Pokazywanie postów oznaczonych etykietą moda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą moda. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 listopada 2013

Listopadowe nowości :)

Hej :) Pokażę Wam dzisiaj, co nowego pojawiło się u mnie w tym miesiącu. Bez zbędnych wstępów, oto pakiecik prezentów z UK:

Dobrze widzicie - to znowu Dr.Organic :D Najwyraźniej pisane jest mi zapoznać się bliżej z nieco szerszym asortymentem ich produktów (nie narzekam) ^^ Co tutaj mamy?

Ledwo skończyłam poprzednią butelkę, a tutaj kolejna - Aloe Vera Shampoo powraca do mnie jak bumerang. Poczeka trochę na swoją kolej, bo teraz w użyciu jest Alterra z granatem (sprawdzona pozycja), a w kolejce czeka "brat" Royal Jelly Shampoo. Ale nie ma obaw, co się odwlecze, to nie uciecze :P
Pozycja środkowa to Virgin Coconut Oil Body Wash - żel pod prysznic z olejkiem kokosowym <3 Nie mogę się doczekać, aż "pójdzie w ruch", bo zapach ma przeboski!
Trzeci jest Lavender Skin Lotion - balsamik do ciała :) Zastąpi w swoim czasie Dove. Zapach również ma wspaniały.

Tutaj mamy mały zestaw z Oriflame: krem pod prysznic i krem do rąk z linii Roses. Uwielbiam zapach róż, więc musiałam mieć te produkty - szczególnie, że były w ofercie wyprzedażowej :) Jestem ukontentowana, bo jeśli chodzi o aromat to spełniają całkowicie moje oczekiwania. Więcej w swoim czasie ^^

Na koniec Oriflame, Cocktails & the City Eye Shadow - podwójne cienie do powiek w wersji Brown & Honey. Zakupiłam je z myślą o lekkim makijażu dziennym. Jak widać, już były w użyciu - pierwsze testy wypadły bardzo pomyślnie :) Kolory są świetnie zestawione, nienachalne i dobrze pasują do moich zielonych oczu. 

Jeżeli chodzi o kosmetyki, to na razie wszystko - istny minimalizm prawda? :P Padłam za to "ofiarą" wyprzedaży/akcji zniżkowych w sieciówkach. 

Te dwie koszulki z przecudownym Pusheen (<3) nabyłam w Croppie ze zniżką -40% na wszystko (akcja na fb). Nie było szans, żeby nie trafiły w moje ręce - jestem autentycznie szalona na punkcie zestawień kot&kawaii ^^

W Reserved ze zniżką -25% zakupiona (sprezentowana przez mamę) została powyższa bluza - urzekł mnie ten nadruk ;) Jest milusia i cieplutka, a przy tym cudownie elegancka :D

Oto moje grzechy listopadowe. Co z Waszymi? Coś Wam się spodobało albo może też jest w Waszym posiadaniu? :D 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Trochę refleksji i zakupów

Hej, po raz kolejny wracam po przerwie. Co tu dużo mówić - popadłam ostatnio w jakiś stan pośredni pomiędzy znużeniem a rozleniwieniem i nie miałam dość chęci, by zajmować się blogiem. Dodatkowo przez tydzień nie było mnie w domu, a po powrocie właściwie nie robiłam nic innego poza czytaniem książek. Nawet po sklepach się nie włóczyłam (!). Ale to tylko w ubiegłym tygodniu. W jeszcze poprzednim wydałam za to sporo na ubrania, a i kosmetyków kilka wpadło :P Zaraz Wam zresztą pokażę ;)

Zakupy ubraniowe

Wybierając się do centrum handlowego planowałam właściwie jeden zakup - marynarkę. Mam coś pecha do tej części garderoby - przez wszystkie lata mojego życia zakupiłam zaledwie 2 sztuki, z czego jedna jest obecnie za duża :P Mam zwykle spory problem ze znalezieniem takiej, która by na mnie dobrze leżała i jednocześnie zaspokajała moje oczekiwania (kolor, długość, krój). Jestem niska, mam figurę klepsydry (duże wcięcie w talii, szer. ramion równa z szer. bioder) z jednym ale - klepsydry zwykle mają obfity biust, ja mam raczej przeciętny (czytaj: średniej wielkości). Z tego powodu marynarki często mi się "rozklapciają" na piersiach, bo są szyte na większy biust. Zakładałam więc z góry, że może mi się znowu nie udać :P

Na szczęście upolowałam bardzo ładną w Pull&Bear - wklejam Wam zdjęcie ze strony producenta (http://www.pullandbear.com/), bo lepiej się prezentuje, niż na zdjęciu, które ja bym ew. mogła zrobić :)

Jak widać - klasyczny krój, długi rękaw, sięga nieco za biodra. Dostępna w kilku kolorach, ja zdecydowałam się na klasyczną czerń :) Bez żadnych udziwnień, będzie pasowała zarówno na eleganckie bluzki jak i na kolorowe t-shirty. Najważniejsze, że świetnie leży - nic mi nie odstaje na plecach, ani na piersiach :D 

Gdy już przepuściłam pieniądze na marynarkę, wpadłam w bardzo dobry humor - na tyle dobry, że zamiast zakończyć zakupy, ruszyłam dalej :P W tym samym sklepie chwyciłam prosty kardigan w kolorze szarym.

Lubię ubierać się zimą "na cebulkę", więc wyznaję zasadę, że kardiganów nigdy za wiele. Podobają mi się te kieszonki oraz fakt, że nie jest zbyt obcisły i nie ma dzięki temu "prześwitów" między guzikami ;)

Potem wyhaczyłam jeszcze bardzo prostą, bawełnianą sukienkę w H&M. Bardzo uniwersalna, będzie można ją nosić w najróżniejszych kombinacjach :) Niestety nie udało mi się znaleźć zdjęcia w necie, więc wstawiam zrobione przeze mnie.

Na wieszaku może nie wygląda najlepiej, ale jest bardzo dopasowana do figury i jestem ogromnie zadowolona z tego nabytku :)

Ostatnim zakupem-prezentem (mama mi ją "wzięła") jest delikatny szaliczek do jesiennego płaszcza prosto z Parfois. Jak tylko zobaczyłam ten print, to zapragnęłam go mieć :) (zdjęcie ze strony http://www.parfois.com/)

Nie znoszę jesieni (zimy też nie) ale może obecność tego cudeńka na mojej szyi wpłynie pozytywnie na mój zwyczajny (mało ciekawy) humor w ponure dni jesienne :P

Zakupy kosmetyczne

Nie jest tego bardzo dużo, a część to znowu prezenty ;) 


Itemki z dwóch pierwszych zdjęć dostałam od mamy. Komplecik kremowych błyszczyków Pupa zachwycił mnie kolorami - uważam je za rozkosznie słodkie ;) Odżywka Garnier Ultra Doux do długich włosów przyjechała z Francji (u nas jest niedostępna), a żel pod prysznic Balea oczywiście z Niemiec. Z Balei moja mama nazwoziła naprawdę całe siaty różnych mydeł, płynów do kąpieli itd. 

Granatowa buteleczka to mój pierwszy zakup z Biochemii Urody. Zawiera tonik do cery mieszanej na bazie hydrolatu porzeczkowego. W jego skład wchodzi ekstrakt z rozmarynu EKO, niacynamid (wit. B3) i aminokwasy siarkowe. Dopiero zaczęłam go używać, więc nie umiem jeszcze nic więcej o nim powiedzieć ;)

Olejek arganowy 3w1 od Bielendy kupiłam na otwarciu nowej drogerii w mojej miejscowości. Pierwszego dnia był rabat 10% na wszystkie zakupy, więc go sobie chwyciłam :P Byłam ciekawa, czy taka tańsza wersja olejku arganowego okaże się warta uwagi. I póki co jestem zdania, że tak :) 

Tak wyglądają ostatnie nowości w mojej szafie/łazience. Aktualnie leci do mnie kolejna paczka z Korei (spadek $ zwykle przekłada się u mnie na chęć zamawiania). Jednak dostanę ją w swoje rączki dopiero za 2 tygodnie, gdyż w sobotę wyjeżdżam do stolicy. Będę tam miała internet i postaram się nie zaniedbywać bloga ;) 

niedziela, 28 lipca 2013

Kocie nabytki i o moim stosunku do mody słów kilka

Witajcie w ten upalny dzień :) Uwielbiam taką pogodę, zwłaszcza gdy nie muszę nigdzie iść ani nic robić - mogę sobie do woli wypoczywać w ogrodzie i cieszyć się słoneczkiem ^^ Mam nadzieję, że u Was jest podobnie i podobnie jak ja macie okazję doświadczać pięknej aury na zewnątrz :)

Dzisiejszy post nie będzie kosmetyczny (szok :P), tylko modowo-zakupowy. Tak, tak, po raz pierwszy wypowiem się tutaj troszeczkę na temat mojego podejścia do mody i zdradzę Wam, co mnie kręci i podnieca w tym temacie. Zapraszam do lektury :)

Codzienne komponowanie ubrań i regularna aktualizacja zawartości szafy to tematy bliskie każdej z nas. Moda jest ważna, bo nasz wygląd zewnętrzny ma zasadniczy wpływ na to, jak nas odbierają i postrzegają inni. Fakt ten wykorzystuje cała masa firm i jednostek działających w odzieżowym biznesie i dosłownie żyjących z modowych trendów, które napędzają za pomocą mediów. W natłoku informacji i szybko zmieniających się koncepcji odnośnie tego, co należy a czego nie należy nosić w danym sezonie, można się naprawdę pogubić :) A tak naprawdę najważniejsze jest przecież to, żeby nosić ubrania, które nam pasują i w których się dobrze czujemy - bez względu na to czy są z ubiegłorocznej czy też aktualnej kolekcji. Oto moja modowa zasada nr 1 :)

Ślepe podążanie za trendami często kończy się nie tylko obniżeniem stanu konta ale także niesie ze sobą ryzyko, że będziemy wyglądać jak połowa miasta (zwłaszcza gdy mieszkamy w mniejszej miejscowości). Oczywiście nie mamy wpływu na to, co kupują inni i może się tak zdarzyć, że nasza nowa sukienka trafiła w gusta wielu innych dziewcząt, o czym przekonamy się na najbliższym spacerze po mieście. Jednak takie ryzyko jest zdecydowanie większe wtedy, gdy kupujemy sukienkę z wystawy lub lansowaną w najnowszym numerze jednego z kobiecych czasopism. Nie chcę przez to powiedzieć, że należy zawsze omijać takie ubrania (może się tak zdarzyć, że dana sukienka jest naprawdę super i bardzo nam pasuje) ale że warto zainteresować się resztą asortymentu, która nie jest w danym momencie tak intensywnie promowana. To moja modowa zasada nr 2: szukać dla siebie ubrań nie tylko z przodu sklepu :D

A co zrobić jeśli mimo wszystko kupimy coś, co nosi wiele osób w mieście? Wtedy trzeba postarać się, żeby nikt nie nosił tej rzeczy tak, jak my. I tutaj jest moja modowa zasada nr 3: ubrania należy zawsze dopasowywać do siebie, a nie siebie do ubrań. To może oznaczać okraszanie niebalanymi dodatkami, komponowanie autorskich zestawień czy nawet modyfikowanie oryginalnej formy lub "zalecanego" sposobu noszenia. Przykład? Niedawno (a może i teraz też) modne było noszenie koszuli z przodu wciśniętej do spodni, co mi się osobiście nie podoba. Dlatego uparcie noszę koszule puszczone luźno na spodnie i za nic mam, że 90% ulicy robi to odwrotnie ;)

To były podstawy mojej "filozofii" :P Tak więc kupuję to, co mi się podoba i noszę to tak, jak mi się podoba. Mam na uwadze możliwości i ograniczenia, jakie wiążą się z moją figurą i urodą - kupuję to, w czym wyglądam i czuję się dobrze. Nie jestem zbyt zainteresowana aktualnymi trendami, no chyba że mi po prostu podpasują. Jest za to kilka nurtów/stylów, które mnie inspirują i do których staram się nawiązywać. Najważniejsze z nich to retro, pin-up i azjatycki street fashion. Wszystkie są bardzo rozległe i można wiele przez nie rozumieć ale ja sprowadzam je do prostej maksymy: być damą i uroczą dziewczyną :) Wbrew pozorom to da się zrobić jednocześnie :D Można też rozgraniczać, co również często robię :)


Na zakończenie tej przydługiej notki pokażę Wam dwa nowe nabytki. W H&M jest teraz dużo ubrań z wizerunkami kotów, które zapewne znikną równie szybko, jak się pojawiły. Ponieważ w pewym sensie kolekcjonuję kocie ciuszki, nie mogłam sobie odmówić skorzystania na tym trendzie :)


Tę spódniczę zauważyłam w Warszawie i z miejsca się w niej zakochałam, ale nie udało mi się znaleźć rozmiaru. Gdy więc zobaczyłam pełną gamę rozmiarówki w moim "lokalnym" H&M nie było siły, żebym jej nie kupiła :) Bardzo trafnie łączy w sobie moje koncepcje, o których Wam napomknęłam: jest bezdyskusyjnie urocza i dziewczęca, a ze względu na fason w odpowiednim zestawieniu może być też elegancka :)

Ta tuniko-koszulka to prezent od mojego chłopaka :) Wzięłam ją do przymiarki razem ze spódniczką ale nie byłam przekonana - jest dosyć długa, a ja jestem niska. Za to mój chłopak, gdy mnie w niej zobaczył, powiedział, że muszę ją mieć i on mi ją kupi ;) No i kupił, i jest moja :D Jest naprawdę długa i można ją nosić jako sukienkę. Do dżinsów/szortów można ją bez problemu podwinąć, przez co proporcje nie są zakłócone. Mam już kilka pomysłów na to, jak ją nosić :)

Nie będę Was już dzisiaj dręczyć - obawiam się, że niewiele z Was wytrwało do końca tych wywodów :P Chciałabym tylko zaznaczyć, że absolutnie niczego nikomu nie narzucam - moją intencją było podzielenie się osobistym podejściem. Nie wiem, na ile mi się to udało i nie wiem, czy powrócę do tematu. Będę wdzięczna za komentarze i Wasze własne modowe koncepcjo-opinie :) Tymczasem uciekam do ogrodu :D