"Motywacja jest tym, co pozwala ci zacząć, nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać."
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fasolka szparagowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fasolka szparagowa. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 czerwca 2011

SAŁATKA NICEJSKA na ciepło

150 km.
To ponoć maksymalny dystans jaki mogą przebyć owoce i warzywa nie tracąc przy tym swoich odżywczych właściwości.
Kto to wymyślił i na jakich przesłankach opiera się owo twierdzenie, tego nie wiem, za to wiem kto i gdzie nie tylko wciela w życie tę ideę(?) czy może prawdę(?), ale także jest jej zagorzałym piewcą.

Tym kimś jest Gordon Ramsay - słynny szkocki restaurator i kucharz - propagator zdrowego stylu odżywiania i autor m.in. książki - "Zdrowa kuchnia", którą to pozycję mam przyjemność od niedawna posiadać dzięki najpierw rekomendacji Jadalnego-Pijalnego, a następnie wspaniałomyślności mojego męża - dzięki, Skarbie.:)

Czy to oznacza, że żeby zachować zdrowie my, naród znad Wisły, mielibyśmy być skazani na konsumpcję wyłącznie produktów lokalnych? 

Moim skromnym zdaniem byłaby to przesada i to wyjątkowo gruba. Na lekkim blogu grubych rzeczy się nie toleruje.;)

Nie wyobrażam sobie być pozbawioną smaku warzyw i owoców egzotycznych czy orientalnych, które nie tylko uatrakcyjniły moją kuchnię, ale przez samo to, że uczyniły ją lżejszą, z pewnością ją też i uzdrowiły.
Poza tym - nigdy nie ukrywałam, że nie należę do osób, które zdrowe żywienie uczyniły swoją obsesją - raz, że sama obsesja - bardzo mi przykro - kwalifikuje się do jednostek chorobowych, a dwa, że osobiście uważam, że w dzisiejszych czasach możemy jeść co najwyżej zdrowiej, ale zdrowo to już chyba, raczej, na pewno - nie.:)


Toteż, bynajmniej nie zachęcam do kupowania produktów wychodzących wyłącznie spod rąk rodzimych producentów, a do tego, żeby mając do wyboru dostępną w marketach importowaną żywność i tę z uprawy pana Zdzicha, wybierać częściej tę drugą, mimo, iż gładka i równiutka - marketowa - zachowa świeżość przez 2 tygodnie, a ta z działki - tu i ówdzie pęknięta, czy plamiasta i nie zawsze wymiarowa - pozostanie jędrna góra 3 dni.

Ta "ekonomia" ma bowiem swoją cenę.


Za cudownym wyglądem i wydłużonym okresem przydatności do spożycia transportowanych z daleka warzyw i owoców kryje się znacznie więcej chemicznej ingerencji, niż ma to miejsce w produktach lokalnych.

Te sprowadzane z odległych krajów uprawiane są na plantacjach przemysłowych, których podłoże, będące często jedynie technologicznym zamiennikiem ziemi, musi zapewnić roślinom szybki wzrost i powolne dojrzewanie (zresztą po części już nie w warunkach uprawy, a podczas przechowywania). Kolejny zastrzyk chemii - woskowanie i kąpiele w specjalnych roztworach - otrzymują, żeby przetrwać transport w możliwie nienaruszonym stanie.

Mimo to, uważam, że nawet tak obcesowo potraktowane warzywa i owoce zasługują na zainteresowanie konsumentów jako o niebo zdrowsze od cukru.:)
Ale już nie zdrowsze od dostępnego u nas sezonowego bogactwa bardziej naturalnych smaków i aromatów.

I w tej materii - w smaku i zapachu - najlepiej uwidacznia się kontrast pomiędzy tym co swojskie, od tego, co sprowadzane. Potwierdzi to każdy, kto miał okazję jeść cokolwiek rodzimego, wyhodowanego "na miejscu", a potem kosztował tego samego z importu - różnica jest kolosalna.

Strasznie się rozgadałam, prawda?
Niech to będzie taka moja odpowiedź na wszystkie wspaniałe komentarze, które napisaliście pod moją poprzednią notką - nie miałam zupełnie czasu, żeby na nie odpisać, ale każdy uważnie przeczytałam i  za każdy gorąco dziękuję.:)
A do poruszonych tam problemów postaram się jeszcze, w miarę możności powrócić.:)

A teraz, dla zainteresowanych, kolejna - druga - część filmu - Jedzenie ma znaczenie:


Natomiast dla głodnych przepis na sałatkę nicejską, do której świeże składniki z wyjątkiem pomidorków koktajlowych pochodzących z Hiszpanii, zakupiłam na polskim rynku.:)

Danie podane w tej formie może służyć jako lekki obiad.:)
Znakomity zresztą.:)

Składniki:
  • 350 g chudego rumsztyka wołowego, umytego, osuszonego i  pokrojonego w wąskie paseczki /użyłam ligawy/
  • sól
  • pieprz
  • 1/2 łyżeczki suszonych ziół prowansalskich
  • 1/2 łyżki oliwy z oliwek do smażenia
  • 500 g małych młodych ziemniaków podobnej wielkości, oskrobanych
  • 250 g młodego bobu
  • 250 g fasolki szparagowej
  • 1/2 szklanki czarnych i zielonych oliwek bez pestek
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku
  • 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • 2 łyżki oliwy z oliwek ekstra virgin
  • 1 łyżka czerwonego octu winnego
  • 2 łyżeczki musztardy dijon
  • 2 łyżki wody
  • 170 g młodych liści szpinaku, umytych i osuszonych /pominęłam/
  • 1 mała główka karbowanej sałaty
  • 250 g pomidorków koktajlowych cherry

Wykonanie:
  1. Wołowinę przypraw solą, pieprzem i ziołami i odstaw.
  2. Do garnka z wrzącą, lekko osoloną wodą wrzuć bób i gotuj go 5-7 minut. Odłów i pozostaw do ostygnięcia, po czym obierz ze skorki.
  3. Do wody po bobie wrzuć ziemniaki i gotuj 10 minut. Dodaj do nich fasolkę i gotuj jeszcze ok. 10 minut aż ziemniaki i fasolka będą miękkie. Całość odcedź i trzymaj w cieple.
  4. Rozgrzej oliwę na patelni na dużym ogniu, wrzuć na nią mięso i smaż ok. 7 minut do zrumienienia kilka razy mieszając.
  5. Wymieszaj oliwę, ocet i musztardę z wodą w zakręcanym słoiku. Zakręć słoik i dobrze potrząśnij.
  6. Dodaj mięso do gotowanych warzyw, polej sosem i dokładnie wymieszaj.
  7. Na dużej salaterce ułóż liście szpinaku i porwanej sałaty. Wykładaj sałatkę na liście przekładając ją połówkami pomidorków i natychmiast podawaj.
Gotowe!

Bardzo smacznego!
Źródło - "Potęga warzyw"

poniedziałek, 2 maja 2011

Makaronowa SAŁATKA na ciepło Z SOLI i anchois

Pomyślałam sobie, że może warto by napisać w końcu coś pozytywnego o rybach.:)


Coś konkretnego.:)
Coś konkretnie pozytywnego.:)

Bo że ryby są zdrowe, to wiadomo.
Że wpływają na wszystko - też już obiło nam się o uszy.;)

Ale jak konkretnie, to już pewnie jest jasne trochę mniej.
Wnoszę to z tego, że wciąż i wciąż jemy bardzo mało ryb, a to z kolei znaczy, że raczej nie wiemy w jakim konkretnie celu należałoby je jeść i co to jedzenie tak właściwie nam daje.


Powodów tych jest tymczasem całe mnóstwo, 
patrz -> Tłuszcze życia 
w tym najważniejszy, najbardziej istotny czyli - występowanie w rybach i owocach morza kwasów Omega-3 - substancji hamujących rulonizację czerwonych ciałek krwi i w konsekwencji likwidujących zakrzepy i niedopuszczających do rozwoju miażdżycy.


Oto udowodniony badaniem przykład działania kwasów Omega-3:


Krew przed zastosowaniem suplementu diety w postaci kwasów Omega-3, z posklejanymi erytrocytami świadczącymi o skłonności badanej osoby do miażdżycy
Krew tej samej osoby tuż po zastosowaniu kwasów Omega-3, z rozklejonymi i ruchliwymi erytrocytami
Różnica wręcz szokująca, prawda?

Obecność w diecie właściwej ilości kwasów Omega-3 powoduje zmniejszenie nadmiernej agregacji płytek krwi, czyli ich zlepiania się oraz skurczu naczyń wieńcowych i tym samym zapobiega chorobie niedokrwiennej serca. Udowodniono to zresztą nie tylko takimi i innymi badaniami, ale przede wszystkim na przykładzie masowo jedzących ryby i owoce morza Grenlandczyków, którzy spożywając ich 10 razy więcej, niż Europejczycy chorują na serce aż 400 razy rzadziej!

Ryby są więc naprawdę zdrowe, a przy tym - ważne dla dietujących - przyspieszają przemianę materii, na czym mi osobiście ostatnio szczególnie zależy.;)

Stąd pomysł na tę sałatkę:


do której użyłam po raz pierwszy kosztowanych sardeli.


Jak wrażenia?
Powiem szczerze, że ryby te mogą budzić uczucia mieszane z racji swojego niezwykle intensywnego zapachu, ale i smaku również.

Sama nie byłam nimi przykro zaskoczona, ale teraz już wiem, że z ich ilością w potrawach warto uważać. Miałam to szczęście, że pierwszy raz zastosowany przepis uwzględnił trafioną w punkt liczbę filecików, gdyż dosłownie 1 więcej i sałatka zostałaby przez nie zdominowana smakowo, co zdecydowanie zepsułoby efekt końcowy.
Tak się jednak nie stało, co mnie ogromnie cieszy, bo sałatki wyszło całkiem sporo i byłoby nieciekawie, gdyby się miała nie udać.


Ale jeśli ktoś zaczyna przygodę z rybami, albo jest na punkcie ich zapachu szczególnie wrażliwy, może zamiast sardeli, czy też nazywając je z francuska - anchois, użyć do tej potrawy równie wartościowych w kwasy Omega-3 sardynek czy szprotek i też będzie smacznie.:)


W oryginalnym przepisie podstawę sałatki tworzy filet z tuńczyka. Niestety nie udało mi się go nabyć i w ogóle jeszcze nigdy go w moim mieście nie widziałam. 
Czy ktoś z Was kiedykolwiek, gdziekolwiek w Polsce na niego natrafił?


Mój wybór padł więc na solę (mrożoną - 25% glazury!!!!! - po rozmrożeniu można ją było wręcz wyżymać!), której zwarte, nierozpadające się mięso również całkiem nieźle nadaje się na sałatkę.





Składniki:
  • 225 g makaronu /użyłam kolorowych kokardek/
  • 175 g fasolki szparagowej
  • 350 g steku z tuńczyka /użyłam filetu z soli/
  • pieprz
  • 115 g przepołowionych pomidorków koktajlowych
  • 8 odsączonych filetów sardeli drobno posiekanych
  • 2 łyżki odsączonych kaparów
  • 25 g odsączonych czarnych oliwek bez pestek
  • opcjonalnie listki bazylii do przybrania
Dressing:
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 zgnieciony ząbek czosnku
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki tartej skórki z cytryny
  • 1 łyżka świeżo siekanej bazylii
  • sól /nie użyłam - anchois było wystarczająco słone/
  • pieprz
Wykonanie:
  1. Makaron wrzuć do lekko osolonego wrzątku i gotuj wg przepisu na opakowaniu. Na 5-6 minut przed końcem gotowania dodaj fasolkę szparagową. Gdy jedno i drugie zrobi się dostatecznie miękkie, odlej wodę i całość odstaw w ciepłe miejsce.
  2. Nastaw piekarnik na funkcję grillową. Rybę starannie osusz papierowym ręcznikiem i posyp pieprzem. Przełóż na ruszt i opiekaj z dwóch stron po ok. 4-5 minut, aż się łagodnie zarumieni.
  3. Opieczoną rybę podziel na kawałki wielkości kęsa, wrzuć do makaronu wraz z pomidorkami, sardelami, kaparami i oliwkami i dokładnie wymieszaj.
  4. Sałatkę polej dressingiem, dopraw w razie konieczności, jeszcze raz wymieszaj i podaj na ciepło, w ogrzanej salaterce, przybraną bazylią.
Gotowe!


Bardzo smacznego!
Źródło - "Dania niskotłuszczowe"


Potrawę dodaję do akcji Kingi -> Ryby!!! oraz akcji Małgo -> Viva la pasta!2

Blog jest obecny w serwisie

TOP 10 ostatniego miesiąca