Nasze małżeństwo (Kraków:
Wydawnictwo Otwarte, 2019, tłum. Aleksandra Wolnicka) jest historią związku afroamerykańskiej
pary, a w zasadzie jego powolnego rozkładu. Celestial i Roy to małżeństwo z
osiemnastomiesięcznym stażem. Ona realizuje się artystycznie, robiąc lalki
wzorowane na ukochanym, poupées, on
jest rozwijającym karierę przedstawicielem handlowym wydawnictwa. Pewnego
tragicznego dnia Roy zostaje oskarżony o przestępstwo, którego nie popełnił, i
mimo zeznań żony trafia do więzienia z wyrokiem skazującym go na dwanaście lat
odsiadki, po pięciu zostanie oczyszczony z zarzutów. Para zostaje postawiona
przed tragicznymi wyborami, a ich związek wystawiony na ciężką próbę. Próbę
związaną nie tylko z kilkuletnią rozłąką, ale też z konfrontacją bohaterów po
wyjściu Roya na wolność.
Historię
pary oraz samych głównych bohaterów poznajemy przede wszystkim z perspektywy
Celestial i Roya, miejscami w opowieść włączony zostaje głos ich przyjaciela
Andre. I, co okazało się dość ciekawym zabiegiem narracyjnym, nie poznajemy jej
chronologicznie, ich historie rodzinne, motywacje i początek związku poznajemy
później. Autorka miesza też rodzaje narracji, część książki stanowią listy
małżonków wymieniane między nimi w czasie ich rozłąki. I to one właśnie są dla
mnie najciekawsze w powieści i najwięcej mówią o Celestial i Royu jako parze.
Decyzje
podjęte przez Celestial podczas pobytu jej męża w więzieniu, ich wzajemne
relacje w tym czasie oraz po uniewinnieniu Roya to jedno. Samo skazanie
mężczyzny i kilkuletnie przymusowe rozstanie z pewnością odcisnęło piętno na
związku, ale tak naprawdę to listy, które do siebie wysyłali, pokazują na jak
słabych fundamentach zbudowana była ta relacja, jak bardzo małżonkowie nie
potrafili, nie chcieli się porozumieć, jak wiele ich różniło, jak bardzo każde
z nich było skupione na sobie samym, a nie na małżeństwie jako parze. Czy można tym usprawiedliwić późniejsze
wybory, nie wiem. Ale też dzięki temu, nie możemy sobie pozwolić na jednoznaczne
osądzenie obojga.
Nie
mogę się zgodzić z opinią Baracka Obamy zamieszczoną na okładce, że to niesprawiedliwy
wyrok zniszczył młode małżeństwo. Nie mogę się też zgodzić ze stwierdzeniem Toma
Perrotta, że nikt tu nie zrobił nic złego. Bohaterowie robią złe rzeczy, kłamią,
krzywdzą się nawzajem i nie są wstanie się do tego przyznać nawet przed sobą.
Irytowało mnie dość mocno, nawet złościło, ich zachowanie, a przede wszystkim
ich stosunek do tego, co się stało. Liczenie się tylko z tym, co ja czuję,
czego ja potrzebuję i pragnę. Odrzucenie jakiejkolwiek odpowiedzialności i zero
poczucia winy. Sytuacja, owszem, nie sprzyjała stabilności emocjonalnej, ale
momentami naprawdę miałam dość oraz wielką ochotę mocno potrząsnąć tymi ludźmi i zapytać, co
oni sobie myślą. Tak, sporo emocji we mnie się kotłowało przy tej lekturze.
Oprócz
samej historii małżeńskiej książka miała potencjał rozwinięcia wątku nierówności
rasowych i szkoda, że autorka w pewnym momencie zaniechała tego interesującego
tematu. To, że Celestial i Roy są afroamerykańskim małżeństwem miało duże
znaczenie zarówno w kontekście ich dorastania (każde z nich miało zupełnie
różne warunki rodzinne), ich życiowych wyborów, jak i samego aresztowania Roya
i motywacji kierujących skazującymi go. Niestety, kwestia przycichła, co
sprawiło, że Nasze małżeństwo nie
jest ani całkiem opowieścią o afroamerykańskiej parze w Ameryce, ani też całkiem
powieścią uniwersalną, co trochę obniża jej wartość.
Niemniej
książka Tayari Jones to dobra, bogata w emocje, choć pozostawiająca uczucie
niedosytu proza. To, jasne, przede wszystkim opowieść o rozpadzie związku, ale
też o innych relacjach – rodzinie, przyjaźni. Mimo że czyta się ją wartko, bo historia
wciąga, nie jest to przyjemna lektura, ale jak sądzę, wcale nie miała taka być.
Miała raczej poruszyć, dźgnąć tu i tam, wywołać emocje. U mnie je wywołała, ale nie jestem pewna, czy do końca takie, o jakie mogłoby chodzić autorce.
Z
ciekawostek, a być może kogoś kuszą takie rzeczy, powieść była nominowana do
National Book Award 2018, a książką, oprócz Baracka Obamy, zachwyciła się także
Oprah Winfrey, która podobno (jak głoszą wieści) chce zrobić z niej film. Ale
czy chciałabym go obejrzeć? Nie jestem taka pewna.
Premiera
książki 31 stycznia 2019 r.
I teraz mam mieszane uczucia byłam napalona, ale oczekiwałam takiego wow, a tu widzę, że nie wszystko jest na piątkę.
OdpowiedzUsuńNa piątkę nie jest, ale to i nadal dobra książka. Może bez wielkich oczekiwań sprawi Ci więcej przyjemności niż z nimi. Pozdrawiam :)
UsuńDid you realize there is a 12 word sentence you can speak to your crush... that will trigger deep feelings of love and impulsive attraction to you deep within his heart?
OdpowiedzUsuńThat's because deep inside these 12 words is a "secret signal" that fuels a man's instinct to love, cherish and guard you with all his heart...
12 Words Will Trigger A Man's Desire Response
This instinct is so hardwired into a man's genetics that it will drive him to try better than ever before to take care of you.
In fact, triggering this powerful instinct is absolutely binding to getting the best ever relationship with your man that the second you send your man one of the "Secret Signals"...
...You will soon find him expose his heart and soul to you in a way he's never experienced before and he will recognize you as the one and only woman in the galaxy who has ever truly tempted him.