Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mizon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mizon. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 listopada 2014

Flirt z filtrem - Mizon Mela Defense

Bardzo długo opierałam się filtrom przeciwsłonecznym. Moja cera bardzo łatwo ulega zapchaniu i potrafi w dowolnym momencie ogłosić bunt, który uzewnętrznia się znienawidzonymi zaskórnikami. Dostatecznie złe jest to, że muszę używać kremów tonujących. Myśl o tym, żeby pod spód dodawać jeszcze filtr, długo była dla mnie nieznośna.

Któregoś razu postanowiłam zaryzykować i sprawdziłam, co mają w ofercie sprzedawcy, u których zamawiam kosmetyki z Korei. Po przejrzeniu asortymentu i zrobieniu researchu w sieci, zdecydowałam się na Mizon Mela Defense White Multi UV Sun Block SPF50/PA+++.

czwartek, 6 listopada 2014

Mini-denko październikowe + fajna akcja

Kolejny miesiąc na boku, pora podsumować zużycia. Chyba wszyscy już się przyzwyczaili do tego, że u mnie kosmetyki z jakiegoś powodu kończą się baaardzo powoli :P Nie inaczej było w październiku, podczas którego nie zużyłam prawie nic...



środa, 6 sierpnia 2014

Denko lipcowe

Jak zwykle spóźniona, ale melduję się z lipcowymi zużyciami. Jakoś tak sporo rzeczy mi się ostatnio pokończyło, ale ostatecznie denko nie jest wcale jakieś olbrzymie - nie w porównaniu ze zużyciami z niektórych blogów ;) U mnie wygląda to tak:


wtorek, 29 lipca 2014

Mizon, Herbsys, Natural Seed Bal-Hyo Ampoule

Ostatnie upały dosłownie zwalają mnie z nóg i naprawdę trochę boję się włączać komputer w tych temperaturach (żeby się, tfu tfu, nie przegrzał nieszczęsny). Mimo wszystko dzisiaj zaryzykuję i napiszę słów kilka o mojej aktualnie używanej ampułce na noc - Natural Seed Bal-Hyo Ampoule z linii Herbsys, marki Mizon.

Gdy ponad rok temu zakupiłam ślimaczą ampułkę Mizona, doszłam do wniosku, że bardzo mi się podoba idea wklepywania na noc "czegoś mocniejszego". Zaczęłam więc kupować ampułki. Na Natural Seed Bal-Hyo zdecydowałam się po przeczytaniu przyjemnych recenzji w sieci, no i obietnicy producenta dot. solidnego nawilżania i działania przeciwzmarczkowego.


środa, 18 czerwca 2014

Co nowego wpadło w czerwcu? ;)

Hej :) Właśnie zeszłam na chwilę z kuchennego pola bitwy i korzystając z okazji, że mam trochę czasu (czekam, aż mi wyrośnie ciasto drożdżowe) pokażę Wam moje nowe kosmetyczne nabytki z ostatnich kilku tygodni.

Troszeczkę tego wpadło. Oczywiście nadal nie umywam się do niektórych dziewczyn (czasami aż mnie zatyka z zazdrości jak widzę tyyyyle dobroci na blogach!) ale moje kosmetyczne zasoby zostały trochę zasilone ;)


Udało mi się ostatnio po raz pierwszy wygrać w blogowym rozdaniu. Organizatorką była Beauty Candies i właśnie dzisiaj listonosz dostarczył mi od niej uroczą przesyłkę :) Pomarańczowa pianka Organique, pachnący lakier Revlona, wosk do kominka (mam pretekst, żeby go znowu odkurzyć!) Organique i miniaturki bazy i podkładu od Benefit. Wszystko ślicznie zapakowane, aż musiałam zrobić zdjęcie. Dziękuję serdecznie za taką piękną nagrodę! :)



Wczoraj dotarło moje mini-zamówienie z Korei (to już obsesja). Tradycyjnie już Mizon (kosmetyki tej marki zdecydowanie u mnie przeważają) i dwie nowości: peeling grejpfrutowy (Mizon Refresh Time Grapefruit Peeling Gel) oraz filtr przeciwsłoneczny (Mizon Mela Defense White Multi UV Sun Block SPF50/PA+++). Peeling zastąpi mi zielone jabłuszko, które powoli się kończy, a filtr jest mi bardzo potrzebny ze względu na kurację Epiduo. Zobaczymy, czy spełni swoje zadanie. Standardowo dostałam też trochę próbek.


Parę dni temu wałęsałam się po drogeriach i w Naturze trafiłam przypadkiem na promocję dot. produktów do ust - kup 1, 2-gi tańszy masz gratis. Ponieważ bardzo spodobał mi się błyszczyk z limitki Essence Beach Cruisers (wybrałam odcień #02 Girls just wanna have SUN!) to się długo nie zastanawiałam ;) Chwyciłam sobie do tego XXXL Shine Lipgloss tej samej marki (odcień #27 Just me and my lipgloss) - urzekła mnie ta landrynkowa czerwień.
Jak już tak przetrząsała szafy z kolorówką, to wzięłam sobie lakier Miss Sporty w kolorze różowej gumy balonowej (nr #480 Baby Pink) - mam go właśnie na paznokciach i bardzo mi się podoba :)
Tusz do rzęs Sexy Pulp od Yves Rocher dostałam jako prezent powitalny - zabawna historia. Kupowałam jakiś zestaw kosmetyków na prezent dla mojej mamy i pani przy kasie szybko mnie zwerbowała do założenia karty :P Nim się zorientowałam, to już trzymałam reklamóweczkę z próbkami i tuszem. Może teraz zacznę tam częściej kupować? ;)


I na koniec parę kosmetyków "łazienkowych". Po lewej Diamentowe Serum Eveline 4D, w które nie wierzę ale i tak je stosuję (idiotyczne) "dla spokojnego sumienia" po masażu bańką chińską. Po środku biedronkowy zakup mojej mamy - Foam Makers, tzw. Pianotwory do kąpieli. Opakowanie zawiera kolorowe kapsułki, które wrzuca się do wanny - pachną obłędnie owocowo i mocno się pienią.
Ostatni zakup to pianka do golenia Venus z ekstraktem z melona i grejpfruta - tak dla odmiany od wersji konwaliowej ;)

Coś Wam wpadło w oko? A może coś z tego już macie? :)

wtorek, 3 czerwca 2014

Denko majowe :)

Maj się skończył więc pora na podsumowanie zużyć. Tym razem wygląda to u mnie troszeczkę lepiej, niż zazwyczaj - zeszło nieco więcej produktów. Oczywiście wciąż nie ma porównania z wieloma standardowymi denkami choćby i paru z Was ;) Ale i tak jest nieźle. A oto "pustaki":

Od lewej (od góry):

- Luksja, płyn do kąpieli Pink Sparkle - jedno z radosnych odkryć ostatnich miesięcy. Jest po prostu CUDOWNY :) Zapach pasuje mi idealnie i na pewno kupię go jeszcze nie raz!

- Joanna, Z Apteczki Babuni, maseczka jajeczna - używam jej jako odżywki, sprawdzony produkt. Nie po raz pierwszy w denku, nie po raz ostatni. Kupię ponownie.

- Palmolive, żel pod prysznic o zapachu tureckiej róży z konwalią - po prostu dobry żel. Trochę duży, wolę mniejsze opakowania, żeby móc częściej zmieniać zapachy ale ogólnie okay. Być może kupię ponownie.

- Ziaja, dwufazowy płyn do demakijażu oczu - dobry produkt w dobrej cenie. Nie podrażnia, zmywa wszystko, co ma zmywać. Już kupiłam ponownie.

- Mizon, Snail Recovery Gel Cream - w denku po raz drugi. Co o nim sądzę, można sobie poczytać w recenzji [klik]. Chwilowo wymieniłam go na niebieskiego "brata" ale na pewno jeszcze nie raz go kupię.

- It's Skin, Power 10 Formula VC Effector - poświęciłam mu osobną notkę [klik]. Miał być wspaniały, okazał się bardzo zwyczajny. Raczej nie kupię ponownie.

- Organique, glinka zielona - chodzi o to okrągłe, białe pudełeczko. Kupowana ofc na wagę ;) Bardzo dobra rzecz, planuję uzupełnienie zapasu.

- Ziaja, Bloker - chyba każda z nas go zna. Tani, skuteczny ale niezbyt zdrowy, więc traktowałam go jako "produkt awaryjny" - na wyjątkowe sytuacje. Wprawdzie nie został zużyty w całości (nie wiem, czy to możliwe biorąc pod uwagę jego wydajność), ale skończyła mu się data ważności. Dobrze mieć coś takiego w łazience, więc raczej kupię ponownie.

- Luksja, Care Pro Nourish, mleczko pod prysznic z olejem z pestek dyni - było dodane jako gratis do jakiegoś czasopisma ale zużyłam z prawdziwą przyjemnością :) Kupię ponownie i chcę wypróbować inne wersje z tej serii.

- PharmaCF, No 36, balsam do stóp i paznokci intensywnie nawilżający - kupiłam kiedyś w Rossmanie, bo był niedrogi i nie znałam tej firmy. Niestety, nie polubiliśmy się - słabo działa i zwyczajnie nie spełnia oczekiwań. Nie kupię ponownie.

- Ziaja Pro, peeling z mikrogranulkami mocny - bardzo dobry produkt i w dodatku szalenie wydajny. Kupię ponownie.


Tak było w maju. Coś znacie i chcecie skomentować? Zapraszam! :)

środa, 7 maja 2014

Szybkie denko kwietniowe + kilka nowości z maja


Hej :) Dzisiaj już 7, więc najwyższa pora na denko - w tym miesiącu baaardzo małe. Aż mi wstyd po prostu... To chyba jakieś moje podświadome skąpstwo/oszczędność daje o sobie znać, że tak powoli idzie mi zużywanie kosmetyków. Same zobaczcie:

Jakość okropna, przepraszam - był wyjątkowo ponury dzień.
Od lewej:
  • Dr. Organic, Royal Jelly Shampoo - jeszcze Wam o nim nie pisałam, ale zdjęcia mam na dysku więc osobna notka na pewno się pojawi. Na razie napiszę tylko, że mile mnie zaskoczył :) W miarę możliwości, do powtórki.
  • Ziaja, Intima, płyn do higieny intymnej - taki standard, kolejne opakowanie już stoi na półce.
  • Eveline, delikatny dwufazowy płyn do demakijażu oczu - był w zestawie, który dostałam na Gwiazdkę. Bardzo w porządku, ale nie widziałam go w regularnej sprzedaży. Jeśli się kiedyś na niego natknę, to kupię ponownie.
  • Holika Holika, Oil Queen, Cotton Powder - pisałam o nim niemal dokładnie rok temu TUTAJ. Jak widać, ładnie mi posłużył :) Pudełeczko zostaje ze mną na drobiazgi, a sam puder chętnie kiedyś kupię ponownie.
No tak, zaledwie tyle zeszło. A żeby zaprzeczyć sama sobie (bo gdzieś wyżej pisałam o oszczędności), pokażę Wam teraz zawartość dzisiejszej paczki, którą odebrałam na poczcie :P


Taaak, to znowu zagraniczna przesyłka! Uwielbiam fakt, że zakupy w dzisiejszym świecie nie znają granic. Mniej uwielbiam Pocztę Polską, która po raz kolejny mi podpadła - wczoraj byłam cały dzień w domu, a i tak dostałam awizo. Szkoda słów, lepiej pozacieszać z nowości.

Peeling do stóp, po którym ma mi zleźć cały niepotrzebny, brzydki i zrogowaciały naskórek - jestem bardzo ciekawa, czy to podziała, bo opinie w sieci można znaleźć przeróżne. Jedni chwalą i pokazują zdjęcia, inni narzekają, że nic to nie dało. Wypróbuję na sobie i też się wypowiem, a co :P Wybrałam zestaw Holika Holika Baby Silky Foot One Shoot Peeling - bo lubię HH i miały niezłą cenę.


Mój ukochany krem BB - Mizon Snail Repair Blemish Balm. Od miesięcy jest na mojej twarzy codziennie i jeszcze mi się nie znudził. Muszę się zebrać i w końcu zrobić o nim osobną notkę.

Mizon, Hyaluronic, Ultra Suboon Cream - mój nowy krem-żel na dzień. Kupiłam, bo go chwalą, a mi się Snail właśnie kończy. Tak dla odmiany ;)


Oto mroczny obiekt pożądania - Honey Sleeping Pack (Blueberry) znowu od Holika Holika. Pragnęłam tego kosmetyku od wielu miesięcy ale jakoś zawsze było coś pilniejszego do kupienia. W końcu się zdecydowałam i nabyłam. Po długich namysłach wzięłam wersję Blueberry, bo jest dedykowana mojemu typowi cery.


A te maseczki dostałam jako gratis. Marka FoodAholic nic mi nie mówi ale opakowanie wygląda zacnie :P

To tyle na dzisiaj :) Coś Wam wpadło w oko? A może macie któryś z tych kosmetyków?

czwartek, 3 kwietnia 2014

Denko marcowe, nowości kwietniowe ;)

Hej :) Dawno nie było postu o nowościach - od jakiegoś czasu staram się trochę ograniczać zakupy, bo naprawdę niektórych kosmetyków mam więcej, niż jestem w stanie zużyć. Ale i tak od czasu do czasu "pękam" i coś tam wpada do "kolekcji" :P Pokażę Wam, co nabyłam ostatnio. A ponieważ zaczął się nowy miesiąc, pora podsumować zużycia poprzedniego - tak więc zapraszam do przeglądu staroci i nowości :)

Zużycia marcowe

Od lewej

  • Eucerin DermoPurifyer, tonik z 2% kwasem mlekowympisałam o nim TUTAJ. Nie był zły, ale też bez szału. Za tę cenę nie kupię ponownie.
  • Venus, pianka do goleniakonwaliowa - ulubiona od lat, kupię ponownie.
  • Dr. Organic, organiczny balsam do ciała z lawendą - możecie poczytać o nim TUTAJ. Jeśli będę miała możliwość to kupię ponownie w innej wersji zapachowej :)
  • Avon Care, krem do rąk Herbal Fresh - bardzo fajny, zresztą ja jestem fanką avonowych kremów do rąk. Chętnie kupię ponownie. 

Tylko tyle zeszło mi w marcu. No cóż, to tylko kolejny powód żeby się ograniczać w zakupach :P Ale teraz zaprzeczę samej sobie, bo oto nowości :)



Na powyższym zdjęciu mamy od lewej:

Puder do kąpieli Organique - po kolorze sądząc, jest to chyba malina ;) Nie jestem pewna, bo dostałam tę paczuszkę w prezencie od koleżanki mojej mamy. Jeszcze nie miałam okazji wypróbować, ale słyszałam dużo dobrego o tych pudrach :)

Peeling Sebo Vegetal od Yves Rocher - to chyba mój pierwszy pełnowymiarowy kosmetyk z YR i też prezent (tym razem od mamy). Już go testuję, jest dość specyficzny - kremowy z twardymi drobinkami. 

Ampułka Mizon z linii Herbsys, Natural Seed Bal-Hyo - ma działać odżywczo i przeciwzmarszczkowo. Jak tylko skończę It's Skin, to przerzucam się na nią :)


Tutaj trochę kolorówki :) Od lewej:

Szminka Hydra Extreme od Maybelline w kolorze Fuchsia to prezent od mojego chłopaka na dzień kobiet. Już gościła na moich ustach i bardzo mi się podoba :)

Innisfree, Moisture Lip Base - zakupiona z myślą o szminkach, których chciałabym zacząć częściej używać. Często mam problem z suchymi ustami, a ta baza ma je nawilżyć i stworzyć dobry podkład pod kolor. Można ją też mieszać ze szminkami, błyszczykami itd. żeby rozjaśnić kolor. Doczeka się osobnej recenzji.

Znowu Innisfree, tym razem Mineral Blusher - róż mineralny. Wybrałam kolor #2 Real Raspberry Pink - najżywszy z całej palety. Jeszcze nie poszedł w użycie ale to kwestia dni :D

Innisfree, No Sebum Mineral Pact - w końcu "dorobiłam się" pudru prasowanego. Od czasów, gdy pogniewałam się na podwyżkę cen u Maybelline, używałam tylko sypkich pudrów. Jednak wiadomo, jest to czasem mało wygodne - warto mieć w torebce prasowany odpowiednik. Zdecydowałam się na ten bezbarwny puder mineralny, bo ma dobre recenzje w sieci. Swoją też dołożę, gdy już wyrobię sobie o nim zdanie. 


A tutaj gratisowe próbki do koreańskiego zamówienia. M.in. 2 nowe BB od Skin79 (chętnie sobie sprawdzę te kolorki), jakaś pianka do zmywania BB, inny BB od Lioele, combo od Etude House i coś z Misshy, ale jeszcze nie wiem co :P 

To tyle na dzisiaj :) Coś Wam się szczególnie spodobało? Jak tam u Was ze zużyciami i zakupami? :)

piątek, 31 stycznia 2014

Denko styczniowe

Hej, hej :) Wyrwałam się na chwilkę z sesyjnego szału, żeby pokazać Wam moje styczniowe zużycia (chyba pierwszy raz robię to "w terminie" :P). Jakoś tak wydawało mi się, że będzie tego więcej ale w porównaniu do ostatnich denek to i tak jest nienajgorzej ;)

Od lewej:

*Oriflame, krem do rąk Roses - zakupiony na ostatecznej wyprzedaży tej serii ze względu na zapach (uwielbiam róże!). Jako krem był dość przeciętny - ani zły, ani przesadnie dobry. Za to pachniał mi wspaniale ;) Ponieważ to była sezonowa kolekcja, to raczej nie będę już miała możliwości kupić go ponownie.

*Joanna, Sensual, plastry z woskiem do depilacji twarzy - jeden z moich produktów podstawowych. Znany, lubiany, nie pierwszy raz w denku. Kupię ponownie (a w sumie już kupiłam ale dla odmiany wersję zapachową - owoce leśne).

*Farmona, Tutti Frutti, opalizujący olejek do kąpieli Karmel & Cynamon - dostałam go w prezencie od mamy. Bardzo mile mnie zaskoczył - super zmiękczał wodę, nawilżał skórę, nie brudził wanny no i ten przesłodki zapach! Chętnie wypróbuję inne wersje zapachowe.

*Bielenda, Awokado, łagodny 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż wersja Bawełna. Robił, co miał robić i nie podrażniał. Nowe opakowanie na plus! Tylko po co jest taki jadowicie zielony? :P W każdym razie kupię ponownie.

*Mizon, Snail Repair Intensive Ampoule - zdecydowanie do powtórki. Szczegółowa recka TUTAJ.

*Golden Rose, Miss Selene, mini lakier do paznokci - nie zużyłam go w całości ale niestety nie nadaje się już do użytku. Lubię lakiery z tej serii, bo są maleńkie i tanie. Być może kupię ponownie.

*Etude House, Baking Powder Pore Cleansing Foam - no w końcu się skończył! Nie miałam jeszcze tak wydajnego myjadła ;) Poza tym chętnie kupię go znowu. Więcej pisałam o nim TUTAJ.

*Golden Rose, Paris, zmywacz do paznokci (wersja tropikalna) - mój ulubiony, sprawdza się u mnie w 100%. Kupię ponownie.


Tak to wygląda w styczniu ;) Muszę przyznać, że jestem zadowolona z faktu uczestnictwa w akcji denkowania, bo przynajmniej mam jakąś kontrolę nad tymi wszystkimi kosmetykami :)

Sesja trwa, mam jeszcze 3 egzaminy do zdania, z 3 czekam na wyniki :P Potrwa to jeszcze trochę, ale co zrobić...

niedziela, 5 stycznia 2014

Żegnamy stare, witamy nowe: denko grudniowe + kilka nowości

Witajcie serdecznie w Nowym Roku 2014 :) Jeżeli o mnie chodzi, to jestem zadowolona z tej zmiany - niby nie jestem przesądna, ale 14 na końcu jakoś tak lepiej mi wygląda ;D A tak na poważnie to trochę mnie przygnębia szybki upływ czasu. Jeszcze mniej podoba mi się fakt, że nadciąga sesja - z roku na rok coraz mniej chce mi się uczyć. Pora już chyba kończyć te studia :P

Dzisiaj chcę podsumować grudniowe zużycia (jak zawsze bardziej niż skromne) oraz pokazać kilka nowości kosmetycznych, które trafiły do mnie z okazji Świąt itd. ;) Zacznijmy jednak od denka.


Od lewej:
  • Balea, żel pod prysznic Limonka & Aloes - dostałam go latem, ale musiał trochę poczekać na swoją kolej. Pomimo licznych zachwytów w blogosferze dotyczących produktów tej marki ten konkretny żel mnie nie zachwycił - wydał mi się mocno przeciętny, a jego zapach dość chemiczny. Nie kupię ponownie, a na pewno nie w tej wersji zapachowej.
  • Oriflame, Very Me Clickit, eyeliner - mój ukochany eyeliner, właśnie zużyłam jego kolejny egzemplarz. Zdecydowanie kupię ponownie.
  • Alterra, szampon nawilżający do włosów z granatem i aloesem - po raz kolejny w denku i nie po raz ostatni. Sprawdzony i lubiany - kupię ponownie.
  • Coty, Beyonce Heat, woda toaletowa (albo perfumowana - w sumie nie pamiętam :P) - dostałam ją kiedyś w prezencie i bardzo polubiłam. Długo mi służyła, ale pora na małą odmianę. Jednak być może kiedyś kupię ponownie.
  • Mizon, Snail Recovery Gel Cream - obszerniej pisałam o nim TUTAJ. Już mam na półce kolejną tubkę :)
Tyle zużyłam w grudniu, chociaż po prawdzie byłoby tego więcej gdyby nie przerwa świąteczna - wyjechałam do rodziców na 2 tygodnie i zostawiłam trochę produktów, które były na wykończeniu. Te "resztki" przechodzą mi na styczeń, no trudno :P

A to są nowe zdobycze:

Pamiętacie jeszcze moją wishlistę? Znalazł się na niej m.in. widoczny tutaj zestaw kosmetyków Eveline: mascara Volumix Fiberlast, Liquid Precision Liner 2000 Procent (po prostu eyeliner) oraz dwufazówka do demakijażu oczu. Na razie wypróbowałam tylko mascarę (póki co wydaje mi się zbyt mokra).
Ogromny żel pod prysznic Palmolive o zapachu tureckiej róży z konwalią sprezentowała mi mama :) Pachnie cudownie! Tylko kiedy ja zużyję te wszystkie myjadła T_T
Plastry do depilacji twarzy z woskiem Joanny kupiłam sama - tym razem wybrałam wersję zapachową (owoce leśne). Użyłam - działanie ok, tylko czemu ten wosk jest różowy? :P W sumie zabawne.
Paletki Lovely Nude nikomu przedstawiać nie muszę - tuż przed Świętami dosłownie zatrzęsła blogosferą ;) A ta kosmetyczka to taki drobiazg z H&M - zestawik do manicure, akurat do torebki. Dla ciekawskich prezentuję poniżej poszczególne elementy:

Pilnik to raczej jednorazówka, ale polerka jest jak najbardziej ok (w sumie głównie o nią mi chodziło). Szczoteczka i patyczek do skórek też się przydadzą :)

Prezentów niekosmetycznych nie będę Wam pokazywała - trwałoby to za długo i pewnie nie byłoby zbyt pasjonujące ;) Zdradzę tylko, że spełniły się wszystkie moje życzenia z wishlisty (KLIK) a nawet więcej :)

Życzę Wam wszystkim szczęścia w Nowym Roku :)

piątek, 20 grudnia 2013

Mikołaj przyleciał... z Korei!

Witajcie! :) Wiem, wiem, wiem - jeszcze za wcześnie, to nie ta pora. Jeszcze kilka dni. Niestety, nie mogę już wytrzymać i muszę się tym podzielić - moje drogie, pierwsza wizyta św. Mikołaja już za mną :) Przyleciał prosto z Korei i baaardzo mnie uszczęśliwił! Chcecie zobaczyć jak dokładnie? :D


Urocza paczka, prawda? ^^ Za te wspaniałości odpowiada mój cudowny partner - wiedział, o co prosić :)

Holika Holika Medi Medi Magnesium Pack - pierwszy zrealizowany punkt mojej wishlisty (KLIK). Zobaczymy, czy coś zdziała w temacie rozszerzonych porów :)
Holika Holika Wine Therapy Sleeping Mask - wersja Red Wine (przeciwzmarszczkowa). Mój pierwszy sleeping pack, jestem bardzo ciekawa efektów.

Tutaj mamy Volcanic Clay Blackhead Nose Pack firmy The Face Shop, czyli po prostu maseczkę na nos typu "peel of". Jej zadaniem jest stopniowa eliminacja czarnych kropeczek (nienawidzę ich :P). Zdecydowanie trafia w moje potrzeby, będę radośnie eksploatowała ;)
Kolejny punkt z listy, czyli mój ulubiony mizonowy Snail Recovery Gel Cream (KLIK). W samą porę, poprzednia tubka już prawie pusta :)
I jeszcze jedno życzenie z listy spełnione -  It's Skin Power 10 Formula VC Effector nareszcie mój! ^W^

Poza produktami do pielęgnacji, zostałam też uszczęśliwiona kolorówką :) To słodziutkie opakowanie z serduszkiem to The Face Shop Lovely ME:EX Pastel Cushion Blusher w odcieniu Rose - przeuroczy :) Na zdjęciu nie widać, ale ma w sobie delikatne drobinki i jest bardzo soczysty.
Jewel Light Waterproof Eyeliner od Holika Holika to coś, co już dawno chciałam zakupić - te kredki zbierają w sieci same pochwały. No i proszę, odcień #11 Light Brown Amber już jest mój :) Podobnie jak róż, kredka też zawiera migoczące drobinki.

Na koniec standardowe gifty :) Tym razem są to plasterki na nos, próbki kremów "zwyczajnych" oraz BB, jakiegoś lotionu i pomidorowej maseczki Tony Moly (bardzo chętnie przetestuję). Ufff, to wszystko!

Wybaczcie mi te przechwałki, ale jestem nieprzytomna z radości ;) Straszne, jak kosmetyki mogą uszczęśliwić kobietę :P 

Czego jesteście najbardziej ciekawe? O czym mam napisać w pierwszej kolejności? :)

piątek, 15 listopada 2013

Mizon Snail Repair Intensive Ampoule - ślimaczy ulubieniec :)

Hej :) Dzisiaj pokażę Wam jeden ze stałych (od kilku m-cy) elementów mojej nocnej pielęgnacji skóry twarzy. Mowa o Mizon Snail Repair Intensive Ampoule.

Opis producenta

80% zawartości tego kosmetyku stanowi śluz ślimaka, oprócz niego w skład ampułki wchodzą: witaminy, peptydowy kompleks wypełniający, kwas hialuronowy oraz czynnik wzrostu komórkowego EGF, który odpowiada za pobudzanie metabolizmu komórkowego do odnowy. To swoiste serum zawarte w ampułce z pipetką ma działanie odmładzające, przywraca jędrność i sprężystość skórze, dodatkowo chroniąc ją przed uszkodzeniami. Dodatkowo polecane dla osób z przebarwieniami, bliznami - rozjaśnia je. Skóra po jego użyciu jest wyraźnie zdrowsza, wygląda na młodszą i rozświetloną.*

*Opis kosmetyku pochodzi ze strony http://wizaz.pl




Moje wrażenia


Kosmetyk znajduje się w szklanej buteleczce, do której dołączono wymienną zakrętkę w formie zakraplacza. Jest to bardzo wygodne w użyciu - dozowanie jest proste i sprawne. 


Samo serum jest przeźroczyste, dosyć gęste i bezzapachowe. Dobrze się wchłania, nie pozostawia uczucia kleistości na twarzy. Osobiście aplikuję je na noc, po oczyszczeniu twarzy. W moim wypadku na całą twarz potrzebuję 1,5 pipetki - uważam, że to całkiem nieźle, a kosmetyk jest raczej wydajny.

Najważniejsza sprawa: działanie. Nie ukrywam, że jestem z niego bardzo zadowolona :) Przede wszystkim serum silnie nawilża moją skórę i sprawia, że rano jest mięciutka, jędrna i pozbawiona suchych skórek.
Dużo osób narzeka, że ślimak powoduje u nich wysyp - u mnie nic takiego nie miało miejsca.
W moim odczuciu serum za to przyczynia się do szybszego gojenia drobnych ranek i niedoskonałości.

Zdarza mi się stosować je także na podrażnioną skórę (np. po depilacji górnej wargi) - w takim wypadku skóra po aplikacji przez chwilę piecze ale podrażnienie znacznie szybciej ustępuje.

Bardzo fajna sprawa - wygładza zmarszczki. Dzięki tej ampułce (oraz różowym żelu na dzień z tej samej serii) znacznie spłyciła się moja znienawidzona zmarszczka przy ustach oraz bruzdy na czole!

Podsumowując: uwielbiam i już płaczę, że powoli mi się kończy :( Na pewno kupię ponownie!


Co sądzicie o ślimaczych kosmetykach? Używałybyście? :)

poniedziałek, 7 października 2013

Denko wrześniowe + trochę nowości

Pewnie zauważyłyście, że zawsze się spóżniam z denkiem. Nie wiem sama, z czego to wynika - puste opakowania sukcesywnie składuję w przeznaczonym na ten cel pudle, więc de facto muszę je tylko później sfotografować i opisać. I tutaj jest problem, bo zawsze coś mi stoi na przeszkodzie >_< Przeprowadzka, choroba albo tak, jak teraz, zwyczajny brak czasu. No ale tym razem chyba nie spóźniłam się jakoś bardzo mocno ;) Mniej optymistyczny jest fakt, że znowu jest to raczej mini-denko niż denko ale cóż...


  • Green Pharmacy, masło do ciała róża piżmowa i zielona herbata - bardzo dobry produkt za niewielką cenę. Zapach poprawiał mi humor przed snem :) Do ponownego zakupu.
  • Bielenda, Bawełna, 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - nienajgorszy zmywak ale też i nie powalający. Na nerwy działało mi zamknięcie, które często mi się zacinało. Obecnie mam wersję Awokado i już po kilku użyciach wydaje się być lepsza niż Bawełna. Dlatego raczej nie kupię ponownie.
  • Organique, Bloom Essence, cukrowy peeling do ciała - cudowny <3 Pisałam o nim TUTAJ. Aktualnie mam inny peeling (też od Organique) ale ten tutaj chętnie kiedyś kupię ponownie.
  • Oriflame Beauty, tusz podkręcający rzęsy Power Curl - jeszcze go trochę zostało ale używam go już ponad pół roku i czas się z nim pożegnać. Z pewnym żalem, bo to jeden z bardziej lubianych przeze mnie tuszów ;) Pogrubia i wydłuża (podkręcenie mnie nie interesuje, bo i tak używam zalotki). Niestety w katalogu pojawia się raz na jakiś czas i różnie bywa z jego ceną. Jeśli trafi się promocja, to na pewno kupię ponownie.

Tyle wrześniowych zużyć, a teraz przejdę do nowości. Denko małe, więc mogę je chyba połączyć z prezentacją nabytków bez narażania Was na zbyt długą notkę ;)

Ten przyjemny zestaw udało mi się wygrać na Wizażu :) Byłam bardzo przyjemnie zaskoczona, gdy zobaczyłam swój nick na liście laureatek a dwa dni później zadzwoniła do mnie mama z informacją, że przyszła do mnie jakaś spora paczka :D Mamy tutaj 3 produkty z linii Eucerin DermoPurifyer: żel oczyszczający, tonik i matujący krem nawilżający. Przyznam, że na razie szkoda mi ich otwierać, bo nie zużyłam aktualnego zestawu do twarzy - gdy tak się stanie, niezwłocznie przystąpię do testów ;)

Tutaj zawartość niedużej tym razem paczuszki z Korei - zaledwie dwa produkty. Ten słodki kotek to kremik do rąk firmy The Face Shop - będzie prezentem dla mojej mamy :) Brązowa tubka to Mizon Snail Repair BB SPF 32/ PA ++ - czyli po prostu nowy BB do kolekcji ;) Na dniach sprawdzę, czy będzie w stanie zastąpić mi ukochanego od miesięcy The Face Shop Oil Free BB.

Na koniec produkty typu "basic" - czyli takie z gatunku "bardziej niezbędnych" ;) Balsam Dove Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i jaśminem zastąpi masełko Green Pharmacy. Kupiłam go w sumie tylko dlatego, że miałam kupon zniżkowy - zapłaciłam niecałe 9 zł. Wybrałam wersję, która najbardziej mi pasowała zapachowo. Nawilżający krem do rąk Echinacea i kiełki pszenicy z linii Avon Care od razu ląduje w mojej torebce i będzie mi towarzyszył zarówno w domu, jak i na trasie. Skusił mnie jego cudownie świeży zapach. Z Avonu przybyła też do mnie kultowa mascara SuperSchock - sprawdzona przed laty, będzie miała swój come back - oby udany.

Piszcie co znacie, co miałyście i czy się sprawdziło :) Pozdrawiam Was serdecznie :)

czwartek, 19 września 2013

Znani i lubiani: Mizon, Snail Recovery Gel Cream

Dzisiaj wypowiem się w końcu na temat bardzo popularnego wśród blogerek ślimaczego żelu Mizon :) Nie będę Was zanudzała opowieściami o dobroczynnym wpływie filtratu ze śluzu ślimaka, bo wydaje mi się, że napisano na ten temat już dosyć. Darujemy sobie też rozwlekły opis produktu, bo mogę się założyć, że większość z Was go przynajmniej kojarzy ;) A więc krótko i na temat:


Opakowanie jest, jak widać, w formie różowej tubki o pojemności 45 ml. Ładne, poręczne i estetyczne. 
Żel jest przeźroczysty i dosyć gęsty, przy okazji bardzo wydajny - jak to żel :) Zawiera 74% ekstraktu ze śluzu ślimaka, adenozynę oraz kwas hialuronowy (a więc same dobroci). Zapachu brak.

Co ma żel ma "robić" wg producenta i czy u mnie to "robi":

  • wspomaga walkę z niedoskonałościami ---> W PEWNYM STOPNIU. Nie uważam, żeby w widoczny sposób zwalczał pryszcze ale w moim przypadku nie powoduje pogorszenia cery. Przyczynia się do szybszego gojenia skóry, więc w jakiś sposób na pewno pomaga walczyć z problematyczną cerą.
  • spłyca zmarszczki ------------------------> TAKTo największa korzyść, jaką przyniósł mi ten żel - moja odwieczna zmarszczka mimiczna przy ustach znacznie się spłyciła! To samo z bruzdami na czole, które są wyraźnie wygładzone. Jestem tym faktem zachwycona :)
  • zwęża pory ------------------------------> TAKMam z natury widoczne pory, których po prostu nie da się całkowicie "zamknąć", jednak ten żel znacząco redukuje ich rozmiar :)
  • nawilża skórę ----------------------------> ZBYT SŁABO. W tym jednym wypadku żel jest dla mnie za słaby - muszę wspomagać się czymś jeszcze, żeby nie mieć suchych skórek na buzi.
  • poprawia elastyczność skóry ------------>TAKI to zdecydowanie :) Podczas systematycznego używania skóra jest w widocznie lepszej formie :)

Jak widać, żel wychodzi obronną ręką z "testu obietnic" ;) Trzeba podkreślić, że ma jeszcze jedną zaletę: jest bardzo tani. Na ebay'u można go kupić za niecałe 6$ co wg mnie jest naprawdę niską kwotą za kosmetyk tak dobrej jakości. Z tej serii do kupienia jest jeszcze krem na dzień, ampułka i krem pod oczy. Osobiście posiadam ampułkę, o której napiszę przy następnej okazji ;)

Która używa/ła tego żelu? :)

środa, 7 sierpnia 2013

Mizon, czyli coś dobrego pod oczy :)

Od dłuższego czasu szukałam dobrego kremu pod oczy, jak zwykle metodą prób i błędów. Ekepserymentowałam nawet z rosyjskim specyfikiem (KLIK) aż wreszcie zdecydowałam się spróbować produktu z Korei. Mizon Collagen Power Firming Eye Cream używam już prawie dwa miesiące, więc przyszedł czas, żeby podzielić się z Wami garścią refleksji na temat tego kosmetyku :)


Opis producenta

Mizon Collagen Power Firming Eye Cream zawiera silnie skoncentrowany kolagen celem zniwelowania zmarszczek wokół oczu i jednoczesnego poprawienia elastyczności skóry. Pomaga utrzymać skórę nawilżoną i gładką, tworząc naturalną barierę zatrzymującą wilgoć. Nie pozwól, by Twoje oczy zdradzały Twój wiek! Teraz i Ty możesz zyskać bardziej młodzieńczy wygląd za pomocą jednego prostego kroku.

Wskazówki:  Nanieś niewielką ilość wokół oczu i pozostaw aż do wchłonięcia.

Korzyści:

- nawilża
- wygładza
- poprawia elastyczność*

*moje własne tłumaczenie opisu zaczerpniętego z jednego z zagranicznych sklepów internetowych

Moje wrażenia

Krem na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie kosmetyku z "wyższej półki" - przyczynia się do tego eleganckie opakowanie: szklany, fioletowy słoiczek dodatkowo ukryty w zgrabnym kartoniku o tym samym kolorze. Do kremu jest dołączona szpatułka - dzięki temu unikamy konieczności wkładania paluchów do kremu. 

Po odkręceniu słoiczka napotykamy dodatkowe zabezpieczenie w postaci plastikowej membranki. Pod nią znajduje się krem o żelowej, półprzeźroczystej konsystencji i mlecznym kolorze. Zapachu brak.


Wszystko to razem wygląda bardzo elegancko i robi jak najlepsze wrażenie :) A co z samym kremem?
Przede wszystkim wystarczy maleńka ilość, żeby pokryć dokładnie okolice oczu - zdecydowany plus za dużą wydajność. Po aplikacji czuć delikatne chłodzenie. Krem wchłania się bardzo powoli - to zdecydowanie kosmetyk na noc, nie na dzień. Nie ma szans, żeby szybko zrobić po nim makijaż - zostawia śliski film na skórze i błyszczącą powłokę, która znika dopiero po dłuższej chwili. Jednak dla mnie nie stanowi to problemu, bo działanie kremu jest na tyle dobre, że całkowicie wystarcza mi aplikacja raz dziennie przed snem :)



Kremik silnie nawilża i koi skórę wokół oczu. Jest delikatny i nie uczula, a ja pod tym względem jestem wrażliwa i byle micel potrafi spowodować u mnie podrażnienie. Zatrzymuje wilgoć - rano skóra jest mięciutka i rozjaśniona. W jakimś stopniu na pewno spłyca zmarszczki, bo nawet te "standardowe", które ma każdy są u mnie obecnie mniej widoczne :) Nie jest to pewnie efekt liftingu ale nie oszukujmy się - żaden krem nie zastąpi zabiegu. Ten natomiast potrafi całkiem sporo zdziałać jak na kosmetyk :)

Krem można zakupić za ok. 15$ - mniej więcej tyle mnie wyniósł na ebayu (cena za duże opakowanie 20 ml, w sprzedaży jest też dostępna wersja 10 ml). Moim zdaniem jest to opłacalny zakup, bo krem naprawdę działa i spełnia swoje zadanie przynajmniej na moje potrzeby - osoby młodej, przed 25 rokiem życia. Jednak uważam, że ze względu na jego treściwość i silne właściwości nawilżające, zadowolił by i bardziej dojrzałe osoby :) Jeśli ktoś szuka kremu na dzień - odradzam. Jeśli ktoś szuka intensywnej pielęgnacji i starczy mu aplikacja na noc - polecam :)

A jakie są Wasze typy kremów pod oczy? :)

wtorek, 25 czerwca 2013

Paczka z Korei ^^

Miałam się już nie odzywać aż do obrony, ale dzisiaj przyszła moja paczka z Korei i muszę się pochwalić nowymi nabytkami ^^  Krótko i treściwie:


Mizon Snail Repair Intensive Ampoule - czyli ślimacze serum do twarzy :3 Z tej serii mam już różowy żel ze ślimaczkiem, ale zachciało mi się czegoś mocniejszego.

Mizon Collagen Power Firming Eye Cream - pora zadbać trochę o skórę wokół oczu ;) Do kremu przymierzałam się już od jakiegoś czasu, w końcu podjęłam decyzję - oby trafną ;)

I próbki w gratisie :) Jak widać sama ElishaCoy - kremy BB i jakieś mazidło, które zidentyfikuję w wolniejszej chwili.

Tyle na dzisiaj, uciekam. Życzcie mi powodzenia na obronie w czwartek :3

wtorek, 18 czerwca 2013

Usprawiedliwienie

Wpadłam na moment wytłumaczyć się z mojej blogowej nieobecności, nad którą ubolewam :/ Niestety mam mnóstwo biegania przed obroną i całe dnie jestem poza domem, a wieczorem chce mi się już tylko spać. Jednak mam nadzieję, że stan ten potrwa jeszcze tylko przez niedługi czas i będę mogła odetchnąć ;) A potem znowu pisać o różnościach kosmetycznych i nie tylko ;)


P. S. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i poszło kolejne zamówienie z Korei - tym razem 2 produkty Mizona: ślimakowe serum i krem pod oczy z kolagenem. Nie mogę się doczekać <3