Blog nie tylko kulinarny. O mnie i rodzinie, i trochę o pracy...? i o DOBRYM jedzeniu... w prosty sposób! I trochę wspomnień...

środa, 25 września 2013
Figi... dwa proste przepisy. Grzanki i tarta z figami.
Figi są pyszne same z siebie i można je przyswajać w czystej formie jak jabłka prosto z drzewa. Ale można wykorzystać je w bardziej ambitny sposób. Nie warto jednak za bardzo kombinować, żeby nie przedobrzyć.
My najczęściej jadamy je zapiekane z boczkiem i serkiem orzechowo-tymiankowym lub jako seksowną sałatkę-przystawkę ;) Czasami trzeba próbować nowych rzeczy, więc dzisiaj proponuję GRZANKI Z FIGAMI I MOZZARELLĄ oraz TARTĘ Z FIGAMI I SEREM PLEŚNIOWYM.
Grzanki.
Na pajdce ulubionego/jedynegoposiadanego pieczywa skropionego oliwą, układam plasterek lub więcej figi, przykrywam plastrem mozzarelli. Zapiekam. Odrobina miodowego winegretu takiego jak do sałatki lub po prostu kilka kropli aceto balsamico. Do smaku i dekoracji świetnie pasuje świeży tymianek.
Tarta.
Ciastem francuskim wykładam lekko natłuszczoną formę i nakłuwam widelcem. Ciasto przykrywam papierem do pieczenia, wykładam warstwą grochu i piekę 12 minut, a potem 5 minut bez niczego. Potem nakładam wytopiony na patelni wędzony boczek, kawałki sera pleśniowego. Zalewam śmietaną wymieszaną z dwoma jajkami, gałką m. solą i pieprzem. Na wierzch dorzucam orzechy włoskie i figi pokrojone w ósemki. Zapiekam, dekoruję rukolą... i podaję!
środa, 4 września 2013
Karczochy, po prostu...
Kupiłem żonie kwiaty...
Wiem, nie ma się czym chwalić. Czasem kupuję, tak bez okazji, jakby co, mam świadków.
Ale te kwiaty następnego dnia podałem na kolację! ( Dwa w jednym! Panowie polecam! )
"Na kolację" to lekkie nadużycie... Gdyby to było główne, albo co gorzej, jedyne danie... śmierć głodowa pewna! Ale jako przystawka... super! Szybkie (można przygotować wcześniej), proste i łatwe, a robi wrażenie.
Głównym problemem może być znalezienie kwiatków...
Najlepsze są świeże, ścisłe pączki, a nie wyglądające jak ubiegłoroczny bukiet nieśmiertelników.
Jak już mamy kwiaty sprawa jest prosta.
Trzeba ukręcić lub odciąć łodygę. A kwiaty zanurzyć w wodzie z sokiem z połówki cytryny albo/i podwiązać plasterek cytryny w miejsce odciętej łodygi.
Kwiatki przycisnąć talerzem (bo wypływają) , przykryć garnek i zagotować. Trzeba je gotować 20 - 30 minut. Dobre są kiedy możemy bez trudu wyrwać płatek. Nie można gotować zbyt długo bo kwiatek się rozpadnie! Odlać, ostudzić. Najprościej podawać z winegretem musztardowym, takim gęstym wypasionym. Mój był z szalotką, otartą skórką z cytryny, estragonem i octem balsamicznym.
Płatki odrywamy, zamaczamy w sosie i wysysamy to co miękkie z dolnej części. Kiedy dojdziemy do środka, natrafimy na takie coś włoskowate... tego nie jemy! Wywalamy, a pod tym jest... serce karczocha. Samo dobro i w końcu jakiś konkret! Również spożywamy z winegretem.
Roboty przy jedzeniu karczochów podanych w ten sposób jest sporo, ale jest to właśnie bardzo francuskie... jemy po troszku i długo, popijając białym winem, aby konwersacja rozwijała się owocnie...
To jest najprostszy, klasyczny przepis francuski...
zaczerpnięty z książki Raymond'a Blanc "Łatwa kuchnia francuska".
Wiem, nie ma się czym chwalić. Czasem kupuję, tak bez okazji, jakby co, mam świadków.
Ale te kwiaty następnego dnia podałem na kolację! ( Dwa w jednym! Panowie polecam! )
"Na kolację" to lekkie nadużycie... Gdyby to było główne, albo co gorzej, jedyne danie... śmierć głodowa pewna! Ale jako przystawka... super! Szybkie (można przygotować wcześniej), proste i łatwe, a robi wrażenie.
Głównym problemem może być znalezienie kwiatków...
Najlepsze są świeże, ścisłe pączki, a nie wyglądające jak ubiegłoroczny bukiet nieśmiertelników.
Jak już mamy kwiaty sprawa jest prosta.
Trzeba ukręcić lub odciąć łodygę. A kwiaty zanurzyć w wodzie z sokiem z połówki cytryny albo/i podwiązać plasterek cytryny w miejsce odciętej łodygi.
Kwiatki przycisnąć talerzem (bo wypływają) , przykryć garnek i zagotować. Trzeba je gotować 20 - 30 minut. Dobre są kiedy możemy bez trudu wyrwać płatek. Nie można gotować zbyt długo bo kwiatek się rozpadnie! Odlać, ostudzić. Najprościej podawać z winegretem musztardowym, takim gęstym wypasionym. Mój był z szalotką, otartą skórką z cytryny, estragonem i octem balsamicznym.
Płatki odrywamy, zamaczamy w sosie i wysysamy to co miękkie z dolnej części. Kiedy dojdziemy do środka, natrafimy na takie coś włoskowate... tego nie jemy! Wywalamy, a pod tym jest... serce karczocha. Samo dobro i w końcu jakiś konkret! Również spożywamy z winegretem.
Roboty przy jedzeniu karczochów podanych w ten sposób jest sporo, ale jest to właśnie bardzo francuskie... jemy po troszku i długo, popijając białym winem, aby konwersacja rozwijała się owocnie...
To jest najprostszy, klasyczny przepis francuski...
zaczerpnięty z książki Raymond'a Blanc "Łatwa kuchnia francuska".
Subskrybuj:
Posty (Atom)