Trafiło mnie. Przemykałem się długo i skutecznie po między grypami i innymi paskudami, aż i mnie trafiło. Dokładnie, to trafiło mnie w ucho... Pierwszy raz i mam nadzieję, że ostatni. Co za ból! A trafiło tak skutecznie, że na cztery dni mnie powaliło, co raczej się nie zdarza.
No, a jak tak człowiek leży uziemiony, łeb mało nie pęknie i skupić się nie można ani na książce, ani na tv, to się straszliwie nudzi.
Wygrzebałem więc rodzinne albumy.
Obejrzałem 30 albumów, a potem idąc za ciosem, oglądałem późniejsze zdjęcia na laptopie. Basia, urodzona w XX wieku, ma dwadzieścia kilka albumów ze zdjęciami, do siódmego roku życia. Franek, urodzony w XXI wieku ma pół albumu i kilkadziesiąt megabajtów zdjęć...
Oglądając taką ilość zdjęć w krótkim czasie, osiąga się efekt zdjęć poklatkowych, czyli jak na filmach przyrodniczych, gdzie widać roślinkę wyłaniającą się z ziemi i wypuszczającą kolejne liście. Efekt jest bardzo ciekawy! Zauważamy zmiany, których na co dzień nie uświadamiamy sobie: o! ale to drzewo było malutkie! a jak pusto przed domem na wsi! ale Basia miała jasne włosy! i ile piegów!? A TO JA ?!?! Jakiś taki mizerny byłem...
A teraz o papryce faszerowanej będzie.
Świetna przystawka lub przekąska. Ładna, prosta, tania i szybka. W smaku bardzo delikatna i aromatyczna!
Czego trzeba więcej...
4 papryki czerwone, małe, raczej szersze
1 serek, feta, saładkowy albo inny (biały)
1 pęczek świerzego tymianku
4 plastry wędzonego boczku
pieprz kolorowy świerzo mielony
sól
polewa gourmet (taki koncentrat octu balsamicznego)
Papryki oczyścić. Serek wymieszać z drobno posiekanym tymiankiem. Przyprawić solą i kolorowym pieprzem. Napełnić papryki. Owinąć każdą plastrem boczku. Zapiekać w 180 st. około 20 - 25 minut. Udekorować tymiankiem i polewą.