Kolejny miesiąc na boku, pora podsumować zużycia. Chyba wszyscy już się przyzwyczaili do tego, że u mnie kosmetyki z jakiegoś powodu kończą się baaardzo powoli :P Nie inaczej było w październiku, podczas którego nie zużyłam prawie nic...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą missha. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą missha. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 6 listopada 2014
wtorek, 14 października 2014
Nie ma to jak dostać... paczkę :)
Hej :) Ponieważ dzisiaj jest wyjątkowo brzydki dzień i nie mam ochoty na skomplikowane, długie notki, pochwalę się Wam paczką (oczywiście kosmetyczną!), która przyszła do mnie ok. tydzień temu. Prosto z Japonii od Anny, na której blogu szczęśliwie wygrałam rozdawajkę.
Gdy listonosz wręczył mi zgrabną paczuszkę, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Sami zobaczcie dlaczego ;)
źródło: http://www.myniceprofile.com |
Gdy listonosz wręczył mi zgrabną paczuszkę, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Sami zobaczcie dlaczego ;)
poniedziałek, 7 lipca 2014
Spóźnione denko czerwcowe
I znowu przegapiłam moment na prezentację denka >_< Trochę dużo się działo (jak zwykle) i narobiłam sobie blogowych zaległości.
W czerwcu nie zużyłam zbyt wielu kosmetyków, sporo opakowań mam wciąż na wykończeniu i pewnie zdenkuję je w bieżącym miesiącu. Jeśli chodzi o pełnowymiarowe produkty, to wygląda to tak:
W czerwcu nie zużyłam zbyt wielu kosmetyków, sporo opakowań mam wciąż na wykończeniu i pewnie zdenkuję je w bieżącym miesiącu. Jeśli chodzi o pełnowymiarowe produkty, to wygląda to tak:
poniedziałek, 16 września 2013
Kosmetyczna rozpusta cz. 1
Witam serdecznie w ten "uroczy" dzień spomiędzy chusteczek - ewidentnie zaczął się dla mnie sezon na przeziębienia :P Dopadł mnie katarek, więc siedzę w domu i staram się wszelkimi sposobami doprowadzić do porządku. Ale nie o tym chcę pisać ;)
W poprzednim poście napomknęłam o sporych (jak na mnie) zakupach i obiecałam, że pokażę nabytki. Zrobię to w 2 etapach, gdyż nie mam wszystkich nowych kosmetyków pod ręką - część z nich została już w Warszawie. Dzisiaj pochwalę się tymi, które mam na miejscu.
Pocieszcie mnie, że Wy też macie takie napady rozrzutności :/ Oczywiście niektóre z Was pewnie machną ręką, że "to jest nic" ale muszę się przyznać, że ja widzę wyraźnie po swojej szafce, że trochę przeginam. Jednak to nadal za mało, żeby mnie powstrzymać :P Niemniej, spróbuję w miarę logicznie uzasadnić każdy z zakupów.
Te dwa produkty przyleciały do mnie z Korei (a jakże). Urocze jabłuszko Tony Moly skrywa w sobie peeling enzymatyczny (Appletox Smooth Massage Peeling Cream). Powód zakupu: kończy mi się peeling mechaniczny Ziaji i chcę dla odmiany spróbować enzymatycznego.
Fioletowa buteleczka to One-Step BB Cleanser bardzo lubianej przeze mnie firmy The Face Shop. Powód zakupu: używam obecnie już tylko kremów BB, które wymagają dokładnego zmywania. Myjadło Face Shopu jest przeznaczone specjalnie do tego celu i ma bardzo dobre recenzje w necie.
Tutaj mamy tzw. wspomagacze oczyszczania twarzy ;) Po lewej mój nowy konjac z białą glinką od Misshy. Powód zakupu: zastąpi starą gąbeczkę, która się zużyła. Tym razem wybrałam inną wersję, jestem ciekawa czy będzie jakaś różnica pomiędzy nimi.
Szczoteczkę do twarzy For Your Beauty wypatrzyłam na promocji w warszawskim Rossmanie. Powód zakupu: naczytałam się o niej wiele dobrego. Jako maniaczka dokładnego oczyszczania twarzy (przy mojej cerze mieszanej ze skłonnością do niedoskonałości jest to kluczowa sprawa) nie mogłam odpuścić i w pewnym sensie byłam na nią "skazana" :P
Cukrowy peeling kozie mleko & lychee od Organique miałam okazję testować jakiś czas temu. Próbka starczyła mi na kilka użyć, w trakcie których zapragnęłam pełnowymiarowego opakowania. Zwlekałam z zakupem, bo ten peeling jest niestety dość drogi (przeszło 60 zł za 200 ml). Powód zakupu: primo, mój Bloom Essence jest na wykończeniu. Secundo, uwielbiam Organique :P
Mydełko glicerynowe o zapachu cytrynowym dostałam w prezencie "za pieczątki" - zostawiam na tyle dużo pieniędzy na stoisku Organique, że zasłużyłam na "dodatek od firmy" :P Najprawdopodobniej je komuś sprezentuję :)
Szampon nawilżający do włosów Alterra z granatem i aloesem to sprawdzony produkt - to już 3-cia kupiona przeze mnie butelka. Powód zakupu: szampon będzie mi służył w domu podczas weekendowych odwiedzin i dłuższych pobytów, np. z okazji świąt.
Tutaj celowym zakupem był tylko róż od Bell (nr 051). Powód zakupu: chęć "spróbowania" i oswojenia się z różem - to mój pierwszy ;)
Maseczka z aloesem od Vanedo i ta sterta próbek to standardowe gifty od mojego koreańskiego sprzedawcy ;) 4 x krem BB (2 x Skin79, Tony Moly i Skinfood) i jakiś lotion ;) Muszę się raz w sobie zebrać i potestować to wszystko, to powstawiam Wam mini-recki i swatche :)
Dotrwałyście do końca? :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)
W poprzednim poście napomknęłam o sporych (jak na mnie) zakupach i obiecałam, że pokażę nabytki. Zrobię to w 2 etapach, gdyż nie mam wszystkich nowych kosmetyków pod ręką - część z nich została już w Warszawie. Dzisiaj pochwalę się tymi, które mam na miejscu.
Pocieszcie mnie, że Wy też macie takie napady rozrzutności :/ Oczywiście niektóre z Was pewnie machną ręką, że "to jest nic" ale muszę się przyznać, że ja widzę wyraźnie po swojej szafce, że trochę przeginam. Jednak to nadal za mało, żeby mnie powstrzymać :P Niemniej, spróbuję w miarę logicznie uzasadnić każdy z zakupów.
Te dwa produkty przyleciały do mnie z Korei (a jakże). Urocze jabłuszko Tony Moly skrywa w sobie peeling enzymatyczny (Appletox Smooth Massage Peeling Cream). Powód zakupu: kończy mi się peeling mechaniczny Ziaji i chcę dla odmiany spróbować enzymatycznego.
Fioletowa buteleczka to One-Step BB Cleanser bardzo lubianej przeze mnie firmy The Face Shop. Powód zakupu: używam obecnie już tylko kremów BB, które wymagają dokładnego zmywania. Myjadło Face Shopu jest przeznaczone specjalnie do tego celu i ma bardzo dobre recenzje w necie.
Tutaj mamy tzw. wspomagacze oczyszczania twarzy ;) Po lewej mój nowy konjac z białą glinką od Misshy. Powód zakupu: zastąpi starą gąbeczkę, która się zużyła. Tym razem wybrałam inną wersję, jestem ciekawa czy będzie jakaś różnica pomiędzy nimi.
Szczoteczkę do twarzy For Your Beauty wypatrzyłam na promocji w warszawskim Rossmanie. Powód zakupu: naczytałam się o niej wiele dobrego. Jako maniaczka dokładnego oczyszczania twarzy (przy mojej cerze mieszanej ze skłonnością do niedoskonałości jest to kluczowa sprawa) nie mogłam odpuścić i w pewnym sensie byłam na nią "skazana" :P
Cukrowy peeling kozie mleko & lychee od Organique miałam okazję testować jakiś czas temu. Próbka starczyła mi na kilka użyć, w trakcie których zapragnęłam pełnowymiarowego opakowania. Zwlekałam z zakupem, bo ten peeling jest niestety dość drogi (przeszło 60 zł za 200 ml). Powód zakupu: primo, mój Bloom Essence jest na wykończeniu. Secundo, uwielbiam Organique :P
Mydełko glicerynowe o zapachu cytrynowym dostałam w prezencie "za pieczątki" - zostawiam na tyle dużo pieniędzy na stoisku Organique, że zasłużyłam na "dodatek od firmy" :P Najprawdopodobniej je komuś sprezentuję :)
Szampon nawilżający do włosów Alterra z granatem i aloesem to sprawdzony produkt - to już 3-cia kupiona przeze mnie butelka. Powód zakupu: szampon będzie mi służył w domu podczas weekendowych odwiedzin i dłuższych pobytów, np. z okazji świąt.
Tutaj celowym zakupem był tylko róż od Bell (nr 051). Powód zakupu: chęć "spróbowania" i oswojenia się z różem - to mój pierwszy ;)
Maseczka z aloesem od Vanedo i ta sterta próbek to standardowe gifty od mojego koreańskiego sprzedawcy ;) 4 x krem BB (2 x Skin79, Tony Moly i Skinfood) i jakiś lotion ;) Muszę się raz w sobie zebrać i potestować to wszystko, to powstawiam Wam mini-recki i swatche :)
Dotrwałyście do końca? :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)
Etykiety:
alterra,
bell,
for your beauty,
koreańskie kosmetyki,
makijaż,
missha,
organique,
polskie marki,
skin79,
skinfood,
the face shop,
tony moly,
vanedo,
zakupy
piątek, 13 września 2013
Spóźnione mini-denko sierpniowe
Hej :) Jest tu jeszcze ktoś? ^^" Znowu przepadłam bez wieści, a tutaj już wrzesień w pełni... Ale co zrobić - za chwilę czeka mnie przeprowadzka do Warszawy, w której zresztą spędziłam ostatnie dwa tygodnie. Korzystałam z pozostałych mi chwil wakacji i starałam się ograniczać posiedzenia przy komputerze, na czym automatycznie ucierpiał blog...
Dzisiaj pokażę Wam szybko moje sierpniowe zużycia - niestety bardzo niewielkie :/ Zastanawiałam się, czy nie poczekać do końca miesiąca i nie zrobić podwójnego denka ale uznałam, że przewożenie pustych opakowań nie ma sensu. Dlatego proszę o zrozumienie ;)
Od lewej:
Dzisiaj pokażę Wam szybko moje sierpniowe zużycia - niestety bardzo niewielkie :/ Zastanawiałam się, czy nie poczekać do końca miesiąca i nie zrobić podwójnego denka ale uznałam, że przewożenie pustych opakowań nie ma sensu. Dlatego proszę o zrozumienie ;)
Od lewej:
- Fitomed, oczyszczający tonik ziołowy do cery tłustej i trądzikowej - jeden z lepszych, jakie używałam. Po raz drugi pojawia się w denku blogowym i zapewnie na tym się nie skończy ;) Kupię ponownie.
- Pervoe Reshenie, rosyjski balsam babci Agafii na kwiatowym propolisie - bardzo przyzwoita odżywka. Recenzję można przeczytać TUTAJ. Bardzo możliwe, że kupię ponownie.
- Love2MIX Organic, szampon nawilżający z ekstraktem z jagód acai i proteinami perły - pisałam o nim niedawno TUTAJ. Ze względu na nieco zbyt gęstą konsystencję nie wiem, czy kupię ponownie. Zapewne raczej wybiorę inną wersję z tej samej serii ;)
- The Face Shop, Clean Face Oil Free BB Cream - od kilku miesięcy mój absolutny hit! Na dobre wyparł podkłady i w zasadzie używam już tylko jego. Szczegółowa recenzja i swatche są TUTAJ. A ja już kupiłam i na pewno znowu w przyszłości kupię ponownie.
- Missha, Bamboo Charcoal Konjac Soft Jelly Cleansing Puff - w skrócie po prostu konjac. Dla niezorientowanych - ta zabawna gąbeczka służy do oczyszczania/mycia twarzy ;) Wspomagałam się nią przez +/- 3 miesiące i jestem bardzo zadowolona :) Zakupiłam już kolejny egzemplarz :)
piątek, 2 sierpnia 2013
Chwalę się :)
Hej :) Dzisiaj radośnie, gdyż dostałam się na studia II stopnia - dokładnie na ten kierunek, na który chciałam i to na Uniwersytecie Warszawskim ^^ Egzaminy wstępne były stresujące ale opłacało się przez to przejść, bo od października zamieszkam w stolicy. Jestem zachwycona :D
Pokażę Wam dzisiaj kolekcję kosmetycznych nowości w mojej szafce - większość z nich to zagraniczne prezenty od rodziny, a niektóre sprawiłam sobie sama :) Podzieliłam je na kilka grup, według źródła pochodzenia.
Prezenty od stryjka z UK
Mój zamieszkały od lat w Wielkiej Brytanii stryjek spełnił moje marzenie o włosowej pielęgnacji z Dr Organic - sprezentował mi istny zestaw "do dopieszczania" moich włosów :D W jego skład wchodzą:
Aloe Vera Shampoo, Royal Jelly Shampoo, Vitamin E Conditioner oraz Manuka Honey Conditioner. Wszystkie prościutko od producenta :) Nacieszyć się nie mogę :D
Prezenty od brata z USA
Pokażę Wam dzisiaj kolekcję kosmetycznych nowości w mojej szafce - większość z nich to zagraniczne prezenty od rodziny, a niektóre sprawiłam sobie sama :) Podzieliłam je na kilka grup, według źródła pochodzenia.
Prezenty od stryjka z UK
Mój zamieszkały od lat w Wielkiej Brytanii stryjek spełnił moje marzenie o włosowej pielęgnacji z Dr Organic - sprezentował mi istny zestaw "do dopieszczania" moich włosów :D W jego skład wchodzą:
Aloe Vera Shampoo, Royal Jelly Shampoo, Vitamin E Conditioner oraz Manuka Honey Conditioner. Wszystkie prościutko od producenta :) Nacieszyć się nie mogę :D
Prezenty od brata z USA
Mój nieco tylko młodszy brat spędził kilka tygodni lipca w Stanach. Gdy zapytał, co mi przywieźć, poprosiłam o coś do malowania ust np. szminkę w dowolnym kolorze, byle nie różowym. W efekcie dostałam 3 szminki i błyszczyk - na zdjęciu pokazuję Wam 2 szminki, bo jedna "przeszła" na mamę :D
Są to N.Y.C. Ultra Last Lipwear w odcieniach Smooch i Garnet oraz błyszczyk N.Y.C. Up to 8hr City Proof Gloss w odcieniu Round the Clock Ruby. Wszystkie mają piękne, intensywne kolory :) Będę musiała częściej malować usta :D
Krajowy prezent od mamy
Mama sprezentowała mi wodę toaletową Yves Rocher Purple Lilac o przepięknym, świeżym zapachu bzu. Wprost idealna na lato :)
Ode mnie dla mnie z Korei
Sprawiłam sobie paczuszkę z Korei, zamawiając u mojego ulubionego sprzedawcy 2 pewniaki: The Face Shop Oil-Free BB Cream (od dłuższego czasu nie mogę się z nim rozstać i właśnie wykańczam pierwszą tubkę) oraz fenomenalny korektor Tony Moly Baby Doll Pot Concealer w odcieniu #1 Light Beige (to mój kosmetyczny hit - na pewno napiszę o nim oddzielną notkę, bo jest cudotwórcą + doskonale uzupełnia się z kremem BB Face Shopu). Dodatkowo kupiłam puder z tej samej serii, co korektor - Tony Moly Baby Doll BB Powder #1 Light Beige. Oczekuję, że okaże się równie dobry :)
W prezencie sprzedawca dorzucił próbki bliżej mi nieznanego kremu/żelu do twarzy Missha - Super Aqua Refreshing Cleansing Foam.
Jak Wam się podobają te kosmetyki? Znacie coś/lubicie? :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego wieczoru :)
Etykiety:
dr.organic,
koreańskie kosmetyki,
makijaż,
missha,
nyc,
personalne,
the face shop,
tony moly,
włosomaniactwo,
yves rocher,
zakupy,
zapachy
piątek, 26 lipca 2013
Mini-recka Missha Cho Bo Yang BB Herbal Cream SPF30 PA++ #1
Witajcie :) Wróciłam wczoraj z mojej egzaminacyjnej wyprawy. Przede mną nerwowy tydzień oczekiwania na wyniki... Ale nie o tym chcę pisać.
W moje ręce wpada sporo próbek - na pewno to znacie. Każde zamówienie z Korei oznacza kilka takich gratisów, a że zamawiam dosyć regularnie (nałóg) to i próbek trochę się nazbierało. Sporo z nich to różniaste kremy BB.
Wiem, że dziewczyny często szukają w necie informacji na temat poszczególnych kremów BB z Korei, a zwłaszcza ich odcieni. Mi też się zdarzają takie researche ;) W związku z tym postanowiłam sukcesywnie zużywać próbki BB, które mi się gromadzą w szafce i dzielić się z internautkami podstawowymi informacjami, które pozyskam z tych testów :)
Na pierwszy ogień idzie Missha Cho Bo Yang BB Herbal Cream SPF30 PA++ w odcieniu #1 Natural Beige.
Tak wygląda pełnowymiarowe opakowanie - 50 ml. W sprzedaży można też znaleźć mniejszą wersję o zawartości 20 ml. Zaś moja próbka wygląda tak:
W moje ręce wpada sporo próbek - na pewno to znacie. Każde zamówienie z Korei oznacza kilka takich gratisów, a że zamawiam dosyć regularnie (nałóg) to i próbek trochę się nazbierało. Sporo z nich to różniaste kremy BB.
Wiem, że dziewczyny często szukają w necie informacji na temat poszczególnych kremów BB z Korei, a zwłaszcza ich odcieni. Mi też się zdarzają takie researche ;) W związku z tym postanowiłam sukcesywnie zużywać próbki BB, które mi się gromadzą w szafce i dzielić się z internautkami podstawowymi informacjami, które pozyskam z tych testów :)
Na pierwszy ogień idzie Missha Cho Bo Yang BB Herbal Cream SPF30 PA++ w odcieniu #1 Natural Beige.
Tak wygląda pełnowymiarowe opakowanie - 50 ml. W sprzedaży można też znaleźć mniejszą wersję o zawartości 20 ml. Zaś moja próbka wygląda tak:
Opis producenta
3-funkcjonalny krem BB, który dzięki zawartości ziołowych składników sprawi, że Twoja skóra będzie jasna i promienna.
Spłycenie zmarszczek + rozjaśnienie + ochrona SPF30 PA++.
Zawiera 3 rodzaje cennych składników, takich jak dziki żeń - szeń koreański, kordyceps chiński i czyste złoto. To połączenie zapewnia efekt jasnej i promiennej skóry.
Opracowany tak, aby zachować zdrową skórę bez podrażnień w trakcie noszenia. Wyjątkowa trwałość zapewnia krycie przez cały dzień.*
*moje tłumaczenie opisu ze strony http://www.misshaus.com
Słów kilka ode mnie
Kremik ma dość gęstą konsystencję i na pierwszy rzut oka wydaje się treściwy. Aplikacja nie sprawia problemu - ja go po prostu wklepywałam. Ma dobry poślizg i ładnie scala się ze skórą. Zapach przywodzi mi na myśl woń klasycznego kremu Nivea. Kolorystycznie wygląda następująco:
W sprzedaży dostępne są 2 odcienie: #1 Natural Beige oraz #2 Calm Beige. Ja trafiłam na #1, który jest jaśniejszą wersją.
Bezpośrednio po wyciśnięciu na rękę wydaje się dosyć ciemny, ale po nałożeniu na skórę twarzy dość szybko jaśnieje i dopasowuje się do naturalnego odcienia skóry. Jestem bardzo bladą osobą i słońce nieszczególnie mnie opala, więc byłam pewna, że ten krem będzie za ciemny. Niespodziewanie okazało się, że jest w stanie się do mnie dopasować i zapewnić mi naturalny wygląd :) Co widać na poniższym zdjęciu:
Fajne jest krycie tego kremu - naprawdę porządne, porównywalne z kryciem podkładu maskującego. Nie musiałam używać korektora - ten BB samodzielnie ukrył przebarwienia i niedoskonałości. Dobrze współpracował z pudrem, nie dawał samodzielnie jakiegoś szalonego "glow" ale z drugiej strony matu też nie.
Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tego kremu po tak krótkim użytkowaniu (próbka starczyła mi zaledwie na 3 użycia) to fakt, że czułam go na twarzy. Wynika to zapewne z jego treściwości - pewnie lepiej sprawowałby się zimą. Nie wiem jednak, czy zdecyduję się to sprawdzić, bo jego zasadniczą wadą jest dość wysoka cena - minimum 20 $ na ebayu za opakowanie 50 ml.
Znacie ten specyfik? Lubicie Misshę? :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)