Zacznę od wyjaśnień odnośnie Letniego spaceru.Dziewczyny ja chronicznie nie cierpię haftować tła. Jest dla mnie nudne jak flaki z olejem. Dlatego tez zaczynam często od niego,bo jak bym zostawiła na koniec to już by tak mogło zostać na lata. Poza tym tło się łatwiej haftuje w autobusach i poczekalniach u znachorów (a od owych nie wychodzę), bo są duże kawałki jednym kolorem i nie trzeba tak często igły zmieniać, co w owych warunkach jest upierdliwe.
Wracając do tematu,to w ten weekend nie leniłam się. Trochę podciągnęłam parasol w Letnim spacerze,ale na razie mało widać wiec pokażę innym razem. Zbliżam się ku końcowi z obrazkiem RR Sewing Room.
Potem mnie naszło na druty. Co prawda mam dwie robotki zaczęte ale zachciało mi się czegoś nowego i "szybkiego". Przypomniałam sobie ze mam gdzieś włóczkę taśmową. Wygrzebałam i zrobiłam pierwsze w życiu boa dla Zuzi.
Wszędzie piszą ze na taki szaliczek trzeba dwa motki ale ja zużyłam trochę więcej niż półtora motka, bo jak dla dziecka to jest już i tak wystarczająco długi. Jakub oczywiście walnął focha,ze on tez chce taki sam (no akurat bardzo męski szalik nie ma co). Ale co tam,włóczka jeszcze była wiec długo nie myśląc walnęłam i drugi. Niech ma i się cieszy. Moze sobie w domu do zabawy ciągać. Włóczka by i tak leżała.
Tym razem poszło szybciej dzięki wynalazkowi.Przy pierwszym do szalu mnie doprowadzało prostowanie skręcającej się taśmy. Rolka od srajtaśmy,koszyczek i drut do dziania....
...ot takie nic a jak prace przyspiesza i uprzyjemnia.
Kolejna robotka to czapka. Tydzień temu widziałam takowa na FB i odgapilam a co.
Czapka a'la rycerski hełm. Robiło się super szybko,bo z podwójnej nitki żeby była cieplejsza. Jedynie ta przyłbica po opuszczeniu odstaje od buzi mocno,ale się nie dało inaczej. Jakbym ciaśniej przyszyła to znowu na głowę by nie nachodziła. Moze nie jest idealna ale mój rycerz szczęśliwy.
No to tak mi minął weekend.Na koniec jeszcze TUSAL-wy kieliszek (na razie,bo nie mam pomysłu na słoik) ,bo mi się ciągle go zapomina obfocic.