Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biochemia urody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biochemia urody. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 stycznia 2015

Nowy Rok i denko grudniowe

Nowy Rok na blogu zaczynam od domknięcia tematu kosmetycznych zużyć z 2014 - do rozliczenia pozostał grudzień. Nie ma tego wiele, ale zawsze coś :)


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Denko listopadowe

Znowu spóźniona ale melduję się z moimi skromnymi zużyciami listopadowymi :P


Od lewej:
  • Tonik pielęgnacyjny do cery tłustej i mieszanej na bazie hydrolatu z czarnej porzeczki (Biochemia Urody) - opłakuję fakt, że się skończył, bo był wspaniały (Więcej TUTAJ). Na razie mam do zużycia tonik z Eucerin, ale potem na pewno kupię go ponownie.
  • Balsam Dove Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i jaśminem - taki sobie, przeciętniak. Miał ładny zapach ale dość ciężko się wchłaniał. Nie kupię ponownie.
  • Organique, pianka do mycia ciała (wersja grecka) - pisałam o niej TUTAJ. Cudowny zapach, świetne działanie i ogromna wydajność. Kupię ponownie, zapewne w wersji kolonialnej ^^
  • Dr.Organic, odżywka do włosów z witaminą E - całkiem ciekawy produkt (więcej TUTAJ). Niestety cena jest nieciekawa, a dostępność ograniczona. Jeżeli miałabym możliwość, to być może kupię ponownie
  • Ziaja, Intima, płyn do higieny intymnej (wersja konwalia) - tani, bardzo wydajny i bardzo dobry produkt. Ta wersja miała bardzo ładny zapach konwalii. Już kupiłam ponownie, ale w wersji neutral.
I to już wszystko :) Miałyście któryś z tych produktów?

piątek, 25 października 2013

Porzeczkowy ulubieniec :)

Dzisiaj pokażę Wam jeden z moich bardziej udanych zakupów kosmetycznych (nie ma co ukrywać, że nie zawsze wszystko okazuje się tak fajne, jak być miało :P).

Parę miesięcy temu zainteresowałam się modą na hydrolaty do twarzy - bardzo dużo dziewczyn je zachwala i poleca jako alternatywę dla "zwykłych" toników. Na jednym z blogów (darujcie, ale naprawdę nie pamiętam jakim - często sobie zwiedzam blogosferę) przeczytałam bardzo interesującą recenzję hydrolatu z czarnej porzeczki - autorka zachwalała go jako doskonały produkt dla cery tłustej/mieszanej. Jej opis przekonał mnie na tyle, że zaczęłam szukać i trafiłam na Biochemię Urody (bardzo przyjemny sklep, na pewno wiele z Was zna). Wyszukałam wybrany hydrolat i przy okazji zainteresowałam się ofertą "tonikową" - chodzi w niej o pakiecik składników, które należy dodać do dowolnego hydrolatu i wymieszać, aby uzyskać tonik. Dla każdego rodzaju cery odpowiedni wariant ;) No to co? No to zamówiłam sobie zestaw dla cery tłustej :P A oto, co z tego wyszło...

Opisy producenta

Hydrolat z czarnej porzeczki 100% ekologiczny

Działanie:

- Działa odświeżająco i aromatycznie.
- Badania potwierdziły antybakteryjne i dezynfekujące działanie liści porzeczki czarnej, korzystne przy cerze tłustej.
- Posiada silne właściwości łagodzące i przeciwzapalne, promuje gojenie, polecany przy podrażnieniach i drobnych uszkodzeniach skóry oraz. wypryskach trądzikowych.
- Dzięki obecności bioflawonoidów i witaminy C, działa antyoksydacyjnie i przeciwzmarszczkowo.
- Wspomaga ochronę przeciw promieniowaniu słonecznemu.
- Uszczelnia i wzmacnia ściany naczynek krwionośnych.
- Lekko rozjaśnia i poprawia koloryt skóry.
- Regeneruje, wspomaga walkę z przedwczesnymi zmarszczkami, chroniąc przed rozkładem elastyny, polecany jest także dla cery dojrzałej.*

*Opis pochodzi ze strony http://www.biochemiaurody.com


+
Zestaw na Tonik pielęgnacyjny na bazie hydrolatu.

Zestaw dla cery tłustej i mieszanej zawiera:
# Ekstrakt z rozmarynu EKO; Postać: brązowy, lekko mętny płyn,
# Niacynamid (witamina B3); Postać: biały, drobny proszek,
# Aminokwasy siarkowe; Postać: biały, drobny proszek,

Zestaw oparty na komplecie trzech składników o działaniu regulującym wydzielanie sebum, antybakteryjnym, antytrądzikowym oraz gojącym i rozjaśniajacym przebarwienia po wypryskach.*

*Opis pochodzi ze strony http://www.biochemiaurody.com


Ode mnie

W przesyłce otrzymałam niebieską buteleczkę zawierającą 200 ml hydrolatu oraz pakiecik składników do wykonania toniku. Zgodnie z instrukcją wsypałam/wlałam wszystkie substancje i wymieszałam - nic prostszego ;) Prawdę mówiąc, trochę się bałam co z tego wyjdzie, bo np. ekstarkt z rozmarynu przeraził mnie zapachem (smród niemiłosierny) ale koniec końców po dodaniu do hydrolatu "zginął" w woni czarnej porzeczki. 

Mikstura jest bezbarwna, ma konsystencję wody. Wylewa się ją na wacik wprost z buteleczki. Zapach jest bardzo intensywny - to kwaskowata czarna porzeczka, na początku stosowania trochę drażniąca. Po pewnym czasie nawykłam i nawet polubiłam. Aplikacja jest bezproblemowa - bardzo szybko się wchłania, nie zostawia żadnej lepkiej powłoki, nie ma świecenia

Działanie? Fantastyczne! :)

Przede wszystkim ten hydrolatowy tonik bardzo odświeża i koi moją skórę - widocznie zmniejsza zaczerwienienia i rozjaśnia cerę. Bardzo ważna dla mnie kwestia - naprawdę wspomaga gojenie ranek i niedoskonałości. Najlepszy dowód - nawet gdy czasami coś bezwiednie rozdrapię na twarzy (choroba niespokojnych rąk) to zaraz lecę przemyć tym tonikiem. W 99% przypadków nic mi się potem nie paprze na twarzy, tak jakbym używając toniku "dezynfekowała" buzię. Już choćby dlatego ten produkt znacząco przyczynia się do poprawy mojej cery! :)
Jeśli chodzi o "uszczelnianie i wzmacnianie ściany naczynek krwionośnych" - trudno powiedzieć. Nie mam problemów z naczynkami ani nic w tym stylu więc nie umiem ocenić działania toniku na tym polu. 

Jeśli coś mi się nie podoba, to jest to dostępność - tylko przez internet. Cena jest do przełknięcia (ok. 25 zł za hydrolat + składniki na tonik). Wydajność mogłaby być większa - mam wrażenie, że z butelki za dużo się wylewa...

Podsumowując, jestem tym produktem zachwycona i na pewno kupię ponownie :) Bardzo się cieszę, że zainwestowałam w hydrolat i zaryzykowałam zmiksowanie go z innymi składnikami - efekt jest bardzo zadowalający :)

___________________________________________________________________________
Na koniec kolejna mała dygresja - znowu byłam w Hebe, tym razem z okazji zniżki -40% na wszystkie produkty Max Factor. Swoją drogą to nie mogłam się dopchać do szafy :P Na szczęście wiedziałam dokładnie po co idę, więc "wykorzystałam" Panią Konsultantkę, prosząc ją o podanie mi produktu :D

W końcu moja! :) Ostatnia sztuka w odcieniu 090 Natural Glaze - znowu miałam szczęście ^^ Ta kredeczka zbiera wiele pochwał w sieci, toteż skwapliwie ją przygarnęłam ;) I to już koniec moich "szaleństw" w Hebe (chociaż kusi jeszcze niedzielna przecena na Astor...) - jeszcze trochę i trzeba będzie kupować prezenty na Święta, więc koniec wydawania kasy na głupoty :P
__________________________________________________________________________

Co sądzicie o hydrolatach? Używacie? Spróbowałybyście takiego toniku? :)

czwartek, 29 sierpnia 2013

Trochę refleksji i zakupów

Hej, po raz kolejny wracam po przerwie. Co tu dużo mówić - popadłam ostatnio w jakiś stan pośredni pomiędzy znużeniem a rozleniwieniem i nie miałam dość chęci, by zajmować się blogiem. Dodatkowo przez tydzień nie było mnie w domu, a po powrocie właściwie nie robiłam nic innego poza czytaniem książek. Nawet po sklepach się nie włóczyłam (!). Ale to tylko w ubiegłym tygodniu. W jeszcze poprzednim wydałam za to sporo na ubrania, a i kosmetyków kilka wpadło :P Zaraz Wam zresztą pokażę ;)

Zakupy ubraniowe

Wybierając się do centrum handlowego planowałam właściwie jeden zakup - marynarkę. Mam coś pecha do tej części garderoby - przez wszystkie lata mojego życia zakupiłam zaledwie 2 sztuki, z czego jedna jest obecnie za duża :P Mam zwykle spory problem ze znalezieniem takiej, która by na mnie dobrze leżała i jednocześnie zaspokajała moje oczekiwania (kolor, długość, krój). Jestem niska, mam figurę klepsydry (duże wcięcie w talii, szer. ramion równa z szer. bioder) z jednym ale - klepsydry zwykle mają obfity biust, ja mam raczej przeciętny (czytaj: średniej wielkości). Z tego powodu marynarki często mi się "rozklapciają" na piersiach, bo są szyte na większy biust. Zakładałam więc z góry, że może mi się znowu nie udać :P

Na szczęście upolowałam bardzo ładną w Pull&Bear - wklejam Wam zdjęcie ze strony producenta (http://www.pullandbear.com/), bo lepiej się prezentuje, niż na zdjęciu, które ja bym ew. mogła zrobić :)

Jak widać - klasyczny krój, długi rękaw, sięga nieco za biodra. Dostępna w kilku kolorach, ja zdecydowałam się na klasyczną czerń :) Bez żadnych udziwnień, będzie pasowała zarówno na eleganckie bluzki jak i na kolorowe t-shirty. Najważniejsze, że świetnie leży - nic mi nie odstaje na plecach, ani na piersiach :D 

Gdy już przepuściłam pieniądze na marynarkę, wpadłam w bardzo dobry humor - na tyle dobry, że zamiast zakończyć zakupy, ruszyłam dalej :P W tym samym sklepie chwyciłam prosty kardigan w kolorze szarym.

Lubię ubierać się zimą "na cebulkę", więc wyznaję zasadę, że kardiganów nigdy za wiele. Podobają mi się te kieszonki oraz fakt, że nie jest zbyt obcisły i nie ma dzięki temu "prześwitów" między guzikami ;)

Potem wyhaczyłam jeszcze bardzo prostą, bawełnianą sukienkę w H&M. Bardzo uniwersalna, będzie można ją nosić w najróżniejszych kombinacjach :) Niestety nie udało mi się znaleźć zdjęcia w necie, więc wstawiam zrobione przeze mnie.

Na wieszaku może nie wygląda najlepiej, ale jest bardzo dopasowana do figury i jestem ogromnie zadowolona z tego nabytku :)

Ostatnim zakupem-prezentem (mama mi ją "wzięła") jest delikatny szaliczek do jesiennego płaszcza prosto z Parfois. Jak tylko zobaczyłam ten print, to zapragnęłam go mieć :) (zdjęcie ze strony http://www.parfois.com/)

Nie znoszę jesieni (zimy też nie) ale może obecność tego cudeńka na mojej szyi wpłynie pozytywnie na mój zwyczajny (mało ciekawy) humor w ponure dni jesienne :P

Zakupy kosmetyczne

Nie jest tego bardzo dużo, a część to znowu prezenty ;) 


Itemki z dwóch pierwszych zdjęć dostałam od mamy. Komplecik kremowych błyszczyków Pupa zachwycił mnie kolorami - uważam je za rozkosznie słodkie ;) Odżywka Garnier Ultra Doux do długich włosów przyjechała z Francji (u nas jest niedostępna), a żel pod prysznic Balea oczywiście z Niemiec. Z Balei moja mama nazwoziła naprawdę całe siaty różnych mydeł, płynów do kąpieli itd. 

Granatowa buteleczka to mój pierwszy zakup z Biochemii Urody. Zawiera tonik do cery mieszanej na bazie hydrolatu porzeczkowego. W jego skład wchodzi ekstrakt z rozmarynu EKO, niacynamid (wit. B3) i aminokwasy siarkowe. Dopiero zaczęłam go używać, więc nie umiem jeszcze nic więcej o nim powiedzieć ;)

Olejek arganowy 3w1 od Bielendy kupiłam na otwarciu nowej drogerii w mojej miejscowości. Pierwszego dnia był rabat 10% na wszystkie zakupy, więc go sobie chwyciłam :P Byłam ciekawa, czy taka tańsza wersja olejku arganowego okaże się warta uwagi. I póki co jestem zdania, że tak :) 

Tak wyglądają ostatnie nowości w mojej szafie/łazience. Aktualnie leci do mnie kolejna paczka z Korei (spadek $ zwykle przekłada się u mnie na chęć zamawiania). Jednak dostanę ją w swoje rączki dopiero za 2 tygodnie, gdyż w sobotę wyjeżdżam do stolicy. Będę tam miała internet i postaram się nie zaniedbywać bloga ;)