Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 września 2015

Zupa jarzynowa, czyli pełnia lata natależu.

Tak, tak... już wiem, w tytule jest wielki byk. To takie moje wspomnienie z dzieciństwa. Umieściłem kiedyś takie coś w wypracowaniu i moja mama sprawdzając je utknęła w tym miejscu. Dopiero po głośnym przeliterowaniu domyśliła się co jej dyslektyczne dziecko miało na myśli.
Wracając do czasów obecnych, najpierw krótkie podsumowanie niestety minionych wakacji.
No, może to być nudne dla pasjonatów gotowania, którzy poszukują tylko inspiracji, ale sorry... Bardzo się cieszę jeśli dowiaduję się, że ktoś to czyta ( i zostawi jakiś komentarz ), ale z całym szacunkiem dla potencjalnych czytelników, jest to przede wszystkim mój "pamiętnik" ,a lubię wspominać i wracać do starych wpisów.
W tym roku całe wakacje spędziliśmy w kraju. Nie było śródziemnomorskich plaż i bazarów. Była za to zupa rybna w knajpce w Rucianym i pyszna prawdziwie włoska pizza we Wrocławiu oraz namiastka Afryki w tamtejszym ZOO.
 
 Był wypad ( bez dzieci ) do Kazimierza...

I dużo grillowania na "nawsi", gdzie przy śródziemnomorskich temperaturach, starałem się wpleść południowe smaki.

Główną atrakcją rodzinnych wakacji był tydzień pod żaglami.
 
Basia jako posiadaczka patentu była szefem! Jak dla nas było super! ...niestety córka stwierdziła, że jesteśmy beznadziejną załogą.
Jedynym, małym minusem była pogoda... Tak, lato było wyjątkowo upalne. Jeden tydzień był, delikatnie mówiąc chłodniejszy... no i właśnie wtedy my byliśmy na łódce.
 

Z kolei kiedy pojechaliśmy do Wrocławia temperatury dochodziły do 38 st. C. Ale my już tak mamy...
 

Zupy nie są ulubionymi potrawami naszych dzieci, więc rzadko u nas goszczą (po za pomidorową i rosołem ;) ), ale ta została przyjęta w miarę pozytywnie.

Zupa jarzynowa

1 udko z indyka (lub coś innego) na wywar
1 mała cukinia ( u mnie żółta) pokrojona w półplasterki
1 mała główka brokułów rozdzielona na cząstki
1 papryka czerwona pokrojona w paski
1/2 oberżyny pokrojona w ćwierć plasterki
1 mała cebula w plasterkach
3 małe marchewki pokrojone w półplasterki
2 małe korzenie pietruszki pokrojone w plasterki
(1 malutki patison pokrojony)
garść groszku mrożonego
garść fasolki szparagowej (kolor dowolny;)
2 gałązki rozmarynu
3 liście laurowe
1 łyżka oregano
2 ząbki czosnku posiekane
2 łyżki oliwy extra
1 łyżka masła
1/3 szklanki makaronu orzo medium (taki ryżowaty)

Z około 2 litrów wody i indyka przygotować wywar, zdejmując szumowiny. Dodać do wywaru listki laurowe i gałązki rozmarynu oraz oregano. Cebulę, czosnek, pietruszkę i marchewki lekko zeszklić na maśle, dodać do wywaru. Wrzucić resztę warzyw. Dolać wody, żeby sięgała trochę ponad warzywa  i doprowadzić do wrzenia.
Sprawdzić na opakowaniu ile czasu potrzeba do ugotowania makaronu (jeśli są "widełki" wybrać dolne), dodać makaron i właśnie tyle czasu jeszcze gotować. Zwykle jest to kilkanaście minut i tyle czasu wystarczy, aby warzywa oddały smak, a nie rozgotowały się. Po zgaszeniu gazu dodać oliwę, a z udka indyka oddzielić, rozdrobnić mięso i dodać znów do zupy.

sobota, 29 sierpnia 2015

Chłodnik ogórkowy... taki pachnący wakacjami!

Wakacje... Najpiękniejszy okres w roku! W tym roku jest bardzo gorąco i pachnąco jak np. w Chorwacji. Nie udało nam się wyjechać nad Adriatyk, ale podobne zapachy ( i temperatury ) mamy na miejscu. Jednym z miejsc, które odwiedziliśmy był Wrocław. Starówka, wiadomo jest fajna, ale ZOO... Sam ogród zoologiczny podobny jest do innych, jednak afrykarium jest ODJAZDOWE!
Miałem jechać do Afryki... już nie muszę! Widoki spod wody, rośliny, ptaszyska, hipopotamy, krokodyle, pingwiny, rekiny, przejście pod wodospadem i atmosfera... Czasem tylko nasi kochani rodacy doprowadzali mnie do łez... czasem rozpaczy, czasem ze śmiechu.
Mała próbka: "czy tu (w afrykarium) musi być tak gorąco? nie mogli zamontować klimatyzacji?"
...opadło mi wszystko!


No, dobra bierzmy się za chłodnik, który działa jak klimatyzacja!

Inspiracją był przepis z "KUCHI ŚRÓDZIEMNOMORSKIEJ" Arkad, ale baaardzo zmieniony :)

5 ogórków gruntowych
1 awokado (miękkie)
1 mała czerwona cebula
1 garść liści mięty
1 garść liści kolendry
1/2 papryczki chilli
1 łyżeczka octu winnego
1/2 łyżeczki cukru
sok i otarta skórka z jednej limonki
2 łyżki oliwy ekstra vergine
1 duży jogurt grecki
kilka kostek lodu
Woda mineralna ( gazowana lub nie wg. upodobań)

Ogórki, awokado, cebulę, zioła, papryczkę, ocet, cukier, sok i skórkę z lemonki i oliwę zmiksować z jogurtem i kostkami lodu dodając wodę mineralną w takiej ilości aby chłodnik miał konsystencję kremu a nie piure ziemniaczanego.
Podałem z grzankami i listkami ziół.
Pachnie bardzo wakacyjnie ;)
Smacznego !

W następnym wpisie podsumowanie wakacyjne... 

czwartek, 23 lipca 2015

Deser owocowy z kremem a'la tiramisu i mus porzeczkowy


Lato w końcu się jednak rozkręciło i niech tak trzyma! Część planów wakacyjnych już zrealizowana, ale wspólny urlop rodzinny jeszcze przed nami - startujemy w sobotę. W tym roku planujemy go spędzić trochę inaczej niż zwykle, w związku z czym mam drobne obawy. Ale o tym na razie sza! Żeby nie zapeszyć ;)
Zwykle wyjeżdżaliśmy na początku lipca i wszelkie pyszności owocowe przechodziły nam koło nosa. W tym roku w końcu udało mi się nacieszyć czereśniami i bobem. Teraz dochodzą porzeczki, maliny, jagody i borówka. Dzieci jakoś nie podzielają mojego entuzjazmu i nie rzucają się tak łapczywie na znoszone przeze mnie do domu owoce, więc staram się je zmotywować...
Pierwszym sposobem motywowania jest deser owocowy z kremem a'la tiramisu.

1 serek mascarpone
3 żółtka
3 łyżki cukru
owoce (maliny, borówka, jagody...)
czekolada lub kakao do posypania
ew. crunchy naturalne do posypania

Żółtka ubić trzepaczką z cukrem na jasny kogel-mogel i ubijając dalej dodawać serek. Przełożyć owoce kremem lub krem udekorować owocami - jak kto woli :)

Innym razem wprowadziłem pewną zmianę i z pozostałych mi białek ubiłem pianę i wymieszałem z kremem. W efekcie kremu zrobiło się dużo więcej, był rzadszy i delikatniejszy.

Drugim sposobem motywowania moich dzieci do jedzenia owoców jest mus z czerwonej porzeczki.


250g czerwonej porzeczki (bez ogonków)
3 łyżki cukru
1 łyżka cukru waniliowego
kilka listków mięty
kilka kostek lodu
1 szklanka zimnej wody gazowanej

Wszystko wrzucić do malaksera i zmiksować!
Bardzo sprawdza się w upalne dni.

czwartek, 25 czerwca 2015

Dżem truskawkowy z kwiatami czarnego bzu

Czekaliśmy na lato i się doczekaliśmy. Mam jednak pewien niedosyt... No, na straganach owszem, lato pełną gębą, ale te temperatury jakieś takie bardziej wiosenno-jesienne. Zdarzyło się, co prawda kilka dni cieplejszych, ale to trochę mało jak na czerwiec.
W jeden z takich cieplejszych dni udało nam się być na "nawsi". Sezon otworzyliśmy już dawno, ale dopiero teraz można było się cieszyć ze wszystkich zalet "nawsi". Mogłem np. grillować bez użycia parasola...

  Bo kiedy trzeba siedzieć na tarasie w kurtce, to jednak nie jest fajnie.
Fajnie jest kiedy jest takie ciepełko, że z przyjemnością można zrobić sobie takiego ochładzacza:

Dwie szklanki truskawek zalać do wodą gazowaną, dodać kilka listków mięty, łyżeczkę cukru i kilka kostek lodu. Wszystko zmiksować i dolać kieliszek schłodzonego białego wina (wytrawnego lub pół).
I wtedy jest bardzo fajnie!
 
Z "nawsi" przywiozłem trochę białych kwiatów czarnego bzu, bo w Lawendowym Domu wypatrzyłem dżem z truskawek z kwiatami czarnego bzu. Jednego wziąłem więcej, drugiego trochę mniej, trzecie zamieniłem na czwarte i zrobiłem tak:

2 kg truskawek
8 kwiatostanów czarnego bzu
1/2 kg cukru
2 opakowania czegoś żelującego 3:1 (można dać 1 op. wtedy dżem będzie rzadszy)
sok i otarta skórka z jednej limonki

Truskawki umyłem, usunąłem szypułki i pokroiłem na plastry (lepiej się potem układają na pieczywie ;) ). Wymieszałem je z cukrem, żel-czymśtam, skórką i sokiem z lemonki. Po kilku minutach truskawki puściły sok i trafiły na gaz. Zanim się zagotowały przygotowałem kwiaty. Trzeba je obciąć/oderwać od łodyg i starać się usunąć ewentualnych dotychczasowych mieszkańców. Jeśli trochę łodyżek zostanie pod kwiatami, nic się nie stanie.
Kiedy truskawki zagotowały się mieszałem je przez dwie minuty żeby nie wykipiały. Dodałem kwiaty i po chwili wyłączyłem gaz. Przełożyłem do słoików i ustawiłem do góry dnem żeby wystygły.

 Kiedyś słoiki i zakrętki do przetworów gotowałem w wielkim garze przez kilka minut, teraz wrzucam je po prostu do zmywarki. Metodę wprowadziłem dwa lata temu i dżemy  wtedy robione do dzisiaj mają się wyśmienicie.
Jeżeli obawiacie się że kwiaty z dżemu będą zostawać Wam między zębami ;) możecie zamiast nich użyć syropu z kwiatów czarnego bzu dodając jedną łyżkę na słoik lub według uznania.  

środa, 27 sierpnia 2014

Polenta niestandardowo... nasza chorwacka przekąska

Jak widać wakacje postanowiły zakończyć się taką pogodą, żeby nie było nam przykro... No, cóż? Jest to jakiś sposób.
Jednak wakacyjnymi smakami będziemy mogli delektować się dopóki wystarczy nam fantazji.
W tym roku całorodzinny urlop spędziliśmy znów w Chorwacji i to w miejscu, w którym byliśmy w zeszłym roku. Miejsce i wszystkie jego zalety szczegółowo wyłożyłem TU przed rokiem, więc nie będę się dublował. Ponieważ były osoby zainteresowane kontaktem podaję adres do Loredany naszej wspaniałej gospodyni i do strony rodzinnego biznesu MARCETA . Jak będziecie pisać do Loredany prześlijcie pozdrowienia od Robiego ;)
Nasza gospodyni też lubi dobre jedzenie i nowe przepisy, więc czasem częstowaliśmy się wzajemnie swoimi produkcjami. Uważam, że szczytem zuchwałości było podarowanie Loredanie słoika ajvaru wyprodukowanego nad Wisłą. Podobno bardzo im smakował...
W tym roku częstowałem Chorwatów polentą, czyli znów drobne zuchwalstwo, bo to bardziej ich potrawa niż nasza :)
A jeżeli Wam zaproponuję polentę ?
Polenta jest naszym wypróbowanym wielokrotnie sposobem na wakacyjną przekąskę w ciągu dnia lub jako dodatek do dania głównego. W Chorwacji dostępna jest w każdym sklepiku spożywczym. Można ją przygotować wcześniej (2 godziny lub 2 dni) i wykorzystać w ulubiony sposób w potrzebie.
Polentę standardowo spożywa się jako papkę pacniętą na talerz. Coś w stylu bardzo rozwodnionego purée ziemniaczanego ze stołówki PRLowskiej. Ble! Ale można zrobić ją tak...

Przepis na polentę jest na każdym opakowaniu, ale... po Chorwacku! Moja propozycja brzmi tak:
1 szklanka polenty na 3 szklanki wody czyli 1:3
Gotujemy 3 szklanki wody, solimy i dodajemy 1/2 - 1 łyżeczki rozmarynu, oraz łyżkę oliwy i trochę pieprzu. Wsypujemy polentę i gotujemy 2 minuty cały czas mieszając uważając na pryskającą paćkę. Gorąca do bólu!
Zdejmujemy z ognia i trochę studzimy. Rozsmarujemy na desce lub innej płaskiej powierzchni wygładzając jak się da z wierzchu. Ostatnio wpakowałem ją do torebki po tackach grillowych...

I zostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Potem kroimy na trójkąty lub paski.


No to mamy bazę.
Teraz możemy: wrzucić na głęboki olej, opiec w piekarniku, grillować lub zjeść na zimno. Inwencja należy do Was!

piątek, 11 lipca 2014

Chłodnik na wakacje "jeśli wiesz o czym ja mówię..."

Końcówka roku szkolnego jak zwykle była bardzo intensywna i nie obyło się bez zadyszki. Na szczęście skończyło się dobrze łamane przez bardzo dobrze i mamy wymarzone, wyczekane WAKACJE!
Dzieci rozesłane na przeciwległe krańce Polski. Remoncik u Basi już na finiszu. Do rodzinnego wyjazdu jeszcze troszkę zostało, więc... czas pomyśleć o sobie, póki nie ma z powrotem dzieci :)
Jak śpiewa KULT "gdy nie ma dzieci w domu - to jesteśmy niegrzeczni..."
A kiedy już ból głowy troszkę zelży, trzeba coś zjeść. Gotować się nie chce i przydałby się jakiś prosty, szybki przepis...
No i właśnie w tym momencie wpada do Was Gotowyprawienawszystko z chłodnikiem na kefirze!


Przepis jest wypadkową różnych chłodników zjedzonych na przestrzeni kilkudziesięciu lat :)

1 pęczek botwinki (mój miał dużo liści mało buraczków więc użyłem buraczki z dwóch pęczków)
3 duże kubki kefiru
1 pęczek rzodkiewki
2 - 3 ogórki bardzo małosolne
3 ząbki czosnku
1 pęczek koperku
1 pęczek szczypiorku
pieprz i sól do smaku
2 -3 jajka na twardo

Buraczki kroję w drobną kostkę i wrzucam do niewielkiej ilości wrzątku. Kroję jak najdrobniej łodygi i dorzucam do gotujących się buraczków. Liście kroję w cieniutkie paseczki, wrzucam do buraczków i wyłączam pod nimi ogień. Mieszam chwilę i odcedzam. Odstawiam do przestygnięcia, a w tym czasie siekam szczypiorek i koperek, ogórki i czosnek masakruję w malakserze na miazgę, a rzodkiewkę na kostkę. Teraz wystarczy wszystko dodać do buraczków, zalać kefirem i przyprawić. Chłodnik, jak nazwa wskazuje należy wstawić do lodówki (ja nie mogłem się do czekać i wsadziłem go na 20 minut do zamrażalnika).
Podaję z połówkami jajka.

Naprawdę dobre na "dzień po" ...  sprawdziłem!  ;)
A dzisiaj piąteczek, jutro jak znalazł!

środa, 7 maja 2014

Jogurtowe kuleczki


Tradycyjnie w maju otwieramy sezon na "nawsi". Tradycyjnie na otwarciu muszą być obecne kuleczki jogurtowe. Niestety, również staje się tradycją, że z majówki wracamy przemarznięci i przemoczeni... Na szczęście wcześniej przywiozłem bagażnik drewna, tak z 1/2 m3 ... prawie wszystko poszło! W domku było cieplutko, ale stanie przy grillu nie było fajne.

Za to goście jak zwykle dopisują:)
w tym roku najważniejszym z nich była roczna Helena, wnuczka bardzo młodych dziadków - naszych przyjaciół.

W czasie spacerów podziwialiśmy otaczające nas piękne o tej porze roku sady. Plantatorzy dbają w nich o zdrowie  owoców, które już jesienią trafią na nasze stoły...

Kuleczki jogurtowe, zwane przez nas też serkami jogurtowymi pochodzą z kuchni arabskiej. Bazą jest ser powstały po odsączeniu gęstego jogurtu - labneh. Kuleczki od dawna są naszym ulubionym dodatkiem do grillowanego białego pieczywa i wspominałem o nich w jednym z pierwszych wpisów na blogu. Jednak od tamtej pory nasze kuleczki trochę się zmieniły. "Korzenie" cały czas mają arabskie, ale to już są nasze gutkowe kuleczki :)

Ser
3 duże gęste jogurty
3/4 łyżeczki grubej soli morskiej
1/2 łyżeczki ostrej mielonej papryki
1/2 łyżeczki grubo mielonego pieprzu

Marynata
Oliwa extra
Zioła, świeże/suszone (tymianek, rozmaryn...) na bogato
Czosnek, kilka obranych ząbków
Papryczki chilli pokrojone w paski/płatki suszone

Jogurt mieszam z przyprawami i wieszam w gazie. Jeżeli jogurt jest bardzo gęsty już po kilku godzinach jest odciśnięty. Najlepiej jednak zostawić go na całą noc.
Z sera robię kuleczki wielkości orzecha włoskiego, układam w słoiku z oliwą przekładając czosnkiem, papryczkami i ziołami.
Przygotowane w ten sposób już po kilku dniach nadają się do jedzenia.

W niedziele pogoda pozwoliła nawet na małą sesje zdjęciową. :)
(C) Franciszek