Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 marca 2023

Agnieszka Zakrzewska "Deficyt niebieskich migdałów"

 
 
 
Autor: Agnieszka Zakrzewska
Wydawnictwo: Flow
Data wydania: 22.02.2023
Liczba stron: 404
 
 
[materiał reklamowy] barter Wydawnictwo Flow
 
 
Ja i literatura piękna? Napisana w fantastyczny sposób przez Agnieszkę Zakrzewską fabularyzowana biografia przedstawia znane nam postacie w okresie międzywojennym, jednak czy nadal myślę o nich tak, jak do tej pory? Nadal jawią mi się tak pozytywnie?

Malarz Wojciech Kossak, zwany Tatką, jego małżonka Maria - Momo lub Mamidło oraz trójka ich dzieci: Jerzy (zwany Ciamkiem lub Coco), Magdalena (Madzia, Magaś) oraz Maria, nazywana Lilką.
Jak widać w tym artystycznym dworku używa się określeń lub zmienionych imion, co podkreśla zażyłości rodzinne czy intymność między domownikami.

Główną bohaterką książki jest Maria Pawlikowska-Jasnorzewska a jej droga do posiadania tego znanego nam dwuczłonowego nazwiska będzie trudna i kręta. Jej miłości i namiętności, porywy serca... - jej życie uczuciowe było bardzo burzliwe.
Co prawda nigdy nie interesowałam się jej życiem na tyle, by znać jego szczegóły, ale przyznaję zaskoczyło mnie ogromnie. 
 
Autorka opisała klimat artystyczny rodziny, bywalców Kossakówki, bardzo bliskie relacje między siostrami, ale skupiła się na Lilce. Jej kolejnych związkach, wyjazdach, kontrastowych zachowaniach, braku konsekwencji, niesamowitym uzależnieniu od wysokiego poziomu życia i bezwstydnym wyciąganiu ręki po pieniądze ojca, niezależnie od wieku i stanu cywilnego. 
Owszem, jej twórczość kwitła, wciąż pisała nowe wiersze, mimo warunków, jednak... obie siostry jawiły mi się jako rozpieszczone, wyniosłe, ekscentryczne i niepokorne.


Każdy rozdział rozpoczyna się fragmentem wiersza poetki a samą powieść wzbogacają zdjęcia. Zakrzewska z dozą humoru i wybornym lekkim, kwiecistym, wręcz poetyckim językiem wprowadza czytelnika w świat dwudziestolecia międzywojennego, oddając klimat epoki, nastroje w kraju oraz relacje Kossaków, miłostki, zawirowania i pokazując pasje. Gwarantuję Wam, że przez tę historię się wręcz płynie!


*****

Kossakówka, neogotycki dworek tejże rodziny w okolicach ulicy Zwierzynieckiej, przy placu Juliusza Kossaka (kiedyś placu Latarnia), od roku 2019 należy do Miasta Kraków. Zabytkowy zespół dworsko-parkowy aktualnie poddawany jest generalnemu remontowi by w roku 2025 lub 2026 zaprosić do swych wnętrz odwiedzających. Muzeum zostanie poświęcone trzem malarzom oraz trzem pisarkom z rodziny Kossaków - Juliusz Kossak, Wojciech Kossak i Jerzy Kossak (dziadek, syn i wnuk) oraz Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Magdalena Samozwaniec i ich kuzynka Zofia Kossak-Szczucka.
 
 
Kossakówka dawniej - źródło: https://ank.gov.pl/wystawy/archiwum-rodziny-kossakow/



Kossakówka dziś - ujęcie z innej strony niż powyżej, ale zdjęcie zrobiłam osobiście 23.03.2023 przez szparę w ogrodzeniu
 
 

 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło (Z), Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
 

 

środa, 24 marca 2021

Cecilia Poli "Radość do szpiku kości. Pamiętnik chorej matki"

 
 
 
Tytuł oryginalny: Come pietra solcata dal vento. Diaro di un'anima
Tłumaczenie: Joanna Szełęga
Wydawnictwo: Św. Stanisława BM
Data wydania: 2012
Liczba stron: 204





Mediolan, 23.10.2004
Cecilia to osoba pogodna, doceniająca piękno świata, dotyk oraz bliskość, otwarta, wspierająca innych, otoczona miłością wielu osób. Lat trzydzieści jeden. Od dwóch lat żona, od trzech miesięcy matka. Tego dnia jej świat ulega ogromnym zmianom - słyszy diagnozę: ostra białaczka limfoblastyczna. 
Zaczyna prowadzić pamiętnik, w którym zapisuje myśli i odczucia. Opisuje szpitalną rzeczywistość i rozdarcie między pragnieniem wyzdrowienia (a co za tym idzie badania, leki, transfuzje) a tęsknotą za bliskimi, zwłaszcza za synkiem. Boli ją, że nie może uczestniczyć w rozwoju Emanuele.

Bohaterka wielokrotnie musi przezwyciężać niesamowity ból, ucieka się do tańca, Boga, spowiedzi, zapachów, powieści Coelho - do wszystkiego, co może przynieść ulgę. Wciąż marzy i ma nadzieję. Przelicza płytki i białe krwinki. Zmierza do przeszczepu i docenia każdy dzień spędzony w domu, gdy wyniki są dobre.
 
Zdecydowała, że poznamy jej zapiski do 7 sierpnia 2006 roku, choć żyła jeszcze niemal rok dłużej... Dlaczego tak? Nie wiem. 
A przecież przeszczep się udał i liczyłam, że dłużej nacieszy się bliskimi.


Walczyła dzielnie każdego dnia. Z nadzieją patrzyła w przyszłość. Żal mi jej. Jej synka. Cecilia nie załamała się, wielokrotnie dostrzegamy jej humor pomieszany z ironią.


Na końcu książki znajdują się zdjęcia autorki od czasów dzieciństwa oraz napisane przez nią wiersze. To uzupełnienie tego jakże przejmującego świadectwa choroby zapisane w formie pamiętnika.
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

środa, 19 sierpnia 2020

Don i Susie Van Ryn, Newell, Colleen i Whitney Cerak, Mark Tabb "Pomylona tożsamość"




Tytuł oryginalny: Mistaken Identity
Tłumaczenie: Patryk Dobrowolski
Wydawnictwo: Hachette Polska
Data wydania: 2011
Liczba stron: 304
Seria: Niesamowite historie







Rzadko sięgam po biografie czy autobiografie, ale czasami robię wyjątek, gdy książka mnie zaintryguje. "Pomylona tożsamość" od dawna stała na mojej półce i choć opis kusił, to niestety zdradził to, co powinno być w tej historii do końca tajemnicą - trochę mnie to rozczarowało. Jednak chciałam przeczytać książkę, by poznać szczegóły. Jak ją odebrałam?


Dwudziestego szóstego kwietnia 2006 roku studenci i ich opiekunowie wracali na Uniwersytet Taylora po przygotowaniu bankietu w Fort Wayne. Jeden z vanów którym podróżowali, zderzył się z ciężarówką a w wyniku wypadku pięcioro z dziewięciorga pasażerów poniosło śmierć. Do szpitala trafiła w bardzo ciężkim stanie jedna ze studentek, którą zidentyfikowano jako Laurę Van Ryn. 

Książka jest świadectwem rzeczywistych przeżyć dwóch rodzin i to z ich perspektywy poznajemy wydarzenia. Tamtego dnia u Van Rynów oraz Ceraków rozdzwoniły się telefony, między rodzicami i rodzeństwem Laury oraz Whitney zapanowała stresująca atmosfera. Kiedy uzyskali konkretne informacje jedni cieszyli się nadzieją, drudzy rozpoczęli planowanie pogrzebu. Fabuła bardzo dokładnie opisuje nam tamte chwile, ze szczegółami poznajemy rozkład dnia obu rodzin oraz niezliczone modlitwy jakie odmawiali - za zdrowie lub spokój wieczny. Laura i Whitney uczęszczały na uczelnię katolicką, Cerakowie i Van Rynowie to bardzo religijni ludzie, dlatego powieść jest przepełniona modlitwami, chwilami zadumy czy fragmentami pisma świętego - jak dla mnie to nieco tego za dużo, na potrzeby wydania książki śmiało można było to odrobinę zmienić.


Przez bardzo długi czas Laura pozostawała w śpiączce, bez kontaktu z otoczeniem. Odwiedzała ją nie tylko najbliższa rodzina, ale również znajomi, przyjaciele, studenci. Rozumiem, że na początku identyfikacja była utrudniona, bowiem na opuchniętej twarzy znajdowały się sińce, zadrapania, bandaże. Jednak z czasem, gdy rany zaczęły się goić a dziewczyna zaczęła dochodzić do siebie, ktoś powinien się zorientować, że to nie Laura! Ponadto, jak mogło dojść do tak rażącego błędu podczas identyfikacji w dniu wypadku?! Kto jej dokonywał?!

Mam wrażenie, iż Van Rynowie po prostu chcieli w niej widzieć Laurę. Odsuwali myśli, że to może nie być ich córka; nie chcieli takiej informacji do siebie dopuścić. Zwłaszcza że wielokrotnie pojawiały się sygnały czy jej słowa, świadczące o tym, kim jest! Dlaczego nikt nie zainteresował się drobiazgami jak buty, które nie były jej a miała je na nogach, ślad po kolczyku... Dlaczego nikt nie posłuchał głosów tych odwiedzających, którzy od lat znali Laurę i po wizycie w jej pokoju mieli wątpliwości? Dlaczego trwało to aż pięć tygodni?


Tak, dopiero po pięciu tygodniach prawda wyszła na jaw. Kiedy już Cerakowie ułożyli sobie życie po stracie córki i próbowali żyć bez niej otrzymali telefon od koronera - to właśnie tą sceną rozpoczyna się książka. Jeden telefon o drugiej nad ranem wprowadza w ich codzienność tak szokującą wiadomość, że Whitney prawdopodobnie żyje.

Tematyka książki jest dość oryginalna, chwilami szokująca. I nie mam tu na myśli dość szokującej zamiany (choć częstsze są sytuacje z zamianami niemowląt w szpitalu po urodzeniu), niecodzienna jest też religijność rodzin i dziękowanie Bogu nawet w chwili, gdy traci się dziecko. Zabrakło mi jednak prawdziwych emocji, są one zbyt ukryte za modlitwami. Może to właśnie z tego powodu momentami czułam, jakby słowa które czytałam nie były prawdziwe a nieco wyolbrzymione. Reakcje nie do końca odebrałam jako realne.
Fabułę ubarwiają teksty z bloga, treści listów czy wpisów z dzienników, do tego naprzemienna narracja każdej z rodzin.
Jestem pewna, że książkę warto przeczytać - ale trzeba do niej podejść z dużą dozą segregowania czytanych słów.


Podsumowując - "Pomylona tożsamość" to prawdziwa historia o utracie nadziei, jej niespodziewanym odzyskaniu, żalu, uczuciu nierealności gdy rodzic musi pożegnać swoje dziecko; o pokonywaniu zakrętów oraz cudów, które czasami się przecież zdarzają. Jest to niecodzienna opowieść o życiu, śmierci, miłości oraz wierze. Warto ją poznać







Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

wtorek, 10 maja 2016

Cathy LaGrow, Cindy Coloma "Czekałam na Ciebie. Prawdziwa historia matki i córki, które odnalazły się po 77 latach"



Tytuł oryginalny: The Waiting: The True Story of a Lost Child, a Lifetime of Longing, and a Miracle for a Mother Who Never Gave Up
Tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgard
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: kwiecień 2016
Liczba stron: 352








Jedna z autorek - Cathy LaGrow - jest wnuczką Minki, głównej bohaterki powieści. Powieści, która została rzetelnie napisana wraz z wykorzystaniem licznych źródeł. Jest to historia prawdziwa, która chwyta za serce. Nie wierzę, że istnieje na tym świecie człowiek, który nie miałby choć raz łez w oczach podczas lektury... Chyba tylko ktoś bez serca!

Rodzice Minki przybyli do USA z Holandii i postanowili w kraju za oceanem wieść szczęśliwe i uczciwe życie. Jednak kilka dni po narodzinach ich trzeciego dziecka doszło do tragedii...
Przez całe swoje nastoletnie życie Minka wraz z młodszą siostrą pracowała na farmie mlecznej, co doprowadziło do trwałych uszkodzeń dłoni. Dziewczęta nie mogły narzekać na nudę, ponieważ ich czas zajmowały obowiązki. Dlatego kiedy szesnastoletnia Minka dostała zgodę na udział w pikniku nad jeziorem, gdzie wraz z innymi dziewczętami mogła choć przez kilka godzin odetchnąć wolnością (choć i tam martwiła się czy zdąży na popołudniowe dojenie) uszyła sobie piękną suknię i z niecierpliwością wyczekiwała na ten dzień. Gdyby tylko wiedziała, że te radosne chwile zmienią jej życie w koszmar... Gdyby przeczuwała jak wiele bólu, tęsknoty i smutku przyniosą...

Był to sierpniowy dzień 1928 roku i Minka nie zdawała sobie sprawy, że to co zrobił TEN mężczyzna to gwałt a brak plamień w najbliższych miesiącach oznacza, że spodziewa się dziecka. Długo trwało zanim zdecydowała się opowiedzieć o tamtych chwilach swojej mamie. Jednak czasy w jakich przyszło im żyć, niezamężna szesnastolatka w ciąży i bieda na farmie sprawiły, że całą sprawę zatrzymano w tajemnicy. Prawdy nie znała nawet siostra Minki - Jane. Minka została wywieziona najpierw do ciotki a później do Luterańskiego Domu Miłosierdzia, gdzie urodziła swoją Betty Jane i spędziła z nią kilka tygodni. A co później??

Już w chwili gdy dziewczyna opuszczała rodzinny dom wiedziała, że wróci do niego dopiero po oddaniu dziecka. Że jedynym właściwym rozwiązaniem jest adopcja. (Nie zdradzam teraz zbyt wiele, gdyż już podtytuł książki mówi o tym, że matka i córka odnalazły się po wielu latach.) Młodziutka mama nie była zupełnie przygotowana na to, jak wygląda poród i opieka nad dzieckiem. Wcześniej nie wiedziała też nic o poczęciu... Ot, zaściankowe zacofanie...
Jednak teraz, gdy na świat przyszła jej córeczka, jej maleńka Betty Jane - Minka oszalała ze szczęścia! Zakochała się w maleństwie, jedwabistej skórze, ślicznych oczkach, malutkich rączkach i choć zdawała sobie sprawę, że każdy dzień nieubłaganie przybliża ją do momentu rozstania to nic i nikt nie mógł przeszkodzić jej w okazywaniu tej ogromnej miłości! Bo Minka zakochała się w córeczce, mimo iż była ona owocem czynu zakazanego i brutalnego.

Jako osoba wrażliwa, kobieta, matka (zwłaszcza matka) płakałam rzewnymi łzami w chwili, gdy dziewczyna opuszczała swoje małe szczęście. Żal i ból rozrywał mi serce... Nie jestem w stanie opisać Wam tej sceny... Nie potrafię słowami oddać w recenzji tego co sama odczuwałam czytając o burzy w sercu i duszy Minki, której na pamiątkę pozostało jedno zdjęcie z Betty Jane. I już na zawsze wyryta data jej narodzin - 22 maja 1929 roku *

Przez wiele lat Minka pisała listy do panny Bragstad, do Domu Miłosierdzia, próbując dowiedzieć się cokolwiek o córeczce. Dziewczyna nie żałowała swojej decyzji, wiedziała że sama nie dałaby jej takiego życia, na jakie zasługiwała. Chciała jedynie by była zdrowa i szczęśliwa tam, gdzie trafiła. Ale wymazać tej miłości z serca nie potrafiła! W modlitwach do Boga prosiła, by choć raz mogła swoje dziecko przed śmiercią zobaczyć, jednocześnie obiecywała że nie będzie ingerowała w jego życie.

Książka składa się z trzech części: Utrata, Tęsknota, Dziedzictwo. Dwie pierwsze to zapis życia Minki, kolejne lata upływające na niby normalnych obowiązkach, rodzina, praca, przeprowadzki, wnuki. Coraz starsza kobieta ukojenie znajduje w religii, modlitwa pomaga jej znieść ból po stracie kolejnych bliskich osób. Życie nie szczędziło jej bólu i cierpienia, jak wiele musiała przejść, ile wytrzymać, z czym się zmierzyć... A dodatkowo wciąż tęskniła, pamiętała i kochała swoją Betty Jane... A okrutny los nie pozwolił im się spotkać przez 77 lat, mimo że był taki moment ich życia, że były bardzo blisko siebie...
Dziedzictwo to z kolei część poświęcona Betty Jane, której losy poznajemy pod zmienionym imieniem Ruth. To właśnie tę część wieńczy spotkanie matki i córki a wcześniej... No właśnie, co było wcześniej? Jak doszło do spotkania? Jak starszym kobietom udało się ze sobą skontaktować? Kto był inicjatorem odkrycia tajemnic z przeszłości?

"Czekałam na Ciebie" to ogromnie wzruszająca i emocjonalna lektura. To książka dla osób wrażliwych, które z zapartym tchem będą poznawać kolejne lata życia Minki zadając sobie przy tym trudne pytania. Bo nie sposób spojrzeć krytycznym okiem, ale i ze zrozumieniem na siedemnastoletnią matkę zmuszoną do oddania swojego dziecka. Bo nie sposób nie uronić łzy, kiedy muszą się rozstać. Bo nie sposób ukryć szalejących emocji, kiedy po kilkudziesięciu latach mają szansę znów być razem. Jak to dobrze, że Bóg obdarzył Minkę tak długim życiem... że miała jeszcze okazję przytulić swoją córeczkę... To nic, że też już będącą babcią.

To historia tym bardziej trafiająca do serca, gdyż jest prawdziwa. To studium faktów, dokumentów, fotografii, relacji wielu członków rodziny. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką włożyła w to dzieło wnuczka Minki. Wydarzenia są poparte nie tylko przekazami słownymi różnych osób, ale i listami co tylko podnosi wartość książki. Nie ma tu niczego za dużo. Autorki (gdyż Cathy LaGrow pomagała Cindy Coloma, dzięki czemu ukończyły książkę jeszcze za życia Minki) idealnie wyważyły konkrety dla umysłu z uczuciami dla serc i dusz.
To lektura, której długo nie zapomnicie.




* trochę prywaty: 22 maj - jest to zarazem dzień imienin mojej mamy i urodziny bloga :)


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Agacie z


sobota, 12 lipca 2014

Grzegorz Polak "To ja, papież Franciszek. Anegdoty o Ojcu Świętym"



Autor: Grzegorz Polak
Wydawnictwo: Fronda
Data wydania: 10 czerwca 2014
Liczba stron: 208












Od chwili swoich narodzin znałam jednego papieża - Polaka - Jana Pawła II. To z nim były związane moje myśli dotyczące głowy Kościoła. Śledziłam transmisje telewizyjne z pielgrzymek do Polski i chociaż nigdy nie było mi dane osobiście spotkać Świętego Jana Pawła II, to wciąż jest dla mnie papieżem szczególnym, tak patriotycznie. Jednak obecny papież - Franciszek - dość niespodziewanie pojawił się na czele stolicy Piotrowej a już na pewno zaskakująco podszedł do swoich nowych obowiązków i nie zaniechał starych przyzwyczajeń. Wielokrotnie spotkałam się w mediach z dość nietypowymi, jak na papieża, zachowaniami i związanymi z tym anegdotami. Dlatego kiedy tylko pojawiła się możliwość poznania anegdot o obecnym Ojcu Świętym w wersji książkowej, nie wahałam się ani chwili.

Papież Franciszek jest skromnym, szczerym i niesamowicie wesołym człowiekiem, co zaowocowało zbiorem papieskich "kwiatków", czyli właśnie anegdot. Książeczka składa się ze stu czternastu opowiastek, dzięki którym czytelnik może bliżej poznać osobę i fenomen papieża. Jak on to robi, że mimo swojej funkcji jest wciąż tak blisko zwykłych ludzi? Co sprawia, że i wierni coraz liczniej przybywają na spotkania z Ojcem Świętym? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w niniejszej publikacji.

A jakie ciekawostki znajdziemy w tej niesamowitej i nietypowej biografii? Papież zdradza między innymi kilka ciekawostek z konklawe, wyjaśnia skąd wzięło się jego przybrane imię - Franciszek, a także co powiedział do kardynałów podczas kolacji po konklawe, gdy został wybrany. Dowiedziałam się również, iż już podczas pierwszego wystąpienia po wyborze na papieża, Franciszek zaakcentował swoją odmienność od poprzedników - w jaki sposób? Jeszcze jako Kardynał Bergoglio słyszał przepowiednie, że to właśnie jemu jest potrzebny bilet do Rzymu tylko w jedną stronę - kto był tak przewidujący? Informacje, które wywołały we mnie szok?  Fakt, iż Franciszek przybył na konklawe w butach po osobie zmarłej, a także jego posługa ministranta podczas Mszy Świętej na 24 godziny przed rozpoczęciem konklawe. W publikacji są też informacje o tym ,że papież potrafi opowiadać kawały, kto ma pierwszeństwo na audiencjach nawet przed głowami państw, a także dlaczego Franciszek woli mieszkać w domu Świętej Marty niż w apartamentach papieskich. Niesamowite są opowieści o tym jaki był papież w młodości, o jego zakochaniu się, o działalności na rzecz biednych i chorych w Argentynie, a także o środkach komunikacji jakimi uwielbia się przemieszczać. Mogłabym tak wymieniać bez końca, gdyż każda z przedstawionych historyjek dostarczyła mi wiedzy i radości. Wspomnę może jeszcze tylko o tajemniczej czarnej teczce Franciszka (co w niej nosi?), licznych listach do i od papieża (zdarzył się nawet na serwetce) oraz o odpowiedzi na pytanie - dlaczego papież nie śpiewa? Czujecie się zaintrygowani?

Muszę przyznać, że jestem ogromnie wdzięczna Grzegorzowi Polakowi za zebranie tak wielu ciekawych chwil z życia Franciszka, ponieważ dzięki temu mogę poznać fakty zebrane przez niego z różnych źródeł, do których dostępu nie mam. A i języka włoskiego nie znam. Książeczkę polecam każdemu, kto chce w nietypowy sposób poznać Ojca Świętego. Owszem znajdziecie tutaj fragmenty homilii, jednak publikacja ta zupełnie odbiega od tendencyjnego obrazu osoby papieża. Dlaczego zatem warto ją przeczytać? Powód jest jeden, ale jakże ważny - spojrzenie na prawdziwe oblicze Franciszka, takiego naturalnego, nie zmienionego przez urząd, jaki sprawuje w Watykanie. A ponadto dawka świetnego humoru w przytoczonych codziennych sytuacjach. Nie możecie przejść obojętnie wobec "To ja, papież Franciszek..."!




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Pod hasłem, Polacy nie gęsi II, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, 
dziękuję bardzo Pani Izabeli 
z Wydawnictwa Fronda



sobota, 6 lipca 2013

Dorota Kania "Cień tajnych służb"



Autor: Dorota Kania
Wydawnictwo: M
Data wydania: maj 2013
Liczba stron: 212












Dorota Kania ukończyła studia filozoficzne w Warszawie, pracowała jako dziennikarka w radiu, telewizji oraz przede wszystkim w prasie. Jej ulubionym tematem jest historia najnowsza a zwłaszcza rola służb specjalnych PRL w życiu zwykłych i niezwykłych obywateli. Dorota Kania kocha dziennikarstwo śledcze i nieustannie lustruje w swoich publikacjach osoby z pierwszych stron gazet. Niekiedy jej działania i teksty balansują chyba na granicy tajemnicy,  gdyż wielokrotnie była ona skazywana wyrokami za zniesławienie czy naruszenie dóbr osobistych.

"Cień tajnych służb" to współczesna literatura faktu, a dotyczy zdarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich dwudziestu trzech lat w naszym kraju. Znajdziemy tutaj wyniki śledztw najgłośniejszych polskich samobójstw i zabójstw. Autorka w czternastu rozdziałach opisuje nam pokrótce biografie mniej lub bardziej znanych osób. Bo któż nie zna słynnej sprawy zabójstwa Jaroszewiczów w podwarszawskim Aninie? Kto nie czytał o Olewniku czy Lepperze? Czy kogoś nie intryguje śmierć Papały? Sporo się działo w ich sprawach, ale chyba jedynie w mediach, bo prawda w żadnej z tych spraw nie ujrzała światła dziennego. Żaden zwykły człowiek nie jest w stanie dociec, co tak naprawdę się zdarzyło, dlaczego Ci ludzie nie żyją i kto jest temu winien. Nie mamy po prostu dostępu do dokumentacji sądowej, prokuratorskiej czy archiwalnej. Dorota Kania miała taką możliwość i dzięki temu możemy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że w wielu śledztwach, w których miały miejsce tajemnicze zniknięcia, pojawiają się funkcjonariusze służb PRL. Czy to zbieg okoliczności? A może to pracownicy służb specjalnych tak nieoficjalnie rządzili i rządzą naszym krajem?

Najciekawszymi sprawami dla mnie były w tej książce najgłośniejsze z nich, opiszę jednak tylko jedną sprawę, by nie odbierać potencjalnym czytelnikom radości z poznawania nowych faktów i analizowania dowodów.
Podwójne zabójstwo państwa Jaroszewiczów miało miejsce w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku. Dorota Kania ujawnia, że p. Piotrowi zmieniono przed śmiercią koszulę - w jakim celu? Do podpisania jakich dokumentów został zmuszony w ostatniej chwili? Dlaczego zabójcy odkręcili gałki z mebli w bibliotece Jaroszewiczów? Autorka podaje kilka możliwych hipotez, dlaczego mogło dojść do tego zabójstwa. Jedną z nich jest fakt, iż Piotr Jaroszewicz miał prawdopodobnie informację, kto zdefraudował złoto z Funduszu Obrony Narodowej.
Kolejnym przypuszczalnym politycznym motywem śmierci małżeństwa może być to, że w 1945 roku Piotr Jaroszewicz miał możliwość zapoznania się z dokumentami zdeponowanymi w archiwum niemieckim w Radomierzycach. Niektóre z tych dokumentów trafiły na stałe w ręce Jaroszewicza. Czy zrobił z nich użytek? Czy chciał wykorzystać wiedzę  w nich zawartą do pisanych przez siebie książek?

"Cień tajnych służb" nie jest łatwą i lekką lekturą. Czyta się ją podobnie do kryminału, jednak tutaj jest trochę trudniej. Pojawia się dużo więcej nazwisk, stanowisk czy instytucji, a przecież nie zawsze i nie każdy wie kto kim był i czym się zajmował, żeby nie pogubić się nawet wtedy, gdy zostaje nam to wytłumaczone. Książka jest jednak wciągająca i niejedna czytająca ją osoba chciałaby zapewne przeczytać jej dalszy ciąg za kilka lat. Może coś kiedyś się jeszcze wyjaśni w tych sprawach. Choć zaginione dokumenty czy dowody rzeczowe już raczej się nie odnajdą... Zapewne zostały celowo zniszczone lub skradzione przez nieznanych sprawców. Wiele jest uchybień, które miały miejsce w sprawach przedstawionych w książce m. in. opóźnione przesłuchania świadków, niewykorzystanie dowodów dostarczonych do odpowiednich instytucji czy tajemnicze zgony.

Autorka wykazała się niebywałą odwagą pisząc tego typu książę. Bo przecież nie od dziś wiadomo, że mieszanie się w sprawy polityczne, zwłaszcza powiązane z mafią, nie jest bezpieczne. Wniosek można wyciągnąć chyba tylko jeden - Dorota Kania za cel nadrzędny postawiła sobie poinformowanie społeczeństwa polskiego o tym, co zostało przed nim ukryte. Zachęcam do przeczytania "Cienia tajnych służb", bo warto poznać kulisy śmierci kilku ważnych dla Polski osób.



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Debiuty pisarskie, W prezencie, Polacy nie gęsi..., Book z nami (1,6 cm), Trójka e-pik (czerwiec), 52 książki



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Dorocie 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...