Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cuda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cuda. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Po Wigilii o Wigilii Małgorzaty

Co prawda Wigilia i Boże Narodzenie już za nami, ale po pięknie wydaną przez Wydawnictwo Dwie Siostry Wigilię Małgorzaty Indii Desjardins warto sięgnąć nie koniecznie przed świętami, ale przed Nowym Rokiem na pewno. Główna bohaterka, tytułowa Małgorzata, ma ponad osiemdziesiąt lat, mieszka sama i bardzo, ale to bardzo nie lubi wychodzić ze swojego domu. A w zasadzie całkowicie z tego zrezygnowała. Zakupy dostarcza jej firma cateringowa, włosy myje fryzjerka, chodnik odśnieża młody sąsiad. Nawet na zalecenia lekarza o częste spacery Małgorzata znalazła świetny sposób – przechadza się od salon u do kuchni i sprawa załatwiona. Co do świąt Bożego Narodzenia, to owszem , lubi je, pewnego razu nawet powiesiła stroik, jednak był to dla niej tak wielki wysiłek, że jak wisiał, tak wisi cały rok. 

Wbrew temu, co można by sądzić, Małgorzata nie jest biedną staruszką zaniedbywaną przez rodzinę. Wręcz przeciwnie, jej bliscy bardzo by chcieli ją u siebie gościć na co dzień i od święta, ale cóż, z upartą starszą panią się nie wygra. Odkąd zmarł jej mąż, największa miłość od sześćdziesięciu lat (Boże, czy coś tak pięknego, spotka kiedyś człowieka?), a potem najbliższa przyjaciółka, sąsiadki, Małgorzata zaczęła bać się o siebie. Na zewnątrz bowiem czyha wiele niebezpieczeństw, może ją potrącić szalony kierowca, rabuś okraść, a nawet zadźgać nożem. W domu też trzeba uważać, żeby się nie poślizgnąć, bo nie wiadomo po jakim czasie ktoś by ją odnalazł, na pewno zmarła by  z głodu, bo sama nie dałaby rady się podnieść, dlatego zdecydowała się na okropnie szurające buty antypoślizgowe. 

A sposób Małgorzaty na święta? Jedzenie oczywiście z cateringu, fotel, z którym się prawie zespoliła (co świetnie oddaje jedna z ilustracji), telewizor i zakreślone wcześniej w programie telewizyjnym filmy. I ta Wigilia, i Boże Narodzenie miały tak wyglądać. Starsza pani naszykowała posiłek, umościła się w swym fotelu, włączyła telewizor i… nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Któż to mógł być o tej porze? W jej wieku to już zapewne tylko Śmierć, przed którą tak bardzo chciała uciec. Poszła jednak sprawdzić i okazało się, że pod drzwiami stoi mężczyzna. Oczywiście Małgorzata wahała się, czy otworzyć, bo za pewne to bandyta lub morderca, uchyliła jednak drzwi i okazało się, że chciał tylko zadzwonić po pomoc drogową, bo zepsuł mu się samochód. Kobieta podała mu słuchawkę przez drzwi, a po skończonej rozmowie udała się z powrotem na swój fotel. Usłyszawszy jednak śmiechy, zaciekawiona wyjrzała przez okno i zobaczyła, jak rodzina w zepsutym samochodzie wymienia się prezentami i raduje świątecznym czasem. Po jakimś czasie znów usłyszała dzwonek do drzwi; tym razem stały pod nimi matka z córeczką, dziewczynka musiała skorzystać z toalety. Wyobraziwszy sobie, że to podstęp, że to na pewno rodzinna szajka, oczami wyobraźni widząc już nagłówki dotyczące napadu i jej śmierci, przemogła się i wpuściła je do środka. Oczywiście nic złego się nie stało, mama dziewczynki pochwaliła dom Małgorzaty, a po wszystkim razem z córką wróciła do samochodu. Małgorzata wróciła przed telewizor, ale nie mogła skupić się na filmie. Nie mogła przestać myśleć o rodzinie spędzającej Wigilię w samochodzie. W końcu postanowiła coś dla nich zrobić, ubrała się i wyszła przed dom [!] z poczęstunkiem. Samochodu już jednak nie było. I to już prawie koniec historii, czyli nic wielkiego, o co tyle hałasu, cóż takiego jest w tej książeczce? Starsza pani ubrała się i wyszła przed dom. Tylko tyle. A jednak aż tyle. To pozornie bowiem nic nie znaczące wyjście z domu, tak naprawdę okazało się wyjściem Małgorzaty do życia. Kobieta, która tak bardzo starała się uciec śmierci, jednocześnie zamknęła się na życie. I dopiero te kilka małych kroków uświadomiło jej, co traciła, że na zewnątrz nie czyha na nią więcej niebezpieczeństw niż na innych, że nie wolno zamykać się na innych i uciekać przed światem, bo życie w zamknięciu, to nie życie, to wegetacja. I dlatego uważam, że to wspaniała książka przed Nowym Rokiem, bo w bardzo prosty sposób motywuje do zrobienia pierwszego kroku, do otwarcia drzwi na życie. Mnie zmotywowała. 

Muszę jeszcze koniecznie wspomnieć o graficznej stronie książki, bo to w zasadzie bardzo wymowne i piękne ilustracje Pascala Blancheta (nagrodzone BolognaRagazzi 2014, jednym z najbardziej prestiżowych wyróżnień w dziedzinie ilustracji) w niej „opowiadają”. Krótkich zdań pojawia się tu tak naprawdę nie wiele. Stanowią one jedynie dopowiedzenie do tego, co tak subtelnie, a jednocześnie z dużym poczuciem humoru pokazane zostało w formie graficznej. 

Wigilia Małgorzaty jest niby książką dla dzieci. Piszę niby, bo sądzę, że choć tym troszkę starszym dzieciom opowieść z pewnością się spodoba, to jednak dopiero dorośli są w stanie odkryć urok tkwiący przede wszystkim właśnie w ilustracjach. I to przede wszystkim dorośli mają tendencję do uciekania przed życiem, a dzięki tej opowieści może znajdą do niego powrotną drogę.

Na zachętę dla fetyszystów – książka pachnie nieziemsko.

niedziela, 25 maja 2014

Historie w obrazkach Willa Eisnera, czyli wielkie słowa nie zawsze są potrzebne

Komiksy od zawsze towarzyszyły mojej przygodzie z literaturą. Mniej lub bardziej ambitne, nie miało to znaczenia. Historie obrazkowe przyciągały moją uwagę, z wielką przyjemnością sięgałam po przygody Kajka i Kokosza, Asterixa, Batmana, Spidermana. Później były to już coraz poważniejsze rzeczy, a prawdziwie uwiodło mnie Persepolis – moment, w którym zrozumiałam, czym może być powieść graficzna. Jedyny problem z komiksami mam taki, że niestety nie należą do najtańszych, a zdobycie mniej popularnych, wydanych jakiś czas temu pozycji jest bardzo czasochłonne. Nie poddaję się jednak, bo warto się namęczyć po dobrą rzecz. 


http://www.willeisner.com
Cały czas szukam autorów, tytułów, czytam, co się w komiksowym świecie dzieje i bardzo chciałam bliżej poznać twórczość Willa Eisnera. Nie udało mi się, co prawda zdobyć Życia w obrazkach i Nowego Jorku, ale sprezentowałam bratu (a przez to częściowo także i sobie;)) Sprawę rodzinną i inne historie (Egmont Polska, Warszawa 2011). Podobno jest to najsłabsza z wydanych w Polsce antologii tego amerykańskiego twórcy komiksów. Jeśli tak, to nie mogę się doczekać, aż uda mi się sięgnąć po te doskonałe, bo ja już jestem pod wielkim wrażeniem. 


Zbiór otwiera tytułowa Sprawa rodzinna, zdecydowanie najlepsza historia w tomie. To brutalna opowieść o toksycznej rodzinie, jakich zapewne nie mało. Na urodziny starego, schorowanego ojca przyjeżdżają jego wszystkie dzieci. W zasadzie tylko jedna z córek chce by było to rodzinne spotkanie. Pozostałe rodzeństwo kieruje się chciwością, zazdrością, chęcią zysku i pokazania się przed innymi członkami rodziny. Nie ma tu mowy o szczerym zainteresowaniu się drugim człowiekiem, bratersko-siostrzanej miłości, bliskości i czułości. Problemy finansowe i emocjonalne przesłaniają wszystko. Nie ma miejsca na wątpliwość, czy zaciągnąć męża siostry do łóżka. Brutalna krytyka rodzeństwa i brak dobrego słowa dla członków rodziny też nie stanowi problemu. Gdy pojawia się kwestia opieki nad ojcem, najważniejsze stają się pieniądze i własna wygoda. Dobro rodzica nie jest w zasadzie brane pod uwagę, a gdy jest już o tym mowa, to są to jedynie pozory. Ten komiks to poruszający obraz dysfunkcyjnej rodziny, opartej na kłamstwie. Każdy ma tu coś na sumieniu, nikt nie jest bez winy. Rodzice – nieżyjąca już matka i schorowany ojciec ­– również nie pokazali swoim dzieciom, czym warto kierować się w życiu, a ich grzechy (bardzo bolesne i ciężkie) zdecydowanie wpłynęły na postępowanie ich dzieci. I te „wartości” przekazywane są kolejnemu pokoleniu, choć tu widać już opór i przynajmniej próbę zrozumienia czy ulżenia w cierpieniu. Na przykładzie tej historii obrazkowej widać doskonale, że nie trzeba wielkich słów, by pokazać  rozpadającą się rodzinę razem z jej bagażem emocjonalnym, słabościami. Sprawa rodzinna porusza i daje domyślenia tak, jak nie jedna wielka powieść. 


Kolejny komiks to Drobne cuda. To historyjki ocierające się o realizm magiczny, pokazujące, że codziennie jesteśmy świadkami cudów, wszystko zależy jedynie od naszego podejścia do życia, od tego, czy dostrzegamy te wszystkie drobiazgi, które zmieniają nasze losy. Bo niewątpliwie cudem jest przechytrzenie brutalnych łobuzów, gotowych zlać nas na kwaśne jabłko. Cudem jest miłość i jej ponowne odkrycie. Cudem jest wreszcie to, jak jedno zagubione w świecie dziecko może zmieniać życie całkowicie obcych mu ludzi, dawać nadzieję, ratować małżeństwa. Więcej o tym komiksie nie ma co pisać, lepiej go przeczytać, by odrobinę poznać świat pełen cudów, w jakim żył młody Eisner.


I wreszcie trzecia historia – Życie na obcej planecie. To, to już zupełnie inna bajka. W stacji badań kosmicznych pewien naukowiec odbiera sygnał radiowy nieznanego pochodzenia. Zapewne od obcych. Sprawa wychodzi na światło dzienne. O kontakty z istotami pozaziemskimi i podbój kosmosu zaczynają walczyć Stany Zjednoczone i ZSRR. Pewien pijaczyna zakłada sektę księżycowych dzieci, mających wylecieć w kosmos i na obcej planecie stworzyć raj. Politycy prześcigają się w zdobywaniu popularności. Dochodzi do tajemniczych śmierci, porwań. Wszyscy chcą z tej tajemniczej sytuacji skorzystać, nie bacząc na innych. W tej historii dzieje się bardzo dużo. Są pościgi, zlecenia zabójstw, szpiedzy, seks. Są badania genetyczne i nawet zmutowanie człowieka z roślinką. Spotkałam się z zarzutem, że Eisner w tym komiksie przedobrzył, ale mnie to wcale nie przeszkadzało. Świetnie się bawiłam, szukając tropów, śledząc poczynania zaślepionych żądzą władzy ludzi. A obecny tu pierwiastek dobra, dawał nadzieję, że rodzaj ludzki nie jest tak do końca zepsuty. 


Z przyjemnością sięgnę po inne wydane w Polsce komiksy Eisnera, choć dostęp do nich nie jest łatwy. Na razie mam wielką chrapkę na Fun Home. Tragikomiks rodzinny Alison Bechdel i Stuck Rubber Baby Howarda Cruse’a, poruszające tematy, które świadczą o tym, że komiks to coś więcej niż wesoła historyjka w obrazkach. A wy czytacie komiksy? Które przykuwają waszą uwagę?