Wstyd mnie ogarnął, gdy sobie uświadomiłam, że ostatni post jest z lutego. Nie będę się usprawiedliwiała, tylko szybko piszę :) Mamy piękne, cieplutkie sobotnie popołudnie, którego część poświęcę opisaniu moich kosmetycznych zużyć z lutego i marca. Pokażę też trochę nowości i podzielę się namiastką wrażeń z weekendu zniżek. Zapraszam!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bielenda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bielenda. Pokaż wszystkie posty
sobota, 11 kwietnia 2015
Zaległe denka, nowości i weekend zniżek :)
Etykiety:
alterra,
bielenda,
bingospa,
denko,
etude house,
green pharmacy,
it's skin,
kokony jedwabników,
le petit marseillais,
lovely,
luksja,
pharmaceris,
the body shop,
the face shop,
tony moly,
yasumi,
yves rocher,
ziaja
niedziela, 4 stycznia 2015
Nowy Rok i denko grudniowe
Nowy Rok na blogu zaczynam od domknięcia tematu kosmetycznych zużyć z 2014 - do rozliczenia pozostał grudzień. Nie ma tego wiele, ale zawsze coś :)
piątek, 31 stycznia 2014
Denko styczniowe
Hej, hej :) Wyrwałam się na chwilkę z sesyjnego szału, żeby pokazać Wam moje styczniowe zużycia (chyba pierwszy raz robię to "w terminie" :P). Jakoś tak wydawało mi się, że będzie tego więcej ale w porównaniu do ostatnich denek to i tak jest nienajgorzej ;)
Od lewej:
*Oriflame, krem do rąk Roses - zakupiony na ostatecznej wyprzedaży tej serii ze względu na zapach (uwielbiam róże!). Jako krem był dość przeciętny - ani zły, ani przesadnie dobry. Za to pachniał mi wspaniale ;) Ponieważ to była sezonowa kolekcja, to raczej nie będę już miała możliwości kupić go ponownie.
*Joanna, Sensual, plastry z woskiem do depilacji twarzy - jeden z moich produktów podstawowych. Znany, lubiany, nie pierwszy raz w denku. Kupię ponownie (a w sumie już kupiłam ale dla odmiany wersję zapachową - owoce leśne).
*Farmona, Tutti Frutti, opalizujący olejek do kąpieli Karmel & Cynamon - dostałam go w prezencie od mamy. Bardzo mile mnie zaskoczył - super zmiękczał wodę, nawilżał skórę, nie brudził wanny no i ten przesłodki zapach! Chętnie wypróbuję inne wersje zapachowe.
*Bielenda, Awokado, łagodny 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż wersja Bawełna. Robił, co miał robić i nie podrażniał. Nowe opakowanie na plus! Tylko po co jest taki jadowicie zielony? :P W każdym razie kupię ponownie.
*Mizon, Snail Repair Intensive Ampoule - zdecydowanie do powtórki. Szczegółowa recka TUTAJ.
*Golden Rose, Miss Selene, mini lakier do paznokci - nie zużyłam go w całości ale niestety nie nadaje się już do użytku. Lubię lakiery z tej serii, bo są maleńkie i tanie. Być może kupię ponownie.
*Etude House, Baking Powder Pore Cleansing Foam - no w końcu się skończył! Nie miałam jeszcze tak wydajnego myjadła ;) Poza tym chętnie kupię go znowu. Więcej pisałam o nim TUTAJ.
*Golden Rose, Paris, zmywacz do paznokci (wersja tropikalna) - mój ulubiony, sprawdza się u mnie w 100%. Kupię ponownie.
Tak to wygląda w styczniu ;) Muszę przyznać, że jestem zadowolona z faktu uczestnictwa w akcji denkowania, bo przynajmniej mam jakąś kontrolę nad tymi wszystkimi kosmetykami :)
Sesja trwa, mam jeszcze 3 egzaminy do zdania, z 3 czekam na wyniki :P Potrwa to jeszcze trochę, ale co zrobić...
Od lewej:
*Oriflame, krem do rąk Roses - zakupiony na ostatecznej wyprzedaży tej serii ze względu na zapach (uwielbiam róże!). Jako krem był dość przeciętny - ani zły, ani przesadnie dobry. Za to pachniał mi wspaniale ;) Ponieważ to była sezonowa kolekcja, to raczej nie będę już miała możliwości kupić go ponownie.
*Joanna, Sensual, plastry z woskiem do depilacji twarzy - jeden z moich produktów podstawowych. Znany, lubiany, nie pierwszy raz w denku. Kupię ponownie (a w sumie już kupiłam ale dla odmiany wersję zapachową - owoce leśne).
*Farmona, Tutti Frutti, opalizujący olejek do kąpieli Karmel & Cynamon - dostałam go w prezencie od mamy. Bardzo mile mnie zaskoczył - super zmiękczał wodę, nawilżał skórę, nie brudził wanny no i ten przesłodki zapach! Chętnie wypróbuję inne wersje zapachowe.
*Bielenda, Awokado, łagodny 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż wersja Bawełna. Robił, co miał robić i nie podrażniał. Nowe opakowanie na plus! Tylko po co jest taki jadowicie zielony? :P W każdym razie kupię ponownie.
*Mizon, Snail Repair Intensive Ampoule - zdecydowanie do powtórki. Szczegółowa recka TUTAJ.
*Golden Rose, Miss Selene, mini lakier do paznokci - nie zużyłam go w całości ale niestety nie nadaje się już do użytku. Lubię lakiery z tej serii, bo są maleńkie i tanie. Być może kupię ponownie.
*Etude House, Baking Powder Pore Cleansing Foam - no w końcu się skończył! Nie miałam jeszcze tak wydajnego myjadła ;) Poza tym chętnie kupię go znowu. Więcej pisałam o nim TUTAJ.
*Golden Rose, Paris, zmywacz do paznokci (wersja tropikalna) - mój ulubiony, sprawdza się u mnie w 100%. Kupię ponownie.
Tak to wygląda w styczniu ;) Muszę przyznać, że jestem zadowolona z faktu uczestnictwa w akcji denkowania, bo przynajmniej mam jakąś kontrolę nad tymi wszystkimi kosmetykami :)
Sesja trwa, mam jeszcze 3 egzaminy do zdania, z 3 czekam na wyniki :P Potrwa to jeszcze trochę, ale co zrobić...
poniedziałek, 7 października 2013
Denko wrześniowe + trochę nowości
Pewnie zauważyłyście, że zawsze się spóżniam z denkiem. Nie wiem sama, z czego to wynika - puste opakowania sukcesywnie składuję w przeznaczonym na ten cel pudle, więc de facto muszę je tylko później sfotografować i opisać. I tutaj jest problem, bo zawsze coś mi stoi na przeszkodzie >_< Przeprowadzka, choroba albo tak, jak teraz, zwyczajny brak czasu. No ale tym razem chyba nie spóźniłam się jakoś bardzo mocno ;) Mniej optymistyczny jest fakt, że znowu jest to raczej mini-denko niż denko ale cóż...
Ten przyjemny zestaw udało mi się wygrać na Wizażu :) Byłam bardzo przyjemnie zaskoczona, gdy zobaczyłam swój nick na liście laureatek a dwa dni później zadzwoniła do mnie mama z informacją, że przyszła do mnie jakaś spora paczka :D Mamy tutaj 3 produkty z linii Eucerin DermoPurifyer: żel oczyszczający, tonik i matujący krem nawilżający. Przyznam, że na razie szkoda mi ich otwierać, bo nie zużyłam aktualnego zestawu do twarzy - gdy tak się stanie, niezwłocznie przystąpię do testów ;)
Tutaj zawartość niedużej tym razem paczuszki z Korei - zaledwie dwa produkty. Ten słodki kotek to kremik do rąk firmy The Face Shop - będzie prezentem dla mojej mamy :) Brązowa tubka to Mizon Snail Repair BB SPF 32/ PA ++ - czyli po prostu nowy BB do kolekcji ;) Na dniach sprawdzę, czy będzie w stanie zastąpić mi ukochanego od miesięcy The Face Shop Oil Free BB.
Na koniec produkty typu "basic" - czyli takie z gatunku "bardziej niezbędnych" ;) Balsam Dove Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i jaśminem zastąpi masełko Green Pharmacy. Kupiłam go w sumie tylko dlatego, że miałam kupon zniżkowy - zapłaciłam niecałe 9 zł. Wybrałam wersję, która najbardziej mi pasowała zapachowo. Nawilżający krem do rąk Echinacea i kiełki pszenicy z linii Avon Care od razu ląduje w mojej torebce i będzie mi towarzyszył zarówno w domu, jak i na trasie. Skusił mnie jego cudownie świeży zapach. Z Avonu przybyła też do mnie kultowa mascara SuperSchock - sprawdzona przed laty, będzie miała swój come back - oby udany.
Piszcie co znacie, co miałyście i czy się sprawdziło :) Pozdrawiam Was serdecznie :)
- Green Pharmacy, masło do ciała róża piżmowa i zielona herbata - bardzo dobry produkt za niewielką cenę. Zapach poprawiał mi humor przed snem :) Do ponownego zakupu.
- Bielenda, Bawełna, 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - nienajgorszy zmywak ale też i nie powalający. Na nerwy działało mi zamknięcie, które często mi się zacinało. Obecnie mam wersję Awokado i już po kilku użyciach wydaje się być lepsza niż Bawełna. Dlatego raczej nie kupię ponownie.
- Organique, Bloom Essence, cukrowy peeling do ciała - cudowny <3 Pisałam o nim TUTAJ. Aktualnie mam inny peeling (też od Organique) ale ten tutaj chętnie kiedyś kupię ponownie.
- Oriflame Beauty, tusz podkręcający rzęsy Power Curl - jeszcze go trochę zostało ale używam go już ponad pół roku i czas się z nim pożegnać. Z pewnym żalem, bo to jeden z bardziej lubianych przeze mnie tuszów ;) Pogrubia i wydłuża (podkręcenie mnie nie interesuje, bo i tak używam zalotki). Niestety w katalogu pojawia się raz na jakiś czas i różnie bywa z jego ceną. Jeśli trafi się promocja, to na pewno kupię ponownie.
Ten przyjemny zestaw udało mi się wygrać na Wizażu :) Byłam bardzo przyjemnie zaskoczona, gdy zobaczyłam swój nick na liście laureatek a dwa dni później zadzwoniła do mnie mama z informacją, że przyszła do mnie jakaś spora paczka :D Mamy tutaj 3 produkty z linii Eucerin DermoPurifyer: żel oczyszczający, tonik i matujący krem nawilżający. Przyznam, że na razie szkoda mi ich otwierać, bo nie zużyłam aktualnego zestawu do twarzy - gdy tak się stanie, niezwłocznie przystąpię do testów ;)
Tutaj zawartość niedużej tym razem paczuszki z Korei - zaledwie dwa produkty. Ten słodki kotek to kremik do rąk firmy The Face Shop - będzie prezentem dla mojej mamy :) Brązowa tubka to Mizon Snail Repair BB SPF 32/ PA ++ - czyli po prostu nowy BB do kolekcji ;) Na dniach sprawdzę, czy będzie w stanie zastąpić mi ukochanego od miesięcy The Face Shop Oil Free BB.
Na koniec produkty typu "basic" - czyli takie z gatunku "bardziej niezbędnych" ;) Balsam Dove Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i jaśminem zastąpi masełko Green Pharmacy. Kupiłam go w sumie tylko dlatego, że miałam kupon zniżkowy - zapłaciłam niecałe 9 zł. Wybrałam wersję, która najbardziej mi pasowała zapachowo. Nawilżający krem do rąk Echinacea i kiełki pszenicy z linii Avon Care od razu ląduje w mojej torebce i będzie mi towarzyszył zarówno w domu, jak i na trasie. Skusił mnie jego cudownie świeży zapach. Z Avonu przybyła też do mnie kultowa mascara SuperSchock - sprawdzona przed laty, będzie miała swój come back - oby udany.
Piszcie co znacie, co miałyście i czy się sprawdziło :) Pozdrawiam Was serdecznie :)
Etykiety:
avon,
bielenda,
denko,
dove,
eucerin,
green pharmacy,
koreańskie kosmetyki,
krem bb,
mizon,
organique,
oriflame,
polskie marki,
the face shop,
zakupy
piątek, 27 września 2013
Kosmetyczna rozpusta cz.2
Tak jak obiecałam, pokażę Wam dzisiaj pozostałe produkty, które zakupiłam w ataku rozrzutności trochę ponad tydzień temu ;) Nie zostało tego dużo i od razu przepraszam Was za jakość zdjęć - oddalenie od domu oznacza brak aparatu z prawdziwego zdarzenia :/ Ratuje mnie komórka mojego lubego, a za niedługo będę miała własnego smartfona - powinien robić przyzwoite zdjęcia. Tymczasem wybaczcie, że wygląda to jak wygląda.
Ponieważ moja dwufazówka Bawełna od Bielendy jest na wykończeniu, nabyłam dla odmiany wersję Awokado do oczu wrażliwych - jestem ciekawa czy będzie lepsza od koleżanki. No i nie ukrywam - skusił mnie ten kolorek i fakt, że zmienili opakowanie na takie z "pstryczkiem" :D
Maseczka jajeczna Joanny to produkt sprawdzony - bardzo ją lubię i używam jako odżywkę :) W Warszawie można ją bez problemu nabyć w każdej mniejszej drogerii, toteż nabyłam :)
Na eliksir wygładzająco-nawilżający Argan, makadamia i kokos od Biovaxu miałam ochotę już dawno - zniechęcała mnie jedynie cena (ok. 30 zł za 50 ml). Długo czatowałam na jakąś promocję i w końcu się doczekałam - "wyrwałam" go w SuperPharm za jakieś 17 zł :)
A tutaj moje szaleństwo cieniowe - wszystko przez promocję w internetowym sklepiku Hean. Gdy ogłosili weekend darmowej wysyłki, wiedziałam, że już przepadłam :P Natychmiast kliknęłam poczwórne cienie do powiek High Definition w wersji 403 Orchidea Flowers. Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia - kolory są bardzo żywe, fantastycznie skomponowane i silnie napigmentowane. Zdjęcie nie oddaje ich piękna nawet w 0,5 % :P
Jak już klikałam, to sprawdziłam sobie promocje. No i w promocji były pojedyncze cienie metaliczne z linii Art - to zamówiłam sobie dwa, a co :P Od lewej nr 255 Metallic Liliac oraz nr 253 Metallic Rose. Nie umiem zdecydować, który mi się bardziej podoba - podobnie jak w przypadku paletki, tutaj również mamy wysokie nasycenie kolorów i solidną pigmentację :) Pozostaje pytanie kiedy ja to wszystko zużyję ;)
Na razie to koniec z zakupami (kogo ja chcę oszukać). Niestety (albo stety?) dla Was, kolejna paczka z Korei jest już w powietrzu, a dodatkowo udało mi się wygrać w pewnym konkursie pewne kosmetyki, które też Wam niedługo pokażę :) Pozdrawiam Was serdecznie!
Ponieważ moja dwufazówka Bawełna od Bielendy jest na wykończeniu, nabyłam dla odmiany wersję Awokado do oczu wrażliwych - jestem ciekawa czy będzie lepsza od koleżanki. No i nie ukrywam - skusił mnie ten kolorek i fakt, że zmienili opakowanie na takie z "pstryczkiem" :D
Maseczka jajeczna Joanny to produkt sprawdzony - bardzo ją lubię i używam jako odżywkę :) W Warszawie można ją bez problemu nabyć w każdej mniejszej drogerii, toteż nabyłam :)
Na eliksir wygładzająco-nawilżający Argan, makadamia i kokos od Biovaxu miałam ochotę już dawno - zniechęcała mnie jedynie cena (ok. 30 zł za 50 ml). Długo czatowałam na jakąś promocję i w końcu się doczekałam - "wyrwałam" go w SuperPharm za jakieś 17 zł :)
A tutaj moje szaleństwo cieniowe - wszystko przez promocję w internetowym sklepiku Hean. Gdy ogłosili weekend darmowej wysyłki, wiedziałam, że już przepadłam :P Natychmiast kliknęłam poczwórne cienie do powiek High Definition w wersji 403 Orchidea Flowers. Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia - kolory są bardzo żywe, fantastycznie skomponowane i silnie napigmentowane. Zdjęcie nie oddaje ich piękna nawet w 0,5 % :P
Jak już klikałam, to sprawdziłam sobie promocje. No i w promocji były pojedyncze cienie metaliczne z linii Art - to zamówiłam sobie dwa, a co :P Od lewej nr 255 Metallic Liliac oraz nr 253 Metallic Rose. Nie umiem zdecydować, który mi się bardziej podoba - podobnie jak w przypadku paletki, tutaj również mamy wysokie nasycenie kolorów i solidną pigmentację :) Pozostaje pytanie kiedy ja to wszystko zużyję ;)
Na razie to koniec z zakupami (kogo ja chcę oszukać). Niestety (albo stety?) dla Was, kolejna paczka z Korei jest już w powietrzu, a dodatkowo udało mi się wygrać w pewnym konkursie pewne kosmetyki, które też Wam niedługo pokażę :) Pozdrawiam Was serdecznie!
czwartek, 29 sierpnia 2013
Trochę refleksji i zakupów
Hej, po raz kolejny wracam po przerwie. Co tu dużo mówić - popadłam ostatnio w jakiś stan pośredni pomiędzy znużeniem a rozleniwieniem i nie miałam dość chęci, by zajmować się blogiem. Dodatkowo przez tydzień nie było mnie w domu, a po powrocie właściwie nie robiłam nic innego poza czytaniem książek. Nawet po sklepach się nie włóczyłam (!). Ale to tylko w ubiegłym tygodniu. W jeszcze poprzednim wydałam za to sporo na ubrania, a i kosmetyków kilka wpadło :P Zaraz Wam zresztą pokażę ;)
Zakupy ubraniowe
Wybierając się do centrum handlowego planowałam właściwie jeden zakup - marynarkę. Mam coś pecha do tej części garderoby - przez wszystkie lata mojego życia zakupiłam zaledwie 2 sztuki, z czego jedna jest obecnie za duża :P Mam zwykle spory problem ze znalezieniem takiej, która by na mnie dobrze leżała i jednocześnie zaspokajała moje oczekiwania (kolor, długość, krój). Jestem niska, mam figurę klepsydry (duże wcięcie w talii, szer. ramion równa z szer. bioder) z jednym ale - klepsydry zwykle mają obfity biust, ja mam raczej przeciętny (czytaj: średniej wielkości). Z tego powodu marynarki często mi się "rozklapciają" na piersiach, bo są szyte na większy biust. Zakładałam więc z góry, że może mi się znowu nie udać :P
Na szczęście upolowałam bardzo ładną w Pull&Bear - wklejam Wam zdjęcie ze strony producenta (http://www.pullandbear.com/), bo lepiej się prezentuje, niż na zdjęciu, które ja bym ew. mogła zrobić :)
Zakupy ubraniowe
Wybierając się do centrum handlowego planowałam właściwie jeden zakup - marynarkę. Mam coś pecha do tej części garderoby - przez wszystkie lata mojego życia zakupiłam zaledwie 2 sztuki, z czego jedna jest obecnie za duża :P Mam zwykle spory problem ze znalezieniem takiej, która by na mnie dobrze leżała i jednocześnie zaspokajała moje oczekiwania (kolor, długość, krój). Jestem niska, mam figurę klepsydry (duże wcięcie w talii, szer. ramion równa z szer. bioder) z jednym ale - klepsydry zwykle mają obfity biust, ja mam raczej przeciętny (czytaj: średniej wielkości). Z tego powodu marynarki często mi się "rozklapciają" na piersiach, bo są szyte na większy biust. Zakładałam więc z góry, że może mi się znowu nie udać :P
Na szczęście upolowałam bardzo ładną w Pull&Bear - wklejam Wam zdjęcie ze strony producenta (http://www.pullandbear.com/), bo lepiej się prezentuje, niż na zdjęciu, które ja bym ew. mogła zrobić :)
Jak widać - klasyczny krój, długi rękaw, sięga nieco za biodra. Dostępna w kilku kolorach, ja zdecydowałam się na klasyczną czerń :) Bez żadnych udziwnień, będzie pasowała zarówno na eleganckie bluzki jak i na kolorowe t-shirty. Najważniejsze, że świetnie leży - nic mi nie odstaje na plecach, ani na piersiach :D
Gdy już przepuściłam pieniądze na marynarkę, wpadłam w bardzo dobry humor - na tyle dobry, że zamiast zakończyć zakupy, ruszyłam dalej :P W tym samym sklepie chwyciłam prosty kardigan w kolorze szarym.
Lubię ubierać się zimą "na cebulkę", więc wyznaję zasadę, że kardiganów nigdy za wiele. Podobają mi się te kieszonki oraz fakt, że nie jest zbyt obcisły i nie ma dzięki temu "prześwitów" między guzikami ;)
Potem wyhaczyłam jeszcze bardzo prostą, bawełnianą sukienkę w H&M. Bardzo uniwersalna, będzie można ją nosić w najróżniejszych kombinacjach :) Niestety nie udało mi się znaleźć zdjęcia w necie, więc wstawiam zrobione przeze mnie.
Na wieszaku może nie wygląda najlepiej, ale jest bardzo dopasowana do figury i jestem ogromnie zadowolona z tego nabytku :)
Ostatnim zakupem-prezentem (mama mi ją "wzięła") jest delikatny szaliczek do jesiennego płaszcza prosto z Parfois. Jak tylko zobaczyłam ten print, to zapragnęłam go mieć :) (zdjęcie ze strony http://www.parfois.com/)
Nie znoszę jesieni (zimy też nie) ale może obecność tego cudeńka na mojej szyi wpłynie pozytywnie na mój zwyczajny (mało ciekawy) humor w ponure dni jesienne :P
Zakupy kosmetyczne
Nie jest tego bardzo dużo, a część to znowu prezenty ;)
Itemki z dwóch pierwszych zdjęć dostałam od mamy. Komplecik kremowych błyszczyków Pupa zachwycił mnie kolorami - uważam je za rozkosznie słodkie ;) Odżywka Garnier Ultra Doux do długich włosów przyjechała z Francji (u nas jest niedostępna), a żel pod prysznic Balea oczywiście z Niemiec. Z Balei moja mama nazwoziła naprawdę całe siaty różnych mydeł, płynów do kąpieli itd.
Granatowa buteleczka to mój pierwszy zakup z Biochemii Urody. Zawiera tonik do cery mieszanej na bazie hydrolatu porzeczkowego. W jego skład wchodzi ekstrakt z rozmarynu EKO, niacynamid (wit. B3) i aminokwasy siarkowe. Dopiero zaczęłam go używać, więc nie umiem jeszcze nic więcej o nim powiedzieć ;)
Olejek arganowy 3w1 od Bielendy kupiłam na otwarciu nowej drogerii w mojej miejscowości. Pierwszego dnia był rabat 10% na wszystkie zakupy, więc go sobie chwyciłam :P Byłam ciekawa, czy taka tańsza wersja olejku arganowego okaże się warta uwagi. I póki co jestem zdania, że tak :)
Tak wyglądają ostatnie nowości w mojej szafie/łazience. Aktualnie leci do mnie kolejna paczka z Korei (spadek $ zwykle przekłada się u mnie na chęć zamawiania). Jednak dostanę ją w swoje rączki dopiero za 2 tygodnie, gdyż w sobotę wyjeżdżam do stolicy. Będę tam miała internet i postaram się nie zaniedbywać bloga ;)
Etykiety:
balea,
bielenda,
biochemia urody,
garnier,
h&m,
hydrolaty,
kąpiel,
makijaż,
moda,
parfois,
personalne,
pielęgnacja ciała,
pielęgnacja skóry twarzy,
pull&bear,
pupa,
włosomaniactwo,
zakupy
środa, 15 maja 2013
Majowe zakupy - nowości w moim kosmetycznym arsenale :)
Hej :) Dzisiaj na szybko, bo czas mnie goni a liczba spraw do załatwienia spora ;) Ale zdążę pochwalić się na szybko najnowszymi zakupami ^^
Zakup niektórych rzeczy był koniecznością, a część to zwykły kaprys ;) Nie ma tego bardzo dużo, ale po kolei.
Pielęgnacja skóry twarzy
Pielęgnacja skóry twarzy
Od lewej:
1. Białe pudełeczko zawiera w sobie zieloną glinkę od Organique - w obawie przed rozsypaniem, zabezpieczyłam ją dodatkowo folią i recepturką :P Zakup był impulsem, bo kończy mi się glinka ghassoul z tego samego źródła i postanowiłam postawić tym razem na coś silniejszego.
2. Mój ukochany od jakiegoś czasu tonik do cery tłustej i trądzikowej firmy Fitomed. Śmiesznie tani (niecałe 9 zł), za to super odświeża i oczyszcza moją buzię :) To moja druga buteleczka, zakupiona w sklepie zielarskim ^^
3. Prosto z Korei - żel do mycia twarzy Etude House Baking Powder Pore Cleansing Foam. Zawiera proszek do pieczenia (tak, dobrze czytacie) i ma mi dobrze oczyszczać twarz. Zobaczymy :D
4. Po raz pierwszy w mojej kosmetyczce - dwufazowy płyn do demakijażu Bawełna od Bielendy. Zastąpi Garniera, który ostatnio przestał mi się podobać (na szczęście się kończy). Oby z dobrym skutkiem.
Pielęgnacja ciała, włosów i depilacja
Od lewej:
1. Popularne plastry z woskiem do depilacji włosów na twarzy Joanna. Sprawdzone, skuteczne i tanie (w promocji niecałe 7 zł) no i starczą na długo. Lubię i używam z powodzeniem od prawie roku.
2. Szampon nawilżający Love2MIX Organix - jagody acai i ekstrakt z perły. Mam nadzieję, że okaże się równie dobry, co jego mangowy brat :)
3. Dla przyjemności - płyn do kąpieli Luksja Caramel waffel. Skusił mnie obłędny zapach :) Miałam już wersję czekoladową i ciasto cytrynowe, pora na karmel :D
Kolorówka
Od lewej:
1. Nowy koreański krem BB do kolekcji :) Elisha Coy Premium Gold Mineral BB - na razie tylko miniaturka (15 ml), bo pełna wersja kremu jest dosyć droga (ponad 26$) i szkoda mi było ryzykować w ciemno. Wybrałam ten krem bo bardzo długim researchu internetowym i jestem bardzo ciekawa, czy mnie zadowoli.
2. Na koniec drobiazg z Avonu - diamentowa konturówka do oczu w kolorze śliwkowym. Wypróbowałam ją kilka dni temu w Juwenalia i muszę powiedzieć, że naprawdę daje radę - wytrzymała moje szaleństwa i ani trochę się nie rozmazała :D
Przepraszam za ewentualne błędy, ale muszę już uciekać ;) Co Wam się najbardziej podoba z tych zakupów? :) Miałyście coś? :)
Etykiety:
avon,
bielenda,
elisha coy,
etude house,
fitomed,
joanna,
koreańskie kosmetyki,
krem bb,
love2mix organic,
luksja,
organique,
personalne,
pervoe reshenie,
polskie marki,
rosyjskie kosmetyki,
zakupy
Subskrybuj:
Posty (Atom)