Najczesciej gotuje po neapolitansku, ale czasem przyrzadzam i dania, ktore jadalam w domu rodzinnym. Dlaczego tylko czasem? Brakuje mi bowiem niezbednych skladnikow i nie zawsze wszystko mojej wloskiej rodzinie smakuje. Przyzwyczajenia sa niestety przyzwyczajeniami. Wiekszosc polakow wzdryga sie przed zjedzeniem osmiornicy czy flakow w pomidorach a moj maz nie mogl za pierwszym razem wypic czystego barszczu czerwonego. Przerazal go nieznany kolor (krwi jak mniemal) i po wmuszeniu w siebie lyka zupy, nie za bardzo przypadl mu do gustu slodko- kwasny smak. Teraz barszcz bardzo lubi i nawet czasami "zamawia".
Placki ziemniaczane
skladniki:
1- 1,2 kg ziemniakow
pol cebuli
1 jajko
2 lyzki maki pszennej
sol i pieprz do smaku
Ziemniaki obieramy i pluczemy. Scieramy na purè. Podobnie postepujemy z cebula. Do ziemniaczano - cebulowej masy dodajemy jajko, make i przyprawy. Mieszamy.
Na patelni rozgrzewamy obfita ilosc oleju lub smalcu. Nakladamy mase lyzka formujac owalne lub okragle cienkie placuszki. Smazymy na zloto z jednej strony. Przewracamy i smazymy z drugiej strony. Mozemy tez usmazyc duze placki, gdy mamy je np. podac z gulaszem.
Najlepsze placki sa swiezo usmazone i chrupiace. Jesli potrzebujemy ich wieksza ilosc, mozemy usmazone juz placki ulozyc na blaszce i wlozyc do cieplego piekarnika.
Ciekawa jestem z jakimi dodatkami placki jadacie? Jako dziecko uwielbialam polane kwasna smietana i posypane cukrem.
Domownicy wersji na slodko mowia: NO, no, no !!! Moze tylko na deser i to nie za bardzo. Z gulaszem - dlugo je wspominali. :-)
Smacznego i Wam zycze :-)