Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karnawał. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karnawał. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 lutego 2016

Faworki z winem

Te faworki są wyjątkowe i nie tylko dlatego, że mają w składzie wino, ale przede wszystkim, że smażyłam je wspólnie, choć wirtualnie i moimi blogowymi koleżankami: z Anitką, Basią, Madzią i Moniką. Każda robiła co chciała byle coś karnawałowego pasującego też na Tłusty Czwartek. Skrzynka e-mailowa rozgrzała się do czerwoności i nie było tylko o faworkach czy pączkach, ba nawet nie tylko o jedzeniu , ale tematy rozciągnęły się nawet na Urwisy małe i całkiem duże. I nie wiem czy te korespondencje nie są nawet fajniejsze niż potem samo zadanie domowe w postaci smażenia czy pieczenia.

Ja zdecydowałam się na faworki, na które przepis znalazłam u Justyny.

Prosty przepis na wręcz rewelacyjne chruściki- delikatne, kruche i przepyszne. Jedne z najlepszych jaki usmażyłam. Polecam. Tylko mają mały minus, bo mała to porcja, ale na ten feler łatwo zaradzić i składniki podwoić.
Faworki z winem
Składniki :
1,5 szklanki mąki pszennej
3 żółtka
1/2 szklanki półsłodkiego białego wina( u mnie domowe na ryżu)
szczypta soli
olej do smażenia
cukier puder
Opis wykonania:

Mąkę przesiewamy na stolnicę, dodajemy żółtka wymieszane z winem i sól. Wyrabiamy gładkie ciasto na koniec wybijamy ciasto wałkiem do pojawienia się pęcherzyków powietrza w cieście(szybko się robią) . Ciasto zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na 1 godzinę.
Schłodzone ciasto wałkujemy jak najcieniej, następnie kroimy na 3 cm x 12cm grubości i długości paski radełkiem lub nożem. W środku każdego kawałka robimy wzdłuż nacięcie przez które przekładamy jeden koniec ciasta tworząc supełek. Wkładamy na gorący olej i smażymy z obu stron na złoty kolor, odsączamy na papierowym ręczniku i obficie posypujemy cukrem pudrem.

piątek, 25 stycznia 2013

Faworki Pyzy czyli Faworki domowe bardzo kruche czyli chrust


Nasmażyłam!!!
Hm, za chwilę  koniec karnawału a, ja  nasmażyłam   chruściki dopiero pierwszy raz , fakt z  trzech  różnych przepisów ( dwa są  już  tu na blogu- piwne są  rewelacyjne, ja dodatkowo dodałam  jeszcze 1 łyżkę spirytusu i  wybiłam je tłuczkiem do  ziemniaków oraz  Moniki czyli faworki boskie).
Ten trzeci to przepis  z bloga  Smaczna Pyza,  faworki które po zagnieceniu  się mieli w maszynce, ciekawe i skuteczne.
A sam przepis jest  na  bardzo pyszny chrust,   fakt są  ciut bardziej chrupiące od tych dwóch co już kiedyś robiłam, tamte dają bardziej kruchutkie wersje. Ale i te są naprawdę   pyszne i  dzień po smażeniu jeszcze zyskały na smaku. A metoda  mielenia ciasta zdała egzamin na 6, chrust  ma przepiekane bąble.
Przepis cytuję za Pyzą a w nawiasie moje zmiany

Faworki Pyzy* czyli ,,Faworki domowe bardzo kruche czyli chrust
2 , 5 - 3 szklanki. mąki pszennej zwykłej
1/3 łyżeczki soli
1 czubata łyżka cukru pudru
1 czubata łyżka masła lub margaryny
2 jajka
1 łyżka spirytusu 96 %
1/2 szklanki. kwaśnej, bardzo gęstej śmietany

do smażenia: (ok. 1 litr oleju ryżowego+ 2 łyżki spirytusu)
do posypania : cukier puder
trochę mąki do podsypywania przy wałkowaniu(ja nie podsypuję)

sposób przygotowania: do miski przesiałam mąkę - nie wsypuję od razu całości, zostawiam jakieś pół szklanki, ponieważ jej ilość w cieście zależy od wielkości jajek i gęstości śmietany. Dodałam cukier puder, sól i miękką margarynę - palcami roztarłam ją z sypkimi składnikami tak, aby nie było większych grudek. Następnie wbiłam jajka, dodałam śmietanę, wlałam spirytus i zagniotłam szybko ciasto dosypując w miarę potrzeby resztę mąki - składniki mają się tylko połączyć a ciasto powinno mieć konsystencję dość miękkiej plasteliny. ( Ja wszystkie mokre składniki plus cukier ubiłam na puszysta masę i powoli dodawałam mąkę, zużyłam 2,5 szklanki mąki)

Tak przygotowane ciasto przepuściłam 2 razy przez maszynkę do mielenia - i to jest właśnie sekret kruchości mojego chrustu. Po takim przemieleniu ciasto jest wystarczająco napowietrzone więc nie trzeba go ani długo wyrabiać ani tłuc wałkiem i można przystąpić do wałkowania (ja zawinęłam w folie spożywczą i schłodziłam 2 godziny w lodówce). Wadą tej metody jest to, że ciasto jednak się lepi i trzeba jakoś domyć później po nim maszynkę, ale raz do roku daję radę :D ( mieli się nie najgorzej, a mycie idzie całkiem dobrze tylko sitko wymaga więcej pracy)
Ciasto podzieliłam na kilka części, każdą rozwałkowałam cienko, bardzo cienko podsypując mąką bo jednak się trochę lepiło(moje się nie lepiły i fajnie walkowały) i radełkiem pokroiłam na paski szer ok. 3 cm i dł. ok. 10 cm.(moje są krótsze, ale rosły jak szalone) Każdy pasek nacięłam wzdłuż, m/w na środku na długości 2 cm i przewlekłam jeden koniec przez nacięcie.
W dość szerokim rondlu(rozgrzałam olej ryżowy z dodatkiem 2 łyżek spirytusu). Tłuszcz powinien być bardzo gorący - aby sprawdzić czy jest dobry można wrzucić kawałeczek ciasta i jeśli wypłynie od razu to tłuszcz jest gotowy. Kiedy (tłuszcz) się nagrzał kładłam luźno faworki otrzepując je wcześniej z nadmiaru mąki(moje nie miały mąki ,bo nie podsypywałam w trakcie wałkowania), po kilka sztuk w jednej partii bo bardzo rosną, i smażyłam na złoto z obu stron. Przewracałam po prostu widelcem. Usmażone wyjmowałam łyżką cedzakową na tacę wyłożoną ręcznikami papierowymi aby odsączyć nadmiar tłuszczu. W taki sposób usmażyłam kolejne partie aż do wyczerpania ciasta. Kiedy nieco ostygły oprószyłam je cukrem pudrem.”

*p.s Moja  prywatna Pyza  chrustu  nie robi i  nie je :D