Potrawka z kurczaka jest jednym z moich (i nie tylko) ulubionych dań. Jednym ze "sztandarowych"...
Zanim, jednak o potrawce (niecierpliwi mogą przewinąć), muszę nadrobić zaległości... Jest członek naszej rodziny do tej pory trochę pomijany w blogu... Najmłodszy, i "ostatni w naszym łańcuchu pokarmowym"... KREDKA! Trafiła do nas jako trzy miesięczna pierdółka. Nie ma rodowodu, ani nawet bliżej określonej rasy pochodzenia...
Początkowo, "psi znawcy" obstawiali w stronę Nowofunlanda...
Kredka nic się tym nie przejmowała tylko rosła... Rosła w zastraszającym tempie i była co raz silniejsza...
Zdarzył nam się raz kleszcz... i oczywiście taki z najgorszymi choróbskami... było nieciekawie... kroplówki po dwie godziny, antybiotyki itd... ale daliśmy radę!
Bardzo podniosła nam częstotliwość użycia odkurzacza i mopa... Taka długa sierść jest zabójcza...
Postanowiliśmy zmienić to i nasza Kredka stała się DAMĄ... Zrobiliśmy z niej... sznaucerkę...
Chociaż nie zawsze zachowuje się jak dama...
Mnie obrała sobie za pana (chociaż oficjalnie jest psem Basi i jej największą pupilką), ciekawe dlaczego? Fakt, ja z nią chodziłem na kroplówki, ja ją dyscyplinuję i jeszcze różne takie, ale Kredka chyba po prostu lubi moją kuchnię... dosłownie i w przenośni...
Kiedy kroję np. cebulę, nie przejawia najmniejszego zainteresowania i leży na posłaniu z nogami na ścianie... ale kiedy przechodzę do krojenia jej ulubionej marchewki już jest w pozycji gotowej do startu... Kiedy zaczynam wycinać żyłki z mięsa... i nadal jej nie wołam... przyjmuje pozycję w progu kuchni... (do środka nie wolno wchodzić kiedy pan się krząta).
Wszystko bacznie obserwuje, mam nadzieję, że dużo się już nauczyła...
Na przykład potrawki z kurczaka.
Można użyć całego, pociętego kurczaka, można, tak ja wolę tylko pewnych części np podudzi. Kurczaka obsmażam w żaroodpornym garnku, oprószam mąką, wlewam szklankę białego wytrawnego wina (nie zapomnijcie spróbować czy nie jest kwaśne :)), dokładnie zeskrobuję przypieczone kawałki z dna (bardzo ważne! to jest smak, pozostawiony - przypali się i będzie FE!) dolewam ze dwie szklanki rosołu domowego. Mieszam, dodaję bouquet garni :), sól, dużą szczyptę białego pieprzu.
Przykrywam i gotuję na małym ogniu około pół godziny...
W tym czasie na patelni obsmażam grzyby na maśle z sokiem z cytryny ( dobrze jak są to leśne, nawet rozmrożone, jak nie, to z pieczarkami też jest pycha!). Po grzybach na patelnię trafiają cebulki. Ideałem byłyby małe cebulki (ze dwadzieścia!) ale mogą być duże pokrojone na połówki lub ćwiartki, z odrobiną wody i cukru. Kiedy kurczak "dochodzi", wyjmuję bukiet i wrzucam grzyby i cebulki. Jeszcze chwilę razem... potem trochę tłustej śmietany...
Na koniec natka pietruszki i chwila odpoczynku pod przykryciem...
Uff! Z bagietką, sałatą z winegretem lub wstążkami cukinii i białym winem robi się wytworne danie! Bardzo polecam.
Jest to lekko zmodyfikowany przepis z "Wyśmienitej kuchni francuskiej" na specjalne życzenie Agnieszki, mamy mojego najmłodszego z wielu chrześniaków, która kosztowała i chyba jej smakowało...
PS.
Chciałbym zachęcić wszystkich posiadaczy małych i dużych piesków do akcji "SPRZĄTAM PO MOIM PSIE"
My sprzątamy! A jak się nie sprząta... tu nie miejsce na takie fotki, ale jest u mnie na Facebooku...