Magdalena Witkiewicz „Panny roztropne”, Filia 2014, ISBN
978-83-63622-43-5, stron 264
Zuzanna Wolicka, lat prawie osiem, zwana pieszczotliwie
Bachorem, za wszelką ceną pragnie zostać panną roztropną. Taka panna jest
zawsze przygotowana na wszystko i ma oliwę do lamp. Ale że jej tata, Jacek,
powiedział, że mogą być baterie, to Zuza je ma. I może już spokojnie czekać na
przyjście oblubieńca, nie oglądając się na inne baby, bo one są przecież wredne
i nie pożyczą. Aha, Parys Antonio nie lubi baterii, ale książkę o wychowywaniu
psów już tak.
Na Milenkę spada urodzaj, nie byle jaki, bo w postaci dwóch
mężczyzn. Jednym z nich jest sąsiad, ojciec Zuzy, która jak tylko może
mobilizuje ojca do podrywania Milaczka; drugim – Robert, komputerowiec, którego
niemalże sama zatrudniła u swojego szefa, bo nie wyrabiała się już z pracą, a
on, Wacław Fryderyk Lubkiewicz, ciągle liczył na znalezienie analityka, który
byłby przede wszystkim piękną kobietą. Ale Zuzance nowy adorator Milenki
absolutnie do gustu nie przypada.