Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hobby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hobby. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 stycznia 2020

Agnieszka Krawczyk "Najmilszy prezent"





Autor: Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 13 listopada 2019
Liczba stron: 464
Seria: Ulica Wierzbowa tom 1




Agnieszka Krawczyk przyzwyczaiła mnie do tego, że każdą kolejną serią zabiera w inny, urokliwy kącik naszego kraju - nadmorskie Dębki, krakowskie Dębniki, podgórskie Zmysłowo czy też położona pośród mgieł, gór i lasów Ida... Bardzo podobają mi się te literackie podróże, bowiem autorka potrafi tak malować słowem, intrygować i opisywać bohaterów, przy których nie sposób się nudzić, że wciąż czuję czytelniczy głód na kolejne tomy serii. Dlatego z wielką radością sięgnęłam po najnowszą powieść "Najmilszy prezent", która rozpoczyna przygodę z serią Ulica Wierzbowa.

Na ulicy Wierzbowej w Uroczynie stoi dziewięć domów, w których mieszkają bardzo różnorodni mieszkańcy. Starsi, młodsi, rodziny, samotnicy. Tacy, którym się powodzi w życiu albo którzy uważają, że wszystko stracili i nic już na nich nie czeka.

rysunek mojej córki - mam nadzieję, że dobrze to wydedukowałam :)


Hania Jawińska została sama wraz z dwójką dzieci, mąż nie potrafił pogodzić się z narodzinami chorego synka. Jej sześcioletnia córeczka Nela, uwielbia odwiedzać sąsiadów wraz ze swoim psem Figą, szuka przygód w swoich kaloszach w żaby. Ewa Zięba ma wymuskany dom z basenem, z nikim się nie przyjaźni i marzy o tym, by rządzić w klubie dla kobiet. Jest rozczarowana marzeniami swojego męża Seweryna, którego trzyma pod pantoflem. Jola Cieplik jest postrzegana jako dziwaczka, bowiem nie dba o dom, tylko zbiera różne przedmioty i stara się je naprawiać, dając drugie życie i nowy dom. Przyjęła pod swój dach córkę kuzynki - Weronikę, która boryka się z poważnym problemem. Paweł Zaruski to nowy lekarz w miasteczku, który wynajął dom obok Joli. Starsi mieszkańcy, przywiązani do jego poprzednika, nie ufają mu, zwłaszcza że nie stara się zadbać o wizerunek swój i domu. Zjednuje sobie serduszko Neli. Zygmunt Wyrwa po śmierci ukochanej żony ma już tylko jedno marzenie, dotyczące hodowli kwiatów. Jest sam a jego syn mimo upływu lat, nadal nie odnowił kontaktu.

Po drugiej stronie ulicy mieszka Patrycja Konopińska, aktualna szefowa biblioteki, pragnąca unowocześnień, nawet kosztem papierowej części księgozbioru i jego zwolenników.
Tuż obok, w niezamieszkałym od wielu lat domu (przyczyny są dość interesujące :)) coś zaczyna się dziać a sąsiedzi czekają zaniepokojeni na chwilę, gdy poznają nowych mieszkańców. Czy artystyczna dusza przypadnie im do gustu?
Po drugiej stronie pustostanu mieszkają Bekierscy, małżeństwo z czwórką dzieci, o których na chwilę obecną nie wiemy dość dużo.

"Życie jest krótkie, a każdy dzień to skarb. Nie możemy pochopnie marnować tych darów, bo przecież nic się w naszym istnieniu nie powtórzy, nie wrócimy do minionych chwil inaczej niż pamięcią. Dlatego proszę zaczerpnąć z życia to, co najlepsze, 
i nie pozwolić przeciec żadnej chwili przez palce." *

Domek na samym końcu uliczki należy do najstarszej mieszkanki - Flory Majewska - wokół której skupia się tak naprawdę fabuła powieści. Starsza pani każdego roku przygotowuje dla sąsiadów kartki świąteczne. Tym razem jednak zrobiła coś innego, bardziej wyjątkowego - listy skierowane do każdej osoby z Wierzbowej. Napisane na wyjątkowym papierze, pięknym kaligraficznym pismem przy użyciu samodzielnie zrobionego atramentu, zawierają przestrogę lub poradę. To ma być szczególne pożegnanie... Flora uznała bowiem, że jej stan zdrowia wymaga przeprowadzki w miejsce, gdzie będzie miała pomoc i opiekę. Tyle że z każdym dniem, mieszkańcy Wierzbowej coraz bardziej dostrzegają, jak ważna dla ich maleńkiej społeczności jest była bibliotekarka i pragną by została. Tylko czy wszyscy? I czy ona sama zmieni decyzję?


Ilu bohaterów, tyle historii... Każdy ma jakieś problemy, tajemnice, bolesną przeszłość czy nie zażegnany konflikt. Rozpadające się małżeństwo, samotne macierzyństwo, zbyt duże ego, narzucanie innym swojego zdania, pragnienie akceptacji - a to jeszcze nie wszystko, tylko nie chcę Wam zepsuć niespodzianki podczas odkrywania sekretów mieszkańców Wierzbowej. Nie wszystkie postacie zostały opisane szczegółowo, nie każdy dom otworzył przed czytelnikiem swoje drzwi i okna, by mógł zajrzeć do środka i poznać jego mieszkańców bliżej. Ale to dobrze, wszak to dopiero pierwszy tom tej serii.

"...najmilsze prezenty to te niespodziewane. Takie, na które wcale nie liczysz, 
a one się pojawiają, jakby je ktoś wyczarował." **

Dotychczas moje serce skradła spokojna i dobra Flora, która wychodzi do każdego z sercem na dłoni; Hania, która pomimo kłód jakie pod nogi rzuca jej los, nie poddaje się; mała Nela na swój dziecięcy sposób poznająca sąsiadów i zachwycająca się wszystkim, co intrygujące. Na wyróżnienie w mojej alei ulubionych bohaterów zasługuje też Seweryn, który zbiera się w sobie, by móc przeciwstawić się zaborczej żonie i spełnić wielkie marzenie.

Bohaterowie stanowią klasyczny przykład zwykłego Polaka, człowieka, któremu wciąż czegoś brakuje w życiu. Nigdy nie jest idealnie a nawet kiedy może być, sami sobie stwarzamy problemy. Ludzie nie potrafią żyć, tchórzą podczas podejmowania decyzji, płaczą nad tym co stracili, zamiast wyciągnąć rękę i odzyskać oraz nie pomagają marzeniom.

Agnieszka Krawczyk przekazała czytelnikom w tej książce wiedzę dotyczącą rzeźbiarstwa, roślinnych atramentów, powojennych wytwórni biżuterii, krzyżowaniu kwiatów czy ratowaniu prodiży. Dała nam tym samym do zrozumienia, że każdy człowiek ma jakąś pasję, hobby sprawiające mu radość, dające poczucie że jest ważny. Nie pozwólmy chwilom przeciekać przez palce, cieszmy się życiem, każdą jego najdrobniejszą chwilą, doceniajmy to, co robią inni.

Nie jest to typowa powieść świąteczna i zawiodą się wszyscy Ci, którzy tego właśnie oczekują. Owszem, historia Flory i jej sąsiadów dąży do Bożego Narodzenia, ale ten oczekiwania wygląda na Wierzbowej dość oryginalnie. Niewiele tutaj typowych przedświątecznych zachowań czy zwyczajów, ale za to otrzymujemy od Agnieszki Krawczyk coś cenniejszego - podniesienie na duchu, rady, wskazówki i pomysły na kolejne dni naszego życia, by było ciekawsze i radośniejsze.

"Prąc ciągle do przodu, zmierzamy wprost na cmentarz. W życiu należy nam się odrobina luzu, wytchnienia i poczucia, że nic nie musimy."***


Podsumowując - "Najmilszy prezent" to opowieść o bożonarodzeniowym cudzie, który jednoczy we wspólnej sprawie, niezależnie od charakteru, zawodu, wieku czy marzeń. Ciepła, mądra, pouczająca i pełna magii historia, która pokazuje, że nie powinniśmy zwracać uwagi na to, co powie o nas świat, ważne jest to, co sami myślimy. Opowiada o poszukiwaniu szczęścia, wolności, zaufaniu, wyciąganiu pomocnej dłoni, samotności oraz dziecięcej szczerości. O bezcennych doświadczeniach życiowych, konieczności posiadania własnej przestrzeni, nawiązywaniu zerwanych nici oraz magii codzienności, którą powinniśmy dostrzegać. Z całego serca polecam! I nie mogę doczekać się drugiego tomu




* A. Krawczyk "Najmilszy prezent", Filia, Poznań 2019, s. 146
** Tamże, s. 234
*** Tamże, s. 369




Książka przeczytana w ramach grudniowych wyzwań: 52 książki





Za książkę dziękuję


sobota, 30 listopada 2019

Daria Skiba "Nasze jutro"





Autor: Daria Skiba
Wydawnictwo: Vectra
Data wydania: wrzesień 2018
Liczba stron: 360
Seria: Uwolnij mnie tom 2


Kto nie czytał powieści "Uwolnij mnie" niech nie czyta 3 pierwszych akapitów mojej recenzji




Daria Skiba to niepozorna długowłosa blondynka, która przygodę z pisaniem rozpoczęła od bloga a aktualnie zabawia się uczuciami czytelników, mrożąc im krew w żyłach swoimi powieściami. To już moja trzecia książka młodej pisarki, koniecznie musiałam poznać dalsze losy Diany i Alana z debiutu Darii, czyli książki "Uwolnij mnie".

Osiemnastoletnia Majka wyjechała z rodzicami do Gdańska, by spotkać się na warsztatach kuglarskich z młodymi ludźmi z grupy Lumos. Od dziecka jest zafascynowana pokazami ogniowymi i marzy, by dołączyć do wrocławskiej Enigmy, dlatego na gdańskich warsztatach zamierza podszkolić swoje umiejętności. Poznani tam Kornelia i Szymon jeszcze pojawią się w jej życiu... Zwłaszcza on - tajemniczy chłopak z trudną i bolesną przeszłością, który na myśl o Majce zaczął się uśmiechać. Co zrodzi się między nimi?

Rodzice Majki mają do spełnienia w Gdańsku inną misję - zamierzają skoczyć razem na bungee z 90-metrowego żurawia. Czy Dianie uda się pokonać lęki Alana? Tak, to właśnie oni są rodzicami Majki. Minęło wiele lat od koszmaru jaki stał się udziałem Diany, od traumy jaką zafundował jej Patryk. Do równowagi dochodziła przez długi czas a mąż dzielnie ją wspierał w domu i na terapiach, jednak od czasu pobytu w Gdańsku koszmar powraca... Diana wciąż widzi Patryka i zaczyna panikować w miejscach publicznych a co za tym idzie, martwi się o bezpieczeństwo córki.
Moją uwagę zwróciła niesamowita relacja Diany z córką, świetny kontakt, przyjaźń i zaufanie.

"To ona sprawiła, że nasze jutro w ogóle miało szansę zaistnieć." * [Diana o córce]

Jednak dobra książka nie byłaby dobrą książką, gdyby wszystko układało się cudownie, pozytywnie i z uśmiechem bohaterów na twarzach. Chociaż początkowo myślałam, że właściwie to nic nadzwyczajnego się nie dzieje... Ale od czego są zaskoczenia?! I ironia losu...
Daria Skiba spokojne życie rodziny zmienia w coraz większy koszmar, choć nie funduje nam takich przeżyć jak w przypadku pierwszej części tej historii opisanej w debiucie.

"...wszystko jest możliwe, trzeba w to tylko mocno wierzyć." **


Temat choroby bliskiej osoby i świadomość, że odwiedzam ją by się właściwie już tylko pożegnać, jest mi doskonale znany i wciąż dla mnie trudny, dlatego ten wątek bardzo mocno mnie poruszył. Trudna przeszłość Szymona nie była łatwą dla osoby wrażliwej a od momentu, gdy rodzice Majki zobaczyli jej chłopaka... zaczęła się karuzela zdarzeń, która wirowała coraz szybciej. Owszem część pomysłów autorki można było przewidzieć, ale czy wszystkie? Przekonajcie się sami, obowiązkowo sięgając najpierw po "Uwolnij mnie" a dopiero później po niniejszą powieść "Nasze jutro". Gwarantuję, że emocji Wam nie braknie.

"Łzy nie są objawem słabości, a powoli odradzającej się siły, 
która została uśpiona w naszych ciałach." ***

Daria Skiba opowiedziała historię, w której przekonujemy się jak to jest, gdy czujemy się winnymi czyjejś śmierci, gdy tragedie z przeszłości znaczą naszą teraźniejszość oraz przyszłość i mimo wsparcia wcale nie jest łatwo się od nich uwolnić. Czasami kilka minut potrafi zaważyć na naszym życiu, odmienić go całkowicie a potem ponosimy konsekwencje podjętych wtedy decyzji.

Na przykładzie Diany autorka pokazała nam, że przechowujemy zdjęcia dotyczące nie tylko dobrych czy miłych chwil, ale tak naprawdę wyrzucenie ich nic nie da, bowiem znajdują się w naszych sercach i umysłach. W książce pada bardzo ważne pytanie - czy można zrezygnować z miłości, tylko dlatego, że ktoś tego od nas oczekuje. Jakie jest Wasze zdanie?


"Czasami nie tylko czyny świadczą o naszej odwadze i dojrzałości, ale nawet same słowa. Wypowiedziane w odpowiednim momencie potrafią zdziałać cuda, podobnie jak cisza, 
kiedy jest potrzebna." ****


Podsumowując - "Nasze jutro" to opowieść o pragnieniu bycia lepszym dla drugiej osoby,  kształtowaniu własnej drogi, strachu, zagubieniu i zakopanym uczuciu. O ludzkich słabościach, poranionej duszy, konieczności przezwyciężenia własnych traum dla szczęścia dziecka, poczuciu winy, walce z demonami, ale przede wszystkim o różnych odcieniach miłości - młodzieńczej w przypadku nastolatków, dojrzałej, trwałej, wieloletniej i dodającej sił w przypadku życiowego partnera oraz nierozerwalnej więzi matki z dzieckiem. Serdecznie polecam!




* D. Skiba, "Nasze jutro", Vectra, Czerwionka-Leszczyny 2018, s. 146
** Tamże, s. 35
*** Tamże, s. 219
**** Tamże, s. 284



"Uwolnij mnie"
"Nasze jutro"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję


niedziela, 26 czerwca 2016

Thomas Pavitte "1000 x Połącz kropki. Arcydzieła"




Autor: Thomas Pavitte
Ilustracje: arkusze z kropkami
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: styczeń 2016
Liczba stron:48









Autor pomysłu z łączeniem kropek dla dorosłych i to w wersji bogatej, bo naszym wyzwaniem jest tysiąc punktów jest nowozelandzkim artystą grafikiem. Mogłabym śmiało nazwać go cudotwórcą, bo nie jest łatwym zadaniem połączyć stworzone przez niego kropki, by powstały obrazy a co dopiero je stworzyć. Jednak przyznaję, że pomysł jest wart wielu godzin pracy, by potem każdy z nas mógł poświęcić swoje cenne minuty i zostać mistrzem. Tak, mistrzem. Przynajmniej ja tak się czuję podczas tworzenia "1000xPołącz kropki. Arcydzieła". Jakie są moje wrażenia po spotkaniu z innym tytułem tej serii "Pejzaże miast" możecie przeczytać TUTAJ

Wiecie co jest najważniejsze zanim przystąpimy do łączenia? Żeby się nie bać tego tysiąca punktów, bo każda setka jest oznaczona innym kolorem co naprawdę ogromnie ułatwia pracę. A kiedy już zaczniemy łączyć, kiedy cienkopis zacznie pozostawiać swój ślad na dość grubych kartach... przepadłam! :) Bowiem obraz, który zaczyna się wyłaniać daje satysfakcję, frajdę i radość jak u dziecka, które dostało lizaka. Perforowane karty pozwalają na łatwe wyrwanie obrazu z książki, można go pokolorować, oprawić... Jeśli ktoś czuje się dobrze w dziedzinach artystycznych może stworzyć niesamowite dzieło. Ja pozostałam jedynie przy łączeniu... Jestem kompletnie pozbawiona zdolności plastycznych.

A co znajdziemy w środku tej pozycji? Przede wszystkim portrety i autoportrety takich twórców jak Leonardo da Vinci, Frida Kahlo, Pablo Picasso, William Blake, ale również słynne "Słoneczniki" Vincenta van Gogh'a.

Na które dzieła zdecydowałam się w pierwszej kolejności? Na życzenie mojej córy zaczęłam od czterech piesków, które przedstawiam Wam na kolejnych etapach tworzenia - zdjęcia robiłam co 200 kropek.







"Przyjaciel w potrzebie" C.M. Coolidge; 1093

Później skusiły mnie:


"Słoneczniki" Vincent van Gogh; 1888-1889

"Dziewczyna z perłą" Johannes Vermeer; ok. 1665-1667

"Portret Battisty Sforzy" Piero Della Francesca; ok. 1465-1472

I wciąż mi się nie znudziło... :)  A wręcz przeciwnie, podczas meczu polskiej reprezentacji na Euro2016 można się świetnie odstresować...

Serdecznie polecam Wam tę rozrywkę, która jest doskonałą odskocznią, zajmuje nasz czas, ale pozwala umysłowi na odpoczynek, nie wymaga bowiem tak wielkiego skupienia jak podczas czytania (i zapamiętywania szczegółów)

Kogo przekonałam do bycia Picassem? :)




Za możliwość kreatywnej rozrywki
dziękuję Pani Iwonie z


środa, 22 czerwca 2016

Thomas Pavitte "1000 x Połącz kropki. Pejzaże miast"




Autor: Thomas Pavitte
Ilustracje: arkusze z kropkami
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: czerwiec 2016
Liczba stron: 50










Nie wiem jak inni i czy mogę uogólniać, ale ja będąc dzieckiem uwielbiałam wszelkiego rodzaju łamigłówki - wykreślanki, krzyżówki, rebusy i łączenie kropek. Podobnie ma teraz moja 5,5-letnia córka. Jednak łączenie kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu kropek to rozrywka zupełnie nie dla dorosłych, prawda? Zbyt łatwe... Ale wydawnictwa wychodzą naprzeciw pragnieniom pełnoletnich odbiorców, wręcz dojrzałych i wymyślają różne odstresowacze na przykład kolorowanki.

Jednak artysta grafik z Nowej Zelandii - Thomas Pavitte - zajął się tworzeniem bardzo oryginalnej rozrywki - jego projekty to arcydzieła (największe liczyło ponad sześć tysięcy kropek), które możemy teraz tworzyć my, zwykli ludzie. Wystarczy, że połączymy kropki! Dokładniej to tysiąc kropek, które w dzisiejszej recenzji będą się układały w pejzaże miast: Londyn, Paryż, Kair, Sydney czy Barcelona. To najnowszy z trzech tytułów tej kropkowej serii (były też zwierzęta i arcydzieła) proponowany przez wydawnictwo Insignis.

Jeśli mieliście ciężki dzień w pracy, problemy domowe, kłopoty ze zdrowiem, potrzebę wyciszenia, zajęcie czasu czymś innym niż prasowanie, gotowanie, odkurzanie czy nawet marzycie o wyleczeniu kaca czytelniczego to serdecznie polecam ten rodzaj rozrywki. Łączenie kropek wycisza, uspokaja, relaksuje. Niepotrzebne do tego zdolności plastyczne (ja ich nie mam), pewna ręka czy dusza artysty. Nawet ktoś taki jak ja, z chorymi stawami może stworzyć niezwykłe dzieła... To nic, że czasem kreska wyjdzie nie do końca tak równa jak w zamierzeniu... Nic nie szkodzi, bo przecież nikt nie będzie wpatrywał się w obrazek z lupą... Nawet zaleca się oglądanie gotowych dzieł z pewnej odległości, bo właśnie wtedy widać ich głębię, cienie i piękno.

By ułatwić nam łączenie, kropki (wraz z cyframi) zostały podzielone na segmenty kolorystyczne - każda setka to inna barwa - nie potrafię sobie wyobrazić, jak ciężka i mozolna byłaby to praca, gdyby całość była jednolita. Nie miałabym wtedy ani cierpliwości ani przyjemności... Ważnym technicznym elementem jest to, że konieczne jest łączenie we właściwej kolejności, gdyż często linie przechodzą przez wcześniej napotkane cyfry, które stają się niewidoczne.

No dobrze, tyle słów napisałam a przydałoby się przedstawić jakieś wyniki mojej nowej "przyjaźni" :) Które spośród dwudziestu miast postanowiłam poznać od strony architektonicznych detali?  Ciekawa jestem czy zgadniecie...
Dwa pierwsze zestawy zdjęć to poszczególne etapy mojego łączenia - uwieczniałam obraz co dwieście kropek.






Moskwa










Londyn



I efekty finalne:


Sydney

Paryż

To niesamowite jak z niczego nagle wyłania się tak szczegółowy i dopracowany obraz zabytków znanych wszystkim miast. Do tego strony dużego formatu (25x35cm) z perforacją, co pozwala na łatwe wyrwanie i oprawienie dzieła! Myślę, że nikt z odwiedzających nas osób nie zgadnie, że to wynik łączenia kropek.
Ja bawiłam się świetnie a jeszcze nie wszystko połączyłam. Zatem pozostaje mi polecić Wam ten rodzaj rozrywki, który będzie doskonały nie tylko na deszczowe, ale i wakacyjne czy zwyczajne, ale stresujące dni.





Za możliwość kreatywnej rozrywki
dziękuję Pani Iwonie z


wtorek, 21 czerwca 2016

Cecelia Ahern "Miłość i kłamstwa"




Tytuł oryginalny: The Marble Collector
Tłumaczenie: Agnieszka Lipska-Nakoniecznik
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: maj 2016
Liczba stron: 416









Każdy człowiek ma jakieś hobby, jakąś pasję, której poświęca czas (a jak nie ma to koniecznie powinien się o to postarać, dla zdrowia psychicznego!)... Jedni czytają książki, inni zagłębiają się w genealogię rodziny, jeszcze inni nabijają kilometry biegając, jeżdżąc czy pływając... Można coś zbierać lub podróżować. Możliwości jest ogrom i każdy z nas w tej jednej szczególnej dziedzinie czuje się spełniony, hobby daje nam radość i "minutkę" zapomnienia o realnym życiu i jego problemach. Zdarzają się jednak sytuacje - jak dla mnie dziwne i niezrozumiałe - kiedy najbliższe nam osoby ukrywają przed nami swoje pasje... Kryją się z marzeniami, pragnieniami, prowadzą podwójne życie... Wstydzą się?

Przedstawiam Wam Fergusa Boggsa, człowieka przed sześćdziesiątką, który z powodu skutków przebytego udaru (niedowład prawej strony) przebywa w domu opieki. Mężczyzna stracił częściowo pamięć - doskonale przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, ale zupełnie nie potrafi określić co działo się w ostatnich dwóch latach przed udarem. Nie pamięta też swojej największej pasji, choć zaczęła się gdy miał pięć lat. Dlaczego? Czyżby z jakiegoś powodu wyparł ją z podświadomości? A może to ciemny pokój i ojciec Murphy, czyli niejako przyczyna tego hobby, są jednak zbyt negatywnym wspomnieniem...

Sabrina jest córką Fergusa. Ma męża i troje dzieci, pracuje jako ratowniczka na basenie. W dniu zaćmienia Słońca ma dzień wolny - od pracy i od rodziny, bo Aiden zabrał chłopców na wycieczkę. I co powinna zrobić kobieta, która otrzymała od losu tak rzadki prezent? Fryzjer, kosmetyczka, długa kąpiel i nieograniczony sen? Otóż nie, bowiem Sabrina zostaje wezwana do szpitala ojca, gdzie zostały dostarczone pudła z jego rzeczami. Mieszkanie Fergusa zostało sprzedane, rodzice rozwiedli się gdy miała piętnaście lat, więc teraz kobieta musi zająć się dobytkiem ojca.

Bohaterka nie zdaje sobie sprawy, że gdy otworzy pudło to tak jakby otworzyła Puszkę Pandory.... Nie wie, że zwyczajna z pozoru czynność może odmienić jej życie całkowicie. A już na pewno ogromnie je zagmatwać... W części pudeł Sabrina odkrywa bowiem marmurki - w puszkach, woreczkach, pudełeczkach... Gliniane, plastikowe, porcelanowe, stalowe lub szklane... W pierwszym momencie nie wie nawet z czego są zrobione, bo tak duża jest kolekcja... Jednak jej wzrok przykuwa skoroszyt ze spisem i wyceną zbiorów a co najważniejsze - w pudłach brakuje dwóch najcenniejszych zestawów. Kobieta czuje się w obowiązku odkrycia prawdy - co stało się z zaginionymi kulkami? Czy ktoś je ukradł? Dlaczego pudła przez długi czas przechowywał prawnik ojca? Dlaczego matka kłamała w sprawie relacji ojca z jego braćmi? A przede wszystkim dlaczego tata przez całe życie okłamywał żonę i córkę? Dlaczego nie powiedział im o swojej pasji jaką jest gra w kulki? Dlaczego nie wyjawił prawdy o tym, że uwielbia grać i zbierać te maleńkie i piękne marmurki?

Ta książka to milion pytań i próba znalezienia odpowiedzi na nie. Przed Sabriną trudne zadanie, wiele tajemnic do odkrycia a jej początkowy cel jakim jest odnalezienie kulek zmienia się w poszukiwanie prawdy o ojcu a nawet o sobie. Bo przecież Fergusowi nie było łatwo, pasja a raczej jej ukrywanie, zmusiła go do prowadzenia podwójnego życia i szczęście jakie kiedyś dawały mu kulki, zamieniło się w ucieczkę od problemów. Najgorsze jednak miało dopiero nadejść, tylko wtedy jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy i nie czuł na siłach, by nagle, po latach, wyznać to co skrywał przed światem - swoje drugie ja. To właśnie wtedy najukochańsze hobby stało się dla Fergusa pułapką. Do czego był zdolny, by nikt nie odkrył jego wielkiej miłości?

Autorka przeplata w powieści teraźniejszość z przeszłością. Poznajemy dzień z życia Sabriny i kolejne etapy jej poszukiwań naprzemiennie z opowieściami z dzieciństwa i młodości Fergusa. Dzięki temu bieżące wydarzenia rozumiemy lepiej i możemy oceniać decyzje podejmowane przez bohaterów. Ahern całą teraźniejszość fabuły zawarła w 24 godzinach. Jakże bogate w wydarzenia są te godziny, ile tajemnic wyszło na jaw, ile udało się odkryć, niektóre pytania zrodziły kolejne pytania, ileż osób znanych i nieznanych mogło wyjawić fakty z życia Fergusa, które czasem jak grom z jasnego nieba spadały na Sabrinę... Jak zakończy się batalia o zaginione kulki? Czego dowie się bohaterka i jak wykorzysta swoją wiedzę?

"Miłość i kłamstwa" to moje trzecie spotkanie z twórczością autorki - po genialnej "Love, Rosie" czytałam jeszcze "Kiedy cię poznałam", ale to była już tylko dobra lektura. Jak oceniam niniejszy tytuł? Niewątpliwie recenzowana dziś powieść jest bardziej zbliżona do drugiej z wymienionych książek, choć tutaj więcej się dzieje (odkrywanie spraw z przeszłości jest ciekawsze) a i temat marmurków jest bardzo oryginalny. Akcja jest równie niespieszna a wystarczyłoby nadać fabule chwilami żywszy bieg. Choć wiem, że celem było skupienie się na relacji ojca z córką, co wymaga zagłębienia się w uczucia, emocje i "zrzucanie skorupy". Czytając "Miłość i kłamstwa" miałam wrażenie, że po raz drugi autorka jest kimś innym niż podczas pisania "Love, Rosie". To zupełnie był inny styl...

Jednak książka o grze w kulki jest dla mnie w pewnie sposób szczególna - bowiem podczas śniadania blogerek z Cecelią Ahern, które miało miejsce w maju 2015 roku w Warszawie a w którym miałam okazję uczestniczyć - autorka zdradziła, że właśnie taka książka ukaże się niebawem :) Że będzie dotyczyła relacji między córką i ojcem oraz "marble", czyli kulek... Po prostu musiałam się przekonać jak ten pomysł został wykorzystany w powieści. Książki o takiej tematyce wcześniej nie znałam, to bardzo oryginalny temat!






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...