Zakochany w dziwce facet po sześćdziesiątce – chyba nie
wiele rzeczy jest bardziej banalnych. Zakochany w dziwce facet po
sześćdziesiątce planujący z nią małżeństwo i wspólne życie – no błagam.
Zakochany w dziwce facet po sześćdziesiątce w ujęciu Jerzego Pilcha – i cały
banał zmienia się w zachwyt. Zachwyt mój nad tym, co autor zrobił z tematem,
zachwyt mój nad Pilchowskim językiem, w którym jestem z kolei zakochana (banał
tym razem w moim wykonaniu), zachwyt wreszcie nad tym, że takie rzeczy, a mnie
nie bolało. Ba, nie tylko nie bolało, ale jeszcze mi sił dawało i wiary, że z
moje problemy czytelnicze są jednak do wyleczenia. No chyba, że tylko z Pilchem
tak mam, jeśli tylko z nim, niech i tak zostanie. Ale koniec ze mną, przejdźmy
do rzeczy, a raczej do rzeczonej dziwki.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEWKA8-Sjv1dRiqMY4JMBZ3kCspk42PcjTzy-2N8gLcHdN2zMsPPWeTiNJXmARnb7MmWkddTZyvImxJ2VdoV68wdqud_aMBQauUFIIh4G6QkEDGyPSqz06Src-NZqfOzkF_GAjnfeKiy1b/s400/jerzy-pilch-29258_l.jpg)
Historia cnotliwej Zuzanny, żony Joakima, nie została uznana
przez protestantyzm. To może właśnie dlatego bohater kreuje własną historię
własnej Zuzanny… Brnie w ten szaleńczy związek. Nie chce, żeby Zuza porzuciła
rzemiosło, wręcz przeciwnie – fakt, że mają ją inni i to za pieniądze, kręci go
niesamowicie. Ma na nią szatańską jazdę,
jazdę tak wielką, że tylko o szaleństwie może być mowa. Szaleństwie tak
wielkim, że zatopiony w boskim ciele dziwki myli miłość z pożądaniem. Tęskni do
utraty tchu, do obłędu rozpamiętuje Zuzę i ciało Zuzy. Seksualnie uniesienia
przesłaniają mu potrzebę uczucia i to uczucia odwzajemnionego. Nawet jeśli był
zakochany, to w ciele, w powłoce, w otoczce. Bo z Zuzą poza łóżkiem nie łączyło
go nic. On sześćdziesięcioparoletni, oczytany, zmagający się z Parkinsonem i
myślami o samobójstwie. Ona dwudziestoletnia zaledwie kurwa, posiadaczka psa Tetmajera i to cały jej
związek z literaturą. Nic tu się nie mogło udać, happy endu nie będzie.
Ale rękopis znaleziony w bucie to nie tylko opowieść o
uczuciu, którego nie było. To także świat pełen literackich odniesień. Motyw
kurwy w literaturze – podejmowali się go wielcy. Dostojewski, moi ukochani Mann
i Marquez, nawet Llosa, z którym bohater (i autor) się spiera. A Zuza, kolejna
literacka dziwka, dość blado wypada przy swoich poprzedniczkach. Czy nie ma już
wielkich dziwek na tym świecie? A może już dziwkom się nie współczuje? Wszak
Sonia-Bella-Zuza zawód wybrała sobie taki, nie dla tego, że musiała, ale że
lubiła to robić. Płatny seks był jej pasją.
A może Zuza nie była tylko kaprysem ciała? Może była lekiem
dla chorej duszy w starzejącym się ciele? Ucieczką od tego, co nieuniknione,
odskocznią od codziennych zmagań z chorobą, z życiem. Nawet jeśli tak, to była
to ucieczka krótkotrwała i mało skuteczna. Chwilowa podnieta, pożądanie
przegrywają. Silniejsze okazują się literatura, myśli o warszawskich
wieżowcach, z których można by skoczyć i przeszłość. Wspomnienia bohatera są tu
szczególnie istotne. I niekoniecznie te, w których pojawiają się byłe żony i
kochanki, erotyczne uniesienia, zdrady, kolejne łóżka. Przeszłość okazuje się
tak silna, że historia Zuzy traci na znaczeniu, urywa się w zasadzie
niedopowiedziana. Z boską Zuzą wygrywa siedząca w kawiarni przy basenie pięćdziesiąt
lat wcześniej czarnula pijąca piwo i jedząca bułkę z szynką. A okruchy spadające
na jej skórę stają się istotą rzeczy…
Nie mogę oczywiście nie napisać o tym, jak cudownie Jerzy
Pilch gra i igra z czytelnikiem. Tyle tropów, tyle nawiązań do osoby własnej.
Nieświadomy, łatwowierny czytelnik może się zagubić w fikcji, pomieszać ją z
prawdą. Luter, Parkinson, Wisła, matka bohatera (a scena, w której i Zuza i
matka razem boska), mieszkanie na Hożej. Rozmyślania o chorobie, samobójstwie i
Cioranie prawie jak wyjęte z Drugiego dziennika. Motywy pojawiające się co i
rusz w innych książkach Pilcha. Przypadek? Zdecydowanie nie. Co najważniejsze –
te powtórzenia nie nudzą. Zyskują za to nowe znaczenie, stają się mroczniejsze,
więcej w nich żalu i smutku.
Dobrze wiem, że bohater to nie autor. Ale jakże ja lubię
zbierać te okruchy, łączyć, znajdować różnice i nieścisłości, mieszać je z
podobieństwami. To jest na pewno jeden z powodów, dla których tak Jerzego
Pilcha bezwstydnie wielbię. Wielbię go też za zdania, którymi doprowadza mnie
do obłędu. A że niekoniecznie chcę się moim uwielbieniem dzielić, to na
zakończenie jeden mały cytat, ale jakże wymowny: „Można zakochać się w
kobiecie, która nie lubi książek? Można, ale po co?”.
Zuza albo czas oddalenia, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2015
Źródło zdjęcia: http://www.gala.pl/wywiady-i-sylwetki/jerzy-pilch-granice-ekshibicjonizmu-8550/zdjecie/jerzy-pilch-29258#gallery