"Kiki van Beethoven" - Eric-Emmanuel Schmitt
„Kiedy pomyślę, że Beethoven umarł, a tylu kretynów żyje…” – w ten oto sposób Schmitt zatytułował tę książkę w oryginale, o Kiki jedynie napomknął, jako części mniej istotnej. Tym razem daruję sobie wyrażanie swojego zdania na temat zmiany tytułu, ponieważ byłoby to długie i nużące. Wyznam jedynie, iż zdecydowanie mi się tytuł polski nie podoba. Szczerze mówiąc, czytając opis z okładki, byłam pewna, że to będzie książka niemal równie rewelacyjna co „Trucicielka”, która przeprowadzi znaczące przemeblowanie w moich emocjach, jednak doświadczyłam jedynie niezdrowej irytacji i w jednym momencie książki się zatrzymałam i popatrzyłam, czy przypadkiem nie otworzyłam książki Paula Coelho. Okładka mnie okłamała ze wszelkich stron – ani ta dziewczynka się nie znalazła w treści, ani Kiki van Beethoven nie była tu główną postacią (za to oryginalny tytuł byłby doskonały), ani też nie poczułam znowu „głodu życia”, ani odpowiedzi na pytania, które mi obiecano. Nie otrzymałam niczego z wyjątkiem p...