Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olsztyn. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olsztyn. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 października 2010

Kawał... krowy (znów antrykot)

Kolejny raz za nami kolejny ostatni pogodny weekend... Postanowiliśmy go wykorzystać na maxxxa!
Pojechaliśmy na całodniową wycieczkę: Częstochowa - Olsztyn. Chodzi oczywiście o Olsztyn pod Częstochową, bo inaczej, musiałbym zaliczyć kilka mandatów, żeby jednego dnia zaliczyć Warmię i Jurę.
Ruiny w Olsztynie należą do moich ulubionych miejsc w Polsce. Bardzo dawno tam nie byłem... dawniej chyba niż w Paryżu... :)
Miejsce bardzo godne polecenia. Basia stwierdziła, że jest tam bardzo hobbitowo...
Spotkaliśmy nawet Białą Damę...  (wszystkiego naj... na nowej drodze życia!)

Po zejściu z ruin zaliczyliśmy, z pewną dozą nieśmiałości, "Stodołę Krzycha". Bardzo miłe zaskoczenie. Nie jest to miejsce, które może mieć jakikolwiek nadzieje na gwiazdkę Michelina, ale za małe pieniądze najedliśmy się po pachy, smakowało i nikt się nie rozchorował... O sorki! Młody się rozchorował, ale nie na brzuszek!
No i jeszcze muszę wspomnieć, że rodzi się nowa gwiazda fotografii... Drżyjcie...
Na zdjęciu ze swoim osobistym asystentem...

A u mnie znów kawał mięcha!
Antrykot!
Trochę podejrzany gdzieś na kuchni tv.
Dwa duże seki z antrykotu ponabijałem gałązkami rozmarynu, natarłem rozmarynem, pieprzem, solą i oliwą. Zawinąłem w folie i do lodówki.
Przygotowałem sałatkę. Pokruszone kawałki pieczywa opiekłem w piekarniku, pomidorki, ser feta i sałata, zalałem sosem z balsamico, cząbru i oliwy (oliwa oczywista extra virgin - mam przepyszną oliwę chorwacką z Bolu od naszych przyjaciół z gór).
Mięso z lodówki przez moment obsmażyłem na bardzo gorącej patelni i ułożyłem w szkle do zapiekania, podlałem czerwonym winem, zakryłem folią al i na pół godziny w 200 st. C.
Na stół trafił antrykot z ziemniakami opiekanymi i masłem czosnkowym.
Mało wyględne, ale pyszne!
"W następnym odcinku..."
Curry z Gdańska po Warszawsku...