Chyba zostałem homofobem...
Byłem przez cztery dni z dzieciakami w Krynicy Morskiej na kempingu pod namiotem (wygoniła nas pogoda). I gdzie nie poszedłem, co kolwiek chciałem kupić albo skorzytać z jakiś usług (np taksówki ;), wszędzie na każdym kroku miałem wrażenie że chcą mnie wy[___] !
Lody, jedna gałka 2,50 zł, ok, ale gałka była jakby ją zrobiono łyżeczką do kawy.
Taksówka, 2km, 4 minuty jazdy - 15 zł.
Piwo w sklepie (!) 5,50 zł za puszkę.
Ryba smażona (często mrożona, bo wątpie żeby w Bałtyku żył tuńczyk, ryba maślana czy rekin) 60 - 100 zł za kilogram.
Mikroskopijny pęczek rzodkiewek - 2,50 zł.
Wystarczy?
Tym chętniej wrócę do obiecanych zdjęć z Paryżewa...
(c)Tęcza
(c) BasiaGutowska
(c)BasiaGutowska
Blog nie tylko kulinarny. O mnie i rodzinie, i trochę o pracy...? i o DOBRYM jedzeniu... w prosty sposób! I trochę wspomnień...
wtorek, 5 lipca 2011
poniedziałek, 27 czerwca 2011
Kociołek
Występuje jako kociołek góralski, myśliwski albo... dżast kociołek. My dostaliśmy naszego od znajomych z gór, więc nasz jest góralski.
A tak w ogóle to dzisiaj wszystko trochę inaczej... Główna zmiana dotyczy "głównogotującej", a jest nią dzisiaj... Tęcza!
Drugie trochę inaczej to odwrotne proporcje zdjęć do paplania :)
Składniki są dość dowolne, podstawa to ziemniaki, kiełbasa, cebula, dobrze komponuje się odrobina boczku, jakieś warzywo np cukinia, ewentualnie odrobina pomidora (ale odrobina bo zrobi się pomidorówka). Stare powiedzenie pszczół mówiące, że co za dużo to niezdrowo, jest tu bardzo na miejscu. Do wyłożenia kociołka potrzebnych jest kilka zewnętrznych liści kapusty, które nie będą spożywane. No dość gadania, do oglądania.
Kociołek wygląda tak:
Najpierw trzeba rozpalić porządne ognicho...
Wyłożyć go kapustą i układać warstwami składniki.
Przykryć podwójną warstwą kapusty i zamknąć.
I wstawić w żar. Nie w ogień.
A tak w ogóle to dzisiaj wszystko trochę inaczej... Główna zmiana dotyczy "głównogotującej", a jest nią dzisiaj... Tęcza!
Drugie trochę inaczej to odwrotne proporcje zdjęć do paplania :)
Składniki są dość dowolne, podstawa to ziemniaki, kiełbasa, cebula, dobrze komponuje się odrobina boczku, jakieś warzywo np cukinia, ewentualnie odrobina pomidora (ale odrobina bo zrobi się pomidorówka). Stare powiedzenie pszczół mówiące, że co za dużo to niezdrowo, jest tu bardzo na miejscu. Do wyłożenia kociołka potrzebnych jest kilka zewnętrznych liści kapusty, które nie będą spożywane. No dość gadania, do oglądania.
Kociołek wygląda tak:
Najpierw trzeba rozpalić porządne ognicho...
Wyłożyć go kapustą i układać warstwami składniki.
Przykryć podwójną warstwą kapusty i zamknąć.
I wstawić w żar. Nie w ogień.
Życzę Wszystkim i sobie, dużo słońca i dobrego humoru wakacyjnego...
niedziela, 19 czerwca 2011
Suuushiiii...
Najpierw rozwiązanie zagadki! Wszyscy byli blisko. Zagadka była bardzo łatwa. Wygrała Ania! Bywało się... :-)
Byliśmy w Paryżewie... nareszcie! Basia bardzo chciała pojechać, a ponieważ my też chcieliśmy, a Młoda w nowej szkole odwaliła kawał dobrej roboty... spełniło jej się! Trochę fotek, już nie tak tajemniczych będzie w następnym wpisie :-)
A teraz zacznę standardowo: dostałem przesyłkę z prośbą o przetestowanie... Sushi...
(c)robertgutowski.pl
Byliśmy w Paryżewie... nareszcie! Basia bardzo chciała pojechać, a ponieważ my też chcieliśmy, a Młoda w nowej szkole odwaliła kawał dobrej roboty... spełniło jej się! Trochę fotek, już nie tak tajemniczych będzie w następnym wpisie :-)
A teraz zacznę standardowo: dostałem przesyłkę z prośbą o przetestowanie... Sushi...
Prawdę powiedziawszy, najpierw dostałem prośbę o przetestowanie, potem przesyłkę... Trochę się wahałem, bo to nie jest "mój klimat". Ale..." kto nie ryzykuje ten w kozie nie siedzi..."
Sushi jadłem kilka razy zaledwie i owszem smakowało mi, ale jak miałbym wybierać... wybrałbym wołowinę po burgundzku.
Firma Blue Dragon dostarczyła mi paczkę z kompletem składników. Nie wiem, niestety, ile taki zestaw kosztuje, ale jest w nim wszystko po za rybami (etc) i warzywami, żeby przygotować suszarniową kolację: algi, wasabi, ryż, imbir, ocet ryżowy, sos sojowy, pałeczki, mata bambusowa itd. Nie podobały mi się tylko saszetki do przygotowania zupy Miso... które wlewa się do wrzątku... coś jak kostki rosołowe, albo gorzej, których unikam jak ognia! Wolałbym kartkę z przepisem na zupę Miso :)
Trochę trzeba napracować się z ryżem (upierdliwe), ale bez tego nie ma sushi... Jak komuś się nie chce niech idzie do pobliskiej "suszarni"...
Reszta jest dziecinnie prosta. "Farsz" jaki sobie wymyślicie... Słyczałem o sushi ze śledziem w śmietanie... brrr!
Ja pojechałem tradycyjnie. Łosoś, pałeczki krabowe, awokado, ogórek, trochę sezamu... Tuńczyka nie udało mi się złowić.
Jedne są maki, inne coś tam maki, a inne jeszcze inaczej... dociekliwi niech wnikają! Ważne, że nie big maki ;) Dla mnie ważne żeby było dobre! A było! No i fajnie się bawiłem.
Po zjedzeniu i obejrzeniu zdjęć... stwierdziłem, że wybrałem dobry zawód... Moje sushi lepiej wyglądają na zdjęciach niż na stole...(c)robertgutowski.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)