Chyba po raz pierwszy w historii tego bloga pokażę Wam moje denko nie tylko na czas, ale nawet chwilę przed czasem :) Styczeń dobiega końca, pora podsumować zużycia. Przy okazji pochwalę się ostatnimi zakupami kosmetycznymi - zapraszam!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty
sobota, 31 stycznia 2015
Denko styczniowe + najświeższe nabytki
Etykiety:
babyliss,
balea,
denko,
dr.organic,
essence,
eveline,
green pharmacy,
hada labo,
holika holika,
innisfree,
koreańskie kosmetyki,
luksja,
makeup revolution,
miss sporty,
tony moly,
trevarno,
wibo,
zakupy,
ziaja
środa, 7 stycznia 2015
Lista Obiektów Pożądania na 2015 rok (zarys)
Obawiam się, że dzisiaj jestem zbyt zmęczona na "porządne" posty. Pokażę Wam za to parę rzeczy, w których posiadanie chciałabym wejść w ciągu 2015 roku. Zapraszam!
Bardzo często zdarza się, że coś wpadnie mi w oko i dręczy mnie tygodniami chęć zakupu tej rzeczy. Po pewnym czasie (o ile nie kupię tego czegoś) zapominam. Za to, gdy później nadarza się okazja - przypływ gotówki, urodziny itd. - i mogłabym zrealizować swoje chciejstwo, odczuwam konsternację. Zwyczajnie zapominam, co chciałam! Albo jeszcze gorzej - dopadają mnie wątpliwości, czy na pewno chcę to mieć. Idiotyczne, ale regularnie mnie to spotyka.
Bardzo często zdarza się, że coś wpadnie mi w oko i dręczy mnie tygodniami chęć zakupu tej rzeczy. Po pewnym czasie (o ile nie kupię tego czegoś) zapominam. Za to, gdy później nadarza się okazja - przypływ gotówki, urodziny itd. - i mogłabym zrealizować swoje chciejstwo, odczuwam konsternację. Zwyczajnie zapominam, co chciałam! Albo jeszcze gorzej - dopadają mnie wątpliwości, czy na pewno chcę to mieć. Idiotyczne, ale regularnie mnie to spotyka.
sobota, 23 sierpnia 2014
Lekki zamęt i moje ostatnie grzechy kosmetyczne
Wracam po dłuższej przerwie spowodowanej moimi wyjazdami, przyjazdami znajomych do mnie, pracą i ogólnym zamieszaniem ;) Ostatni dwa tygodnie były bardzo intensywne, nie miałam czasu na internet i nawet na pinteresta nie wchodziłam (co jest dla mnie nie do pomyślenia!). Teraz dla odmiany trochę się uspokoiło i mogę zacząć nadrabiać blogowe zaległości :)
Dawno (chyba?) nie pisałam nic o zakupach, co nie znaczy, że ich nie robiłam. Zgoda - w mniejszym wymiarze, niż zazwyczaj. Ostatnio koncentrowałam się bardziej na ubraniach i dodatkach, bo nadchodząca jesień skłoniła mnie, jak co roku, do przejrzenia garderoby. Dzisiaj na przykład przez kilka godzin biegałam po sklepach w poszukiwaniu jeansów - ciężka sprawa. Jestem raczej niską osobą (mam nieco ponad 160 cm wzrostu) i nie dysponuję długaśnymi nogami, a mam wrażenie, że na takie szyje się dzisiaj 90% spodni. Nawet noszenie rozmiaru 34 (a w niektórych sieciówkach 36) nie bardzo mi tutaj pomaga i zwykle jestem skazana na krawcową. Szczęśliwie, dzisiaj udało mi się nabyć zacne jegginsy, których nie będę musiała skracać :) Ale miałam pisać o kosmetykach :P
Poniżej prezentuję moje ostatnie kosmetyczne nabytki. Niektóre były mi potrzebne, inne niekoniecznie.
Dawno (chyba?) nie pisałam nic o zakupach, co nie znaczy, że ich nie robiłam. Zgoda - w mniejszym wymiarze, niż zazwyczaj. Ostatnio koncentrowałam się bardziej na ubraniach i dodatkach, bo nadchodząca jesień skłoniła mnie, jak co roku, do przejrzenia garderoby. Dzisiaj na przykład przez kilka godzin biegałam po sklepach w poszukiwaniu jeansów - ciężka sprawa. Jestem raczej niską osobą (mam nieco ponad 160 cm wzrostu) i nie dysponuję długaśnymi nogami, a mam wrażenie, że na takie szyje się dzisiaj 90% spodni. Nawet noszenie rozmiaru 34 (a w niektórych sieciówkach 36) nie bardzo mi tutaj pomaga i zwykle jestem skazana na krawcową. Szczęśliwie, dzisiaj udało mi się nabyć zacne jegginsy, których nie będę musiała skracać :) Ale miałam pisać o kosmetykach :P
Poniżej prezentuję moje ostatnie kosmetyczne nabytki. Niektóre były mi potrzebne, inne niekoniecznie.
środa, 18 czerwca 2014
Co nowego wpadło w czerwcu? ;)
Hej :) Właśnie zeszłam na chwilę z kuchennego pola bitwy i korzystając z okazji, że mam trochę czasu (czekam, aż mi wyrośnie ciasto drożdżowe) pokażę Wam moje nowe kosmetyczne nabytki z ostatnich kilku tygodni.
Troszeczkę tego wpadło. Oczywiście nadal nie umywam się do niektórych dziewczyn (czasami aż mnie zatyka z zazdrości jak widzę tyyyyle dobroci na blogach!) ale moje kosmetyczne zasoby zostały trochę zasilone ;)
Udało mi się ostatnio po raz pierwszy wygrać w blogowym rozdaniu. Organizatorką była Beauty Candies i właśnie dzisiaj listonosz dostarczył mi od niej uroczą przesyłkę :) Pomarańczowa pianka Organique, pachnący lakier Revlona, wosk do kominka (mam pretekst, żeby go znowu odkurzyć!) Organique i miniaturki bazy i podkładu od Benefit. Wszystko ślicznie zapakowane, aż musiałam zrobić zdjęcie. Dziękuję serdecznie za taką piękną nagrodę! :)
Wczoraj dotarło moje mini-zamówienie z Korei (to już obsesja). Tradycyjnie już Mizon (kosmetyki tej marki zdecydowanie u mnie przeważają) i dwie nowości: peeling grejpfrutowy (Mizon Refresh Time Grapefruit Peeling Gel) oraz filtr przeciwsłoneczny (Mizon Mela Defense White Multi UV Sun Block SPF50/PA+++). Peeling zastąpi mi zielone jabłuszko, które powoli się kończy, a filtr jest mi bardzo potrzebny ze względu na kurację Epiduo. Zobaczymy, czy spełni swoje zadanie. Standardowo dostałam też trochę próbek.
Parę dni temu wałęsałam się po drogeriach i w Naturze trafiłam przypadkiem na promocję dot. produktów do ust - kup 1, 2-gi tańszy masz gratis. Ponieważ bardzo spodobał mi się błyszczyk z limitki Essence Beach Cruisers (wybrałam odcień #02 Girls just wanna have SUN!) to się długo nie zastanawiałam ;) Chwyciłam sobie do tego XXXL Shine Lipgloss tej samej marki (odcień #27 Just me and my lipgloss) - urzekła mnie ta landrynkowa czerwień.
Jak już tak przetrząsała szafy z kolorówką, to wzięłam sobie lakier Miss Sporty w kolorze różowej gumy balonowej (nr #480 Baby Pink) - mam go właśnie na paznokciach i bardzo mi się podoba :)
Tusz do rzęs Sexy Pulp od Yves Rocher dostałam jako prezent powitalny - zabawna historia. Kupowałam jakiś zestaw kosmetyków na prezent dla mojej mamy i pani przy kasie szybko mnie zwerbowała do założenia karty :P Nim się zorientowałam, to już trzymałam reklamóweczkę z próbkami i tuszem. Może teraz zacznę tam częściej kupować? ;)
I na koniec parę kosmetyków "łazienkowych". Po lewej Diamentowe Serum Eveline 4D, w które nie wierzę ale i tak je stosuję (idiotyczne) "dla spokojnego sumienia" po masażu bańką chińską. Po środku biedronkowy zakup mojej mamy - Foam Makers, tzw. Pianotwory do kąpieli. Opakowanie zawiera kolorowe kapsułki, które wrzuca się do wanny - pachną obłędnie owocowo i mocno się pienią.
Ostatni zakup to pianka do golenia Venus z ekstraktem z melona i grejpfruta - tak dla odmiany od wersji konwaliowej ;)
Coś Wam wpadło w oko? A może coś z tego już macie? :)
Troszeczkę tego wpadło. Oczywiście nadal nie umywam się do niektórych dziewczyn (czasami aż mnie zatyka z zazdrości jak widzę tyyyyle dobroci na blogach!) ale moje kosmetyczne zasoby zostały trochę zasilone ;)
Parę dni temu wałęsałam się po drogeriach i w Naturze trafiłam przypadkiem na promocję dot. produktów do ust - kup 1, 2-gi tańszy masz gratis. Ponieważ bardzo spodobał mi się błyszczyk z limitki Essence Beach Cruisers (wybrałam odcień #02 Girls just wanna have SUN!) to się długo nie zastanawiałam ;) Chwyciłam sobie do tego XXXL Shine Lipgloss tej samej marki (odcień #27 Just me and my lipgloss) - urzekła mnie ta landrynkowa czerwień.
Jak już tak przetrząsała szafy z kolorówką, to wzięłam sobie lakier Miss Sporty w kolorze różowej gumy balonowej (nr #480 Baby Pink) - mam go właśnie na paznokciach i bardzo mi się podoba :)
Tusz do rzęs Sexy Pulp od Yves Rocher dostałam jako prezent powitalny - zabawna historia. Kupowałam jakiś zestaw kosmetyków na prezent dla mojej mamy i pani przy kasie szybko mnie zwerbowała do założenia karty :P Nim się zorientowałam, to już trzymałam reklamóweczkę z próbkami i tuszem. Może teraz zacznę tam częściej kupować? ;)
Ostatni zakup to pianka do golenia Venus z ekstraktem z melona i grejpfruta - tak dla odmiany od wersji konwaliowej ;)
Coś Wam wpadło w oko? A może coś z tego już macie? :)
środa, 7 maja 2014
Szybkie denko kwietniowe + kilka nowości z maja
Hej :) Dzisiaj już 7, więc najwyższa pora na denko - w tym miesiącu baaardzo małe. Aż mi wstyd po prostu... To chyba jakieś moje podświadome skąpstwo/oszczędność daje o sobie znać, że tak powoli idzie mi zużywanie kosmetyków. Same zobaczcie:
Jakość okropna, przepraszam - był wyjątkowo ponury dzień. |
Od lewej:
- Dr. Organic, Royal Jelly Shampoo - jeszcze Wam o nim nie pisałam, ale zdjęcia mam na dysku więc osobna notka na pewno się pojawi. Na razie napiszę tylko, że mile mnie zaskoczył :) W miarę możliwości, do powtórki.
- Ziaja, Intima, płyn do higieny intymnej - taki standard, kolejne opakowanie już stoi na półce.
- Eveline, delikatny dwufazowy płyn do demakijażu oczu - był w zestawie, który dostałam na Gwiazdkę. Bardzo w porządku, ale nie widziałam go w regularnej sprzedaży. Jeśli się kiedyś na niego natknę, to kupię ponownie.
- Holika Holika, Oil Queen, Cotton Powder - pisałam o nim niemal dokładnie rok temu TUTAJ. Jak widać, ładnie mi posłużył :) Pudełeczko zostaje ze mną na drobiazgi, a sam puder chętnie kiedyś kupię ponownie.
Taaak, to znowu zagraniczna przesyłka! Uwielbiam fakt, że zakupy w dzisiejszym świecie nie znają granic. Mniej uwielbiam Pocztę Polską, która po raz kolejny mi podpadła - wczoraj byłam cały dzień w domu, a i tak dostałam awizo. Szkoda słów, lepiej pozacieszać z nowości.
Peeling do stóp, po którym ma mi zleźć cały niepotrzebny, brzydki i zrogowaciały naskórek - jestem bardzo ciekawa, czy to podziała, bo opinie w sieci można znaleźć przeróżne. Jedni chwalą i pokazują zdjęcia, inni narzekają, że nic to nie dało. Wypróbuję na sobie i też się wypowiem, a co :P Wybrałam zestaw Holika Holika Baby Silky Foot One Shoot Peeling - bo lubię HH i miały niezłą cenę.
Mój ukochany krem BB - Mizon Snail Repair Blemish Balm. Od miesięcy jest na mojej twarzy codziennie i jeszcze mi się nie znudził. Muszę się zebrać i w końcu zrobić o nim osobną notkę.
Mizon, Hyaluronic, Ultra Suboon Cream - mój nowy krem-żel na dzień. Kupiłam, bo go chwalą, a mi się Snail właśnie kończy. Tak dla odmiany ;)
Oto mroczny obiekt pożądania - Honey Sleeping Pack (Blueberry) znowu od Holika Holika. Pragnęłam tego kosmetyku od wielu miesięcy ale jakoś zawsze było coś pilniejszego do kupienia. W końcu się zdecydowałam i nabyłam. Po długich namysłach wzięłam wersję Blueberry, bo jest dedykowana mojemu typowi cery.
A te maseczki dostałam jako gratis. Marka FoodAholic nic mi nie mówi ale opakowanie wygląda zacnie :P
To tyle na dzisiaj :) Coś Wam wpadło w oko? A może macie któryś z tych kosmetyków?
czwartek, 3 kwietnia 2014
Denko marcowe, nowości kwietniowe ;)
Hej :) Dawno nie było postu o nowościach - od jakiegoś czasu staram się trochę ograniczać zakupy, bo naprawdę niektórych kosmetyków mam więcej, niż jestem w stanie zużyć. Ale i tak od czasu do czasu "pękam" i coś tam wpada do "kolekcji" :P Pokażę Wam, co nabyłam ostatnio. A ponieważ zaczął się nowy miesiąc, pora podsumować zużycia poprzedniego - tak więc zapraszam do przeglądu staroci i nowości :)
Zużycia marcowe
Od lewej
Tylko tyle zeszło mi w marcu. No cóż, to tylko kolejny powód żeby się ograniczać w zakupach :P Ale teraz zaprzeczę samej sobie, bo oto nowości :)
Zużycia marcowe
- Eucerin DermoPurifyer, tonik z 2% kwasem mlekowym- pisałam o nim TUTAJ. Nie był zły, ale też bez szału. Za tę cenę nie kupię ponownie.
- Venus, pianka do goleniakonwaliowa - ulubiona od lat, kupię ponownie.
- Dr. Organic, organiczny balsam do ciała z lawendą - możecie poczytać o nim TUTAJ. Jeśli będę miała możliwość to kupię ponownie w innej wersji zapachowej :)
- Avon Care, krem do rąk Herbal Fresh - bardzo fajny, zresztą ja jestem fanką avonowych kremów do rąk. Chętnie kupię ponownie.
Tylko tyle zeszło mi w marcu. No cóż, to tylko kolejny powód żeby się ograniczać w zakupach :P Ale teraz zaprzeczę samej sobie, bo oto nowości :)
Na powyższym zdjęciu mamy od lewej:
Puder do kąpieli Organique - po kolorze sądząc, jest to chyba malina ;) Nie jestem pewna, bo dostałam tę paczuszkę w prezencie od koleżanki mojej mamy. Jeszcze nie miałam okazji wypróbować, ale słyszałam dużo dobrego o tych pudrach :)
Peeling Sebo Vegetal od Yves Rocher - to chyba mój pierwszy pełnowymiarowy kosmetyk z YR i też prezent (tym razem od mamy). Już go testuję, jest dość specyficzny - kremowy z twardymi drobinkami.
Ampułka Mizon z linii Herbsys, Natural Seed Bal-Hyo - ma działać odżywczo i przeciwzmarszczkowo. Jak tylko skończę It's Skin, to przerzucam się na nią :)
Tutaj trochę kolorówki :) Od lewej:
Szminka Hydra Extreme od Maybelline w kolorze Fuchsia to prezent od mojego chłopaka na dzień kobiet. Już gościła na moich ustach i bardzo mi się podoba :)
Innisfree, Moisture Lip Base - zakupiona z myślą o szminkach, których chciałabym zacząć częściej używać. Często mam problem z suchymi ustami, a ta baza ma je nawilżyć i stworzyć dobry podkład pod kolor. Można ją też mieszać ze szminkami, błyszczykami itd. żeby rozjaśnić kolor. Doczeka się osobnej recenzji.
Znowu Innisfree, tym razem Mineral Blusher - róż mineralny. Wybrałam kolor #2 Real Raspberry Pink - najżywszy z całej palety. Jeszcze nie poszedł w użycie ale to kwestia dni :D
Innisfree, No Sebum Mineral Pact - w końcu "dorobiłam się" pudru prasowanego. Od czasów, gdy pogniewałam się na podwyżkę cen u Maybelline, używałam tylko sypkich pudrów. Jednak wiadomo, jest to czasem mało wygodne - warto mieć w torebce prasowany odpowiednik. Zdecydowałam się na ten bezbarwny puder mineralny, bo ma dobre recenzje w sieci. Swoją też dołożę, gdy już wyrobię sobie o nim zdanie.
A tutaj gratisowe próbki do koreańskiego zamówienia. M.in. 2 nowe BB od Skin79 (chętnie sobie sprawdzę te kolorki), jakaś pianka do zmywania BB, inny BB od Lioele, combo od Etude House i coś z Misshy, ale jeszcze nie wiem co :P
To tyle na dzisiaj :) Coś Wam się szczególnie spodobało? Jak tam u Was ze zużyciami i zakupami? :)
niedziela, 5 stycznia 2014
Żegnamy stare, witamy nowe: denko grudniowe + kilka nowości
Witajcie serdecznie w Nowym Roku 2014 :) Jeżeli o mnie chodzi, to jestem zadowolona z tej zmiany - niby nie jestem przesądna, ale 14 na końcu jakoś tak lepiej mi wygląda ;D A tak na poważnie to trochę mnie przygnębia szybki upływ czasu. Jeszcze mniej podoba mi się fakt, że nadciąga sesja - z roku na rok coraz mniej chce mi się uczyć. Pora już chyba kończyć te studia :P
Dzisiaj chcę podsumować grudniowe zużycia (jak zawsze bardziej niż skromne) oraz pokazać kilka nowości kosmetycznych, które trafiły do mnie z okazji Świąt itd. ;) Zacznijmy jednak od denka.
A to są nowe zdobycze:
Pamiętacie jeszcze moją wishlistę? Znalazł się na niej m.in. widoczny tutaj zestaw kosmetyków Eveline: mascara Volumix Fiberlast, Liquid Precision Liner 2000 Procent (po prostu eyeliner) oraz dwufazówka do demakijażu oczu. Na razie wypróbowałam tylko mascarę (póki co wydaje mi się zbyt mokra).
Ogromny żel pod prysznic Palmolive o zapachu tureckiej róży z konwalią sprezentowała mi mama :) Pachnie cudownie! Tylko kiedy ja zużyję te wszystkie myjadła T_T
Plastry do depilacji twarzy z woskiem Joanny kupiłam sama - tym razem wybrałam wersję zapachową (owoce leśne). Użyłam - działanie ok, tylko czemu ten wosk jest różowy? :P W sumie zabawne.
Paletki Lovely Nude nikomu przedstawiać nie muszę - tuż przed Świętami dosłownie zatrzęsła blogosferą ;) A ta kosmetyczka to taki drobiazg z H&M - zestawik do manicure, akurat do torebki. Dla ciekawskich prezentuję poniżej poszczególne elementy:
Pilnik to raczej jednorazówka, ale polerka jest jak najbardziej ok (w sumie głównie o nią mi chodziło). Szczoteczka i patyczek do skórek też się przydadzą :)
Prezentów niekosmetycznych nie będę Wam pokazywała - trwałoby to za długo i pewnie nie byłoby zbyt pasjonujące ;) Zdradzę tylko, że spełniły się wszystkie moje życzenia z wishlisty (KLIK) a nawet więcej :)
Życzę Wam wszystkim szczęścia w Nowym Roku :)
Dzisiaj chcę podsumować grudniowe zużycia (jak zawsze bardziej niż skromne) oraz pokazać kilka nowości kosmetycznych, które trafiły do mnie z okazji Świąt itd. ;) Zacznijmy jednak od denka.
Od lewej:
- Balea, żel pod prysznic Limonka & Aloes - dostałam go latem, ale musiał trochę poczekać na swoją kolej. Pomimo licznych zachwytów w blogosferze dotyczących produktów tej marki ten konkretny żel mnie nie zachwycił - wydał mi się mocno przeciętny, a jego zapach dość chemiczny. Nie kupię ponownie, a na pewno nie w tej wersji zapachowej.
- Oriflame, Very Me Clickit, eyeliner - mój ukochany eyeliner, właśnie zużyłam jego kolejny egzemplarz. Zdecydowanie kupię ponownie.
- Alterra, szampon nawilżający do włosów z granatem i aloesem - po raz kolejny w denku i nie po raz ostatni. Sprawdzony i lubiany - kupię ponownie.
- Coty, Beyonce Heat, woda toaletowa (albo perfumowana - w sumie nie pamiętam :P) - dostałam ją kiedyś w prezencie i bardzo polubiłam. Długo mi służyła, ale pora na małą odmianę. Jednak być może kiedyś kupię ponownie.
- Mizon, Snail Recovery Gel Cream - obszerniej pisałam o nim TUTAJ. Już mam na półce kolejną tubkę :)
A to są nowe zdobycze:
Pamiętacie jeszcze moją wishlistę? Znalazł się na niej m.in. widoczny tutaj zestaw kosmetyków Eveline: mascara Volumix Fiberlast, Liquid Precision Liner 2000 Procent (po prostu eyeliner) oraz dwufazówka do demakijażu oczu. Na razie wypróbowałam tylko mascarę (póki co wydaje mi się zbyt mokra).
Ogromny żel pod prysznic Palmolive o zapachu tureckiej róży z konwalią sprezentowała mi mama :) Pachnie cudownie! Tylko kiedy ja zużyję te wszystkie myjadła T_T
Plastry do depilacji twarzy z woskiem Joanny kupiłam sama - tym razem wybrałam wersję zapachową (owoce leśne). Użyłam - działanie ok, tylko czemu ten wosk jest różowy? :P W sumie zabawne.
Paletki Lovely Nude nikomu przedstawiać nie muszę - tuż przed Świętami dosłownie zatrzęsła blogosferą ;) A ta kosmetyczka to taki drobiazg z H&M - zestawik do manicure, akurat do torebki. Dla ciekawskich prezentuję poniżej poszczególne elementy:
Pilnik to raczej jednorazówka, ale polerka jest jak najbardziej ok (w sumie głównie o nią mi chodziło). Szczoteczka i patyczek do skórek też się przydadzą :)
Prezentów niekosmetycznych nie będę Wam pokazywała - trwałoby to za długo i pewnie nie byłoby zbyt pasjonujące ;) Zdradzę tylko, że spełniły się wszystkie moje życzenia z wishlisty (KLIK) a nawet więcej :)
Życzę Wam wszystkim szczęścia w Nowym Roku :)
poniedziałek, 11 listopada 2013
Listopadowe nowości :)
Hej :) Pokażę Wam dzisiaj, co nowego pojawiło się u mnie w tym miesiącu. Bez zbędnych wstępów, oto pakiecik prezentów z UK:
Dobrze widzicie - to znowu Dr.Organic :D Najwyraźniej pisane jest mi zapoznać się bliżej z nieco szerszym asortymentem ich produktów (nie narzekam) ^^ Co tutaj mamy?
Ledwo skończyłam poprzednią butelkę, a tutaj kolejna - Aloe Vera Shampoo powraca do mnie jak bumerang. Poczeka trochę na swoją kolej, bo teraz w użyciu jest Alterra z granatem (sprawdzona pozycja), a w kolejce czeka "brat" Royal Jelly Shampoo. Ale nie ma obaw, co się odwlecze, to nie uciecze :P
Pozycja środkowa to Virgin Coconut Oil Body Wash - żel pod prysznic z olejkiem kokosowym <3 Nie mogę się doczekać, aż "pójdzie w ruch", bo zapach ma przeboski!
Trzeci jest Lavender Skin Lotion - balsamik do ciała :) Zastąpi w swoim czasie Dove. Zapach również ma wspaniały.
Tutaj mamy mały zestaw z Oriflame: krem pod prysznic i krem do rąk z linii Roses. Uwielbiam zapach róż, więc musiałam mieć te produkty - szczególnie, że były w ofercie wyprzedażowej :) Jestem ukontentowana, bo jeśli chodzi o aromat to spełniają całkowicie moje oczekiwania. Więcej w swoim czasie ^^
Dobrze widzicie - to znowu Dr.Organic :D Najwyraźniej pisane jest mi zapoznać się bliżej z nieco szerszym asortymentem ich produktów (nie narzekam) ^^ Co tutaj mamy?
Ledwo skończyłam poprzednią butelkę, a tutaj kolejna - Aloe Vera Shampoo powraca do mnie jak bumerang. Poczeka trochę na swoją kolej, bo teraz w użyciu jest Alterra z granatem (sprawdzona pozycja), a w kolejce czeka "brat" Royal Jelly Shampoo. Ale nie ma obaw, co się odwlecze, to nie uciecze :P
Pozycja środkowa to Virgin Coconut Oil Body Wash - żel pod prysznic z olejkiem kokosowym <3 Nie mogę się doczekać, aż "pójdzie w ruch", bo zapach ma przeboski!
Trzeci jest Lavender Skin Lotion - balsamik do ciała :) Zastąpi w swoim czasie Dove. Zapach również ma wspaniały.
Tutaj mamy mały zestaw z Oriflame: krem pod prysznic i krem do rąk z linii Roses. Uwielbiam zapach róż, więc musiałam mieć te produkty - szczególnie, że były w ofercie wyprzedażowej :) Jestem ukontentowana, bo jeśli chodzi o aromat to spełniają całkowicie moje oczekiwania. Więcej w swoim czasie ^^
Na koniec Oriflame, Cocktails & the City Eye Shadow - podwójne cienie do powiek w wersji Brown & Honey. Zakupiłam je z myślą o lekkim makijażu dziennym. Jak widać, już były w użyciu - pierwsze testy wypadły bardzo pomyślnie :) Kolory są świetnie zestawione, nienachalne i dobrze pasują do moich zielonych oczu.
Jeżeli chodzi o kosmetyki, to na razie wszystko - istny minimalizm prawda? :P Padłam za to "ofiarą" wyprzedaży/akcji zniżkowych w sieciówkach.
Te dwie koszulki z przecudownym Pusheen (<3) nabyłam w Croppie ze zniżką -40% na wszystko (akcja na fb). Nie było szans, żeby nie trafiły w moje ręce - jestem autentycznie szalona na punkcie zestawień kot&kawaii ^^
W Reserved ze zniżką -25% zakupiona (sprezentowana przez mamę) została powyższa bluza - urzekł mnie ten nadruk ;) Jest milusia i cieplutka, a przy tym cudownie elegancka :D
Oto moje grzechy listopadowe. Co z Waszymi? Coś Wam się spodobało albo może też jest w Waszym posiadaniu? :D
poniedziałek, 7 października 2013
Denko wrześniowe + trochę nowości
Pewnie zauważyłyście, że zawsze się spóżniam z denkiem. Nie wiem sama, z czego to wynika - puste opakowania sukcesywnie składuję w przeznaczonym na ten cel pudle, więc de facto muszę je tylko później sfotografować i opisać. I tutaj jest problem, bo zawsze coś mi stoi na przeszkodzie >_< Przeprowadzka, choroba albo tak, jak teraz, zwyczajny brak czasu. No ale tym razem chyba nie spóźniłam się jakoś bardzo mocno ;) Mniej optymistyczny jest fakt, że znowu jest to raczej mini-denko niż denko ale cóż...
Ten przyjemny zestaw udało mi się wygrać na Wizażu :) Byłam bardzo przyjemnie zaskoczona, gdy zobaczyłam swój nick na liście laureatek a dwa dni później zadzwoniła do mnie mama z informacją, że przyszła do mnie jakaś spora paczka :D Mamy tutaj 3 produkty z linii Eucerin DermoPurifyer: żel oczyszczający, tonik i matujący krem nawilżający. Przyznam, że na razie szkoda mi ich otwierać, bo nie zużyłam aktualnego zestawu do twarzy - gdy tak się stanie, niezwłocznie przystąpię do testów ;)
Tutaj zawartość niedużej tym razem paczuszki z Korei - zaledwie dwa produkty. Ten słodki kotek to kremik do rąk firmy The Face Shop - będzie prezentem dla mojej mamy :) Brązowa tubka to Mizon Snail Repair BB SPF 32/ PA ++ - czyli po prostu nowy BB do kolekcji ;) Na dniach sprawdzę, czy będzie w stanie zastąpić mi ukochanego od miesięcy The Face Shop Oil Free BB.
Na koniec produkty typu "basic" - czyli takie z gatunku "bardziej niezbędnych" ;) Balsam Dove Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i jaśminem zastąpi masełko Green Pharmacy. Kupiłam go w sumie tylko dlatego, że miałam kupon zniżkowy - zapłaciłam niecałe 9 zł. Wybrałam wersję, która najbardziej mi pasowała zapachowo. Nawilżający krem do rąk Echinacea i kiełki pszenicy z linii Avon Care od razu ląduje w mojej torebce i będzie mi towarzyszył zarówno w domu, jak i na trasie. Skusił mnie jego cudownie świeży zapach. Z Avonu przybyła też do mnie kultowa mascara SuperSchock - sprawdzona przed laty, będzie miała swój come back - oby udany.
Piszcie co znacie, co miałyście i czy się sprawdziło :) Pozdrawiam Was serdecznie :)
- Green Pharmacy, masło do ciała róża piżmowa i zielona herbata - bardzo dobry produkt za niewielką cenę. Zapach poprawiał mi humor przed snem :) Do ponownego zakupu.
- Bielenda, Bawełna, 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - nienajgorszy zmywak ale też i nie powalający. Na nerwy działało mi zamknięcie, które często mi się zacinało. Obecnie mam wersję Awokado i już po kilku użyciach wydaje się być lepsza niż Bawełna. Dlatego raczej nie kupię ponownie.
- Organique, Bloom Essence, cukrowy peeling do ciała - cudowny <3 Pisałam o nim TUTAJ. Aktualnie mam inny peeling (też od Organique) ale ten tutaj chętnie kiedyś kupię ponownie.
- Oriflame Beauty, tusz podkręcający rzęsy Power Curl - jeszcze go trochę zostało ale używam go już ponad pół roku i czas się z nim pożegnać. Z pewnym żalem, bo to jeden z bardziej lubianych przeze mnie tuszów ;) Pogrubia i wydłuża (podkręcenie mnie nie interesuje, bo i tak używam zalotki). Niestety w katalogu pojawia się raz na jakiś czas i różnie bywa z jego ceną. Jeśli trafi się promocja, to na pewno kupię ponownie.
Ten przyjemny zestaw udało mi się wygrać na Wizażu :) Byłam bardzo przyjemnie zaskoczona, gdy zobaczyłam swój nick na liście laureatek a dwa dni później zadzwoniła do mnie mama z informacją, że przyszła do mnie jakaś spora paczka :D Mamy tutaj 3 produkty z linii Eucerin DermoPurifyer: żel oczyszczający, tonik i matujący krem nawilżający. Przyznam, że na razie szkoda mi ich otwierać, bo nie zużyłam aktualnego zestawu do twarzy - gdy tak się stanie, niezwłocznie przystąpię do testów ;)
Tutaj zawartość niedużej tym razem paczuszki z Korei - zaledwie dwa produkty. Ten słodki kotek to kremik do rąk firmy The Face Shop - będzie prezentem dla mojej mamy :) Brązowa tubka to Mizon Snail Repair BB SPF 32/ PA ++ - czyli po prostu nowy BB do kolekcji ;) Na dniach sprawdzę, czy będzie w stanie zastąpić mi ukochanego od miesięcy The Face Shop Oil Free BB.
Na koniec produkty typu "basic" - czyli takie z gatunku "bardziej niezbędnych" ;) Balsam Dove Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i jaśminem zastąpi masełko Green Pharmacy. Kupiłam go w sumie tylko dlatego, że miałam kupon zniżkowy - zapłaciłam niecałe 9 zł. Wybrałam wersję, która najbardziej mi pasowała zapachowo. Nawilżający krem do rąk Echinacea i kiełki pszenicy z linii Avon Care od razu ląduje w mojej torebce i będzie mi towarzyszył zarówno w domu, jak i na trasie. Skusił mnie jego cudownie świeży zapach. Z Avonu przybyła też do mnie kultowa mascara SuperSchock - sprawdzona przed laty, będzie miała swój come back - oby udany.
Piszcie co znacie, co miałyście i czy się sprawdziło :) Pozdrawiam Was serdecznie :)
Etykiety:
avon,
bielenda,
denko,
dove,
eucerin,
green pharmacy,
koreańskie kosmetyki,
krem bb,
mizon,
organique,
oriflame,
polskie marki,
the face shop,
zakupy
piątek, 27 września 2013
Kosmetyczna rozpusta cz.2
Tak jak obiecałam, pokażę Wam dzisiaj pozostałe produkty, które zakupiłam w ataku rozrzutności trochę ponad tydzień temu ;) Nie zostało tego dużo i od razu przepraszam Was za jakość zdjęć - oddalenie od domu oznacza brak aparatu z prawdziwego zdarzenia :/ Ratuje mnie komórka mojego lubego, a za niedługo będę miała własnego smartfona - powinien robić przyzwoite zdjęcia. Tymczasem wybaczcie, że wygląda to jak wygląda.
Ponieważ moja dwufazówka Bawełna od Bielendy jest na wykończeniu, nabyłam dla odmiany wersję Awokado do oczu wrażliwych - jestem ciekawa czy będzie lepsza od koleżanki. No i nie ukrywam - skusił mnie ten kolorek i fakt, że zmienili opakowanie na takie z "pstryczkiem" :D
Maseczka jajeczna Joanny to produkt sprawdzony - bardzo ją lubię i używam jako odżywkę :) W Warszawie można ją bez problemu nabyć w każdej mniejszej drogerii, toteż nabyłam :)
Na eliksir wygładzająco-nawilżający Argan, makadamia i kokos od Biovaxu miałam ochotę już dawno - zniechęcała mnie jedynie cena (ok. 30 zł za 50 ml). Długo czatowałam na jakąś promocję i w końcu się doczekałam - "wyrwałam" go w SuperPharm za jakieś 17 zł :)
A tutaj moje szaleństwo cieniowe - wszystko przez promocję w internetowym sklepiku Hean. Gdy ogłosili weekend darmowej wysyłki, wiedziałam, że już przepadłam :P Natychmiast kliknęłam poczwórne cienie do powiek High Definition w wersji 403 Orchidea Flowers. Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia - kolory są bardzo żywe, fantastycznie skomponowane i silnie napigmentowane. Zdjęcie nie oddaje ich piękna nawet w 0,5 % :P
Jak już klikałam, to sprawdziłam sobie promocje. No i w promocji były pojedyncze cienie metaliczne z linii Art - to zamówiłam sobie dwa, a co :P Od lewej nr 255 Metallic Liliac oraz nr 253 Metallic Rose. Nie umiem zdecydować, który mi się bardziej podoba - podobnie jak w przypadku paletki, tutaj również mamy wysokie nasycenie kolorów i solidną pigmentację :) Pozostaje pytanie kiedy ja to wszystko zużyję ;)
Na razie to koniec z zakupami (kogo ja chcę oszukać). Niestety (albo stety?) dla Was, kolejna paczka z Korei jest już w powietrzu, a dodatkowo udało mi się wygrać w pewnym konkursie pewne kosmetyki, które też Wam niedługo pokażę :) Pozdrawiam Was serdecznie!
Ponieważ moja dwufazówka Bawełna od Bielendy jest na wykończeniu, nabyłam dla odmiany wersję Awokado do oczu wrażliwych - jestem ciekawa czy będzie lepsza od koleżanki. No i nie ukrywam - skusił mnie ten kolorek i fakt, że zmienili opakowanie na takie z "pstryczkiem" :D
Maseczka jajeczna Joanny to produkt sprawdzony - bardzo ją lubię i używam jako odżywkę :) W Warszawie można ją bez problemu nabyć w każdej mniejszej drogerii, toteż nabyłam :)
Na eliksir wygładzająco-nawilżający Argan, makadamia i kokos od Biovaxu miałam ochotę już dawno - zniechęcała mnie jedynie cena (ok. 30 zł za 50 ml). Długo czatowałam na jakąś promocję i w końcu się doczekałam - "wyrwałam" go w SuperPharm za jakieś 17 zł :)
A tutaj moje szaleństwo cieniowe - wszystko przez promocję w internetowym sklepiku Hean. Gdy ogłosili weekend darmowej wysyłki, wiedziałam, że już przepadłam :P Natychmiast kliknęłam poczwórne cienie do powiek High Definition w wersji 403 Orchidea Flowers. Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia - kolory są bardzo żywe, fantastycznie skomponowane i silnie napigmentowane. Zdjęcie nie oddaje ich piękna nawet w 0,5 % :P
Jak już klikałam, to sprawdziłam sobie promocje. No i w promocji były pojedyncze cienie metaliczne z linii Art - to zamówiłam sobie dwa, a co :P Od lewej nr 255 Metallic Liliac oraz nr 253 Metallic Rose. Nie umiem zdecydować, który mi się bardziej podoba - podobnie jak w przypadku paletki, tutaj również mamy wysokie nasycenie kolorów i solidną pigmentację :) Pozostaje pytanie kiedy ja to wszystko zużyję ;)
Na razie to koniec z zakupami (kogo ja chcę oszukać). Niestety (albo stety?) dla Was, kolejna paczka z Korei jest już w powietrzu, a dodatkowo udało mi się wygrać w pewnym konkursie pewne kosmetyki, które też Wam niedługo pokażę :) Pozdrawiam Was serdecznie!
poniedziałek, 16 września 2013
Kosmetyczna rozpusta cz. 1
Witam serdecznie w ten "uroczy" dzień spomiędzy chusteczek - ewidentnie zaczął się dla mnie sezon na przeziębienia :P Dopadł mnie katarek, więc siedzę w domu i staram się wszelkimi sposobami doprowadzić do porządku. Ale nie o tym chcę pisać ;)
W poprzednim poście napomknęłam o sporych (jak na mnie) zakupach i obiecałam, że pokażę nabytki. Zrobię to w 2 etapach, gdyż nie mam wszystkich nowych kosmetyków pod ręką - część z nich została już w Warszawie. Dzisiaj pochwalę się tymi, które mam na miejscu.
Pocieszcie mnie, że Wy też macie takie napady rozrzutności :/ Oczywiście niektóre z Was pewnie machną ręką, że "to jest nic" ale muszę się przyznać, że ja widzę wyraźnie po swojej szafce, że trochę przeginam. Jednak to nadal za mało, żeby mnie powstrzymać :P Niemniej, spróbuję w miarę logicznie uzasadnić każdy z zakupów.
Te dwa produkty przyleciały do mnie z Korei (a jakże). Urocze jabłuszko Tony Moly skrywa w sobie peeling enzymatyczny (Appletox Smooth Massage Peeling Cream). Powód zakupu: kończy mi się peeling mechaniczny Ziaji i chcę dla odmiany spróbować enzymatycznego.
Fioletowa buteleczka to One-Step BB Cleanser bardzo lubianej przeze mnie firmy The Face Shop. Powód zakupu: używam obecnie już tylko kremów BB, które wymagają dokładnego zmywania. Myjadło Face Shopu jest przeznaczone specjalnie do tego celu i ma bardzo dobre recenzje w necie.
Tutaj mamy tzw. wspomagacze oczyszczania twarzy ;) Po lewej mój nowy konjac z białą glinką od Misshy. Powód zakupu: zastąpi starą gąbeczkę, która się zużyła. Tym razem wybrałam inną wersję, jestem ciekawa czy będzie jakaś różnica pomiędzy nimi.
Szczoteczkę do twarzy For Your Beauty wypatrzyłam na promocji w warszawskim Rossmanie. Powód zakupu: naczytałam się o niej wiele dobrego. Jako maniaczka dokładnego oczyszczania twarzy (przy mojej cerze mieszanej ze skłonnością do niedoskonałości jest to kluczowa sprawa) nie mogłam odpuścić i w pewnym sensie byłam na nią "skazana" :P
Cukrowy peeling kozie mleko & lychee od Organique miałam okazję testować jakiś czas temu. Próbka starczyła mi na kilka użyć, w trakcie których zapragnęłam pełnowymiarowego opakowania. Zwlekałam z zakupem, bo ten peeling jest niestety dość drogi (przeszło 60 zł za 200 ml). Powód zakupu: primo, mój Bloom Essence jest na wykończeniu. Secundo, uwielbiam Organique :P
Mydełko glicerynowe o zapachu cytrynowym dostałam w prezencie "za pieczątki" - zostawiam na tyle dużo pieniędzy na stoisku Organique, że zasłużyłam na "dodatek od firmy" :P Najprawdopodobniej je komuś sprezentuję :)
Szampon nawilżający do włosów Alterra z granatem i aloesem to sprawdzony produkt - to już 3-cia kupiona przeze mnie butelka. Powód zakupu: szampon będzie mi służył w domu podczas weekendowych odwiedzin i dłuższych pobytów, np. z okazji świąt.
Tutaj celowym zakupem był tylko róż od Bell (nr 051). Powód zakupu: chęć "spróbowania" i oswojenia się z różem - to mój pierwszy ;)
Maseczka z aloesem od Vanedo i ta sterta próbek to standardowe gifty od mojego koreańskiego sprzedawcy ;) 4 x krem BB (2 x Skin79, Tony Moly i Skinfood) i jakiś lotion ;) Muszę się raz w sobie zebrać i potestować to wszystko, to powstawiam Wam mini-recki i swatche :)
Dotrwałyście do końca? :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)
W poprzednim poście napomknęłam o sporych (jak na mnie) zakupach i obiecałam, że pokażę nabytki. Zrobię to w 2 etapach, gdyż nie mam wszystkich nowych kosmetyków pod ręką - część z nich została już w Warszawie. Dzisiaj pochwalę się tymi, które mam na miejscu.
Pocieszcie mnie, że Wy też macie takie napady rozrzutności :/ Oczywiście niektóre z Was pewnie machną ręką, że "to jest nic" ale muszę się przyznać, że ja widzę wyraźnie po swojej szafce, że trochę przeginam. Jednak to nadal za mało, żeby mnie powstrzymać :P Niemniej, spróbuję w miarę logicznie uzasadnić każdy z zakupów.
Te dwa produkty przyleciały do mnie z Korei (a jakże). Urocze jabłuszko Tony Moly skrywa w sobie peeling enzymatyczny (Appletox Smooth Massage Peeling Cream). Powód zakupu: kończy mi się peeling mechaniczny Ziaji i chcę dla odmiany spróbować enzymatycznego.
Fioletowa buteleczka to One-Step BB Cleanser bardzo lubianej przeze mnie firmy The Face Shop. Powód zakupu: używam obecnie już tylko kremów BB, które wymagają dokładnego zmywania. Myjadło Face Shopu jest przeznaczone specjalnie do tego celu i ma bardzo dobre recenzje w necie.
Tutaj mamy tzw. wspomagacze oczyszczania twarzy ;) Po lewej mój nowy konjac z białą glinką od Misshy. Powód zakupu: zastąpi starą gąbeczkę, która się zużyła. Tym razem wybrałam inną wersję, jestem ciekawa czy będzie jakaś różnica pomiędzy nimi.
Szczoteczkę do twarzy For Your Beauty wypatrzyłam na promocji w warszawskim Rossmanie. Powód zakupu: naczytałam się o niej wiele dobrego. Jako maniaczka dokładnego oczyszczania twarzy (przy mojej cerze mieszanej ze skłonnością do niedoskonałości jest to kluczowa sprawa) nie mogłam odpuścić i w pewnym sensie byłam na nią "skazana" :P
Cukrowy peeling kozie mleko & lychee od Organique miałam okazję testować jakiś czas temu. Próbka starczyła mi na kilka użyć, w trakcie których zapragnęłam pełnowymiarowego opakowania. Zwlekałam z zakupem, bo ten peeling jest niestety dość drogi (przeszło 60 zł za 200 ml). Powód zakupu: primo, mój Bloom Essence jest na wykończeniu. Secundo, uwielbiam Organique :P
Mydełko glicerynowe o zapachu cytrynowym dostałam w prezencie "za pieczątki" - zostawiam na tyle dużo pieniędzy na stoisku Organique, że zasłużyłam na "dodatek od firmy" :P Najprawdopodobniej je komuś sprezentuję :)
Szampon nawilżający do włosów Alterra z granatem i aloesem to sprawdzony produkt - to już 3-cia kupiona przeze mnie butelka. Powód zakupu: szampon będzie mi służył w domu podczas weekendowych odwiedzin i dłuższych pobytów, np. z okazji świąt.
Tutaj celowym zakupem był tylko róż od Bell (nr 051). Powód zakupu: chęć "spróbowania" i oswojenia się z różem - to mój pierwszy ;)
Maseczka z aloesem od Vanedo i ta sterta próbek to standardowe gifty od mojego koreańskiego sprzedawcy ;) 4 x krem BB (2 x Skin79, Tony Moly i Skinfood) i jakiś lotion ;) Muszę się raz w sobie zebrać i potestować to wszystko, to powstawiam Wam mini-recki i swatche :)
Dotrwałyście do końca? :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)
Etykiety:
alterra,
bell,
for your beauty,
koreańskie kosmetyki,
makijaż,
missha,
organique,
polskie marki,
skin79,
skinfood,
the face shop,
tony moly,
vanedo,
zakupy
czwartek, 29 sierpnia 2013
Trochę refleksji i zakupów
Hej, po raz kolejny wracam po przerwie. Co tu dużo mówić - popadłam ostatnio w jakiś stan pośredni pomiędzy znużeniem a rozleniwieniem i nie miałam dość chęci, by zajmować się blogiem. Dodatkowo przez tydzień nie było mnie w domu, a po powrocie właściwie nie robiłam nic innego poza czytaniem książek. Nawet po sklepach się nie włóczyłam (!). Ale to tylko w ubiegłym tygodniu. W jeszcze poprzednim wydałam za to sporo na ubrania, a i kosmetyków kilka wpadło :P Zaraz Wam zresztą pokażę ;)
Zakupy ubraniowe
Wybierając się do centrum handlowego planowałam właściwie jeden zakup - marynarkę. Mam coś pecha do tej części garderoby - przez wszystkie lata mojego życia zakupiłam zaledwie 2 sztuki, z czego jedna jest obecnie za duża :P Mam zwykle spory problem ze znalezieniem takiej, która by na mnie dobrze leżała i jednocześnie zaspokajała moje oczekiwania (kolor, długość, krój). Jestem niska, mam figurę klepsydry (duże wcięcie w talii, szer. ramion równa z szer. bioder) z jednym ale - klepsydry zwykle mają obfity biust, ja mam raczej przeciętny (czytaj: średniej wielkości). Z tego powodu marynarki często mi się "rozklapciają" na piersiach, bo są szyte na większy biust. Zakładałam więc z góry, że może mi się znowu nie udać :P
Na szczęście upolowałam bardzo ładną w Pull&Bear - wklejam Wam zdjęcie ze strony producenta (http://www.pullandbear.com/), bo lepiej się prezentuje, niż na zdjęciu, które ja bym ew. mogła zrobić :)
Zakupy ubraniowe
Wybierając się do centrum handlowego planowałam właściwie jeden zakup - marynarkę. Mam coś pecha do tej części garderoby - przez wszystkie lata mojego życia zakupiłam zaledwie 2 sztuki, z czego jedna jest obecnie za duża :P Mam zwykle spory problem ze znalezieniem takiej, która by na mnie dobrze leżała i jednocześnie zaspokajała moje oczekiwania (kolor, długość, krój). Jestem niska, mam figurę klepsydry (duże wcięcie w talii, szer. ramion równa z szer. bioder) z jednym ale - klepsydry zwykle mają obfity biust, ja mam raczej przeciętny (czytaj: średniej wielkości). Z tego powodu marynarki często mi się "rozklapciają" na piersiach, bo są szyte na większy biust. Zakładałam więc z góry, że może mi się znowu nie udać :P
Na szczęście upolowałam bardzo ładną w Pull&Bear - wklejam Wam zdjęcie ze strony producenta (http://www.pullandbear.com/), bo lepiej się prezentuje, niż na zdjęciu, które ja bym ew. mogła zrobić :)
Jak widać - klasyczny krój, długi rękaw, sięga nieco za biodra. Dostępna w kilku kolorach, ja zdecydowałam się na klasyczną czerń :) Bez żadnych udziwnień, będzie pasowała zarówno na eleganckie bluzki jak i na kolorowe t-shirty. Najważniejsze, że świetnie leży - nic mi nie odstaje na plecach, ani na piersiach :D
Gdy już przepuściłam pieniądze na marynarkę, wpadłam w bardzo dobry humor - na tyle dobry, że zamiast zakończyć zakupy, ruszyłam dalej :P W tym samym sklepie chwyciłam prosty kardigan w kolorze szarym.
Lubię ubierać się zimą "na cebulkę", więc wyznaję zasadę, że kardiganów nigdy za wiele. Podobają mi się te kieszonki oraz fakt, że nie jest zbyt obcisły i nie ma dzięki temu "prześwitów" między guzikami ;)
Potem wyhaczyłam jeszcze bardzo prostą, bawełnianą sukienkę w H&M. Bardzo uniwersalna, będzie można ją nosić w najróżniejszych kombinacjach :) Niestety nie udało mi się znaleźć zdjęcia w necie, więc wstawiam zrobione przeze mnie.
Na wieszaku może nie wygląda najlepiej, ale jest bardzo dopasowana do figury i jestem ogromnie zadowolona z tego nabytku :)
Ostatnim zakupem-prezentem (mama mi ją "wzięła") jest delikatny szaliczek do jesiennego płaszcza prosto z Parfois. Jak tylko zobaczyłam ten print, to zapragnęłam go mieć :) (zdjęcie ze strony http://www.parfois.com/)
Nie znoszę jesieni (zimy też nie) ale może obecność tego cudeńka na mojej szyi wpłynie pozytywnie na mój zwyczajny (mało ciekawy) humor w ponure dni jesienne :P
Zakupy kosmetyczne
Nie jest tego bardzo dużo, a część to znowu prezenty ;)
Itemki z dwóch pierwszych zdjęć dostałam od mamy. Komplecik kremowych błyszczyków Pupa zachwycił mnie kolorami - uważam je za rozkosznie słodkie ;) Odżywka Garnier Ultra Doux do długich włosów przyjechała z Francji (u nas jest niedostępna), a żel pod prysznic Balea oczywiście z Niemiec. Z Balei moja mama nazwoziła naprawdę całe siaty różnych mydeł, płynów do kąpieli itd.
Granatowa buteleczka to mój pierwszy zakup z Biochemii Urody. Zawiera tonik do cery mieszanej na bazie hydrolatu porzeczkowego. W jego skład wchodzi ekstrakt z rozmarynu EKO, niacynamid (wit. B3) i aminokwasy siarkowe. Dopiero zaczęłam go używać, więc nie umiem jeszcze nic więcej o nim powiedzieć ;)
Olejek arganowy 3w1 od Bielendy kupiłam na otwarciu nowej drogerii w mojej miejscowości. Pierwszego dnia był rabat 10% na wszystkie zakupy, więc go sobie chwyciłam :P Byłam ciekawa, czy taka tańsza wersja olejku arganowego okaże się warta uwagi. I póki co jestem zdania, że tak :)
Tak wyglądają ostatnie nowości w mojej szafie/łazience. Aktualnie leci do mnie kolejna paczka z Korei (spadek $ zwykle przekłada się u mnie na chęć zamawiania). Jednak dostanę ją w swoje rączki dopiero za 2 tygodnie, gdyż w sobotę wyjeżdżam do stolicy. Będę tam miała internet i postaram się nie zaniedbywać bloga ;)
Etykiety:
balea,
bielenda,
biochemia urody,
garnier,
h&m,
hydrolaty,
kąpiel,
makijaż,
moda,
parfois,
personalne,
pielęgnacja ciała,
pielęgnacja skóry twarzy,
pull&bear,
pupa,
włosomaniactwo,
zakupy
piątek, 2 sierpnia 2013
Chwalę się :)
Hej :) Dzisiaj radośnie, gdyż dostałam się na studia II stopnia - dokładnie na ten kierunek, na który chciałam i to na Uniwersytecie Warszawskim ^^ Egzaminy wstępne były stresujące ale opłacało się przez to przejść, bo od października zamieszkam w stolicy. Jestem zachwycona :D
Pokażę Wam dzisiaj kolekcję kosmetycznych nowości w mojej szafce - większość z nich to zagraniczne prezenty od rodziny, a niektóre sprawiłam sobie sama :) Podzieliłam je na kilka grup, według źródła pochodzenia.
Prezenty od stryjka z UK
Mój zamieszkały od lat w Wielkiej Brytanii stryjek spełnił moje marzenie o włosowej pielęgnacji z Dr Organic - sprezentował mi istny zestaw "do dopieszczania" moich włosów :D W jego skład wchodzą:
Aloe Vera Shampoo, Royal Jelly Shampoo, Vitamin E Conditioner oraz Manuka Honey Conditioner. Wszystkie prościutko od producenta :) Nacieszyć się nie mogę :D
Prezenty od brata z USA
Pokażę Wam dzisiaj kolekcję kosmetycznych nowości w mojej szafce - większość z nich to zagraniczne prezenty od rodziny, a niektóre sprawiłam sobie sama :) Podzieliłam je na kilka grup, według źródła pochodzenia.
Prezenty od stryjka z UK
Mój zamieszkały od lat w Wielkiej Brytanii stryjek spełnił moje marzenie o włosowej pielęgnacji z Dr Organic - sprezentował mi istny zestaw "do dopieszczania" moich włosów :D W jego skład wchodzą:
Aloe Vera Shampoo, Royal Jelly Shampoo, Vitamin E Conditioner oraz Manuka Honey Conditioner. Wszystkie prościutko od producenta :) Nacieszyć się nie mogę :D
Prezenty od brata z USA
Mój nieco tylko młodszy brat spędził kilka tygodni lipca w Stanach. Gdy zapytał, co mi przywieźć, poprosiłam o coś do malowania ust np. szminkę w dowolnym kolorze, byle nie różowym. W efekcie dostałam 3 szminki i błyszczyk - na zdjęciu pokazuję Wam 2 szminki, bo jedna "przeszła" na mamę :D
Są to N.Y.C. Ultra Last Lipwear w odcieniach Smooch i Garnet oraz błyszczyk N.Y.C. Up to 8hr City Proof Gloss w odcieniu Round the Clock Ruby. Wszystkie mają piękne, intensywne kolory :) Będę musiała częściej malować usta :D
Krajowy prezent od mamy
Mama sprezentowała mi wodę toaletową Yves Rocher Purple Lilac o przepięknym, świeżym zapachu bzu. Wprost idealna na lato :)
Ode mnie dla mnie z Korei
Sprawiłam sobie paczuszkę z Korei, zamawiając u mojego ulubionego sprzedawcy 2 pewniaki: The Face Shop Oil-Free BB Cream (od dłuższego czasu nie mogę się z nim rozstać i właśnie wykańczam pierwszą tubkę) oraz fenomenalny korektor Tony Moly Baby Doll Pot Concealer w odcieniu #1 Light Beige (to mój kosmetyczny hit - na pewno napiszę o nim oddzielną notkę, bo jest cudotwórcą + doskonale uzupełnia się z kremem BB Face Shopu). Dodatkowo kupiłam puder z tej samej serii, co korektor - Tony Moly Baby Doll BB Powder #1 Light Beige. Oczekuję, że okaże się równie dobry :)
W prezencie sprzedawca dorzucił próbki bliżej mi nieznanego kremu/żelu do twarzy Missha - Super Aqua Refreshing Cleansing Foam.
Jak Wam się podobają te kosmetyki? Znacie coś/lubicie? :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego wieczoru :)
Etykiety:
dr.organic,
koreańskie kosmetyki,
makijaż,
missha,
nyc,
personalne,
the face shop,
tony moly,
włosomaniactwo,
yves rocher,
zakupy,
zapachy
Subskrybuj:
Posty (Atom)