Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wątróbka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wątróbka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 listopada 2012

Wątróbka po żydowsku... S'il vous plaît répétez!

Zaczynam się powtarzać... ale to nie z braku nowych tematów. Naszło mnie dziś na wątróbkę drobiową i przypomniałem sobie stary przepis, który dawno, dawno temu już publikowałem na blogu, ale były to czasy raczkowania owego. A ponieważ wiem, że mało kto zagląda do starych wpisów, postanowiłem go przypomnieć. 
Wątróbka po żydowsku.
Przepis pochodzi z dawnych programów Roberta Makłowicza, mojego pierwszego guru kuchennego, który realizowany był na rynku w Drohobyczu. 
Wątróbka smakuje trochę inaczej niż tradycyjna, ma lekką nutkę korzenną i odrobinę słodyczy
No cymes panie!

Robiłem to danie wiele razy i mogę stwierdzić, że proporcje nie muszą być rygorystycznie przestrzegane.
Tak więc, wątróbka, cebula w piórkach, czosnek w plasterkach, szczypta cynamonu, pieprz, migdały w płatkach i namoczone rodzynki...  patelnia i rozgrzany tłuszcz. Wszystko razem i na ostrym ogniu!

czwartek, 24 lutego 2011

W Kazimierzu Dolnym... na nartach (relacja prawie na żywo)

Jesteśmy na wczasach w... Kazimierzu. Minione dwa dni spędziliśmy głównie na nartach. A tak! W Kazimierzu można jeździć na nartach. Wiem, jak kto by się uparł to i po Marszałkowskiej w Warszawie mógłby jeździć (jak drogowców zaskoczy to i bardzo upierać się nie trzeba). Ale tu jest całkiem fajna górka. Jak ktoś zasmakował jakowyś "lodowców" to zabije mnie śmiechem, ale nam się podoba. Na nauki z dziećmi świetne miejsce. Tłoku nie ma, ceny znośne, wypożyczalnia i bufet są. A i jechać daleko nie trzeba.
Kwatera nam się trafiła też super. Czysto (wszystko nowe), cieplutko, dwa pokoje z aneksem kuchennym w promocyjnej cenie :) i miła Pani Właścicielka :). No, bajka! Nawet pogoda wymarzona.
A teraz dokumentacja, żeby nie było, że tutejszego piwa Perła (bardzo też dobre!) się opiłem i wszystko takie śliczne widzę...
...
Franczesko dał się namówić i nawet mu się podobało... do czasu :)
Tęcza i Basia "na stoku"
;-)

Tu, na górze, mieszkamy
No, ale od tych sportów (Tęcza jeszcze mnie przegoniła parę kilosów z kijkami - zwą to Nordic Walking) wszystkie mięśnie czuję. Taki czterodniowy wyjazd z rodzinką oznacza dla mnie więcej ruchu niż przez ostatnie pół roku  :(
A wieczorem należało sprawdzić którąś z licznych knajpek. Kazimierz to przecież knajpki. A dawny Kazimierz to również Żydzi. Wybraliśmy więc knajpę "U FRYZJERA" z kuchnią żydowską (NIEkoszerną). No i znów BINGO!
Ja wybrałem PEKELFLAJSZ, czyli peklowany lekko czosnkowy mostek wołowy (który niebawem pewnie sam zrobię) z chrzanem i ćwikłą na kaszy gryczanej, a Tęcza WĄTRÓBKĘ PO ŻYDOWSKU , którą już kiedyś tu popełniłem.
Wątróbka z kapustą
Pekelflajsz
Jedno i drugie danie było wyborne!
Są tu jeszcze inne fajne miejsca godne polecenia, jak na przykład "U Radka", gdzie w nastrojowym wnętrzu można wypić piwo i pobawić się cieniami na ścianie :)
Szkoda tylko, że jutro trzeba wracać...
P.S.
Moje rzadkie ostatnio wizyty "na blogu" swoim i zaprzyjaźnionych spowodowane są fatalną jakością usług firmy NETIA - z vatami i to dużymi! Już podpisałem umowę z inną firmą i mam nadzieję na koniec problemów :)
A tu gdzie mieszkamy obecnie nawet internet lata w powietrzu bezpłatny... więc korzystam i Wy również :)))

sobota, 24 kwietnia 2010

Wątróbki po hiszpańsku po mojemu ( Frito )

Zaraz będzie o jedzeniu, ale najpierw muszę po narzekać...
Do pasji szewskiej doprowadzają mnie butelki po piwie. Nie te, które przewalają się po krzaczorach (te też), ale te, które puste próbuję oddać w sklepie. Problem jest odwieczny. Istniał za PRLu i dzisiaj też ma się dobrze. Pamiętam jak w dawnych czasach, któryś z kabareciarzy, nabijał się w jakimś monologu: "ile to mądrych głów się nad tym biedziło, ile to doktoratów napisano, tu zielone, tu brązowe... a problem jest nie do rozwiązania..." I miał rację. Minęło ze trzydzieści lat, a ja dalej nie mogę oddać, a czasem nawet wymienić butelki... bo nie mam paragonu, bo takiego piwa nie prowadzimy itd. A efekt jest taki, że często kupuję w puszce, chociaż gorsze w smaku i zaśmiecam naszą biedną planetę...

A wątróbka... pierwotnie nie tylko wątróbka, tylko różne podroby przyrządzał Robert Makłowicz chyba na Majorce, czy innej ...orce.
Nazywało się to frittata albo podobnie. Nie mogę znaleźć oryginału. To jest bardzo zmodyfikowany przepis. Modyfikacje spowodowane są dostępnością i jadalnością składników, i upływem czasu :) Została idea!
Na dużej patelni rozgrzewam olej, dodając czosnek, liść laurowy i papryczkę chili aby "oddały aromat".

 Na pierwsze smażenie idą ziemniaki. Kiedy są gotowe przechodzą do żeliwnego garnka, czekającego na nie w ciepłym piecyku (ziemniaki z listkiem, papryką i czosnkiem też). Do tego samego oleju wrzucam nowy listek, czosnek i papryczkę, i pokrojoną cebulę, a po chwili czerwoną paprykę. Kiedy już są OK, na moment dorzucam posiekany koperek i dymkę.

Odcedzam z oleju i do gara do ziemniaków. (Zamiast zwykłego koperku idealnie byłoby dać liście kopru włoskiego.)
Na trzeci rzut idzie wątróbka (najbardziej lubię używać indyczej) mocno popieprzona, za przeproszeniem... oczywiście z nowym czosnkiem, listkiem i papryczką! Po usmażeniu, do reszty towarzystwa do gara, wymieszać, po solić i na stół!

wtorek, 23 lutego 2010

Wątróbka po żydowsku

Dzisiaj przepis z Makłowicza. Z dawnego Makłowicza, kiedy głównie gotował i podawał przepisy, przedstawiał fajnych ludzi i pokazywał jak Oni gotują... Dzisiaj... cóż... wolałem te dawne programy. Nagrywałem je namiętnie. Mam kilkanaście godzin nagranych audycji. Niefajne jest to, że na kasetach... trudno o znalezienie czegoś... Ale mam tam takie ulubione perełki, do których lubię wracać. Już jest po konkursie na BLOG ROKU, więc nikt nie zarzuci mi wazeliny. Mogę szczerze powiedzieć, że dzięki Temu Facetowi lubię gotować i mnie to kręci (gotowanie!).
Musiałem nauczyć się gotować dość wcześnie. Na początku bywało śmiesznie, zwłaszcza "na zakupach". Panie w mięsnym pytałem: A  z "tego" mięsa można zrobić kotlety? Ekspedientki widząc młodego chłopaka w kolejce składającej się z zaprawionych w bojach gospodyń domowych, przynosiły mi piękny schab z zaplecza i udzielały kilku rad. Później, kiedy już wiedziałem co zamierzam zrobić z tego schabu, dalej rżnąłem zielonego, a panie wyszukiwały mi piękny kawałek. Muszę dodać, że było to ze dwadzieścia lat temu i nie było supermarketów. Dzisiaj ta metoda też jest skuteczna :) No, ale gotować, tak naprawdę to zacząłem dużo później. Tęcza do dziś wszystkim opowiada jak na początku naszej znajomości (na pierwszej randce) "podjąłem" Ją, pajdą chleba posmarowaną masłem i z... przekrojoną na pół parówką...
No, cóż... dzisiaj też proste danie...

Wątróbki drobiowe, należy oczyścić, namoczyć w mleku. Dwie cebule pokroić w "piórka", trzy czosnki w plasterki. Smażymy prawie równocześnie wątróbkę, cebulę i czosnek, szczypta cynamonu, pieprzu, i pod koniec garstka płatków migdałowych. Solimy po wszystkim! W oryginale jest jeszcze garstka namoczonych rodzynek.

W oryginale, Robert Makłowicz robił to na rynku w Drochobyczu...

piątek, 6 listopada 2009

Dużo roboty...

Dzisiaj trochę pojechałem po bandzie :))) 
Jutro jedziemy z Tęczą na wyjazdową imprezkę... trochę daleko...
Jednym z prezentów będzie PATE z kurzych wątróbek, które zrobiłem dzisiaj jako pierwsze.
Później Basia wróciła ze szkoły, a i młody siedzi w domu więc trzeba było nakarmić potomstwo. Mało ambitnie i raczej leniwie... ale obydwoje przepadają za tym.
Na kolacje rybka pod kołderką z mozzarelli i śmietany ze skórką  z cytryny i ostrą papryczką, bo "wpływa na wszystko"... :)
No i trzeba zostawić młodym coś do jedzenia jak nas nie będzie... więc, prosta i pyszna grecka "Afelia", w której smak czerwonego wina i mięsa zamarynowanego w nasionach kolendry... mmm!
Afelia jest bardziej "fotogeniczna" na talerzu...
Przepis na pate (wiem nad e powinno być takie ' coś ) pochodzi z kuchni tv, leniwymi kiedyś "zaraziła" mnie Dominika, ryba od J.Oliviera, a Afelia z książki Arkad "Kuchnia Śródziemnomorska". Trochę tego dużo... zrobić zdążyłem, ale dzisiaj wszystkiego nie opiszę...
Ponieważ pierwszy raz robiłem "proste pate z kurzych wątróbek" i jestem z niego bardzo dumny :))) dzisiaj podam tylko ten przepis.
500 g wątróbek podsmażyłem na maśle, ale tylko chwilę, żeby w środku zostały różowe i do malaksera. Na tej samej patelni, po dorzuceniu jeszcze odrobiny masła, zeszkliłem dwie posiekane szalotki, dwa ząbki czosnku, pół łyżeczki świeżego tymianku i pół grubo mielonego pieprzu.Do tego wlałem 50 g brandy i podpaliłem... :)))

Kiedy ogień się wypalił, wszystko trafiło do malaksera, do wątróbek i jeszcze filecik anchois. Zmiksowałem, dodałem ok 120 g masła, zmiksowałem... Przełożyłem do foremki, wkleiłem gałązkę tymianku i zalałem sklarowanym masłem. Potem już tylko lodówka... :)))