Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stevenson. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stevenson. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wyspa skarbów, Robert Louis Stevenson

Dzisiaj, mam wrażenie, w literaturze dla dzieci i młodzieży, "klasyczne" tematy są w odwrocie, dominują mutanci różnego rodzaju, przybysze z innych wymiarów i kosmosu. Kowboje i Indianie, rycerze i piraci są w odwrocie. Jest to chyba element permanentnej zmiany, której był świadom R. L. Stevenson poprzedzając swoją najsłynniejszą książkę wierszem, w którym ze stoickim spokojem godzi się z taką koleją rzeczy:


(...) "Lecz jeśli uczona
Młodzież już dzisiaj z łezką nie wspomina
Dawnych pisarzy; jeżeli Kingstona
Albo dzielnego imię Ballantyna
Z leśnym Cooperem spoczywają w pyle -
Też dobrze ... Niech tam! Dla takiego ględy
Jak ja, lec chyba z piratem w mogile,
Gdzie drzemią tamtych prochy i gawędy."

Nie wiem jak to było w czasach Stevensona, ja odbieram jego wyznanie jako kokieterię bo jeszcze w latach mojego dzieciństwa jego książki miały się całkiem nieźle. Tyle że to było kiedyś - dzisiaj już nie. Lepiej nie pytać, ilu dzieciom mówi coś Winnetou czy Sokole Oko nie mówiąc już o znajomości książek Maya czy Coopera. Było - minęło. I z takim nastawieniem odświeżyłem sobie jedną z książek mojego dzieciństwa, po lekturze której biegałem po podwórku z kijem staczając walki z piratami. Eh, kto wówczas nie chciał być Jim'em Hawkinsem?!

Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że tłumaczenie sprzed 90 lat ciągle dzielnie się trzyma, a książka w niczym nie przypomina ramotek naszych babć i dziadków. Co prawda dorosłego czytelnika może trochę zaskakiwać fakt, że przed kilkunastoletnim chłopcem pokornieje Długi John Silver, kucharz okrętowy, przed którym drżał sam Kapitan Flint, i że dorośli raczą go "mocniejszymi" trunkami jak równego sobie. Ale kto by zważał, w czasie gdy pierwszy raz to czytał, na takie detale. 

Piraci, podstępy, pojedynki, egzotyczna wyspa i skarb. To w zupełności wystarcza. I na dodatek bez sentymentalizmu i dydaktyzmu, czysta, żywa przygoda. I szansa na odkrycie pozostałej części skarbu bo przecież na "Hispaniolę" nie zdołano załadować całego złota. Tyle, że lata czytelnika już nie ...