GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE

Oświadczenie

Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!



Mój stary blog - Karia18

INFORMACJA:

Nowe posty pojawiają się rano, między 7-9!
Aby nie ominąć żadnej notki zapraszam do śledzenia mnie na FB i Instagramie i Tik Toku.

Uprzejmie proszę o klikanie w reklamy! Was to nic nie kosztuje, a ja zbieram na lepszy aparat :)

Moja grupa na FB o wygranej walce z anoreksją: Klik! oraz grupa dla osób zmagających się z ŁZS: Klik

Ceneo.pl

Bielenda

zdrowie

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brasil. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brasil. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 sierpnia 2013

206. Hajże na knajpy łodzkie, cz. 1

Witajcie!

Stwierdziłam ostatnio, że zmieniam się w weekendowego smakosza-łasucha.
Jak się ów syndrom objawia?

A tym, że prycham i parskam na normalne obiadki typu rosołek i pomidorowa i marzę o nieco bardziej wykwintnych rarytasach.
Śni mi się nocy pizza, spagetti, naleśniki ze szpinakiem czy steki.
Skąd te sny gastronomiczne?
Odpowiedź jest prosta. To wszystko spowodowane jest monotonią żywieniową w robociźnie.
Od poniedziałku do piątku żyję przeważnie na kanapeczkach z szyneczką i serkiem żółtym, które mi już wyłażą gałkami ocznymi.

Dlatego też - coby nie zmienić się w serowego świra - razem z jedną personą postanowiłam, iż raz w tygodniu, w weekend, będziemy zamieniały się w krytyka kulinarnego a'la M. Gessler. Udawać się będziemy bowiem do różnych, łódzkich knajp i w ramach eksperymentów skonsumujemy dania, które jeszcze w życiu swym nie jadłyśmy.

Oczywiście owe posiłki zostaną uwiecznione na zdjęciu słitaśnym, aby publika blogowa też coś z tego miała.

To w ramach wstępu.

A teraz przejdźmy do faktów.

Oto danie na dziś.

mule z ziołami w sosie z białego wina, restauracja Brasil - Manufaktura, ok. 40 zł.
Tak, tak.

Oczy Was nie mylą.
Skosztowałam sobie skorupiaka powyższego.
Taka tam egzotyka.

Wrażenia?

Może zacznę od tzw. dressingu, na wspomnienie którego mam motylki w żołądku.
Czegoś tam boskiego dawno nie jadłam.
Sos z białego wina był bowiem przepyszny, podobnie jak delikatne krążki cebulowe w nim pływające.
 Z przyjemnością maczałam w nim kawałki bagietki i zagryzałam je wyskrobanymi ze skorupy mulami.

Jeśli natomiast chodzi o bohaterów dnia, czyli imć muli  - tu mam mieszane uczucia.
Smak miały dziwny - nieco gumowaty i bagienny.
Kosztując ich, czułam się nieco jak bajkowy Shrek.
Coś mi się ciągnie w ustach, coś mi wali szlamem... Gdyby nie wspomniany wcześniej sos, mule same w sobie są ciężko do zgryzienia i żołądka zapełnienia...

Podsumowując - za cenę 40 zł spodziewałam się czegoś lepszego.

Podoba się Wam taki pomysł łódzkich, kulinarnych eskapad po knajpach?

Kathy Leonia



Walmart

hx caps

www.uusoccer.ru