Joanna Jodełka „Kryminalistka”, Świat Książki 2015, ISBN
978-83-7943-672-9, stron 320
Opis wydawcy:
Trzymający w napięciu kryminał psychologiczny autorki Kamyka i uhonorowanej
Nagrodą Wielkiego Kalibru PolichromiiCzy w siedzącej na ławce kobiecie: brudnej, rozczochranej, w porwanym ubraniu, ktokolwiek rozpoznałby autorkę poczytnych kryminałów? Ona sama wie jedno: musi jak najszybciej uciekać, bo… zabiła dwie osoby. Rozpoczyna się więc upiorna podróż, podczas której Joanna będzie walczyć z własnymi słabościami, a nawet otrze się o śmierć. I wciąż będzie próbowała w myślach uporządkować straszliwe wydarzenia ostatnich dni.
Małżeństwu Joanny daleko było do ideału. Krzysztof, autor bestsellerowych poradników psychologicznych, w prywatnym życiu nigdy nie stosował się do rad, którymi tak chętnie dzielił się z czytelnikami. Żonę traktował z góry, a jej pisarstwo uważał co najwyżej za nieszkodliwe hobby. Interesowało go wyłącznie zarabianie pieniędzy. Czas spędzał przeważnie w gronie wpływowych znajomych. W końcu Joanna odważyła się powiedzieć dość. Erotyczna przygoda okazała się tylko wstępem do nieoczekiwanych zmian w życiu potulnej dotąd kobiety. Coraz bardziej osaczana przez znajomych Krzysztofa, Joanna krok po kroku zaczyna poznawać okrutną prawdę.
Czy ktoś w końcu pomoże jej się wyrwać z zaklętego kręgu?
Z wyjątkiem „Ars Dragonii” czytałam wszystkie książki Joanny
Jodełki, dlatego nie mogłam przegapić „Kryminalistki”. Wzbudziła we mnie jednak
dość ambiwalentne uczucia. Toczy się dwutorowo – widzimy Joannę przerażoną,
która ucieka, boi się, nie może się zetknąć z prześladowcą, bo to dla niej
śmiertelnie niebezpieczne. Jednocześnie wracamy w przeszłość, by zrozumieć, co
się stało, co sprawiło, że autorka popularnych kryminałów znalazła się w takim
położeniu.
Szczerze mówiąc, nie polubiłam bohaterki. I sama dokładnie
nie wiem dlaczego. Coś w jej postawie i podejściu mocno mi nie pasowało.
Najbardziej zdziwiło mnie chyba tempo, w jakim rzuciła się w romans (co dopiero
później stało się jasne i zrozumiałe). Ale – czym innym jest brak sympatii dla
głównej postaci, a czym innym ocena fabuły pod kątem „technicznym”. Trzeba
Jodełce przyznać, że wie, jak robić czytelnikowi wodę z mózgu; zwodzi go, myli
tropy. Jednocześnie cały czas odbiorca ma wrażenie, że coś jest nie tak, jak
trzeba, że gdzieś czai się drugie dno. I faktycznie, takiego końca i
rozwiązania intrygi się nie spodziewałam. Wprawdzie po przewróceniu ostatniej
kartki i ponownym przeanalizowaniu rozwoju akcji widać, jak wszystko się
klarownie układa, ale nie miałam tej świadomości w trakcie lektury.
„Kryminalistka” wciąga, emocjonuje i zaskakuje. Niepokoi.
Moim jednak zdaniem, „Kamyka” nie przebiła. To ta powieść Joanny Jodełki jest
dla mnie, jak na razie, najlepsza i niedościgniona.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Małgorzata Szejnert „Usypać góry. Historie z Polesia", Znak
2015, ISBN 978-83-240-3287-7, stron 400
Opis wydawcy:
"Usypać góry. Historie z Polesia" to fenomen
polskich Kresów w pigułce. Wciągająca opowieść o krainie, w której żyli obok
siebie Polacy, Litwini, Białorusini i Żydzi. Ale też „tutejsi” – Poleszucy, dla
których ojczyzna to nie historia czy polityka, ale miejsce człowieka w
kosmosie. To zatrzymany w czasie świat królewiąt, panów i chłopów,
przemysłowców, kupców i cadyków oraz jego dramatyczny koniec.
Co o Polesiu wiedzieli w latach 30. XX wieku Amerykanka Louise Boyd, niestrudzona badaczka Arktyki, oraz generał Carton de Wiart, weteran brytyjskich wojen w Afryce? Dlaczego na miejsce kolejnych eskapad wybierają właśnie polskie mokradła? Czy przeczytali u Herodota, że żyje tam lud czarnoksiężników, którzy raz w roku zamieniają się w wilki? Może słyszeli o legendarnym grobie Owidiusza? Na początku wieku XXI Małgorzata Szejnert wyrusza ich tropem.
Reporterka niestrudzenie szuka śladów zatopionej Flotylli Pińskiej. Przybliża małą ojczyznę Ryszarda Kapuścińskiego, której on sam nie zdążył opisać. I oddaje głos mieszkającym tam ludziom, żyjącym z dala od wielkiej polityki, chroniącym swoje wyznania i języki, wierzącym, że ciągle można uratować to, co zniszczyła władza sowiecka.
Co o Polesiu wiedzieli w latach 30. XX wieku Amerykanka Louise Boyd, niestrudzona badaczka Arktyki, oraz generał Carton de Wiart, weteran brytyjskich wojen w Afryce? Dlaczego na miejsce kolejnych eskapad wybierają właśnie polskie mokradła? Czy przeczytali u Herodota, że żyje tam lud czarnoksiężników, którzy raz w roku zamieniają się w wilki? Może słyszeli o legendarnym grobie Owidiusza? Na początku wieku XXI Małgorzata Szejnert wyrusza ich tropem.
Reporterka niestrudzenie szuka śladów zatopionej Flotylli Pińskiej. Przybliża małą ojczyznę Ryszarda Kapuścińskiego, której on sam nie zdążył opisać. I oddaje głos mieszkającym tam ludziom, żyjącym z dala od wielkiej polityki, chroniącym swoje wyznania i języki, wierzącym, że ciągle można uratować to, co zniszczyła władza sowiecka.
Nie czytam zbyt wielu polskich reportaży, nad czym trochę
ubolewam, gdyż bardzo je lubię. Ale są dwie osoby, autorzy, którym przyznałabym
tytuł najlepszych w tym gatunku. Królem jest Mariusz Szczygieł, a królową
obwołałam Małgorzatę Szejnert. Jej „Śród żywych duchów” do tej pory wywołuje we
mnie dreszcze, a jest przy tym tekstem, co do którego brakuje słów, by opisać
wszystkie wrażenia, jakie wywołuje. Podobała mi się także antologia reportaży z
PRL-u, czyli „My, właściciele Teksasu”. Dlatego też lektury publikacji „Usypać
góry” odmówić sobie nie mogłam.
Zazwyczaj mówi się, że to pięknem prozy można się delektować
– ja doświadczam tego, czytając opowieści Szejnert. Bardzo trafia do mnie jej
styl, choć nie potrafię oddać słowami, co jest w nim tak wyjątkowego. „Usypać
góry” ma jeszcze tę zaletę, że przedstawia ziemie, które kiedyś należały do
Polski, czyli te mityczne Kresy Wschodnie.
Dla wielbicieli historii i precyzyjnie tkanych reportaży
historie z Polesia, widzianego oczami Małgorzaty Szejnert, powinny być pozycją
obowiązkową.
Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.
''Kryminalistę'' czytałam i bardzo mi się podobała, ale skoro Twoim zdaniem ''Kamyk'' jest lepszy, to muszę koniecznie poznać tę książkę.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam Twoje zdanie o "Kamyku":)
UsuńBardzo lubię kryminały, ale nie słyszałam o tej autorce. Chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńInsane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Nazwisko warte zapamiętania:)
UsuńPóki co mam w planach "Kamyk" Jodełki, książka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńCzyli zaczynasz od najlepszej:)
UsuńDla mnie "Historie z Polesia" są interesujące i warte rozejrzenia się :)
OdpowiedzUsuńW ogóle Szejnert to autorka wybitna, którą polecam.
Usuń„Usypać góry. Historie z Polesia" wpisuję na listę, reportaże bardzo lubię, więc książka powinna mi przypaść do gustu.
OdpowiedzUsuńSzejnert jest mistrzynią w swoim fachu, więc na pewno:)
Usuń