"Jak niczego nie rozpętałem" - Harosław Jaszek
Mało jest naprawdę zabawnych książek (śmieszne się zdarzają). Po przeczytaniu „Jak niechcący spowodowałem upadek światowego koncernu” byłam niemal przekonana, że ta będzie równie śmieszna (co w tym kontekście równałoby się żałośnie śmieszna), ale okazało się, że jest nawet zabawna. Jedyną śmieszną w niej rzeczą było zakończenie. Do tego jednak jeszcze dojdziemy, no bo kto czyta książki od tyłu? Historia ta opowiada o śmiesznostkach wojska. Zaczyna się we Wrocławiu, gdzie pewien filolog uznał, że chce iść do wojska, bo w danym momencie ma czas. Później zgłasza się do wyjazdu do Syrii, gdzie ma być tłumaczem i szpiegiem. Jednak gdy już tam dociera, okazuje się, że nie ma gdzie podsłuchiwać, bo w okolicy nie ma nawet jednego drzewa – jedynie pustynia i mnóstwo piasku oraz parę kaktusów. Z racji, że nie ma nic do roboty, szuka sobie innego zajęcia… W ten oto sposób można się dowiedzieć, na czym polega topienie ameby, stosunki międzynarodowe, ćwiczenia oraz totalny b...