Lubicie zmiany?
Osobiście nie wyobrażam sobie bez nich życia; kilka rzeczy i spraw - jak podejrzewam - byłoby zdolnych mnie zabić, a rutynę umieściłabym w ich czołówce - tuż przed prasowaniem i za brakiem przestrzeni dla swobodnego oddechu.
Jest jednak coś, z czym w kontekście zmiany nie idzie mi najlepiej - tj. sam moment przestawiania się z czegoś na coś innego - to sprawia mi niezmiennie spory problem. Upatrywałam go niegdyś w specyfice swojej konstrukcji - no wiecie: - "Helo, to ja, człowiek z wadą wrodzoną - genetycznie uszkodzonymi zwrotnicami", ale od jakiegoś już czasu wiem, że nie o genetykę tu chodzi. Zmiana jest zwykle tym trudniejsza, im bardziej człowiek zaangażuje się w to, z czego wskutek niej musi zrezygnować. Dla mnie zawsze jest mega kłopotem, z tego prostego powodu, iż niestety nie przypominam sobie, żebym robiąc cokolwiek nie wkładała w to 1000, a może i więcej procent siebie.
Poza tym zmiany mnie kochają miłością tak wielką, że nieraz zachodzę w głowę, czym sobie na to zasłużyłam...
Ale dlaczego piszę o tym akurat dzisiaj, przy okazji prezentowania makaronu z szynką?
Tak naprawdę to nie notka jest przy okazji, a właśnie makaron - danie proste i niekłopotliwe w przyrządzeniu, a przy tym niewymagające zbyt długiego czasu przygotowania - potrawa idealna na okres przejściowy pomiędzy tym, co już się skończyło, a tym, co wraca lub nadchodzi i co trzeba będzie - ponownie lub na nowo oswajać...
Tkwię w nim - nie w makaronie, a w tym transitional periods - wciąż lekko oszołomiona i jeszcze niezupełnie, po ostatnim zakręceniu, przytomna, płaczę przy cebuli, przedzielam oliwki na pół, kroję paprykę i myślę sobie, że chyba tak już będzie, że niektórzy tak mają, że muszą żyć od zmiany do zmiany i że nawet znajdują w tym pewną, może nieco masochistyczną, niemniej - bez wątpienia - przyjemność.
Ja w każdym razie znajduję:), na moment przestawiania zwrotnicy:) - przepis na kolorowo optymistyczny makaron, który polecam dzisiaj wszystkim ciągle w drodze i tym, którym dopiero marzą się silniejsze wrażenia.:)
Z gwarancją 100% -owej satysfakcji.:)
Składniki:
Tkwię w nim - nie w makaronie, a w tym transitional periods - wciąż lekko oszołomiona i jeszcze niezupełnie, po ostatnim zakręceniu, przytomna, płaczę przy cebuli, przedzielam oliwki na pół, kroję paprykę i myślę sobie, że chyba tak już będzie, że niektórzy tak mają, że muszą żyć od zmiany do zmiany i że nawet znajdują w tym pewną, może nieco masochistyczną, niemniej - bez wątpienia - przyjemność.
Ja w każdym razie znajduję:), na moment przestawiania zwrotnicy:) - przepis na kolorowo optymistyczny makaron, który polecam dzisiaj wszystkim ciągle w drodze i tym, którym dopiero marzą się silniejsze wrażenia.:)
Z gwarancją 100% -owej satysfakcji.:)
Składniki:
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 250 g szynki z indyka pokrojonej w plastry wielkości kęsa
- 2 średnie cebule pokrojone w cienkie półplasterki
- 3 duże różnokolorowe papryki pokrojone w cienkie paski
- 2 ząbki czosnku drobno posiekane
- 1 łyżeczka suszonej bazylii
- 1/2 szklanki drylowanych, czarnych oliwek
- 1 łyżka octu balsamicznego
- sól
- pieprz
- 250 g makaronu pełnoziarnistego rotelle lub farfalle
- tarty parmezan
- opcjonalnie świeże listki bazylii do przybrania
- Rozgrzej oliwę na średnim ogniu, na dużej teflonowej patelni (średnica min. 28 cm). Wrzuć szynkę i cebulę. Podsmażaj ok. 5-8 minut aż cebula się zeszkli, a szynka lekko zrumieni. Dodaj papryki, czosnek i bazylię. Smaż ok. 10 minut, aż papryka całkowicie zmięknie - w razie konieczności przykryj całość przykrywką.
- Ugotuj makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu. Odlej zachowując 1/4 szklanki wody.
- Zdejmij patelnię z ognia. Dodaj oliwki, ocet, sól i pieprz.
- Wymieszaj makaron z warzywnym sosem i pozostawioną wodą. Podawaj natychmiast posypany parmezanem.
Gotowe!
Bardzo smacznego!
Źródło - "Potęga warzyw"