Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kucharzę. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kucharzę. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 stycznia 2018

Lubicie ciasteczka?

Ja okropnie. I z różnych powodów piekę je zawsze na Bożonarodzeniowe święta. 
W tym roku zrobiłam pyszne śnieżne kule z orzechami pecan, migdałowe choinki, orzechowe ciasteczka z mąki archaidowej z czekoladą, kruche z orzechami włoskimi i żurawiną, orzechowe z czekoladą i orzechami archaidowymi, cytrynowe i orzechowe z krówką i orzechem pecan... No i jeszcze waniliowe reniferki... Część przepisów znalazłam na amerykańskiej części blogosfery...



A w Home&you wyhaczyłam za prawdziwe grosze prześliczne foremki... na pewno skorzystam z nich w kolejnych latach...



środa, 1 października 2014

ślubnie...

Kolejna ślubna kartka. Kiedy zobaczyłam u Oliwiaen kartkę wiedziałam że kiedyś wykorzystam ten motyw. A jak dzisiaj na to patrzę to chyba mi lift wyszedł... ech
W każdym razie świetnie bawiłam się przy robieniu tych ruloników, wszystko się kleiło, tylko nie one, masakra. Zresztą widać to niestety...







i jeszcze pyzy ze śliwkami, wyszły boskie, i już żałuje że zrobiłam je tylko jeden raz....


piątek, 22 sierpnia 2014

znów ślubnie

Kartka powstała szybko, znacznie szybciej niż bym się mogla po sobie tego spodziewać. Podobają mi się jej kolory, choć nie jestem pewna czy są do końca takie ślubne. W każdym razie mnie się podoba. 


 Wciąż wykorzystuję to wszystko, co kupiłam przed laty... tyle tego było że starczy na długo...Tu na zdjęciu stara seria kwiatków prima. Piękne są, i szkoda że już nie do dostania... wielka szkoda


A świat się zmienia powoli, jesiennie. Powietrze staje się bardziej przejrzyste, na pustych ścierniskach coraz częściej widać mgłę. lubię tą porę roku najbardziej na świecie... A zachody słońca zachwycają...


 I anioły po niebie latają. Potrzebne są teraz bardzo. Bo wciąż na rozdrożu i nie wiem nadal co będzie...

I ostatnie jeżyny złapane w przelocie. Nastał czas śliwek, jabłek i gruszek...


spokojnego weekendu.

sobota, 28 czerwca 2014

park wschodni i truskawki

Wciąż mnie zachwyca, i choć mamy tam ciut dalej to jak zwykle z wielką radością jazdy na rowerze dotarliśmy tam. To jedno z niewielu miejsc we Wrocławiu, gdzie rzeka wydaje się jeszcze nienaruszona. Tylko poniemieckie schodki to tu i tam wydaja się wtapiać powoli w krajobraz.



 

a na deser małe kruche babeczki z pianka truskawkową. Do kruchego ciasta dodałam nieco mąki ziemniaczanej która dodatkowo pochłonęła wilgoć. To świetny patent na baaaardzo kruche ciasto. 



I już wiem że wiele wrażeń czeka mnie jeszcze w ten weekend. Tylko Miś się obudzi po całonocnej pracy...

czwartek, 10 kwietnia 2014

makowiec pomarańczowy

Szukam smaków dzieciństwa. Cudownie prawdziwie pachnących ogrodem i miłością. Pamiętam je z pobytów u babci. Pamiętam zapachy, choć niektóre zamknięte w mojej głowie czekają na ponowne odkrycie. Tak tez było pewnej soboty, tuz przed wizyta rodziców. Zabłąkany w zamrażarce mielony mak był przyczyną splotu zdarzeń które spowodowały że przypomniałam sobie smak najcudowniejszego makowca jaki jadłam w życiu. Przypomniałam sobie tez ciepło promieni słońca, które wpadało do kuchni przez małe okna...


Na dno tortownicy kładziemy papier, a na niego prawdziwie kruche ciasto. Moje jest na maśle, żółtkach i mace tortowej bez spulchniaczy. Ugotowany i kilkakrotnie zmielony mak mieszamy z miodem, sokiem z cytryny i bardzo dużej ilości skórki z pomarańczy. Robię ja sama więc jest miękka i nie potrzebuje dodatkowej obróbki. Jeżeli jeszcze za mało wam zapachu dodajcie skórki pomarańczy. Do makowej masy dodałam również trzy żółtka, a białka z nich ubiłam na bardzo sztywna masę. Jeszcze garść rodzynek i gotowe. Po dodaniu i wymieszaniu szybko nakładam na surowe ciasto i piekę do lekkiego zaróżowienia się wierzchu ciasta. 




Do tej całej słodkości dodałam jeszcze lukier z wody i cukru pudru ze skórką startą z pomarańczy i skórką smażoną. Szkoda że nie widać na zdjęciach pięknego pomarańczowego koloru lukru.

Moja babcia takie ciasta piekła w chlebowym piecu w ściśle określonej kolejności. za jednym paleniem piekły się chleby, placki, weki i suszyły owoce. Nie pamiętam już co było najpierw, a co na końcu.


sobota, 1 marca 2014

kartka, pączki czy zachody slońca?

Coraz częściej siadam do kartkowania, czasem z jakiejś okazji, częściej bez. Tym razem kartka z okazji przejścia na emeryturę koleżanki z pracy. W sumie trudny temat, dlatego potraktowałam sprawę trochę lajtowo i obroniłam się wiosną. Kartka leciutka, w sumie sam papier, papierowe kwiaty i wstążka. Koronka, która jest chyba znakiem rozpoznawczym moich kartek znikła pod warstwami kwiecia. Lubie te kolory....





A na deser, w wigilię tłustego czwartku razem z kartką zrobiłam paczki hiszpańskie. Boskie. Przepis z tego przepisu. Naprawdę boskie. Zdjęcia kiepskie, robione nocą... ale dobrze przeczuwałam, że paczki nie doczekają poranka....


 To mój całkowity debiut jeżeli chodzi o tego typu ciasto. Dlatego wiem że każdy sobie z nim poradzi. Naprawdę polecam. A na koniec zachód słońca z okna. Remont elewacji zaczyna doskwierać, tym bardziej że chce się mieć okna otwarte przez cały dzień.... oby do końca. Ale za to mam wielki parapet na skrzynki ... ech :)

środa, 19 lutego 2014

walentynkowa zebra

W tym roku walentynki spędzaliśmy razem z dzieciakami, wiec były nieco specyficzne. Wspólne robienie walentynek a potem paskowanych babeczek sprawiło że ten dzień był naprawdę wyjątkowy... Przepis na te babeczki jest prosty. To zaczerpnięty z sieci przepis na ciasto zebra lekko zmodyfikowany do naszych 
potrzeb... A efekt... naprawdę słodko pasiasty...


 
Przepis jest jak zwykle bardzo prosty...
 
2 i 1/2 szklanki mąki + 2 łyżki mąki 
2 łyżki kakao
3/4 szklanki oleju
1 szklanka oranżady
1 i 1/3 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
5 jajek
 2 łyżeczki proszku do pieczenia 
odrobina różowego barwnika

Jajka miksujemy z cukrem na puszystą masę, następnie dodajemy po 2 łyżki napoju i oleju dalej miksując na wysokich obrotach. Wsypujemy mąkę z proszkiem do pieczenia i dzielimy masę na dwie części. Do jednej dosypujemy kakao, do drugiej barwnik i dwie dodatkowe łyżki mąki. Do babeczkowych foremek wlewamy po w łyżce każdej masy naprzemiennie. Im więcej warstw, tym ładniejszy przekrój babeczek. Pieczemy góra dół w 180 stopniach do suchego patyczka.

 A tak pieczenie wyglądało u nas...







sobota, 1 lutego 2014

sto lat kochanie!

Kiedy są urodziny to zazwyczaj tez jest tort. NiePołówek:) świętował swoje przyjście na świat, dostał więc dawno już obiecamy tort czekoladowy. Tym razem wszystko było nowe, bo i biszkopt i masa (cudownie czekoladowa i puszysta zresztą). Biszkopt muszę jeszcze przetestować, nie udał się tak, jak powinien, ale był już na tyle dobry że został podstawą ciasta. Przepis na krem czekoladowy zaczerpnęłam z tego przepisu. Trochę jest szalony w ilościach jaj, masła i czekolady, ale taki właśnie powinien być tort. Oczywiście musiałam dodać coś swojego i inaczej, ale podstawa był właśnie ten przepis. Zresztą polecam ten blog. Jest ostatnio dla mnie kanwą wielu inspiracji.






Wiem że jeszcze muszę popracować nad formą, ozdobami itd. Odważyć się na używanie tylek które siedzą sobie w kuchennym pudełku i czekają na swój czas...


Zakwitły też nowe storczyki miniaturki kupione cudem za cenę mniejszą niż osłonka do nich. Kwiaty maja malutkie, ale kwitną jak szalone.

A ja nadal zachwycam się pięknymi zachodami słońca... i choć za oknem mam już remontowe rusztowania, to nadal wszystko spaja się w piękna kolorystyczna całość.





A dzisiaj muszę przygotować dom na najazd małych rozbójników. Nie mogę się doczekać tego chaosu w domu... Na razie jest  cisza, do której pewnie zatęsknię jeszcze :) Miłego dnia!

poniedziałek, 20 stycznia 2014

wiosennie

Czas płynie nieubłaganie. Dzień za dniem uciekają w popłochu. Temperatury oscylujące wokół +6 powodują że biologiczny zegar przypomniał sobie o wiośnie. Bardzo mi się jej już chce.Zresztą świat roślin też już oszalał. Stokrotki zamiast spać słodkim snem kwitną jak oszalałe. Zakwitła już leszczyna, paki śliw japońskich i moreli napęczniały... Dziwna ta zima.

A tymczasem na tapecie mam bloga Joli Angustyn ABC Mojej kuchni. Na pierwszy rzut poszedł krakersiak. Pyszny! Mój ciut różni się od tego na blogu. Budyń jest czekoladowy, a zamiast masła użyłam mixu który jest mniej kaloryczny. Zdaje się że ciut rozrzedził mi masę budyniową, ale nie odebrało to nic z uroku i smaku ciasta.


Przepis wydaje się skomplikowany, ale tak naprawdę jest prosty. Naprawdę polecam!
 I wiosnę już mam, piękna, zieloną z malutkim pączuszkiem.



A na wieczorami wędruje po bali razem z Beatą Pawlikowską. Słodkie soczyste Bali jest na liście miejsc które chciałabym zobaczyć. I to nie dzięki książce "Jedz, módl się i kochaj" która przeczytałam podczas wakacji w Grecji ale "Blondynce na Bali" Lubie takie spojrzenie na świat, zapachy i kolory. Tak więc książkę tez polecam :)

Książka zdobyczna, wyprzedażowa... widać że sporo przeszła, zanim trafiła do mnie. Właściwie powinnam uznać ja za nagrodę za grzeczne oczekiwanie na połówka w pewnym sklepie z elektronika. Baaaardzo długie, grzeczne oczekiwanie :)