Skłonność do świecenia się w strefie T to jedna z tych mniej wdzięcznych cech mojej mieszanej cery. Problem towarzyszy mi właściwie przez cały rok - nieco słabszy w okresie jesień-zima, za to w pełnym rozkwicie wiosną i latem. Tak więc, puder matujący to dla mnie konieczność. Z reguły używam dwóch różnych jednocześnie: sypki do aplikowania pędzlem w domu (rano, jako utrwalenie makijażu) i kompakt, który noszę w torebce i wykorzystuję do poprawek w ciągu dnia.
Gdy skończył mi się mój ostatni kompakt Maybelline, a nowy od Eveline okazał się niewypałem kolorystycznym, na jakiś czas zarzuciłam korzystanie z pudru w kamieniu i nosiłam przy sobie sypki puder Holika Holika w mini-opakowaniu. W końcu i on został zużyty, a ja zaczęłam się rozglądać za nowym kompaktem. Wybór padł na transparentny puder od Innisfree (Innisfree No Sebum Mineral Powder Pact).