Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Siesicka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Siesicka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 listopada 2013

Zapałka na zakręcie, Krystyna Siesicka

Wyraźnie przeceniłem swoje możliwości i błędem było z mojej strony zlekceważenie "Zapałki na zakręcie" ze względu na jej objętość. Mordowałem się z nią przez dwa dni. Dwa dni z powieścią, z którą powinienem się uporać w trzy godziny - oto co znaczy dla faceta czytanie "babskiej" książki.


Rozumiem teraz swój brak zachwytu, gdy pod wpływem ochów i achów koleżanek, skusiłem się na nią w szóstej czy siódmej klasie podstawówki. To dowód na to, że w czasie gdy chłopaki biegają po podwórku z patykiem w ręku udającym, w zależności od potrzeb, karabin albo miecz, dziewczyny zajęte są już "dorosłymi" tematami, bo "Zapałka na zakręcie" to w sumie książka nie dla dzieci.

Po niewielkich przeróbkach mogłaby to być - nie przymierzając - chociażby któraś z powieści Stanisławy Fleszarowej-Muskat, tej Hedwig Courths-Mahler czasów peerelu. Wystarczy trochę postarzeć bohaterów, nieco zmienić scenografię i gotowe. Styl, zatrącający o grafomanię mógłby pozostać bez zmiany - "Pierwszy raz byliśmy tak blisko siebie, z dala od ludzkich spojrzeń, zdani tylko na łaskę własnych instynktów. Pomyślałam o tym przymykając oczy. Poczułam każdy milimetr kwadratowy swojej skóry, ogarniające ciepło, oczekiwanie, zatrważająca świadomość obecności Marcina ... Była w tym wszystkim jakaś bezwzględność, bo nad żadnym z doznawanych wrażeń nie umiałam zapanować. Umiałam tylko pytać samą siebie bezładnie i uporczywie: czy to jest miłość? Czy to jest właśnie miłość?" by nie wspomnieć o wzruszeniu jakie dostarczył "dół jego twarzy pociemniały niewyraźnym jeszcze zarostem."

Taaaa ... ale co się dziwić, to w gruncie rzeczy, tak jak pisałem książka adresowana do pań, no może rzeczywiście dla młodszych pań, monotematycznie obracająca się wokół jednego. Jest coś w tym, gdy jedna z koleżanek głównej bohaterki mówi - "Swoją drogą, jakie my jesteśmy dziwne! (...) Jak nam coś dają, to nie bierzemy, a jak tylko napotykamy trudności, zaraz ogarniają nas mordercze apetyty. Nawet gdybyśmy miały zwymiotować po konsumpcji." A podwójna perspektywa z jakiej czytelnik śledzi losy pogmatwanego związek Mady i Marcina takie wrażenie tylko wzmacnia.

Jedynym problemem dziewczyny jest jak złapać chłopaka a następnie związek skomplikować na wszelkie możliwe sposoby. O ile dla Marcina jest on jednym z elementów jego życia, to w jej przypadku, w sumie nie ma niczego innego (może oprócz incydentu z niedoszłym do skutku spotkaniem z ojcem). Przy okazji rzuciła mi się w oczy trwałość kalki w postrzeganiu mężczyzn widocznej w powieści. Mada przerzuca na swój związek opinię o ojcu. Coś zbliżonego mogłem zobaczyć w niedawno przeczytanym "Bambino" Iwasiów a przecież obie książki dzieli ponad 40 lat.

Jest też "Zapałka na zakręcie" dokumentem swoich czasów, bo mamy tam "kolektyw biblioteczny", szkolną klasę, która jest "komórką społeczną" i kieruje "akcją do walki z chuligaństwem na terenie (...) liceum i w ten właśnie sposób włącza się do akcji ogólnopaństwowej!". Miałem szczęście, że nie chodziłem do niej, bo jej sąd nad Marcinem, jako żywo, przypomina osławione krytyki przeprowadzane na posiedzeniach organizacji partyjnych, a już "wisienką na torcie" jest kapitan milicji w roli "wujka dobra rada".

Mimo, że zdecydowanie wolę powieści Niziurskiego, to jednak muszę oddać Siesickiej sprawiedliwość. Owszem jej książka nie jest adresowana do chłopaków i muszą wykazać się oni nie lada cierpliwością przy jej lekturze, ale nie jest to książka ani nudna (może z wyjątkiem początkowych partii) i wierzę, że dla dziewcząt mogła być zajmująca.