Czytam dużo, mało piszę, przyznaję. Choć w głowie pełno myśli, na kartach naskrobane notatki, ogólne zarysy itp., trudno mi się zebrać i napisać. Szkoda. Sama na tym tracę, ale cóż. Jest, jak jest. Przyczyny są różne, najróżniejsze, jedyne, co mogę to próbować z tym walczyć. Zwłaszcza, że czytam wartościowe książki, które zasługują na to, by o nich pamiętać, i żebym zostawiła jakiś ślad. Dlatego wymyśliłam sobie, że te książki, którym nie poświęciłam i nie poświęcę osobnych postów, dostaną swoje miejsce, w postaci krótkich notatek. Głównie dlatego, że już dużo czasu minęło, odkąd je czytałam, dużo rzeczy mi uleciało. Tak jest w przypadku dwóch powieści, o których piszę dziś - czytałam je w zeszłym roku. Obie zasługiwały na osobne posty, ale czytałam je w najmniej odpowiednim do skupienia się na blogowaniu czasie. Tak bywa. Teraz choć odrobinę staram się to nadrobić. Tyle tytułem wstępu.
Rosjanin to ten, kto kocha brzozy Olgi Griasnowej (Wołowiec:
Czarne, 2015) to przejmująca opowieść dotykająca tak znanego problemu, jakim
jest próba odnalezienia i zrozumienia siebie i własnej tożsamości. Jej główna
bohaterka Masza, po ucieczce z rodzicami z pogrążonego w chaosie Baku, mieszka
w Niemczech, obciążona losami swojej rodziny – Zagładą, wojną w Azerbejdżanie,
życiem w Związku Radzieckim. Podobnie jak jej przyjaciół, trudno ją przypisać
do jakiejś określonej narodowości, bo i w zasadzie po co, tyle że Niemcy, w których żyje, obarczone grzechami
przeszłości, nie są wstanie sobie z nimi poradzić. Wciąż ciąży na nich piętno
nazizmu i rasizmu, potrzeba jasnego określenia: ty jesteś Niemcem, ty Turkiem,
ty Polakiem, ty Żydem. Niejednoznaczność nie jest mile widziana. Jednocześnie
nadanie określonej etykietki od razu tworzy podziały na lepszych i gorszych.
Jak w takim świecie odnaleźć własne ja, skoro jest się tak wewnętrznie
pokręconym, jak swoje własne pochodzenie? Dlaczego piękne hasła
multikulturalizmu się nie sprawdzają? Ktoś zawsze będzie gorszy, a ktoś lepszy,
tylko dlatego że urodził się w odpowiednim lub nie miejscu. W takim świecie
Masza chaotycznie i nieskutecznie poszukuje własnej tożsamości, przynależności, narodowej i
seksualnej. Bolesna strata ukochanego pcha ją do Jerozolimy, ale tam też nie
znajduje odpowiedzi. Nierozwiązywalny konflikt izraelsko-palestyński i znów
wymogi jednoznacznych podziałów. Dziewczyna coraz bardziej zaplątuje się w
swoim własnym życiowym chaosie, szuka nie tu, gdzie trzeba, pcha się na coraz
bardziej niebezpieczne szlaki. Ale czy znajdzie swoje miejsce w świecie?
Przejmująca
to książka, dotyka zawsze ważnych i trudnych tematów, być może ktoś zarzuci, że
znowu te same problemy, ale cóż, tak wygląda życie. Mimo poczucia smutku,
melancholii i utraty powieść jednak nie przytłacza, czasem nawet bawi i przede
wszystkim znów każe myśleć. Czytać trzeba.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisGkuWZIc3UvgpmXtP8D5lDcngswND8-XSRjzoyEDXSayYK_8MQ69pTN1MFS_-SzTDXMSyybjAqK5yNTGJAQDkR_6GjQifv-M9_NX6Qng6ZU356Hw-VWgaAE2Jp-tZnctA0Q6UsgnnWXHx/s320/b171f907-24c0-4894-9625-683cce5f1f46.jpg)