich najbarwniejszych czasów czytelniczych, a także dając mi szansę na nowe odczytanie tej powieści – tym razem z perspektywy lat i doświadczeń.
Fakt, że wracając do niej znów świat wokół zawirował, a ja znalazłam się w samym centrum wydarzeń, podkreśla jedynie jej uniwersalność i ponadczasowy charakter. To jedna z tych książek, które nie tracą na aktualności i w ogóle się nie starzeją.
Mała księżniczka traktuje o Sarze Brewe – niepoprawnie zamożnej dziewczynce, która z dnia na dzień staje się bezdomną sierotą. Gdy bohaterka trafia do londyńskiego pensjonatu dla dziewczyn, ma wszystko: kochającego ojca, pokaźny majątek, sympatię otocznia, a przy tym wszystkim zachowała skromność i pokorę. Jej największą siłą była życzliwość wobec innych, których zawsze traktowała równo. Swoją postawą szybko zjednała sobie większość koleżanek, jedynie u niektórych stając się obiektem kpin. Sympatią nie darzyła jej także właścicielka pensjonatu, która jedynie z wyrachowania i świadomości wpływów ojca Sary, godziła się na jej w miarę przyzwoite traktowanie.
Wszystko zmieniła jednak nagła śmierć mężczyzny, pozwalająca zarówno pannie Minchin, jak i kilku nieprzyjaznym Sarze dziewczynkom na pokazanie prawdziwego oblicza.
Nic jednak nie było w stanie złamać tej dziewczynki o ogromnym harcie ducha, zdolnej każdą niedogodność życia zastąpić lub obłaskawić tym, co wyobrażone. Mimo dramatycznej zmiany sytuacji życiowej, Sara wciąż pozostawała tą samą pogodną i serdeczną osobą, budzącą we mnie podziw i nieopisany szacunek.
Cudowny język, typowy jedynie dla klasycznych opowieści, pełen wdzięku, niezwykle plastyczny i współgrający z ogólnym przekazem książki, czyni tę publikację na tyle wyjątkową, by wracać do niej nie raz, lecz wielokrotnie. To opowieść chwytająca za serce, która nikogo nie pozostawi obojętnym. Baśń dla dorosłych, w której zwycięża dobro i miłość, stanowiące podstawę piramidy wartości.
Burnett nadała jej wymiar dydaktyczny: mimochodem uczy ona bowiem szacunku do każdego człowieka, bez względu na jego status społeczny czy materialny, pokazuje, że każdy ma równe prawa.
Mała księżniczka to przede wszystkim afirmacja marzeń, podkreślenie ich wartości nie tylko dla uatrakcyjniania sobie codzienności, ale też dla radzenia sobie z przeciwnościami losu.

Wspaniała, niezwykła, zachwycająca. Synonimy mogłabym jedynie mnożyć: tę książkę musicie przeczytać! I basta.

sobota, 20 kwietnia 2013

Piękna i mądra bajka o troskach Zająca Grajka – Ewa Kozyra-Pawlak, Paweł Pawlak


Tytuł: Piękna i mądra bajka o troskach Zająca Grajka
Autor: Ewa Kozyra-Pawlak, Paweł Pawlak
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-237-5346-9
Liczba stron: 40



Rzadko zdarza się, żeby tytuł idealnie oddawał to, co mieści w sobie książka.
W tym wypadku – trafiono w sedno. Opowieść o troskach Zająca Grajka rzeczywiście jest piękna i mądra.
Piękna tak, że podczas całej lektury miałam szeroki uśmiech na twarzy; mądra zaś tak, że z prawdziwą radością będę polecać ją każdemu dziecku, a także –dorosłym. I jedni i drudzy na nowo odkryją w niej ważne prawdy, o których często zapominamy dążąc do perfekcji we wszystkim.
Przedmiotem opowieści jest historia Zająca Grajka, który to bardzo lubił leniuchować, a jeszcze bardziej – grać. Było to jego największym talentem, którym ubogacał życie swoje i swoich sąsiadów. Niestety, bohater miał jedną podstawową wadę – wolał wylegiwać się na trawce niż dbać o swój dom. Oczywiście poniosło to za sobą przykre konsekwencje. Pewnego dnia, gdy Zając jeszcze smacznie spał, z jego dachu zaczęła skapywać woda. Okazało się, że dach jego mieszkania bardziej przypomina durszlak, niż cokolwiek innego.
Grajek, nie wiedząc co powinien uczynić, udał się po radę do swoich przyjaciół: krecika, bobra, szopa pracza. Ich pomysły okazały się jednak wątpliwej jakości. Zając wiedział, że powinien w końcu zadbać o swój dom i go wyremontować, jednak miał też świadomość, że zajęcze łapki stworzone zostały do grania, a nie sprzątania i odnawiania budynków. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego zdolności w tej dziedzinie mogą przynieść więcej szkody niż pożytku i z tą myślą położył się spać. A wtedy….
Tego już nie zdradzę:)

Pisana wierszem historia Grajka posiada wszystkie elementy doskonałej książki dla dzieci – jest kolorowa, miła dla oka, ubarwiona rymami, przepięknymi ilustracjami, a przede wszystkim pouczająca. Pod płaszczem błahej historyjki kryje się morał, niezwykle cenna lekcja o życiu, talentach, sile przyjaźni i oddaniu. Typowe dla bajek przeniesienie zachowań ludzkich na zachowania zwierzęce jest kontynuacją wielowiekowej tradycji, a przy tym o wiele ciekawszą formą dydaktyczną. Bez nachalności, w sposób humorystyczny uczy nas ta książeczka tego, co niezwykle cenne.
Barwne ilustracje, tekst opowieści zapisany w różnych odcieniach, nieprawdopodobnie estetyczne wydanie, całość utrzymana w ciepłych tonacjach – wszystko to składa się na wartość wydania tej książeczki.

Dane jest mi czytać wiele publikacji kierowanych do dzieci. Ta jednak, jest niekwestionowanym numerem jeden ostatnich miesięcy:) Doskonała, piękna, mądra opowieść. I choć krótka – zarówno treść, będąca jedynie pretekstem obudowującym morał, jak i samo przesłanie, zostają  w pamięci na długo. Jestem pewna, że będę do niej wracać po wielokroć, a już teraz zajmuje honorowe miejsce na półce dziecięcej.

Książka bierze udział w nominowana w konkursie na najlepszą książkę dla dzieci roku 2012 „Przecinek i kropka”.
Serdecznie zachęcam do głosowania:

niedziela, 24 marca 2013

Intryga małżeńska - Jeffrey Eugenides


Tytuł: Intryga małżeńska
Autor: Jeffrey Eugenides
ISBN: 9788324021208
Wydawnictwo: Znak
Cena: 39,90zł
Ilość stron: 496



Nie jestem przekonana czy uda mi się znaleźć odpowiednie słowa, by wyrazić to, co kłębi się w mej głowie po lekturze tej nieprawdopodobnie dobrej powieści.

Madeleine, Leonard i Mitchell właśnie kończą studia, stając przed czasem trudnych decyzji dotyczących przyszłego życia. Ich sytuacja wydaje się być tym silniej skomplikowana, że połączyło ich coś w rodzaju nierozerwalnej relacji. Mitchell od zawsze kocha Madeleine, która zdaje się widzieć w nim jedynie dobrego przyjaciela. Ona zaś pokochała Leonarda – geniusza cierpiącego na zaburzenia afektywne dwubiegunowe.
Chwile wzmożonej aktywności i pobudzenia umysłowego, przeplatają się u niego z wydłużonym czasem depresji i stagnacji. Wskutek choroby plany Leonarda ulegają zmianie, a wizja świetlanej przyszłości coraz częściej wydaje się jedynie mrzonką.
Mitchell z kolei, to młody mężczyzna pasjonujący się religiami, który postanawia wyruszyć w podróż po Europie, USA i Indiach, by odnaleźć siebie i określić swoje miejsce w świecie.
To od Madeleine zależy, jak potoczą się losy tej trójki – młodych ludzi z marzeniami i perspektywami; całkowicie rożnych, a jednak w jakiś sposób połączonych czytanymi przez siebie lekturami i niekończącymi się rozmowami.
Źródło
Intryga małżeńska, to wciągająca i doskonale skonstruowana opowieść, w której zapach książek i głośno cytowane słowa teoretyków i klasyków literatury mieszają się z wykrzyczanymi w złości i przypływie kąśliwej złośliwości epitetami. Historia miłości i dojrzewania do niej, bogata analiza psychologiczna człowieka borykającego się z kliniczną depresją, a także ludzi, którzy mu towarzyszą, wędrówka przez religijny miszmasz świata – to tylko próbka tego, co znajdziecie w tej wielopłaszczyznowej opowieści, którą czyta się z nieporównywalną do niczego zachłannością.


Jeffrey Eugenides wykonał kawał dobrej roboty, tworząc perełkę literacką o ogromnej sile. Intryga małżeńska to historia rozpalająca wyobraźnię i utwierdzająca w przekonaniu, że współcześni powieściopisarze mają jeszcze wiele do powiedzenia. To opowieść o szukaniu samego siebie, opieraniu życia na ideałach i niespełnionych marzeniach, wreszcie – o dorastaniu do wzięcia życia we własne ręce, której narracja jest niewymuszona i wzbija się wysoko ponad przeciętność. Autor w nieprzyzwoicie dobry sposób operuje dramaturgią i gra na ludzkich emocjach, wykorzystując przy tym wszelkie możliwości jakie daje analiza psychologiczna. Ponadto wciąga czytelnika w korowód postaci i wydarzeń, a nierzadko i pikantnych szczegółów. U Eugenidesa połączenie wątków Matki Teresy i scen łóżkowych w żaden sposób nie powoduje dysonansu. Wręcz przeciwnie – wskazuje na różnorodność i barwność postaci, a także na ich ciągłe poszukiwania i trwanie w drodze do samopoznania i odnalezienia własnego miejsca w świecie.
Pisarz posłużył się słowem w sposób tak przemyślany, że mimo zachowania narracji trzecioosobowej wykreował świat, w którym mamy do czynienia z intymnymi ludzkimi spowiedziami, gdzie bohaterowie obnażają swoje myśli i uczucia, otwierając się przed czytelnikiem i wskazując na to, co najsilniej ich dotyka.
Przy tym wszystkim nad powieścią tą unosi się duch semiotyki w ujęciu Barthesa, Derridy, Eco – wisienka na torcie dla wszystkich filologów – oraz duch literatury. To książka, na którą składają się inne książki, obfitująca w nazwiska i tytuły, stanowiące dla oczytanych doskonały odautorski prezent. W kontekście tytułu i całej tradycji intryg małżeńskich, Eugenides wyrywa się pewnym schematom. Cała książka przypomina uwspółcześnioną wersję tradycyjnych, znanych z wiktoriańskich powieści zachowań i zabiegów towarzyszących marriage plot, jednak zakończenie jest formą buntu – przekreśleniem znanego i wyjściem w nieznane, skądinąd zagraniem doskonale pomyślanym. Ciekawostką jest, że powieść ta zawiera elementy autobiograficzne.
Intryga małżeńska jest dopieszczona pod każdym względem. Wspaniała, pozostawiająca w czytelniku pewną dozę niezaspokojenia, przez co jeszcze silniej uzależnia i sprawia, że myśli się o niej na długo po skończonej lekturze.  Znakomita!

Mole książkowe, KONIECZNIE czytajcie Eugenidesa! Absolutny majstersztyk!


___
Zapraszam do zaglądania na polski oficjalny fanpage autora: klik.

poniedziałek, 17 września 2012

Tajemnica Noelle



Tytuł: Tajemnica Noelle
Autor: Diane Chamberlain
ISBN:  978-83-7839-258-3
Liczba stron: 472
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012



Nie jest żadną tajemnicą, że uwielbiam książki, w których aż kipi od emocji, takich, z których świat przedstawiony całkowicie wylewa się w mój świat, staje się nim na czas lektury, ale też na długo po jej zakończeniu.
Niewątpliwie do takich książek należy Tajemnica Noelle, powieść, którą mogę okrzyknąć najbardziej porywającą od czasów Cichego wielbiciela Olgi Rudnickiej oraz Dallas ’63 Stephena Kinga.

Historia rozpoczyna się wraz z popełnieniem samobójstwa przez tytułową Noelle, przyjaciółkę Tary i Emerson. Po śmierci kobiety, na jaw wychodzą skrywane przez nią od lat tajemnice, które całkowicie zmieniają spojrzenie na zmarłą, ale też rzucają całkowicie nowe światło na życie jej oraz jej najbliższych. Jedynym śladem, który może doprowadzić do wyjaśnienia pewnych nieścisłości jest pozostawiony przez Noelle list, który staje się jedyną poszlaką umożliwiająca odkrycie prawdziwej przyczyny samobójstwa kobiety.

Ta historia, to nieprawdopodobny kocioł emocji, kontrowersyjny, całkowicie burzący hierarchię wartości. Chamberlain stworzyła książkę, która przekreśla cały nasz dotychczasowy świat priorytetów i każe uporządkować go na nowo – każe zastanowić się nad tym czy to, co etyczne, zawsze jest lepsze, czy działania niemoralne można usprawiedliwić w wyjątkowych sytuacjach, zmusza do refleksji nad tym, jak łatwo odmienić czyjeś życie na lepsze, ale też jak łatwo sprowadzić na czyjąś rodzinę tragedię i na zawsze naznaczyć ją cieniem wielkiego dramatu.

To powieść niepokojąca, burząca ład, na długo wrywająca się w pamięć i w żaden sposób nie pozwalająca o sobie mówić ani pisać ze spokojem, lecz tylko ze wzburzeniem. Na samo wspomnienie tej lektury burzy się we mnie krew, na czoło występują kropelki potu, a w myślach znów mam historię, której nie sposób przemilczeć i o której mogę jedynie krzyczeć, zmuszając wszystkich wokół, by koniecznie po nią sięgnęli, bo inaczej ominą ich niebywałe emocje; ominie ich coś, dla czego każdy wytrawny czytelnik może poświęcić kilka zmarnowanych godzin na lektury słabe, po to, by w końcu dostarczyć sobie tak nieopisanych wrażeń za przyczyną „tej jednej, jedynej”, którą, TAK – MUSISZ przeczytać.

Porywająca, fenomenalna, igrająca z ludzkimi uczuciami, zdecydowanie z kategorii tych, wobec których nie można przejść obojętnie! To powieść, która nie daje spokoju, budzi dylematy moralne, skłania do zastanowienia się nad tym, jak mało wiemy o sobie nawzajem, jak słabo znamy osoby, które mienimy przyjaciółmi, jak wielkie tajemnice skrywa każdy człowiek.
Ksiązka zaskakiwała mnie do ostatnich stronic, co spowodowało refleksję i podziw innego typu: imponują mi pisarze, który potrafią tak doskonale skomponować fabułę, stworzyć ją tak spójną, mimo mnogości wątków, których co rusz przybywa, a które mimo wszystko pod koniec okazują się być idealnie dopasowane, perfekcyjnie splecione, wynikające jedno z drugiego. Zawsze zastanawiam się wówczas nad jednym: jak to jest zrobione? Pisane od końca? Na bieżąco poprawiane, by w końcu stać się wersją doskonałą i bez  żadnych zgrzytów? Nie mogę wyjść z podziwu.

Szokująca lektura, która wyszła spod pióra niezrównanej mistrzyni zgrabnie operującej dramaturgią i emocjami.

Choć innych książek Chamberlain nie czytałam, dla tej jednej formułuję tak śmiałe sądy ogólne.
I z pewnością zrobię dla autorki miejsce specjalne na mojej półce.

 

środa, 25 lipca 2012

Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze, spektakl Nie-wyczerpany papier i koncertw Magdy Umer





Tytuł: Listy na wyczerpanym papierze
Autor:
Agnieszka Osiecka , Jeremi Przybora
Wydawnictwo:Agora
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-268-0078-8




Są książki, które uderzają w najczulsze struny naszej duszy; książki, których przeczytanie grozi miłością od pierwszego słowa; książki, których język rozkochuje nas w sobie i nie pozwala o sobie zapomnieć. Do takich pozycji należą właśnie listy Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory, które ci pisali do siebie, gdy łączyło ich uczucie tak piękne, że aż mało prawdopodobne.

Źródło
Sięgając po tę pozycję bałam się, że będę czuła się niezręcznie czytając cudze wyznania miłosne uplecione w ten piękny zbiór epistolograficzny. Nic bardziej mylnego! Lektura tej książki okazała się być balsamem dla mojej duszy, świadectwem tego co ulotne i dowodem na to, jak wielką wartość ma tradycyjna korespondencja, od której niestety dziś z takim uporem się odchodzi. Co najdoskonalsze, ksiązka ta ukazuje jak pięknie ludzie potrafią się kochać, w jaki sposób do siebie mówić i jak się traktować. A co najlepsze –  nie są to bohaterowie wymyśleni przez jakiegoś pisarza, lecz ludzie z krwi i kości, artyści naszych czasów, dający dowód na to, że miłość wciąż istnieje i ma się bardzo dobrze.
Sposób w jaki zwracała się do siebie ta dwójka ludzi pozostawia w człowieku ogromne pragnienie bycia choć na chwilę w ich skórze. Moje palce z niecierpliwością przewracały kolejne stronice, serce drżało na samą myśl o tym, co za chwilę przeczytam, a oczy błędnie wertowały każde kolejne zdanie.

Źródło
Książka ta jednak, to nie tylko źródło wzruszeń, lecz piękny „katalog” [jak brzydko to nazwałam!] zawierający zdjęcia Osieckiej i Przybory, skany ich korespondencji, pocztówek, a także teksty ich piosenek, którymi chcieli się ze sobą dzielić, i które często powstawały właśnie w trakcie pisania kolejnego listu. Pozycja ta została wzbogacona o płytę z audiobookiem czytanym przez Magdalenę Umer oraz Piotra Machalicę.
Piękna książka, z bogatym wnętrzem! By ją pokochać trzeba jej zajrzeć pod okładkę.
Z całego serca polecam ją każdemu, nie tylko fanom Osieckiej czy Przybory, ale przede wszystkim osobom, które przestały wierzyć w miłość – ta książka pokaże Wam jak autentyczne potrafi być to uczucie!
Listy tej dwójki artystów magików słowa, to uderzająca w serce historia. Cieszę się, że ujrzała światło dzienne i że teraz my, często cyniczni i rzadko wierzący w cokolwiek poza pieniądzem ludzie, mamy możliwość ją przeczytać.
Źródło
Choć dla wielu książka ta jest pretensjonalna i nieporównywalna z klasykami listów miłosnych, w moim życiu zajmuje ona od tego miejsce szczególne. Z podwójną radością sięgnę po inne ksiązki Osieckiej – już nie mogę się doczekać!












A dla Was, kolejna gratka – notkę tę miałam już napisaną od dawna, wciąż jednak coś stawało mi na drodze, by ją opublikować.
Dedykacja Magdy Umer
Dnia 2 czerwca miałam prawdziwą przyjemność uczestniczyć w 4 festiwalu wspomnień mający miejsce w moim rodzinnym mieście. Rokrocznie odbywa się on w Muzeum PRL-u i każdorazowo patronuje mu inna tematyka. W tym roku najważniejszą postacią wiodącą była właśnie Agnieszka Osiecka.
Festiwal uświetnił wieczorny koncert Magdy Umer, promującej piosenki ze swojej najnowszej płyty, na którą składa się gros tekstów autorstwa Osieckiej. Obie Panie bardzo się przyjaźniły i to właśnie Umer ułożyła przedmowę i opatrzyła komentarzami wyżej recenzowaną książkę.

Ponadto, festiwalowi towarzyszył występ Sceny Muzycznej I LO, która zaprezentowała publiczności spektakl Nie-wyczerpany papier. Jego premiera miała miejsce 22 marca w Miejskim Centrum Kultury im. Henryka Bisty w Rudzie Śląskiej. Od tamtej pory amatorski teatr wziął udział w kilku przeglądach artystycznych, między innymi SOFFT w Szecicnie. Inspiracją do stworzenia spektaklu była właśnie historia miłości Osieckiej i Przybory. Młodzi aktorzy przedstawili ją śpiewem, tańcem oraz świetną grą aktorską. Autorkami spektaklu są Karolina Kaliska-Skrabania oraz Bożena Bismor, a oprawą muzyczną zajął się Leszek Tokarski.

O spektaklu tym wspominam nie tylko z powodu jego ewidentnego powiązania z książką, lecz także mając na uwadze fakt, że jedną z aktorek Sceny Muzycznej I LO jest moja siostra :)

Poniżej kilka zdjęć z festiwalu (;




Muzeum PRL-u

Biuro Lenina

Magda - moja siostra

Nie-wyczerpany papier

Scena Muzyczna I LO














Fragmenty monumentalnego pomnika








Poniżej mały urywek płyty, dwa z moich ulubionych utworów: 



niedziela, 22 lipca 2012

Dla dorosłych i dla dzieci Baśnie wybrał Program Trzeci



Tytuł: Baśnie dla dorosłych i dla dzieci wybrał Program Trzeci
Autor:
autor zbiorowy
Wydawnictwo
: Znak emotikon
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 224
ISBN: 978-83-240-2004-1
Cena detaliczna: 39,90 zł



Choć książek z wyborem baśni dla dzieci powstało już wiele, jeszcze nigdy nie miały tak doskonałej oprawy! Wszystko za sprawą krótkich wstępów, które przed każdą ze wskazanych przez siebie baśni, pisały osoby znane z radiowej Trójki. Z okazji pięćdziesięciolecia istnienia tej jednej z najpopularniejszych polskich rozgłośni radiowych, jej redaktorzy postanowili podzielić się swoją radością i przygotować dla najmłodszych oraz ich rodziców publikację, która łączyłaby w sobie najpiękniejsze opowieści z ich dzieciństwa.

Redaktorzy swój wybór zawsze komentowali i uzasadniali, a wspaniała oprawa graficzna będąca zasługą Tomka Kozłowskiego, jedynie potęgowała wrażenie baśniowości i trwania w cudownym świecie bajania. Z czego mieli prawo wybierać? Oczywiście z najpoczytniejszych tekstów braci Grimm oraz Hansa Christiana Andersena – kolejno najbardziej brutalnych twórców bajek [w zamierzeniu wcale nie tworzonych dla dzieci!] oraz pisarza utożsamianego z permanentnym smutkiem i taką samą atmosferą w jego, notabene, przepięknych opowieściach.

Nie muszę chyba dodawać, że [pewnie jak u większości z Was!] baśnie te podczytywane były przeze mnie od lat najmłodszych; a dziś, gdy po dość długim czasie do nich wracam – budzą we mnie sentymentalną łezkę, uderzają w najczulszą strunę duszy, uruchamiają tęsknotę za czasami dzieciństwa, kiedy to mimo całej brutalności i smutku tychże opowieści – namiętnie do nich wracałam, po to, by raz po raz zatapiać się w świecie, w którym kiedyś, w dorosłym życiu, miałam zamiar się znaleźć.

Na wybór ten składają się następujące teksty, polecane przez następujący redaktorów: Brzydkie Kaczątko (z polecenia Wojciecha Manna), Jaś i Małgosia (z polecenia Barbary Marcinik), Paluszek (z polecenia Marcina Łukawskiego), Królowa Śniegu (z polecenia Marka Niedźwieckiego), Dziewczynka z zapałkami (z polecenia Kuby Strzyczkowskiego), Nowe szaty cesarza (z polecenia Agnieszki Szydłowskiej), Kopciuszek (z polecenia Małgorzaty Maliborskiej), Czerwony Kapturek (z polecenia Piotra Stelmacha), Śpiąca królewna (z polecenia Artura Andrusa), O wilku i siedmiu koźlątkach (z polecenia Michała Olszańskiego), Śnieżka (z polecenia Piotra Barona) i Księżniczka na ziarnku grochu (z polecenia Magdy Jethon).

Choć historie te łączy prawdziwy dar ich autorów do snucia opowieści, nie sposób zapomnieć o ich brutalności, umiłowaniu okrucieństwa oraz zemsty, a także wielu wartościach powszechnie uznawanych za nieakceptowane. To jedne z najbardziej kontrowersyjnych historii w dziejach literatury wpisanej w kanon dziecięcy – łączy bowiem w sobie zło i dobro, kontrastujące i ścierające się na wielu płaszczyznach. Brak tutaj subtelności i delikatności w przekazie, nie zostaje pozostawione żadne pole do domysłów. To swoiste studium zemsty i kary za popełnione czyny.

Moja mama zapytana o to czy rzeczywiście czytała mi do poduszki baśń o odrzuceniu, kanibalizmie i morderstwie z premedytacją, jaką bez wątpienia jest Jaś i Małgosia [a także pozostałe baśnie braci Grimm], pokiwała tylko głową i odrzekła „Oczywiście! Ale zawsze odpowiednio zmienioną :)”.
Mam nadzieję, że Wy również swoim dzieciom przekażecie te baśnie; w formie z cenzurą, po to, by po latach mogli odkryć je na nowo – jakby od podszewki i z perspektywy tej zdecydowanie mniej baśniowej. Trudno nie zgodzić się dziś ze stwierdzeniem, że mimo całej swej baśniowości historie snute przez braci Grimm były silnie zakorzenione w rzeczywistości i stawały się jej doskonałym odbiciem, odbiciem widzianym niejako przez andersenowskie lustro rodem z Królowej Śniegu, które pozwalało widzieć wszystko złym i zniekształconym przez cierpienie oraz nieszczęścia.

Polecam tę pozycję, uwadze Waszej – dorośli – oraz uwadze Waszych pociech. Pamiętajcie jednak, by nie zabijać w nich złudzeń od razu.



środa, 2 maja 2012

Mogę schudnąć. Cała prawda o odchudzaniu – Tobiasz Wilk, Agnieszka Płaneta


Od kilku lat panuje powszechna moda na odpowiednie odżywianie, zdrowy tryb życia, odchudzanie wszelkimi sposobami – zwłaszcza na wiosnę i w okresie przedwakacyjnym.
W gąszczu poradników odnoszących się do ww. tematów ciężko odnaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Trudność ta wynika z ogromu publikacji dostępnych na rynku, których autorzy prześcigają się w pomysłowości i próbie zwrócenia na siebie uwagi czytelnika oraz ze świadomości tego, że wszelkiego rodzaju media wykorzystują nasze zagubienie podsycając niepokój i proponując coraz to nowe diety, mające szybko i skutecznie umożliwić nam pozbycia się kilku(nastu) zbędnych kilogramów – niestety tylko pozornie.

Każdy z nas słyszał o diecie Dukana, diecie 1000 kcal, diecie kopenhaskiej czy drakońskiej diecie głodówkowej.
Fakt, każda z nich przynosi efekty – zastanawialiście się jednak kiedykolwiek jakim kosztem?  Czy macie świadomość tego, co tak naprawdę spalamy?

Naprzeciw naszym wątpliwościom wychodzi fizjolog żywienia i kulturysta Tobiasz Wilk. Od lat jest on ekspertem w dziedzinie kształtowania sylwetki i uznanym trenerem personalnym. Swoim doświadczeniem i wiedzą postanowił podzielić się z czytelnikami. Jego głównym celem jest przede wszystkim uświadomienie nam, pragnącym szybko i bez nadmiernego wysiłku schudnąć, że aby tego dokonać wcale nie trzeba narażać organizmu na szkodę.



"Nie chcę wyglądać jak facet!" s.8

Publikacja ta podzielona jest na kilka części.
W pierwszej z nich zostają skonfrontowane wszystkie popularne diety – wymienione zostają ich programy, wady, zalety, przewidywana skuteczność i rzeczywista skuteczność oraz związek z zasadami zdrowego żywienia.
Część druga to próba zebrania wszystkich informacji w całość, mającą pomóc w indywidualnym dobrze diety – takiej, która będzie dla nas skuteczna, łącząca zalety kilku znanych sposobów odżywiania się, a nie wyniszczająca przy tym organizmu.
Wreszcie część trzecia – najbardziej smakowita – to zbiór przepisów na potrawy lekkie, niskokaloryczne, bogate w składniki odżywcze, prezentujące się i smakujące wspaniale(sprawdziłam!) autorstwa Agnieszki Płanety – technologa żywności, zawodniczki bikini fitness, pasjonatki dobrej kuchni i zdrowego stylu życia. Na widok dołączonych do publikacji zdjęć nie zawahacie się zainspirować proponowanymi przepisami – uwierzcie!


Sałatka z serem biały, granatem, pomarańczą
i kuskusem + risotto z cielęciną i suszonymi borowikami

Ryż zapiekany z wiórkami kokosowymi, wanilią i s. malinowym

Jeśli jeszcze Was nie zachęciłam, to posumuję tę książkę jednym zdaniem: Mogę schudnąć. Cała prawda o odchudzaniu to najlepszy poradnik z zakresu dobrego żywienia jaki dane było mi czytać. Autor cały czas dba o interakcję z czytelnikiem – odwołuje się do zdobytej we wcześniejszej lekturze wiedzy i poruszanych zagadnień, zwraca się bezpośrednio do niego, przekonuje o możliwości zrzucenia zbędnych kilogramów przez każdego bez względu na tzw. uwarunkowania genetyczne, dba
o dobre nastawienie i stawia na budowanie wiary
w siebie i chęci do zmian.
Dodatkowy walor książki, to walor estetyczny – publikacja jest niesłychanie staranna, kolorowa. Najważniejsze zdania są wyróżnione, do tekstu dołączone są tabelki, zabawne rysunki, które umilają lekturę. Atutem jest także tabela kaloryczności najczęściej poszukiwanych produktów, zamieszczona na końcu publikacji.

Co tu dużo mówić – rewelacja!
Jeśli nadal szukasz swojej książki na temat zdrowego żywienia i odchudzania, jeśli wciąż nie umiesz odnaleźć się w gąszczu proponowanych przez media diet, jeśli nie wiesz jak ćwiczyć, by efekty były widoczne – ta pozycja jest dla Ciebie.


 Za udostępnienie książki serdecznie dziękuję Pani Annie z Wydawnictwa Esprit!




* Wszystkie zdjęcia są ilustracjami zawartości książki:)

A tutaj gratis: autorzy wypowiadający się w Pytaniu na Śniadanie:


niedziela, 18 marca 2012

126 dni na 'kanapie'. Motocyklem dookoła świata - Tomasz Gorazdowski


Elfowie i smoki! – powiadamo mojemu synowi. – Dla Ciebie i dla mnie ważniejsze są ziemniaki i kapusta.
(J.R.R. Tolkien, Władca pierścieni)


Ilu z nas nie marzyło kiedyś o tym, by całkowicie wyrwać się z szarej codzienności, zapomnieć o troskach czekających w domu i pracy, poddać się chwili i … wyjechać?
Wyjechać bez wcześniejszych długich przygotowań, podjąć decyzję całkowicie spontanicznie i nigdy jej nie żałować ani nie nosić w sobie poczucia winy. 

W dość podobny sposób na tolkienowskie „ziemniaki i kapustę” zareagował Tomasz Gorazdowski – człowiek radia od kilkunastu lat pozwalający się usłyszeć w radiowej Trójce. Poza pracą największą jego pasją są właśnie podróże, wyjazdy do krajów różniących się od naszej polskiej codzienności właściwie wszystkim.
Barwne życie Gorazdowskiego nigdy nie miało by smaku, gdyby nie jego odwaga i spontaniczność.
Wydawać by się mogło, że do wyprawy motocyklowej dookoła świata, należy przygotowywać się długie miesiące, jeśli nie lata. Załatwianie wiz, ubezpieczeń, sprawdzanie trasy, stosunków politycznych, możliwości noclegowych i zaplecza gastronomicznego – to tylko kilka spraw, na które należy zwrócić uwagę przed takim wyjazdem. Trudno wyobrazić sobie jak wiele czasu zajmuje dopięcie wszystkiego na ostatni guzik.
Nie dla Gorazdowskiego jednak takie numery! Decyzję o wyprawie motocyklowej podjął w jednej chwili – a chwila ta wydawała się być najwspanialszą w jego dotychczasowym życiu. Niewiele myśląc o tym, co trzeba będzie załatwić i jak wiele czasu to zajmie, zaproponował podróż koledze po fachu – Michałowi Gąsiorowskiemu. Jego spontaniczności dowodzi fakt, że w momencie podejmowania decyzji obaj panowie… nie mieli prawa jazdy na motocykl.
Ukrywając tę podstawową wiadomość przed pracodawcami wyszli z propozycją zrealizowania codziennej relacji z podróży na żywo, którą każdego ranka przekazywaliby radiowym słuchaczom.
Przełożeni pomysł zaakceptowali, sponsorzy również się znaleźli, a międzyczasie Gorazdowski i Gąsiorowski zdobyli potrzebne uprawnienia.
Byli gotowi do wyjazdu. Wtedy jeszcze wszystko jawiło się w jasnych barwach, wyjazd miał okazać się samą przyjemnością. Jak to jednak w życiu bywa, na trasie pojawiło się wiele trudności. Nie przesłoniły one jednak radości z odwiedzania kolejnych krajów i poznawania kolejnych kultur i zwyczajów.

Czytając tę publikację mamy niepowtarzalną okazję odwiedzić miejsca, w które wielu z nas nigdy nie dotrze w rzeczywistości. To nie tylko wędrówka po kartach książki, lecz wielka wyprawa marzeń ubogacona przepięknymi fotografiami.
Pisana żywym językiem relacja sprawia, że ma się wrażenie odbywania podróży wraz z autorami, ma się poczucie wspólnoty doświadczeń, poczucie bycia z nimi kolejno w każdym z opisywanych miejsc. To 21 tysięcy kilometrów skondensowanych na 287 stronach, które lepiej niż niejeden poradnik czy program rozrywkowy poprawiają samopoczucie i motywują do spełniania swoich największych marzeń. Książka Gorazdowskiego to dowód na to, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko wystarczająco mocno pragnie się osiągnięcia wymierzonego celu. Niezapomniana lektura, niezapomniana przygoda. Obowiązkowa pozycja dla miłośników podróży, ale także dla wszystkich, którzy wciąż boją się przekroczyć własne granice.

Książka wydana jest bardzo starannie, przyciąga swoją kolorystyką i fakturą. Po jej otwarciu ze stronic ulatnia się zapach wszelkich potraw, które smakowali podróżnicy, słychać ich śmiechy, gwar odwiedzanych przez nich targów i miejscowości. Niesłychanie oddziałująca na zmysły, z wieloma sensualnymi opisami, które każą w trybie natychmiastowym zakosztować w przysmakach krajów, z których akurat czytamy relację.
Idealna pozycja dla każdego. Czy to obieżyświatów, czy domatorów – dzięki tej publikacji każdy na chwilę stanie się odkrywcą nowych lądów, bez konieczności przekraczania progu własnego mieszkania.

Gorąco polecam!



Recenzja napisana dla serwisu:


niedziela, 19 lutego 2012

Dziki owoc – Marcin Jeleń OP



Dziki owoc, to kolejna z książeczek dominikanina Marcina Jelenia, która za pomocą baśniowej poetyki wprowadza młodego czytelnika w świat Pana Boga, przedstawiająca w sposób czytelny i zrozumiały najważniejsze prawdy wiary.
Jak do tej pory – to moja ulubiona.

Bohaterami tej krótkiej opowieści są Zygfryd i Leon – dwaj najlepsi przyjaciele zamieszkujący Brązową Krainę, stanowiącą metaforyczne przedstawienie ziemi.
Chłopcy zawsze świetnie się dogadywali. Niestety ostatnio sytuacja trochę się zmieniła. Gdy ich rozmowa zbaczała na temat Zielonej Krainy, zawsze kończyła się kłótnią. Wszystko zaczęło się od dnia, gdy chłopcy wyruszyli we wspólną podróż, podczas której spotkali Starca. Ten, obiecał im odnaleźć drogę do Zielonej Krainy i nakazał, by zaczerpnęli cudownej wody ze źródła, która miała pomóc im w dojściu do celu. Droga do wymarzonej krainy nie była niestety usłana różami – chłopcy bardzo długo szli w ciemnościach, noc spędzili w przerażającym miejscu. Leon, mimo wielkiego pragnienia odnalezienia Zielonej Krainy, bardzo szybko się wycofał. Zygfryd postanowił iść dalej, a jego wędrówka została zwieńczona sukcesem. Ten właśnie dzień na zawsze ich poróżnił. Leon zrażony porażką, nie mógł uwierzyć w opowiadania przyjaciela, nie dał się przekonać, że Zielona Kraina istnieje i że posiada Króla ani że jest tak piękna, że opuszczenie jej wiąże się z wielkim bólem. Zygfryd opowiadał także o Czarnej Krainie oraz zamieszkujących ją potworach, wspominał Białą Postać, która strzegła go podczas całej wędrówki oraz gorąco namawiał Leona, by wraz z nim ponownie wyruszył w tę wspaniałą podróż.
Leon był już jednak odmieniony – czuł ogarniającą go złość i niechęć, przestał wierzyć w istnienie czegokolwiek poza Brązową Krainą, w której aktualnie mieszkał, poddawał w wątpliwość nawet istnienie Starca, którego bohaterowie spotkali razem.
Szukał usprawiedliwień w racjonalizmie, wszystko starał się uzasadnić rozumowo, zrzucając przygodę Zygfryda na karb jego bujnej wyobraźni.
Zaniepokojony chłopak postanowił jednak się nie poddawać i po wielu próbach namówił przyjaciela na ponowną wspólną podróż, która miała udowodnić, że niczego sobie nie wymyślił. To właśnie tutaj zaczyna się akcja właściwa, której przedmiotem jest podróż młodych bohaterów w poszukiwaniu Zielonej Krainy.
Na ich drodze stanie wiele barwnych postaci, w tym Nieznajomy, Chien, Łucja. Bohaterowie będą musieli podjąć wiele trudnych wyborów, a cały czas będą mieli wrażenie, że zostali całkowicie opuszczeni.
Będą wystawiani na wiele prób – Starzec nie będzie odpowiadał na ich wezwania, nie złamią go groźby, szantaże. Młodzi bohaterowie dowiedzą się, że Starzec ujawnia się wtedy, kiedy sam tego chce – Jeleń bardzo czytelnie i przystępnie opisał teofanię, choć oczywiście nie nazywa jej po imieniu.
Wspaniale pokazał także niewidzialną obecność Aniołów Stróżów, którzy dają swoim podopiecznym poczucie bezpieczeństwa i nieustającej opieki.
Rewelacyjnie ujął moment, w którym chłopcy wdali się w dyskusję z pokusą i ukazał tego konsekwencje. Dobitnie wskazał, że ze złym się nie dyskutuje, że należy go ignorować.
Świetnie przejaskrawił jedną z bolączek współczesności ciągnącą się za nami już od czasów oświecenia, a pewnie i dłużej – hołubienie rozumowi, podważanie wszystkiego, uznawanie za prawdziwe tylko to, co można wyjaśnić rozumowo, przyrównanie wiary do choroby psychicznej.
W książeczce tej ukazany został także przykład wiary żarliwej, którą uosabia Zygfryd. Jest to wiara, którą niełatwo złamać, która czerpie siłę z dostrzegania Bożych łask i Bożej obecności.
Nie zabrakło tutaj również motywu owocu, którym Nieznajomy prowokuje młodych bohaterów, za pomocą którego wyzwala w Leonie strach i dzięki któremu manipuluje jego postrzeganiem rzeczywistości. Grzech osłabia, zniewala. Wiara naraża na wyśmianie, na społeczny ostracyzm.

Bardzo podoba mi się oprawa graficzna tej książeczki, tym bardziej, że doskonale współgra z jej treścią. Tam, gdzie do głosu dochodzi największe zło, stronice są czarne, co dodatkowo działa na wyobraźnię i potęguje wrażenie niebezpieczeństwa.
W publikacji tej nie sposób nie zwrócić uwagi także na ważność cyfry 3 – po 3 dniach Starzec powrócił do bohaterów [wyraźna aluzja do Zmartwychwstania].

Jak nie trudno się domyślić, każdy z bohaterów, każda kraina oraz każde wydarzenie ma w książeczce tej znaczenie metaforyczne.
Czarna, Brązowa oraz Zielona Kraina, to kolejno Piekło, Ziemia i Niebo. Król – władca Zielonej Krainy, to wizualizacja Boga, Białe Postaci – Aniołów, Nieznajomy – Szatana.
Książeczka ma wiele morałów, z których najważniejszym jest chyba uświadomienie czytelnikowi, że droga do Boga nie jest prosta, że jest ona usiana licznymi zasadzkami i niebezpieczeństwami, że jej przebycie wiąże się z cierpieniem i niejednokrotnie z próbą, ale na końcu, na każdego czeka zasłużona nagroda i wieczna szczęśliwość w miejscu, którego piękna nie sposób opisać za pomocą ludzkich słów.

Jeleń doskonale zebrał w całość prawie całą mądrość chrześcijańską i podał ją młodemu czytelnikowi w sposób tak zrozumiały, że wzbudza ogromny szacunek i podziw.
O sprawach fundamentalnych bowiem często mówić jest ciężko. Autor dokonał czegoś niezwykle trudnego. Dla mnie, odkrywanie kolejnych wartości, kolejnych prawd wiary przedstawionych w sposób alegoryczny, było niezapomnianą i ekscytującą przygodą. A co dopiero powiedzą dzieci! O pozycji tej można byłoby pisać wiele, bo stanowi niewyczerpaną studnię mądrości, ale przyjemność odkrywania pozostawię Wam…
Polecam!





poniedziałek, 13 lutego 2012

Niezłomny - Laura Hillenbrand

Nie sposób zauważyć, że tendencje na dzisiejszym czytelniczym rynku drastycznie się zmieniają.
Coraz częściej i z coraz większą pasją sięgamy po biografie, wspomnienia i dzienniki. Z coraz większą intensywnością zatapiamy się w lekturze opowieści, które wydarzyły się naprawdę. Na szczęście, powoli odkrywamy jak niezwykłe są historie z życia wzięte i odkładamy na bok to, co wytworem fantazji. Przestajemy uciekać się w fikcję, podczas gdy wokół nas dzieją się tak nieprawdopodobne rzeczy. Dostrzegamy, że życie to najbardziej zdumiewająca opowieść.
Są bowiem historie, które TRZEBA opowiedzieć i które TRZEBA przeczytać. Przedstawiam Wam jedną z nich.

Louis Zamperini w dzieciństwie podobny był wielu chłopcom w swoim wieku – rozrabiaka, drobny złodziejaszek nie stroniący od przepychanek, przez którego cała rodzina traciła nerwy, nie potrafiąc odnaleźć sposobu na wskazanie mu drogi, którą powinien podążać. Był szybszy niż czujny wzrok opiekunów, co niejeden raz sprawiało, że znajdował się w sytuacjach nie do pozazdroszczenia.
Jego sytuacja zmieniła się, gdy za sprawą brata zapałał miłością do biegania. Znany wszystkim schemat – resocjalizacja w ramach sportowych zmagań – przyniósł niespodziewane efekty. Cała energia Louisa została spożytkowana w tak rewelacyjny sposób, że chłopak bardzo szybko dostał się na Olimpiadę. Jego sukcesy były przyczyną zazdrości wielu, a wrodzony talent niesamowitą konkurencją dla innych sportowców.
Niestety, sielanka nie trwała długo.
Europą wstrząsnęła wojna, podczas której ojczyzna upomniała się także o Zamperiniego.
I tutaj zaczyna się tragiczna historia człowieka, który poświęcił wszystko, aby przeżyć.
Po katastrofie lotniczej, trzyosobowa odratowana część załogi Louisa przez wiele tygodni dryfowała po oceanie, bezskutecznie czekając na ratunek. Zmagali się z rekinami, sztormami, ale nade wszystko – z samymi sobą, swoją kruchą psychiką i wielkim pragnieniem przetrwania.

Niezłomny, to rewelacyjnie opowiedziana  historia człowieka, którego siła charakteru, determinacja, upór, wola przeżycia i odwaga są nieporównywalne z żadnym innym znanym mi dotychczas człowiekiem.
Doskonała opowieść, od której nie sposób się oderwać, która wciąga lepiej niż niejeden thriller, która wstrząsa i przenika do głębi.
Fenomenalna, doskonała biografia człowieka, o którym powinien usłyszeć cały świat.

Opowieść o bohaterze, który staje się żywym świadectwem człowieczeństwa, żywym dowodem na to, do jak niewiarygodnych czynów zdolny jest człowiek.
Zamporini to człowiek, który budził i nadal budzi niewyobrażalny szacunek i podziw. To ktoś, kto mimo cierpień, mimo niewoli i męki nie do opisania staje się symbolem. Symbolem jakiego coraz częściej nam brakuje, a jakiego coraz bardziej nam potrzeba.
Wstrząsająca opowieść, na myśl o której słowa grzęzną w gardle.

Wzbogacona fotografiami i wieloma anegdotkami z życia Zampiego, staje się perełką, która bez wątpienia MUSI znaleźć się na naszej półce. Nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł nie poznać tej historii.
Gorąco polecam!



sobota, 27 sierpnia 2011

Sejf z milionem w środku, czyli bestseller IIIb – Małgorzata Kondej



Małgorzata Kondej, to dziennikarka, poetka, a także autorka opowiadań dla dzieci. Jej książka Sejf z milionem w środku czyli bestseller IIIb została wyróżniona w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren zorganizowanym przez Fundację ABCXXI – Cała Polska Czyta Dzieciom pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W konkursie tym zostały nagrodzone prace wyróżniające się pod względem zgodności z najwyższymi standardami literackimi wyznaczonymi przez jego Patronkę, zarówno na płaszczyźnie artystycznej jak i etycznej. Są to lektury, które bez wahania można podsunąć młodemu czytelnikowi, by w sposób przystępny ukazać mu świat podstawowych, pozytywnych wartości i nauczyć życia w społeczności.

Bohaterem opowiadania jest  Felek Felicjański – chłopak, marzący o prawdziwym przyjacielu, a który na skutek choroby nowotworowej większość swojego życia spędza w szpitalu, gdzie nie jest w stanie nawiązać głębszej relacji. Jego krótkie pobyty w często zmienianych szkołach również nie umożliwiają mu poznania rówieśników, a nieumiejętność przystosowania się do grupy sprawia, że chłopak przebywa w osamotnieniu i nie uczy się budować przyjaźni i dzielić radościami oraz smutkami codzienności z innymi. Jego sytuacja zmienia się jednak, gdy przybywa do klasy III b, której wychowawczyni postanawia ze wszystkich sił wesprzeć Felka i spełnić jego wielkie marzenie. Wraz z uczniami wpada na pomysł stworzenia książeczki, w  której każdy z członków klasy opowie coś o sobie, po to, by ich nowy kolega ze szkolnej ławki mógł ich lepiej poznać oraz by czuł, że nie jest sam i że zawsze ma na kogo liczyć.
Historie opowiedziane przez dzieci pełne są prostoty, uroczej naiwności. Rozczulają i ukazują codzienne problemy z jakimi zmagają się uczniowie w początkowych latach swojej edukacji, a których nie doświadcza mały Felek.
Książeczka ta uczy marzyć i swoje marzenia spełniać. Promuje podstawowe wartości, takie jak przyjaźń, ludzka solidarność, współczucie, wsparcie, pomoc, życzliwość, a także empatia.
Oprócz wartości pozytywnych, pomaga dziecku uporać się z sytuacjami ciężkimi, często przez niezrozumianymi, takimi jak śmierć kogoś bliskiego. Uczy postawy patriotycznej, związków z rodziną. Autorka porządkuje także świat dziecięcych marzeń i planów, od tych najbardziej błahych, jak posiadanie zwierzątka, aż do tych poważniejszych, jak decyzja o przyszłym zawodzie. Przedstawia świat dziewczynek marzących o byciu modelkami, piosenkarkami, aktorkami, lekarkami. Autorka podkreśla ważność wyobraźni i jej stałego rozwoju. Między wierszami próbuje przekonać czytelnika o wartości słowa pisanego. Oprócz spraw z pozoru naiwnych, Małgorzata Kodej podsuwa młodemu odbiorcy tematy na dłuższe rozważania – między innymi problem patriotyzmu w świecie wolnym, w którym nie trzeba już o nic walczyć, w którym kraj jest autonomiczny i niepodległy, a obowiązek służby wojskowej staje się powoli zamierzchłą przeszłością. Autorka namawia do fantazjowania i marzenia, uczula na ważność prostych, ludzkich wyobrażeń w walce z szarzyzną dnia codziennego.
W książeczce tej szczególnie ujęła mnie historia Ewy, inspirująca mnie do szukania korzeni własnej rodziny, a także skłaniająca do rozmyślań nad brakiem przypadkowości i ważnością wszystkich decyzji podejmowanych w życiu. Mimo, iż książka przeznaczona jest dla dzieci powyżej 8 roku życia, sama znalazłam w niej wiele mądrości. Humor jakim opatrzone są historie jest tylko jednym z bardzo wielu plusów, których wymienianie mogłoby nie mieć końca. Pozycja ta wzbogacona jest ilustracjami, niestety czarno-białymi, lecz przez to nie mniej atrakcyjnymi.
Polecam! Zarówno małym, jak i tym trochę większym.


6/6

PS Dziś w Tesco udało mi się nabyć dwie sztuki podręcznego wydania Kinga - Grę Geralda i Dolores Claiborne za 3,75 każda. Rozglądajcie się, okazje się piętrzą!:)

środa, 6 kwietnia 2011

"Listy w niebieskich kopertach" Grzegorz Sokołowski

Anioł, to według definicji słownikowej byt duchowy, który na różne sposoby służy Bogu oraz ludziom. Wiara w osobistych stróżów występuje w bardzo wielu religiach, nie jest to li jedynie wymysł chrześcijan.
Na temat anielskich wysłanników Bożych powstało wiele książek, zarówno fantastycznych, jak i naukowych. Przyznaję jednak, że tak wspaniałej książki wykorzystującej motyw anioła do tej pory nie czytałam.

Grzegorz Sokołowski posłużył się dość popularną formą, a mianowicie nadaniem książce formy epistolarnej, po to by przekazać uniwersalne wartości i skłonić czytelnika do zastanowienia.
Listy znajdujące się w książce, to osobista korespondencja z Aniołem Stróżem.
W tych wymianach myślowych poruszane są bardzo ważne tematy, dotykające nas każdego dnia. Autor listów rozmyśla między innymi nad śmiercią, miłością, bezinteresowną przyjaźnią. Podsuwa czytelnikowi przepis na zdrowie duszy i ciała, posługuje się motywami wanitatywnymi, by podkreślić wartość życia.
Podejmuje próbę przeniesienia „usług anielskich” na realia współczesne [reklama, rekrutacja nowych osób do nieba]. W sposób zabawny celnie podsumowuje stany polskich plaż.

Autor posługuje się finezyjnym językiem, stosuje przepiękne metafory, niezwykle poetycko opisuje wybrane przez siebie zagadnienia.  Najbardziej urzekły mnie listy o odejściach oraz zapachu duszy.
Książka składania do refleksji, zatrzymania się nad swoim życiem Jest próbą odpowiedzi na pytania egzystencjalne oraz prowokacją do zastanowienia się nad miejscem i rolą Anioła Stróża w moim życiu.
Wreszcie, jest książką uniwersalną. Nie posiada jedynego właściwego odbiorcy, kierowana jest do każdego, w każdej sytuacji życiowej, w każdym nastroju. Z czystego serca polecam ją każdemu, zwłaszcza osobom poszukującym wzruszeń, pięknych, wyszukanych metafor, prostych przykładów z życia.
Osobom, które poszukują czegoś naprawdę pięknego. Bo piękno to słowo, które opisuje tę pozycję najlepiej.

Finalnie, zaimponowała mi jej niezwykła poprawność ortograficzna, interpunkcyjna oraz gramatyczna listów. Rzadko, naprawdę rzadko zdarza się tak idealny zapis, a uwierzcie mi- wiem co mówię, bo jestem na tym punkcie szczególnie wyczulona.

To wszystko, doskonałość w każdym aspekcie, stanowi o niezwykłej wartości tej pozycji.
POLECAM! Perełka na polskim rynku.


„Każdy człowiek jest flakonikiem z zapachem swej duszy”

6/6
 
  • ISBN 978-83-61989-46-2
  • EAN 9788361989462
  • Format 130x200
  • Stron 280
  • Rok wydania 2011
  • Wydanie I
  • Oprawa broszurowa