Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wisława Szymborska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wisława Szymborska. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 sierpnia 2011

Szymborska czyta

Wisławy Szymborskiej nie trzeba przedstawiać. Jedna z najlepszych współczesnych poetek, noblistka, przez jednych ceniona i uwielbiana, przez innych potępiona na wieki przez błędy młodości. Szczęśliwie należę do tej pierwszej grupy. Bardzo sobie cenię jej poezję i samą poetkę, kobietę niezwykle mądrą, inteligentną, zachwyconą światem i szalenie dowcipną (przy okazji polecam film Katarzyny Kolnedy-Zaleskiej Czasami życie bywa znośne, w którym Szymborska zachwyca mnie na każdym kroku). Ale nie o poezji będzie niniejszy post. Odnosi się on do felietonów poetki, które ukazywały się na łamach "Życia literackiego", "Pisma", "Odry" i "Gazety Wyborczej", dotyczących książek rzadko recenzowanych w magazynach literackich, głównie poradników i pozycji popularnonaukowych, antologii, monografii, wydanych w zbiorze Lektury nadobowiązkowe (Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997). Jak wyjaśniła we wstępie, zainteresowała się nimi z tego względu, że to właśnie te pozycje, a nie książki tak często recenzowane i polecane, nie zalegały na księgarskich półkach i szybko się rozchodziły.

Felietony Szymborskiej dotyczą najróżniejszych książek - są w nich książki historyczne, przyrodnicze, biografie, są też przeróżne poradniki (m.in. dla pieszych turystów, majsterkowiczów, budujących własne altanki), lecz także baśnie Andersena, dzienniki i recenzje teatralne Antoniego Słonimskiego. Pełna różnorodność, która początkowo może kojarzyć się z chaosem i budzić zniechęcenie. No bo co ciekawego można napisać o książce dotyczącej tapetowania mieszkań? Kogo zainteresuje Kalendarz przeznaczeń na 1993 rok? I co mają Dzienniki Montaigne'a do Patków Polski? Całkowite pomieszanie z poplątaniem, książki o wszystkim i o niczym, mniej lub jeszcze mniej przydatne, czasami tylko pojawiają się prawdziwe perełki czytelnicze. A jednak to te pozycje dały Szymborskiej prawdziwe pole do popisu. W felietonach ujawnia się spostrzegawczość i dociekliwość ich autorki, a zarazem wielka inteligencja i poczucie humoru, którego niejeden może (i powinien) jej pozazdrościć. 


Każda z omawianych przez poetkę książek stanowi dla niej doskonały punkt wyjścia do rozważań nad człowiekiem, światem, życiem. Jednym poświęca większą uwagę, inne stanowią tylko tło, dla różnorodnych myśli i skojarzeń.  Dlatego po tych tekstach nie należy się spodziewać recenzji zachęcających lub nie do kupna danej książki. Nie taki zresztą przyświecał im cel. Celem, moim zdaniem, była czysta zabawa płynąca z lektury, lecz także kilka gorzkich wniosków na temat ludzi. 


Lektury nadobowiązkowe uczą nie tylko tego, że nadmierna dbałość o maniery i urodę może doprowadzić męża do tego, że odejdzie do innej, brzydszej, starszej, niewychowanej, ani że Hatha Joga nie jest dla wszystkich czy wreszcie na co komu Słownik artystów starożytnych (na chwałę jego autora oczywiście). Uczą przede wszystkim tego jak czytać, aby lektura była prawdziwą zabawą i przyjemnością, jednocześnie, aby była samodzielna i skłaniała do myślenia głębszego niż wyuczone w szkole analizy i interpretacje. Bo jak się okazuje, nawet Mała księga uścisków nas przed czymś ostrzega. Polecam i lecę szukać Nowych lektur nadobowiązkowych.